Don Jorge.
Ze smutkiem zawiadamiam, że dnia 26 grudnia 2012 zmarł Henryk Strzelecki czyli Mister Henri, założyciel firmy Henri Lloyd. Ubrania żeglarskie HL są znane wszystkim żeglarzom na świecie. Był sponsorem niezliczonych wydarzeń światowego żeglarstwa. Dwadzieścia lat temu przeniósł część produkcji do Polski, do rodzinnej Brodnicy na Pomorzu, gdzie urodził się dnia 4 października 1925.
Walczył w armii W. Andersa a po II Wojnie Światowej osiągnął swój wielki sukces gospodarczy i marketingowy w Wielkiej Brytanii. Wielokrotnie odznaczony przez oba kraje za zasługi wojskowe i zawodowe. Polscy żeglarze w kraju i zagranicą nadali mu przydomek „Nieprzemakalny Henri’ i niewątpliwie zachowają Go we wdzięcznej pamięci. Jerzy Knabe Yacht Klub Polski Londyn |
Noszę stary, zniszczony sztormiak HL. I bardzo go lubię, mimo, że rękawy się wystrzępiły i tu i tam się poprzecierał.
I będę nosił go nadal.
Pomódlmy się za dzielnego Człowieka i zręcznego przedsiębiorcę.
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie….
Dobrze Jurku, że piszesz o tym – ja chętnie wracam do wpisów naszego Kolegi Mariusza Pycza-Pyczewskiego – i myślę, że w ten sposób Jego cząstka bardziej pozostaje wśród nas.
T
Kiedy mieszkałem w Szwecji i powodziło mi się nieźle, ubzdurałem sobie, że zrealizuję pomysł ponownego udziału polskiego jachtu w słynnych regatach dookoła świata Whitbread Round The World Race (WTWR). W pierwszej edycji tych słynnych regat, w latach 1972/73, brały udział dwa polskie jachty: “Copernicus” i “Otago”. Mój projekt, pod nazwą Polish Solidarity Challenge -“POLAND 100” został zgłoszony organizatorom, wstępna opłata, w wysokości kilkuset funtów, została wpłacona i w jakimś momencie zostałem zaproszony do Anglii na szkolenie, którego tematem było zagadnienie: jak zaprezentować projekt, żeby zyskać sponsorów.
Akurat w tym czasie , w Londynie, odbywała się jedna z wielu wystaw jachtów London Boat Show, na której spotkałem się z Jerzym Knabe, który miał uczestniczyć w moim projekcie. W kieszeni miałem już pozytywną odpowiedź od założyciela i prezesa firmy Henri Lloyd, Henryka Strzeleckiego. A teraz Knabe mówi mi: chodź, idziemy na stoisko Henri Lloyd , poznam ciebie z Henrykiem! No to idziemy. Jerzy dokonuje prezentacji, a elegancki pan, w nienagannie skrojonym garniturze, z goździkiem w butonierce, już na wstępie robi mi wymówki, że list w sprawie sponsoringu napisałem do niego po polsku i tłumaczenie na angielski , chyba dla potrzeb firmy, kosztowało go ileś tam funtów. To była jedynie sprytna wymówka, bo Henryk Strzelecki już wtedy planował uruchomienie produkcji żeglarskiej odzieży w Brodnicy, skąd pochodził i mój pomysł wpisywał się z pewnością w jego plany. Kiedy założyłem na głową firmową czapeczkę z logo firmy, a ze stoiska wziąłem do ręki torbę z podobnym logo, Henry nie protestował. Był nadal dowcipny, szarmancki, ale zaproponował, żebym o interesach rozmawiał z jego synami i szefem fabryki w Brodnicy, panem Andrzejem Schuetzem. Sam Henryk Strzelecki zajął się tymczasem kimś innym-elegancką damą, która właśnie zatrzymała się przy stoisku Henri Lloyd.
Moje rozmowy zaowocowały tym, że Henri Lloyd obiecał wyposażyć załogę jachtu “POLAND 100” w firmowe ubrania na każdą okazję, a na początek uszyje mi kurtkę z odpowiednimi, haftowanymi napisami. Po jakimś czasie odebrałem kurtkę w fabryce w Brodnicy i noszę ją do dzisiaj! Projekt spalił na panewce, ale kontakt z Henrykiem Strzeleckim utrzymywałem przez cały czas.
Gdzieś w roku 2010, w Szczecinie zaistniała możliwość uzyskania niedużego pomieszczenia z przeznaczeniem na działalność związaną z żeglarstwem. Pomyślałem, że dobrze by było udekorować lokal w zdjęcia, banery firmy Henri Lloyd i teraz znowu zwróciłem się z tym do Henryka Strzeleckiego. Odpowiedź była pozytywna. Do tego Henry wybierał się do Gdańska, gdzie miał odebrać nagrodę Kolosów. Lepszej okazji być nie mogło, żeby właśnie podczas tej uroczystości przekazać mi płytkę CD ze zdjęciami. Wcześniej wymyśliłem, że powiększę jedno ze zdjęć, włożę je w tubę i dam ją Andrzejowi Schuetzowi, dyrektorowi fabryki H-L w Brodnicy, a Henryk Strzelecki, po otrzymaniu statuetki Kolosa, zapowie niespodziankę i poprosi na estradę, na której stał, swojego dyrektora. Obaj rozwiną zdjęcie, Henry wyjaśni publiczności o co chodzi i teraz poprosi mnie o przyjęcie upominków. Niestety, stało się inaczej, bo Henry, pan już w podeszłym wieku, nieco się spóźnił, potem zapomniał co ustaliliśmy i w efekcie na estradę zaprosił Joasię Pajkowską, z którą… zaśpiewał piosenkę.
Tego dnia Nieprzemakalny Henryk (taki miał przydomek) był w dobrej formie fizycznej i znakomitym humorze, przekazanie gadżetów odbyło się nieco później, co można zobaczyć na załączonym zdjęciu.
A teraz przyszła ta smutna wiadomość. Odszedł wielki Polak; żołnierz-patriota, człowiek z pasją, założyciel i szef firmy, której marka jest rozpoznawalna na całym świecie, filantrop i ciepły, życzliwy człowiek. Takim go zapamiętałem.
Cześć jego pamięci!
Bruno