ZIMOWĄ PORĄ (77)
z dnia: 2020-12-31


Andrzej Colonel Remiszewski znowu z nami. Tylko czekać na pojawienie się twórcy konkurencyjnego

serialu „Psia wachta” – Eugeniusza Ziółkowskiego.  Muszę być cierpliwy, czekać cierpliwie i z pewnością

się doczekam jak wizyty Janusza Zbierajewskiego. Oby żyli wiecznie i pamiętali o Czytelnikach i

Skrytoczytaczach SSI. Dziś news niezwyczajny jak dla „przyjemniaczków” Traktuje o potworach, latających

nad sfalowaną powierzchnią oceanu z prędkością – głupstwo około 50 węzłów. I tu się pojawia pytanie

 – czy to żeglowanie czy szybownictwo ? Niewątpliwie mamy do czynienia z zabawami ekstremalnymi i zabójczo

kosztownymi. Potraktujcie ten tekst jako ciekawostkę bez nijakiej dla nas praktycznej aplikacji.

Szczęścia w Nowym Roku !

Olejcie dzisiejsze zabawy Sylwestrowe jeśli chcecie się bawić za rok.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

------------------------------------

Zacząć mi wypada od przeprosin dla Czytelników. Dwa miesiące temu wróciłem do pisania „Zimowej pory” zapowiadając aktywność w trudnym dla wszystkich czasie. A tu minęły dwa miesiące milczenia. Tym razem zimowa pora okazała się zbyt trudna. Czułem się jak w oblężeniu, niemal codziennie dowiadując się o czyjejś śmierci – niekoniecznie z wprost z powodu Covid19. Część to po prostu efekt normalnych w moim otoczeniu schorzeń. Ale jaki procent tych ludzi mogłoby żyć, gdyby nie zbrodnicza nieudolność decydujących o funkcjonowaniu służby zdrowia osobników?

Do tego zdarzyło się parę drobnych wypadków: utrata pracy lub dochodów, jakiś drobny wybuch i pożar całego mieszkania, wypadek samochodowy, czy połamanie kości – nic z tego nie dotyczyło mnie osobiście ale działo się dostatecznie blisko, bu mocno obchodzić.

A na to nałóżmy pęd Polski ku katastrofie. Od kraju z trzecią pozycją w okrojonej Unii Europejskiej do traktowanych z pobłażliwą ironią ogonów. Od sytuacji gospodarczej i ekonomicznej najlepszej od czterech stuleci, na próg kryzysu. Od kraju ludzi uśmiechniętych i tolerancyjnych, do to zaścianka ksenofobii, nietolerancji i nienawiści.

Liczę więc godziny, by ten rok się wreszcie skończył, irracjonalnie upatrując nadziei na poprawę ze zmianą daty. Aby tę nadzieję w sobie ugruntować szukam wydarzeń żeglarskich. Które będą nas mogły cieszyć i pasjonować w przyszłym roku. Nie zapominam, że rok kończy się śmiercią „Chrobrego”, pięknie odrestaurowanego pod nazwą „Pantagruel”. Pokonał go cyklon, gdzieś na odległym Fidżi, tak zamknął się pewien piękny rozdział, także mojego osobistego żeglarstwa. Na „Chrobrym” między innymi zdawałem egzamin kapitański, egzaminowali mnie kapitanowie Jerzy Szelestowski i Kazimierz Michalski.

Miało być o perspektywach optymistycznych. 36 Regaty o Puchar Ameryki odbędą się w marcu na wodach dalekiej Nowej Zelandii. Polski w nich udział jest prestiżowy: funkcję jednego z pięciu sędziów pełni Zofia Truchanowicz!

/

Z archiwum „Żagli”

.

Srebrnego Dzbanka broni Team New Zealand, kierowany przez jego zdobywcę Petera Burlinga. Pretendentów jest trójka. Oczywiście Amerykanie i Dean Barker, Anglicy z Benem Ainslie i Włosi z Jamesem Spithillem (Australijczyk, zdobywca Pucharu w roku 2010). Tuż przed Bożym Narodzeniem odbyły się jedyne z planowanych na miniony sezon regat, trójka rywali walczyła na styk, daleko za nimi pozostał angielski INEOS, przegrywając wszystkie pojedynki. A trzeba wiedzieć, że Puchar odbywa się w formule regat meczowych. Nie czuję się na siłach oceniać wielokrotnego mistrza olimpijskiego ale wiadomo, że jako jedyny Ben Ainslie nie ma doświadczenia meczowego. Poza tym wątpliwości fachowców budzi skuteczność rozwiązań technicznych Anglików. Pytanie, czy 175 milionów funtów pójdzie w błoto!?

I tu przychodzi moment na to, by powiedzieć coś o sprzęcie. Inaczej, niż poprzednio, ścigać się będą jachty jednokadłubowe. Klasa AC75 to jachty długości 22,86 metra, ważące około 6,5 tony, o masztach wysokości około 25,5 m. Wszystkie urządzenia muszą być napędzane siłą ludzką, załogi są 11-osobowe. Najciekawsze jest to, że te jachty nie żeglują wypornościowo. Służą to tego skrzydła albo foile (zwane T-bone) o zasięgu 4,6 metra, które można regulować mechanizmem dostarczanym dla wszystkich teamów przez organizatora. Już wiemy, że „bolidy” osiągają prędkości niespełna 50 węzłów, mówi się, że granica to około 58. Widok takiego potwora lecącego na JEDNYM, zawietrznym „T” jest oszałamiający!

/

Ze strony karoljablonski.pl

.

Co nas czeka? 18 stycznia na wodach Auckland rozpocznie sie Prada Cup, meczowe regaty trójki pretendentów, z których zostanie wyłoniony jeden finalista, mający się zmierzyć z obrońcą tytułu. Między 6 a 20 marca mają zostać rozegrane właściwe regaty o Puchar.

Wydarzenia możemy śledzić na You Tube – transmisje na żywo i komentarze, przede wszystkim po angielsku. Pojawiły się także komentarze i analizy na dwóch polskich kanałach: Yacht Clubu Gdańsk oraz OCS – żeglarski Kanał Sportowy. Gorąco namawiam: wśród prowadzących i komentatorów są WIELCY – niektóre nazwiska z pamięci: Karol Jabłoński (jedyny polski sternik w historii Pucharu), Przemysław Tarnacki, Michał Korneszczuk, Szymon Jabłkowski, Patryk Zbroja, Maciej Cylupa.

I tak to, w nadziei, że emocje kibica przykryją smutki, żegnam tym tekstem odchodzący rok. Przyjmijcie więc Drodzy Czytelnicy i Autorzy SSI, a szczególnie nasz Szefie, Don Jorge życzenia, by rok nadchodzący był lepszy. Zdrowia wszystkim i wiary w to, że spotkamy się za rok w komplecie!

31 grudnia 2020

Andrzej Colonel Remiszewski

Tekst zawiera osobiste, prywatne i subiektywne obserwacje autora.

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3726