OSOBISTA RADIOPŁAWA PLB

Stąd zdumienie Andrzeja Colonela Remiszewskiego, że z formalnościami rejestracji i aktywacji zakupionej radiopławy osobistej poszło mu tak gładko.
Radiopława PLB (Personal Locator Beacon) to bardzo pożyteczne urządzenie wzywania pomocy.
Namawiam, ale przypominam - bez KAMIZELKI się nie obejdzie !
Przyjmijcie pozdrowienia Andrzeja z Kroslina (podrzucam mapki)..
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
.
------------------------------------------
.
.jpg)

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
ZNACZY URZĘDNICY TO TEŻ LUDZIE
Tą trawestacją znanego cytatu ze "Znaczy kapitana" K. O. Borhardta[i] mogę podsumować przyjemność kontaktu z dwoma dużymi instytucjami urzędniczymi. A jak to było?
Niektórzy na stare lata mądrzeją. No choć troszkę. Postanowiłem więc nabyć PLB - osobistą radiopławkę. Sprzedawca dostarczył mi wypełniony druk zgłoszenia do rejestracji w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego, łącznie z danymi kontaktowymi do elektronicznej wysyłki po wpisaniu swoich danych. W ferworze ostatniego dnia przed urlopem, wierząc, że sprzedawca udzielił mi kompletnej informacji,wpisałem te dane i bezzwłocznie wysłałem skan do ULC.
Niemal natychmiast przyszła uprzejma odpowiedź, że sprawdzono iż nie posiadam zezwolenia na to urządzenia, więc rejestracja jest niemożliwa. Ale równocześnie wskazano i podstawę prawną i dokładną ścieżkę załatwiania owego zezwolenia w drugiej instytucji: Urzędzie Komunikacji Elektronicznej. Tym razem już zweryfikowałem przepisy oraz namiary kontaktowe. Nieco się załamałem - procedura w UKE może trwać do 6 tygodni, czyli będę po sezonie zanim nabytek zacznie być kompletnie działający. Jakimś cudem dało mi się jeszcze wysłać dokumenty listem poleconym ale równolegle wysłałem skany mailem, informując o pilności sprawy. Odrębnym mailem powiadomiłem o wysłaniu ULC.
Rejs, pocztę czytam z rzadka, aż tu dziś w Kroslinie WiFi sięga do samego do jachtu. No to czytamy:

Równolegle w innym mailu znalazłem pozwolenie z UKE. Oszczędzę Czytelnikom lektury kolejnego skanu. Podkreślę tylko, ze obie instytucja same się ze sobą porozumiały. Aż mi się milo zrobiło. Można!
Może tylko jedno: gdyby na formularzu zgłoszenia do ULC był wykaz wymaganych załączników, uczynny pan z tej instytucji oszczędziłby sobie pisania do mnie pierwszego maila.
Pozostaje tylko podziękować urzędnikom obu zaangażowanych instytucji no i ich szefom. Tak powinna wyglądać moja IIIRP, czy jaki tam ona numer aktualnie nosi.
Andrzej Colonel Remiszewski
----------------------------------
PS. Wiecie co? Szelki i kamizelki to naprawdę jest to, przekonałem się w tym rejsie. Kolejny raz.
----------------------------------
[i] K. O.Borchardt "Znaczy kapitan" rozdział "Guarneri"
Tą trawestacją znanego cytatu ze "Znaczy kapitana" K. O. Borhardta[i] mogę podsumować przyjemność kontaktu z dwoma dużymi instytucjami urzędniczymi. A jak to było?
Niektórzy na stare lata mądrzeją. No choć troszkę. Postanowiłem więc nabyć PLB - osobistą radiopławkę. Sprzedawca dostarczył mi wypełniony druk zgłoszenia do rejestracji w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego, łącznie z danymi kontaktowymi do elektronicznej wysyłki po wpisaniu swoich danych. W ferworze ostatniego dnia przed urlopem, wierząc, że sprzedawca udzielił mi kompletnej informacji,wpisałem te dane i bezzwłocznie wysłałem skan do ULC.
Niemal natychmiast przyszła uprzejma odpowiedź, że sprawdzono iż nie posiadam zezwolenia na to urządzenia, więc rejestracja jest niemożliwa. Ale równocześnie wskazano i podstawę prawną i dokładną ścieżkę załatwiania owego zezwolenia w drugiej instytucji: Urzędzie Komunikacji Elektronicznej. Tym razem już zweryfikowałem przepisy oraz namiary kontaktowe. Nieco się załamałem - procedura w UKE może trwać do 6 tygodni, czyli będę po sezonie zanim nabytek zacznie być kompletnie działający. Jakimś cudem dało mi się jeszcze wysłać dokumenty listem poleconym ale równolegle wysłałem skany mailem, informując o pilności sprawy. Odrębnym mailem powiadomiłem o wysłaniu ULC.
Rejs, pocztę czytam z rzadka, aż tu dziś w Kroslinie WiFi sięga do samego do jachtu. No to czytamy:

Równolegle w innym mailu znalazłem pozwolenie z UKE. Oszczędzę Czytelnikom lektury kolejnego skanu. Podkreślę tylko, ze obie instytucja same się ze sobą porozumiały. Aż mi się milo zrobiło. Można!
Może tylko jedno: gdyby na formularzu zgłoszenia do ULC był wykaz wymaganych załączników, uczynny pan z tej instytucji oszczędziłby sobie pisania do mnie pierwszego maila.
Pozostaje tylko podziękować urzędnikom obu zaangażowanych instytucji no i ich szefom. Tak powinna wyglądać moja IIIRP, czy jaki tam ona numer aktualnie nosi.
Andrzej Colonel Remiszewski
----------------------------------
PS. Wiecie co? Szelki i kamizelki to naprawdę jest to, przekonałem się w tym rejsie. Kolejny raz.
----------------------------------
[i] K. O.Borchardt "Znaczy kapitan" rozdział "Guarneri"
Komentarze
Brak komentarzy do artykułu