PODSUMUJMY - NOWA MARINA W GDYNI
Obrazki piękne, restauracji wiele i z pięknymi widokami. Architektura dopasowanado stylu miasta. Budy, kramiki z zapiekankami i grille znikną. Kto trzeba - zarobi. Piękna Gdynia - jeszcze piękniejsza.
No dobra, dobra, ale jaki w tym interes żeglarzy pyta (ponoć ostatni raz) Zbigniew Klimczak, o którego publikacjach internetowych (tzn w SSI) ponoć szeptano kuluarowo podczas fety wręczania "porozumień".
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
.
.
----------------------------------------------
.
.
Prawda zaczyna wyłazić...i jest dziwnie podobna do mojej oceny
cz. IV i ostania - już naprawdę
cz. IV i ostania - już naprawdę
.
Z wielką pompą odbyła się uroczystość wręczenia Porozumień zawartych przez Prezydenta Gdyni zainteresowanym stronom a prasa miejscowa donosiła: GDYNIA JAK DRUGIE ST. TROPEZ
Ku mojemu zdumieniu w wypowiedziach Prezesa PZŻ pojawiły się stare znane akcenty o ludziach wypowiadających się w internecie oraz sugestie, ze wciąż nic się im nie podoba, bo nie znają potrzeb współczesnego żeglarstwa. To ostatnie nie padło tak dosadnie, ale tak to odczytuję. Dobra wiadomość to ta, że Prezes też czyta internet i kontestuje a to sprawia, że odzyskuję wiarę w skuteczność pisania.
Z szeregu wypowiedzi, notek prasowych różnych ludzi, obraz tej inwestycji zarysowuje się następująco;
- program obejmuje tylko tereny wokół basenu żeglarskiego
- rozbudowa miejsc dla jachtów zostanie rozwiązana w terminie późniejszym, w inny sposób
- inwestycja jest potrzebna z powodu konieczności uporządkowania tego reprezentacyjnego miejsca Gdyni
- inwestycja ma stworzyć warunki techniczne dla przyznania Gdyni prawa organizacji Mistrzostw Świata w żeglarstwie (do tego wrócę)
- rozbudowa obejmuje część hotelowo-gastronomiczną i część komercyjną o powierzchni 32000 m2 oraz 5700 m2 powierzchni dla istniejących tam klubów. Projektowana inwestycja ani na jotę nie zmieni sytuacji klubów żeglarskich – a jeśli nawet to na gorsze.
- Budowa ma się zacząć wnet a nawet nie rozwiązano problemu funkcjonowania klubów w okresie przejściowym. Termin oddania inwestycji w dwa lata jest śmieszny.
Z jednym wyjątkiem - sprawy organizacji Mistrzostw Świata w Gdyni, wszystko co wyżej ja postrzegam analogicznie. Taka jest prawda o programie tej inwestycji i pragnę sprostować Prezesa w imieniu wypowiadających się w internecie.
Mnie się to podoba ponieważ fajnie będzie pociągać piwko na tarasie, patrząc na piękny Skwer Kościuszki bez budek kupców i małej gastronomii, ubliżający stojącej ORP Błyskawicy.
Autorowi projektu studialnego gratuluję, bo projekt obiektywnie jest imponujący. Do szczęścia brakują mi dwie rzeczy:
1. zmiana nazwy inwestycji na odpowiadającej jej przeznaczeniu, czyli przebudowa otoczenia Basenu Jachtowego w celu uporządkowania reprezentacyjnego miejsca miasta Gdynia
2. wycofanie środków i majątku należącego do wszystkich polskich żeglarzy
Zarząd zgodę na takie rozdysponowanie majątku żeglarzy otrzymał na Sejmiku w 2012 r. kiedy nie był znany program inwestycji, tylko pytanie mogło paść typu - czy jesteś za rozbudową Mariny w Gdyni ?. Kto by zagłosował na nie? Nikt. Ale dzisiaj już na tak postawione pytanie wszyscy myślący żeglarze-delegaci chyba by się mocno zastanowili. Więc może powtórzyć glosowanie?
Ostatnie słowo o tym, że inwestycja ma umożliwić organizację imprezy żeglarskiej na skalę światową.
Mam poważne obawy, ponieważ takie imprezy „wygrywa’ się inaczej w Federacjach Światowych, trzeba pieniędzy i talentu negocjacyjnego oraz znajomości. I wtedy nawet w kiepskich warunkach porządkowych wszystko jest możliwe. A prawdą jest to, że ta inwestycja nie zbliży Gdyni ani o krok do upragnionego celu.
Nie wiem czy Prezydent Miasta jest żeglarzem, wiem, że Prezes PZŻ nim nie jest, ale my wszyscy znamy doskonale tajemniczy urok portu jachtowego, jego atmosferę wieczorem, gwar rozmów na jachtach, stukanie fałów o maszty itd. Tej atmosfery nie da się opisać, tym żeglarz żyje. To zostanie zupełnie zniszczone i to jest dodatkowa cena, jaką przyjdzie zapłacić. Nikt nie pomyślał, aby jeśli już trzeba porządkować otoczenie, przesunąć kluby i wydzielić je od ruchu pieszego gapiów. To kwestia pogodzenia priorytetów i przy dobrej woli jest możliwa.
Ale Prezydent zgotował główną niespodziankę. Porozumienie, jego treść jako dokument biznesowy, nie zostało ujawnione. Uważam to za błąd, szczególnie w sytuacji narosłych wokół inwestycji emocji.
Na dzisiaj wiemy, że żegnamy się z bezcenną działką, bo takie są losy majątku wyprowadzonego do spółek prawa handlowego. Jakaś upadłość lub fuzja, później podział i załatwione. Oczywiście nie musi tak być ale może. Byłbym spokojniejszy, gdyby były zapisy, że miasto przekaże w rewanżu tereny pod budowę innego basenu jachtowego, jak się zapowiada. Wszystko zostało powiedziane, naruszenia prawa nie ma, a z powodów etyczno-moralnych nikt włosów z głowy nie będzie rwał. Sugeruję przyszłym delegatom na Sejmik podjęcie próby zmiany statutu stowarzyszenia, aby inwestycje komercyjne były za inwestycjami podstawowymi żeglarskiego stowarzyszenia, a może w ogóle zrezygnować z biznesu w stowarzyszeniu wyższej użyteczności, będącego zarazem związkiem sportowym Ministerstwa Sportu i Turystyki. Prościej i bezpieczniej.
I to by było na tyle....zakończę kultowym cytatem Profesora Stanisławskiego
Zbigniew Klimczak
Ku mojemu zdumieniu w wypowiedziach Prezesa PZŻ pojawiły się stare znane akcenty o ludziach wypowiadających się w internecie oraz sugestie, ze wciąż nic się im nie podoba, bo nie znają potrzeb współczesnego żeglarstwa. To ostatnie nie padło tak dosadnie, ale tak to odczytuję. Dobra wiadomość to ta, że Prezes też czyta internet i kontestuje a to sprawia, że odzyskuję wiarę w skuteczność pisania.
Z szeregu wypowiedzi, notek prasowych różnych ludzi, obraz tej inwestycji zarysowuje się następująco;
- program obejmuje tylko tereny wokół basenu żeglarskiego
- rozbudowa miejsc dla jachtów zostanie rozwiązana w terminie późniejszym, w inny sposób
- inwestycja jest potrzebna z powodu konieczności uporządkowania tego reprezentacyjnego miejsca Gdyni
- inwestycja ma stworzyć warunki techniczne dla przyznania Gdyni prawa organizacji Mistrzostw Świata w żeglarstwie (do tego wrócę)
- rozbudowa obejmuje część hotelowo-gastronomiczną i część komercyjną o powierzchni 32000 m2 oraz 5700 m2 powierzchni dla istniejących tam klubów. Projektowana inwestycja ani na jotę nie zmieni sytuacji klubów żeglarskich – a jeśli nawet to na gorsze.
- Budowa ma się zacząć wnet a nawet nie rozwiązano problemu funkcjonowania klubów w okresie przejściowym. Termin oddania inwestycji w dwa lata jest śmieszny.
Z jednym wyjątkiem - sprawy organizacji Mistrzostw Świata w Gdyni, wszystko co wyżej ja postrzegam analogicznie. Taka jest prawda o programie tej inwestycji i pragnę sprostować Prezesa w imieniu wypowiadających się w internecie.
Mnie się to podoba ponieważ fajnie będzie pociągać piwko na tarasie, patrząc na piękny Skwer Kościuszki bez budek kupców i małej gastronomii, ubliżający stojącej ORP Błyskawicy.
Autorowi projektu studialnego gratuluję, bo projekt obiektywnie jest imponujący. Do szczęścia brakują mi dwie rzeczy:
1. zmiana nazwy inwestycji na odpowiadającej jej przeznaczeniu, czyli przebudowa otoczenia Basenu Jachtowego w celu uporządkowania reprezentacyjnego miejsca miasta Gdynia
2. wycofanie środków i majątku należącego do wszystkich polskich żeglarzy
Zarząd zgodę na takie rozdysponowanie majątku żeglarzy otrzymał na Sejmiku w 2012 r. kiedy nie był znany program inwestycji, tylko pytanie mogło paść typu - czy jesteś za rozbudową Mariny w Gdyni ?. Kto by zagłosował na nie? Nikt. Ale dzisiaj już na tak postawione pytanie wszyscy myślący żeglarze-delegaci chyba by się mocno zastanowili. Więc może powtórzyć glosowanie?
Ostatnie słowo o tym, że inwestycja ma umożliwić organizację imprezy żeglarskiej na skalę światową.
Mam poważne obawy, ponieważ takie imprezy „wygrywa’ się inaczej w Federacjach Światowych, trzeba pieniędzy i talentu negocjacyjnego oraz znajomości. I wtedy nawet w kiepskich warunkach porządkowych wszystko jest możliwe. A prawdą jest to, że ta inwestycja nie zbliży Gdyni ani o krok do upragnionego celu.
Nie wiem czy Prezydent Miasta jest żeglarzem, wiem, że Prezes PZŻ nim nie jest, ale my wszyscy znamy doskonale tajemniczy urok portu jachtowego, jego atmosferę wieczorem, gwar rozmów na jachtach, stukanie fałów o maszty itd. Tej atmosfery nie da się opisać, tym żeglarz żyje. To zostanie zupełnie zniszczone i to jest dodatkowa cena, jaką przyjdzie zapłacić. Nikt nie pomyślał, aby jeśli już trzeba porządkować otoczenie, przesunąć kluby i wydzielić je od ruchu pieszego gapiów. To kwestia pogodzenia priorytetów i przy dobrej woli jest możliwa.
Ale Prezydent zgotował główną niespodziankę. Porozumienie, jego treść jako dokument biznesowy, nie zostało ujawnione. Uważam to za błąd, szczególnie w sytuacji narosłych wokół inwestycji emocji.
Na dzisiaj wiemy, że żegnamy się z bezcenną działką, bo takie są losy majątku wyprowadzonego do spółek prawa handlowego. Jakaś upadłość lub fuzja, później podział i załatwione. Oczywiście nie musi tak być ale może. Byłbym spokojniejszy, gdyby były zapisy, że miasto przekaże w rewanżu tereny pod budowę innego basenu jachtowego, jak się zapowiada. Wszystko zostało powiedziane, naruszenia prawa nie ma, a z powodów etyczno-moralnych nikt włosów z głowy nie będzie rwał. Sugeruję przyszłym delegatom na Sejmik podjęcie próby zmiany statutu stowarzyszenia, aby inwestycje komercyjne były za inwestycjami podstawowymi żeglarskiego stowarzyszenia, a może w ogóle zrezygnować z biznesu w stowarzyszeniu wyższej użyteczności, będącego zarazem związkiem sportowym Ministerstwa Sportu i Turystyki. Prościej i bezpieczniej.
I to by było na tyle....zakończę kultowym cytatem Profesora Stanisławskiego
Zbigniew Klimczak
Kolega Zbigniew pisze :
„…Na dzisiaj wiemy, że żegnamy się z bezcenną działką, bo takie są losy majątku wyprowadzonego do spółek prawa handlowego. Jakaś upadłość lub fuzja, później podział i załatwione. Oczywiście nie musi tak być ale może. …”
Zaraz mi się przypomniało powiedzenie o klasztorach :
Czy jest coś złego w tym, że klasztor męski i żeński znajduje się na tej samej ulicy? - Nie, ale może być.
Czyli wg kolegi Zbigniewa na wszelki wypadek nic nie robić.
Ja tak nie uważam.
Pewnie że lepiej by było jeśli od razu z drugiej strony Skweru Kościuszki powstała nowa marina, ale ja osobiście nic przeciw tej obecnej inwestycji nie mam i nigdy najlepszym przyjacielem ogrodnika nie byłem.
W każdej organizacji jeśli nie ma ograniczeń kadencji są tendencje do powstawania towarzystwa wzajemnej adoracji, kumoterstwa, a i sitwa, klika ma wielką możliwość rozwoju.
Osobiście jestem za tym żeby ograniczyć kadencyjność wszystkim i doprowadzenie do tego to jest realne zadanie.
Paweł Binkowski napisał pod sąsiednim newsem :
„Drogi Don Jorge,
Nie poddawaj się, jaka zostaje alternatywa? Dokąd pójdziemy?
Codziennie kilka razy sprawdzam czy są nowe rady Pan Tadeusza Lisa albo relacje tych co to pierwszy raz na słone się odważyli.
Proszę tylko więcej żeglarstwa kosztem polityki i filozofii na temat jakiegoś związku. …”
PODPISUJĘ SIĘ POD POWYŻSZYM W CAŁOŚCI !
Pozdrawiam
Witold Pawłowski
Wielokrotnie krytycznie wypowiadałem się o projektach nowopowstających przystani żeglarskich, a w szczególności o ich niewłaściwej skali nie zapewniającej samofinansowania. Za mało miejsc postojowych, zbyt mała powierzchnia na zimowanie jachtów, za małe parkingi, przerośnięty budynek przystani.
Patrząc na basen jachtowy w Gdyni i jego reprezentacyjne otoczenie trudno byłoby w tym miejscu zbudować siedzibę dla pięciu optymalnych samofinansujących się klubów.
To co było nowoczesne w latach siedemdziesiątych i funkcjonowało w gospodarce socjalistycznej ( wspólne dobro i dofinansowanie państwa ) teraz nie ma racji bytu. Kluby maja po kilka lub kilkanaście jachtów i nie mają szans utrzymać się na powierzchni w realiach kapitalistycznych, prowadząc stricte żeglarską działalność.
To że miasto chce w tak atrakcyjnym miejscu wybudować reprezentacyjne obiekty nikogo nie powinno dziwić. Siła środowiska żeglarskiego jest taka jaka jest i nie może się temu przeciwstawić.
Nie słychać aby bezpośrednio zainteresowani ( Kluby z basenu żeglarskiego ) w jakiś szczególny sposób protestowali. Pewnie po cichu liczą, że przestanie im przeciekać dach, który zastąpią wyższe kondygnacje, a może nawet przybędzie bogatych jachtsmenów na czartery.
Myślę, że miasto miało dwa wyjścia. Wybudować wysoki mur od strony Skweru Kościuszki i to co za murem nazwać skansenem żeglarsko-usługowo-handlowym lub wpuścić buldożery i zrobić porządek.
Czasy i związana z nimi atmosfera żeglarstwa naszej młodości minęły bezpowrotnie. Można o nich powspominać w dobrym towarzystwie i tylko tyle.
Szanowny Panie Zbigniewie, ma Pan rację wytykając władzom PZŻ zaprzaństwo i wykorzystanie sytuacji prawnej. Mogły mecz z miastem rozegrać w zupełnie inny sposób z pożytkiem dla żeglarzy. Ale to jest zupełnie inny temat nie mający wiele wspólnego z rozsądnym wykorzystaniem basenu jachtowego i terenów przyległych.
.
Eugeniusz Ziółkowski