O FAŁSZYWYM WSTYDZIE RAZ JESZCZE
Wiem, wiem - wielu z Was ma mnie za nawiedzonego na punkcie kamizelek. I ja się tego nie wypieram. Co więcej - bezczelnie oświadczam, że ja takie opinie mam w sempiternie. Gorzej - ja tych wyśmiewaczy mam za idiotów.
Kiedy cztery dekady temu paradowałem w kamizelce (własnej roboty) - często zadawano mi pytanie czy umiem pływać. Otóż w tymże czasie startowałem w maratonach pływackich i płetwonurlowych wielokilometrowych spływach rzekami (wpław). Startowałem też w zawodach łowców podwodnych w kraju i zagranicą.
Mogłem sobie pozwolić na aroganckie odpowiedzi. I pozwalam sobie nadal. Synek mój od dziecka zawsze na jachcie, na pomoście był ubrany w kamizelkę (szybko rósł, kamizelkę co rok trzeba było powiększać). Raz wpadłem do wody uderzajac klatką piersiową o kosz rufowy. Dzięki piankowej kamizelce pękły mi tylko 3 żebra. Na chwilę straciłem przytomnośc. Nikt tego nie widział, byłem sam. Uratowałem się.
W ostatnim czasie straciłem dwóch Przyjaciół - doświadczonych żeglarzy - Jurka Dankowskiego i Edwarda "Gale Zająca". Podczas flautowatej pogody w samo słoneczne południe. Synek Przyjaciela i Jurek Szota utonęli przed laty wpadając między nabrzeże i burtę jachtu.
Popatrzcie na te fotografie i niech ten i ów, a zwłaszcza instruktor stuknie się w czoło. Ja nie jestem za obowiązkiem, ja jestem za olejem w głowie. Niedawno usunąłem z SSI news z fotografią płynącego po morzu jachtu z liczną załogą na pokładzie. Nikt z nich nie miał na sobie kamizelki. Skipper jachtu się oburzył, że nie mam prawa go pouczać. To prawda, - prawa nie mam, ale mogę za to tak - bezczelnie i bezprawnie.


Dostałem taki oto mail (jak niżej) i znowu coś mnie zakłuło po lewej stronie, poniżej obojczyka.
Apeluję o powszechne okazywanie dezaprobaty tym, którzy kuszą diabła.
A ze mnie nadal sobie możecie kpić (patrz wyżej) - passus o sempiternie).
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
---------------------------------
Witaj Jerzy,
Wczoraj w nocy miałem przyjemność uczestniczyć w rejsie nocnym po Zatoce Gdańskiej organizowanym w przez gdyńską szkołę żeglarską "XXX" (cenzura J.K.).
Idea super, jak dla mnie, który nigdy nie był na Zatoce, zobaczyć ją. Gdynia - Gdańsk - Sopot - Gdynia - trasa bardzo ciekawa nawigacyjnie.
Fajny prowadzący
I teraz o kamizelkach.
Byłem na jachcie jedynym ubranym w kamizelkę (na 8 uczestników, nocnego rejsu). Gdy poprosiłem prowadzącego o wydanie kamizelki, przyjął to bez zdziwienia.
Ale zdziwienie załogi było spore, pytali czy się boję. Ale zaakceptowali mój punkt widzenia, że takie przyjąłem zasady.
Noc spokojna, morze gładkie, ale to jest noc.
Jerzy, czy to jest powszechne, że w szkołach żeglarskich (większość uczestników to kursanci na jsm) aż tak lekceważą zasady bezpieczeństwa?
Gdy już wracaliśmy, rozmowy zeszły na temat bezpieczeństwa i wypadków na morzu. Prowadzący powiedział, że od czasu do czasu nas liczy.
I tu mi się obraz rozjeżdża - prowadzący dba o nas bo nas liczy i pilnuje, ale nie omówił zasad bezpieczeństwa, nie dał kamizelek.
Jerzy tyle piszesz, prosisz o noszenie kamizelek i efekt jeszcze słaby - jestem zaskoczony. Gdyby to była przypadkowa załoga, która pierwszy raz
weszła na wodę i nie wie nic o kamizelkach. Ale to są instruktorzy i żeglarze ze stażem morskim.
Dwa tygodnie temu byłem w Szwecji i na 99% poznawaliśmy załogi polskie na jachtach, bez względu na banderę pod którą pływały - niestety po
powszechnym nie noszeniu kamizelek. Szwedzi, Niemcy, Duńczycy najpierw ubierają kamizelkę, następnie oddają cumy.
Wczoraj w nocy miałem przyjemność uczestniczyć w rejsie nocnym po Zatoce Gdańskiej organizowanym w przez gdyńską szkołę żeglarską "XXX" (cenzura J.K.).
Idea super, jak dla mnie, który nigdy nie był na Zatoce, zobaczyć ją. Gdynia - Gdańsk - Sopot - Gdynia - trasa bardzo ciekawa nawigacyjnie.
Fajny prowadzący
I teraz o kamizelkach.
Byłem na jachcie jedynym ubranym w kamizelkę (na 8 uczestników, nocnego rejsu). Gdy poprosiłem prowadzącego o wydanie kamizelki, przyjął to bez zdziwienia.
Ale zdziwienie załogi było spore, pytali czy się boję. Ale zaakceptowali mój punkt widzenia, że takie przyjąłem zasady.
Noc spokojna, morze gładkie, ale to jest noc.
Jerzy, czy to jest powszechne, że w szkołach żeglarskich (większość uczestników to kursanci na jsm) aż tak lekceważą zasady bezpieczeństwa?
Gdy już wracaliśmy, rozmowy zeszły na temat bezpieczeństwa i wypadków na morzu. Prowadzący powiedział, że od czasu do czasu nas liczy.
I tu mi się obraz rozjeżdża - prowadzący dba o nas bo nas liczy i pilnuje, ale nie omówił zasad bezpieczeństwa, nie dał kamizelek.
Jerzy tyle piszesz, prosisz o noszenie kamizelek i efekt jeszcze słaby - jestem zaskoczony. Gdyby to była przypadkowa załoga, która pierwszy raz
weszła na wodę i nie wie nic o kamizelkach. Ale to są instruktorzy i żeglarze ze stażem morskim.
Dwa tygodnie temu byłem w Szwecji i na 99% poznawaliśmy załogi polskie na jachtach, bez względu na banderę pod którą pływały - niestety po
powszechnym nie noszeniu kamizelek. Szwedzi, Niemcy, Duńczycy najpierw ubierają kamizelkę, następnie oddają cumy.
Marcin Jackowski
W naszym najbardziej zasłużonym ośrodku szkoleniowym, gdzie często obserwowałem kursantów nigdy nie było widać założonych kamizelek.
Powód prawdopodobnie prosty-brak takowych tzn.pneumatycznych, niekrępujących ruchów. Nad zejsciówkami stos czterech kół ratunkowych, a grube kapoki ratunkowe w bakistach.
Poza tym -"chłopaki nie placzą," "nie bądż rura nie pekaj" i inne hasła sa dość powszechne. Jeśli na podstawowym kursie nie przestrzega instruktor podstawowych zasad bezpieczeństwa to jeszcze długa droga przed Tobą - szanowny Don Jorge.
Gdy patrzę na zdjęcie Edka przypominam, sobie jak stojąć w rocznicę jego Smierci nad grobem w Ustce myślałem w jakich okolicznościach zginął.
I chyba nigdy nie dowiem się tego, ale wiem co mógł zrobić aby prawdopodobnie jeszcze z nami żeglować.
pozdr. z Kamienia Pomorskiego
Witalis Plewa