Czyżby Mariusz Wiącek usiłował wyhamować moje przywiązanie do Bałtyku - naszego morza ? Mariusz przytacza przykłady ze swego niedawnego rejsu. Tyle, że to nieporozumienie. Zachwycam się Bałtykiem, jego zachodnimi zakamarkami, portami południowej Szwecji, Sundu, Kalmarsundem. Bornholmem, Gotlandem, Limfjordem .... Ale nigdzie nie znajdziesz Mariuszu moich zachwytów nad polskimi portami - zwlaszcza Helem. O Helu w tym okienku już kilku pisało. Zwierzę się, że przez okres mych bałtyckich włóczęg - konsekwentnie unikałem polskich portów. Nie wypominaj mi dwóch wydań locyjki "Polskie porty otwartego morza". To była praca, to był obowiązek osobistego sprawdzenia jak jest na naszym podwórku. Przeważnie więc zeglowałem "z Górek do Górek" - zahaczając "po drodze" o Oslo, Helsinki, Kilonię... :-)
Polskie porty przyjaźni do żeglarzy jeszcze muszą się uczyć.
Cierpliwości. Trwa wymiana pokoleń.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
PS. A rejs tygodniowy, to chyba nie rejs. To tylko majówka :-)))
_____________________________
Drogi Don Jorge
To moja subiektywna (jak twój serwis) opinia o pływaniu po polskim Bałtyku
Mariusz
__________________
Doceniajcie polskie morze? Czy aby na pewno?
Powyższym komentarzem Don Jorge opatrzył tekst mojego kolegi http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=1978&page=0 z Mielca - Bogdana Kiebzaka.
Po raz kolejny spróbowałem i ja uroków polskiego Bałtyku, tuż przed rozpoczęciem regularnego sezonu 2012. Rejs był zaplanowany od 12 do 19 maja. Mając na uwadze kłopoty jakie miałem z klubowym opalem WARS w październiku 2010, postawiłem skorzystać z oferty prywatnych właścicieli jachtów. Wyczarterowałem dwa jachty, skompletowałem 10 osób załogi i 12 maja zameldowałem się w Górkach Zachodnich.
Przystań Narodowego Centrum Żeglarstwa ładna – tylko dlaczego jedno „oczko klozetowe” dla jacht menów to raz, dwa pława kardynalna przy wejściu do portu „położyła się spać”. Ciągniemy na Hel. Dopływamy po trzech godzinach i zaskakuje nas obowiązek meldowania się na kanale 10 do szefostwa portu. Mus to mus. W pomarańczce nic nie czynne, nie ma prognozy pogody, po którą należy udać się 200 metrów dalej do kapitanatu portu Hel. Zbierający opłatę wydaje kartoniki na „kibel”, którego pilnuje mocno znudzona pani, zapominając „uzupełnić” podstawowe wyposażenie ubikacji. Część osób zrozumiała że kartoniki są na prysznic powodując przy tym dosyć ostry konflikt z obsługą „pomarańczki”. Słysząc komentarze: skoro ich stać na żeglowanie to niech płacą pięć złotych za kąpiel, są pisząc delikatnie nie na miejscu. Problem w tym że nigdzie nie jest wypisane co w ramach opłaty portowej przysługuje żeglarzom.
Porównajcie fotografie na str 66 i 59 locyjki "PORTY ŁOTWY I LITWY"
Przyjemny wieczór w Tawernie Kapitan Morgan i w południe wypływamy do Kłajpedy. Gdzieś na wysokości „końca Helu” drugi jacht melduje o kłopotach z silnikiem. Na holu wracamy do portu meldując się przy tym przepisowo na kanale 10. Serwis do silnika przyjechał po 3 godzinach. Niestety 24 godzinna naprawa nie poradziła sobie z usterką, brak części zamiennych. Koledzy zwracają jacht, my płyniemy do Kłajpedy, którą osiągamy po 30 godzinach żeglowania we wtorek o godzinie 20. Cumujemy w porcie Old Castle. Port od ostatniej wizyty w 2010 roku wyładniał, zrobiono obrotowy most (otwierany na życzenie). Ceny w porządku 15 euro z prysznicem dla całej załogi. W biurze mariny udostępniony jest Internet gdzie można sprawdzić pogodę. Zmęczeni problemami i żeglowaniem ograniczamy peregrynację Kłajpedy do portowej miłej restauracji. Polecam chłodnik litewski i Strogonoff, który jest diametralnie inny niż znany nam w Polsce. Obsługa miła i przejęta gośćmi. Rano zwiedzamy Kłajpedę która zostawia na mnie o wiele bardziej pozytywne wrażenie niż przed dwoma laty. Mieliśmy ochotę oglądnąć delfinarium, ale niestety zamknięte na dwa lata z powodu remontu.
Wypływamy o 14. Wieczorem zaczyna wiać dosyć dobrze płyniemy ostrym bejdewindem pod zredukowanym ożaglowaniem do 1/3 na foku i założony mieliśmy 3 ref na grocie. Prędkość marszowa to 5 kontów. Dopływamy do Gdańsk Marina o godzinie 18. Szybkie zrzucenie brudu, i w miasto. Gdańsk uroczy, choć drogi. Ryba na kutrze smaczna. Zaliczamy jedną knajpkę i idziemy spać o 22. Port nabrał wyglądu, biuro mariny „światowe” obsługa też miła, wreszcie ilość „oczek klozetowych odpowiednia. Przed mariną stoi samochód Mikrus zapomniany produkt z mojego rodzinnego miasta, wzbudzając mój sentyment.
Rano wypływamy do Jastarni. Zaglądamy przy tym do nowej sopockiej mariny, nie cumując tylko robiąc kółeczko, ku niezadowoleniu obsługi która nam wskazywała wolne miejsce. Sieci pływające powierzchniowe spowodowały że zapłynęliśmy ponownie na Hel celem konsumpcji obiadu. Po zameldowaniu się na kanale 10 że my na dwie godziny nikt nie pobrał od nas opłaty.
Wracamy do Górek Zachodnich płyniemy wreszcie w ludzkich warunkach, nie chlapie, zatoka jest „w miarę równa” Godzina 21 dobijamy to już koniec rejsu. Kto będzie kierował ten nie pije.
Podsumowanie. 311 mil i 77 godzin. Załoga 5 osób
1 Darek żeglarz jeden rejs morski na Chorwacji
2 Ewa sternik
3 Mariusz (autor) sternik
4 Marek sternik ,
5 Artur pierwszy raz na jachcie.
Trzeci raz płynę na Bałtyku polskimi jachtami i trzeci raz są problemy. Drogi Don Jorge. Rejs planowany od października i połowa uczestników wraca do domu. Nie mogę złego słowa powiedzieć na firmę czarterową, bo chciała usunąć usterkę, był serwisant, zwrócono pieniądze za jacht, obiecano duży rabat w przyszłym roku. Czy skorzystam jeszcze raz z oferty wypływania z Górek Zachodnich tego jeszcze nie wiem. Niestety inne koszty jak dojazd, organizacja muszą być wpisane w straty. Ja jako organizator jestem w plecy na tym wyjeździe gdzieś 500 zł. Może sobie odbiję na czarterze w przyszłym roku, ale nie wiem czy będę ponownie ryzykował. Z Mielca na Rugię jest 1050 km z czego 1000 km po autostradach w dużej mierze bezpłatnych, zaś oferta czarterowa bogata.
Do tego obsługa marin jest na nierównym poziomie. Na Helu nikt nie sprząta na bieżąco, nie uzupełnia papieru w pojemnikach za to obsługa ma obrażoną minę.
PS Pani opisywana w Twojej locji dalej precyzyjnie zrzuca jachty na wodę.
Mariusz Mielec
"Na Helu nikt nie sprząta na bieżąco, nie uzupełnia papieru w pojemnikach"
Na Hel pływa sie TYLKO z sentymentu oraz dlatego, że mając czas w weekend jest to najbliższy port od Górek.
Do Jastarni jest dużo dalej.
Ale potwierdzam odczucia Kolegi - sanitariaty i prysznice na Helu są brudne i nie sprzątane na bieżąco.
Internetu nie ma i osobiście nie rozumiem, co za problem postawić WiFi dla żeglarzy.
Co do meldowania sie na Helu to jest faktyczny obowiązek wynikający z litery prawa ale nie ma takiego
obowiązku aby spowiadać sie np. z danych prowadzącego, o co kapitanat portu uwielbia wypytywać więc osobiście nie
melduję się w ogóle.
Jest obowiązek zgłoszenia TYLKO wejścia i wyjścia do portu i też tak naprawdę nie wiem po co bo gdyby w portach UE
był taki wymóg to jazgot w eterze byłby tam ogromny i niczym nie uzasadniony.
Z naszych portów pływam z przyjemnością do Pucka choć tam nadal od lat na kei w rybackim porcie brak wody i prądu,
a sanitariaty czynne do 1500
- tyle, że port jest cichy i uroczy.
Ale do Pucka z Górek jest 30 mil i w weekend trudno to zrobić w obie strony w 2 dni.
Pzdr
Włodzimierz Ring
"Bury Kocur"
Drogi Don Jorge.
Sam „strofowałeś” Bogdana, aby doceniał nasze morze. Ja zrozumiałem nasze morze jako polski Bałtyk, być może nieco opacznie.
Nie wiem czy zdecyduję się w najbliższym czasie na rejs Górki-Górki.
Do stanu portów dołożył się problem z czarterem. W wyniku zawirowań finansowych tegoroczny rejs z Górek Zachodnich kosztował
mnie tyle ile "Bavarią 36" z Rugii.
Nigdy nikogo nie zamierzam odciągać od żeglarskich planów, czy ulubionych miejsc.
Sam mam ochotę na rejs „one way” z Turku do Sztokholmu w poprzek archipelagu Alandy.
Mariusz Mielec.
Witaj Don Jorge,
Pierwszy raz słyszę aby ktoś Jajo Wądoła nazywał ‘pomarańczą’ J.
Pozdrawiam z Pucka w którym chyba się coś zmienia – nabrzeża w porcie rybackim rozkopane.
Jutro się dowiem czego tam szukają ;).
rdrzymalski
Potwierdzone u Sławka Dębickiego, komendanta HOM-u: Będzie prąd i woda przy nabrzeżach w basenie rybackim portu Puck.
Miastowo się u nas robi J.
Pozdrawiam,
rd