ZIMOWĄ PORĄ (37)
Przyszedł czas na felieton o elegancji. Przyglądając i przysłuchując się sejmowym i senackim debatom dochodzę do wniosku, że felieton Andrzeja Colonela Remiszewskiego o tęsknocie za dobrymi obyczajami jest jak najbardziej na czasie. Problem jest "multidyscyplinarny" - dotyczy także ubioru, także i żeglarzy. Mnie na przykład razi upodobnianie jachtów do ulicznych słupów reklamowych. Zwróccie uwagę, że np. słynne jachty "Ewa3" ,"Cerberyna Mila" , "Eternity", "Donald" czy "Mazu II" są wolne od takich "dekoracji". Po prostu ich właściele wiedzą, czują że nie wypada. Kto jak kto, ale właśnie przeważnie Czytelnicy SSI mają tego świadomość. Może dlatego Tadeusz Lis nazywa ich - Klanem SSI.
Ale jak na razie (i na szczęście) nikt nikomu nie zabrania przyjść na rozdanie Nagród "Rejsu Roku" do Dworu Artusa w marynarce z wyhaftowanym "Drink Coca Cola" na plecach.
To właśnie jest kwestia smaku.
A że smak kosztuje?
Oczywiście.
To tak w moim odczuciu - "fuera de contexto" czyli w międzynarodowym slangu internautów - "off topic".
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
--------------------------------------
.
Wysłuchałem w radio ciekawej opowieści o Jeremim Przyborze. Obok anegdotek i cytatów z „Kabaretu Starszych Panów”, autor audycji – znany literat i gawędziarz – sporo czasu poświęcił na zachwyty nad poetyckim geniuszem Przybory. Sam pięknie posługujący się dobrą polszczyzną, analizował doskonałość doboru słów, konstrukcji tekstów, umiejętność zawarcia w nich delikatnych, a przecież zrozumiałych dla każdego wówczas aluzji. Wszystko to czyniło z tekstów Przybory, opartych nieraz na bardzo ryzykownych literacko pomysłach, istne perełki, a podparte podkreślającą treści muzyką Jerzego Wasowskiego tworzyło całość niepowtarzalną.
Czemu na najbardziej żeglarskiej stronie internetowej w Polsce wracam do tej audycji i tych wspomnień? Skojarzenia chodzą różnymi ścieżkami. Pierwsze z nich dotyczyło przemian, jakie zachodzą w świecie: „Gorszy pieniądz wypiera lepszy”, „Świat idzie ku gorszemu”, „Za moich czasów…”, „Za Franza Josefa to…”, „Wszystko psieje” (co winne biedne pieski?!) i wreszcie: „Tempora mutantur et nos mutamur in illis” – prawdę tych powiedzeń doskonale widać, gdy porównujemy tamten kabaret ze współczesnością.
/
Znalezione kiedyś w Internecie (fotografia z telewizora)
.
Wyrafinowany dowcip tekstów i muzyki, połączony z dżentelmenerią „starszych” – wówczas około pięćdziesiątki – panów, tworzyły całość niepowtarzalną, dodatkowo ubarwioną występami czołówki polskich aktorów.
A żeglarstwo… Drewniane, smukłe i niskie jachty, każdy stanowiący przedwojenną indywidualność, białe kadłuby, codziennie szorowane pokłady, eleganckie i ciche manewry bez silników (fakt, że czasem okraszone seriami wywrzeszczanych jak na fregacie komend). Dziś idealizujemy te obrazki, kontrastując je z tysiącami jednakowych plastikowych pudeł, oklejonych kolorową reklamą, manewrujących w dymie spalin i z komendami, w których czasem większość słów należałoby zastąpić w nagraniu dźwiękiem „piiiip”. Tak, wiem, że przejaskrawiam, takie prawo felietonisty. I chciałbym dodać, że co prawda zgadzam się, że kiedyś bywało bardziej elegancko i wyrafinowanie ale nie uważam, iż dziś jest gorzej, a w przyszłości będzie jeszcze gorzej. Jest i będzie inaczej. I obecne czasy, w tym obecne żeglarstwo mi się podobają, mimo iż masowość wyklucza dżentelmenerię. Czy wyklucza również minimum kultury osobistej?
Audycja przyniosła jednak drugie skojarzenie. Władysław Zawistowski ilustrował swoją gawędę osobiście recytowanymi tekstami Przybory. Jeden z nich poruszył jakąś strunę:
No i jak tu nie jechać
No i jak tu nie jechać? –
kiedy tak nowy szlak nas urzeka?
Kiedy dal oczy wabi,
chociaż żal tego, co za nami.
Nie ma nic bez ryzyka.
Tylko widz, tylko widz go unika.
A kto chce być wewnątrz zdarzeń –
musi żyć wciąż z bagażem.
Musi mieć walizeczkę i koc,
i latarenkę na noc.
Bywa, że piękny jest pobyt
o kolorycie różowym.
Bywa, że sobie myślicie: „Oby ten pobyt
nigdy nie skończył się".
I nagle ta chwila w pobycie
do was przychodzi o świcie.
I znowu przed dom wychodzicie,
i wzrok gubicie we mgle.
No i jak tu nie jechać...
Jeremi Przybora
O ile wiem, Przybora nie był żeglarzem, choć na Mazurach bywał. W tamtych czasach nie miał też wielu szans na podróżowanie po świecie. A przecież tak trafił w punkt. Czy to duch poety, czy może tęsknota do wolności w latach zniewolenia?

/
Szymon w drodze i w kamizelce – z Magazynu „Jachting”
.
Bywa, że piękny jest pobyt na wyspach o różnorodnym kolorycie, lecz nagle przychodzi ta chwila o świcie, że znowu z portu wychodzimy. Dziś w domowym, świątecznym porcie, wysyłamy dobre myśli do tych co na morzu. Szczególnie do Szymona Kuczyńskiego, który na swym 6,5-metrowym „Maxusie” jest na najtrudniejszym zapewne odcinku wokółziemskiej drogi. Dla nie poinformowanych: kilkanaście dni temu opuścił Reunion, tuż przed świętami przeszedł Przylądek Dobrej Nadziei i płynie dalej, nie stając w Kapsztadzie. Super!
Wielu wyjść z portów i wielu udanych powrotów przez cały rok 2016 dla Klanu SSI.
26 grudnia 2015

Colonel

-----------------------------------

Tekst zawiera osobiste, prywatne i subiektywne obserwacje autora.


Komentarze
mierzyłem "zamiar według sił" i jakoś wychodziło Waldemar Ufnalski z dnia: 2015-12-30 20:57:00