ŻEGLARSTWO TO DOBRE OBYCZAJE
No właśnie - gdzie jak gdzie, ale wzorów elegancji zachowania, obyczajów, ubioru oczekujemy oczywiście od żołnierzy wszystkich szarż i kolorów uniformów. Jeżeli nawet w tym środowisku nadziewamy się na przykre niespodzianki - odczuwamy wówczas najdotkliwszy dyskomfort. Naród potrzebuje realnych wzorów, a nie czczej gadaniny.
I dlatego z dużą przykrością odebrałem mail jednego ze stałych Czytelników SSI, powiedzmy dokładniej - Kolegi z wąskiego kręgu kreatywnego Klanu SSI, który zwierzył mi się z przygody jakiej doświadczył w nocy z soboty na niedzielę (21/22. 05.2016) w porcie Hel. Sprawcami okazali się bon-vivanci z jachtu gdyńskiego Ośrodka Szkolenia Żeglarskiego Marynarki Wojennej. Bon - vivanci po francusku to ludzie lubiący i umiejacy się bawić. Załoga szkoleniowego jachtu bawić się niestety nie umiała. Oceniając po wieku - pewnie byli to panowie oficerowie. Krótko i bez eufemizmów: załoga zacumowanego (na szczęscie) jachtu chlała i ryczała całą noc. Pewnie gdyby ich teraz przepytać to by oświadczyli, że ... szantowali. Załogi zacumowanych w porcie jachtów całą noc oczu nie zmrużyli. Żadne perswazje nie skutkowały. Rano ucichli, bo zlegli ze swymi szkoleniowymi promilami. O jaki jacht chodzi ? A o luksusową Delphię 40.2 o nazwie "Wejherowo"
No cóż - ja do tych niewyspanych załóg mam pretensję - a po Żandarmerię Wojskową nikt odwagi nie miał zatelefonować ?
"Atrybuty" na pierwszym planie (flaszki i gitara).
.
Drodzy Czytelnicy - tu nie chodzi o załogę rybackiego trawlera, który po miesięcznych połowach powrócił do portu. Tu chodzi o elitę naszego wojska.
Nazwisko korespondenta postanowiłem zachować dla siebie. Taka to moja bezdyskusyjna decyzja. Liczę, że news ten przeczytają "zainteresowani", a może nawet ich zwierzchnik.
Nie chodzi, aby nieudanych bon-vivantów karać. Może tym razem wystarczy osobaczyć, pogrozić palcem i ... zawstydzić.
Mam nadzieję, że moi przyjaciele wojskowi i to tych najwyższych szarż - nie wezmą mi za złe tego newsa.
Weźcie pod uwagę ... intencje :-)))
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Tam jakoś załogi jachtów szanują innych i nie walą im decybelami publicznie po uszach - niezależnie - w nocy czy tez w dzień - a po 22.00 porty stają się ciche.
Ale u nas musi być przecież inaczej - w Polsce specyfiką wieczornych zachowań portowych jest wyciągnięcie gitary i w takt wypijanych procentów coraz głośniejsze - na cały oczywiście port - chóralne "śpieeeeeewwwwwyyyyy" wszelkich "przebojów" żeglarskich i "pieśni masowego rażenia" typu "Gdzie ta keja" lub "Hej Mazury, jakież cudne" oraz "Góralu, czy ci nie żal" ...
Jak wymieniona załoga tak bardzo chciała sobie popić gorzałeczki i pośpiewać to czemu nie wypłynęli tam, gdzie nikogo nie ma ?
Może środek Zatoki byłby OK ?
Lub Port Marynarki Wojennej na Oksywiu ?
Ale żeby tak cały port na Helu stawiać do pionu przez pół nocy do 5,30 rano ?
"Smaczku" i "pikanterii" dodaje fakt, iż wymienione s/y "Wejherowo" to jednostka szkoleniowa Marynarki Wojennej Rzeczpospolitej Polskiej.
Nie mówię więc już nic o takich aspektach jak poszanowanie bandery Marynarki czy też o aspektach wychowawczo - szkoleniowych jak publiczne picie alkoholu na jednostce Marynarki Wojennej (patrz na fotkę i na zawartość stolika na owej jednostce) czy też o wykorzystywaniu jednostki kupionej za pieniądze podatników (także Twoje Jurek ) jako publicznego baru alkoholowego - bo ktoś powie - pompatycznie wali i z grubej rury.
No to ja już tylko mówię o zwyczajnym zakłócaniu ciszy nocnej.
Gdzieś popełniam błąd w rozumowaniu ?
Pzdr
Czytam korespondencję i krew mnie zalewa. Wstyd na cały kraj. Brak szacunku dla Bandery Wojennej RP, munduru i ludzi dookoła.
Niemniej nie możesz przesądzać (jedynie po wieku), że to oficerowie i że są z Marynarki Wojennej. Ośrodek Szkolenia Żeglarskiego Marynarki Wojennej udostępnia jachty każdej jednostce Wojska Polskiego. Co do wieku - oficer, podoficer czy szeregowy - nie ma reguły ile lat może mieć żołnierz danego korpusu.
W żadnym wypadku nie bronię tych ludzi. Noszenie munduru żołnierza zobowiązuje do właściwego zachowania. Nie można jednak twierdzić, że to akurat oficerowie MW nie wiedząc kto faktycznie był na tym jachcie. Ponadto tzw. weekendowe pływanie (z korespondencji nie wynika jaki to rejs był realizowany) w OSŻ MW to nie tylko żołnierze na jachcie, ale także cywile, z reguły krewni i znajomi osoby prowadzącej jacht - żołnierza.
Żyjcie wiecznie
Pozdrawiam
Tomasz
Zawsze obserwowaliśmy wzorcowe niemal przestrzeganie eleganckiej etyki żeglarskiej.
Dlatego z wielkim zdziwieniem, a nawet niedowierzaniem przeczytałem newsa o zachowaniu się załogi s/y "Wejherowo".
Uznałem, że to był "wypadek przy pracy".
Zapewne posypią się gromy i może coś więcej, ale niesmak pozostanie i odpowiednie opinie również
A tak przy okazji tego nieprzyjemnego wydarzenia ożyły niezbyt odległe wspomnienia.
Trzy lata temu wracając z Morza Północnego zawinęliśmy do mariny w Skagen w celu ogarnięcia się i odpoczęcia po solidnym, całodobowym sztormie
Pech chciał, że była to końcówka weekendu i na miejscu zamiast upragnionego spokoju zastaliśmy trudny do opisania pijacki festiwal.
Ten szał pseudo żeglarskich załóg trwał do godz. 23-ciej.
O tej mniej więcej godzinie nadjechały na nabrzeże dwa policyjne patrole.
Smutno pozdrawiam ze spokojnego Świnkowa.
Żyj wiecznie
Jan
A co - macie mieć lepiej nad Bałtykiem niż na Mazurach?;-)
Stopy wody...
PS. w ubiegłym roku " robiąc" Bałtyk od Szczecina do Górek Zachodnich (samotnie) nie nosiłem kamizelki tylko szelki i wpinałem się w pewne
elementy jachtu, bo jak bym wypadł za burtę to kto by mnie znalazł, a w maju woda zimna
PS. a tak na marginesie co do uwag w komentarzach -