WNUCZĘTA NA POKŁADZIE (VIII).
z dnia: 2020-08-25


Wreszcie KONSENSUS, czyli zgodziliśmy się, że w żeglarstwie to”Optymisty” są najskuteczniejszą metodą

wyrabiania u maluchów samodzielności. Józef „Ziutek” Kwaśniewicz jest zdania, że maluchy samodzielne

żeglowanie powinny rozpoczynać w wieku lat siedmiu.  Że „7” to liczba magiczna jak twierdzą matematycy.

Jestem troszeczkę innego zdania. Synka wysłałem do szkoły jako sześciolatka. Było z tym wtedy nieco kłopotu,

fachowe psycholożki z ośrodka badań psychiki maluchów przedszkolnych go zdyskwalifikowały. Że niby za dziecinny.

Ale ja wtedy byłem skutecznie uparty. Trochę te damy postraszyłem i synek poszedł do szkoły rok wcześniej.

I co ?

I okazało się już wtedy, że wiele lat pozniej sformułowane Twierdzenie Leśniaka jest słuszne.

Im wcześniej tym lepiej !

Kamizelki i life liny póki lato trwa (i trwa mać !).

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

====================================

Na wstępie całkowicie zgadzam się z Jerzym i Markiem Popielem, że najlepszym sposobem żeglarskiego rozwoju dzieci jest samodzielne prowadzenie łódki z żaglem np. na Optymista. Nie bez kozery od wieków postrzyżyny siedmiolatków wprowadzały ich na kolejny etap poznawczy.

Poniżej, bardzo subiektywna, analiza żeglowania z małym dzieckiem na pokładzie i nie jest ważne, czy to są rejsy dwu, czy trzypokoleniowe.

Wnioski z czasu spędzonego pod żaglami z naszymi wnuczętami do 7 roku życia:

- w zasadzie nie ma dolnej granicy wieku dziecka dla jego udziału w rejsie;

- dziecko przyjmuje zasady bezpieczeństwa obowiązujące na jachcie w sposób naturalny i bez problemów je stosuje;

- obecność na pokładzie rodzica daje maluchowi poczucie bezpieczeństwa;

- nadopiekuńczość zarówno rodziców jak i dziadków może ograniczać możliwą swobodę poznawczą dziecka;

- należy dostosowywać plan żeglugi do możliwości załogi, co ogranicza dorosłym „ambitne” żeglowanie;

- wspólne przebywanie na małej przestrzeni umacnia w załodze więzi rodzinne;

- istnieje możliwość zrażenie dziecka do żeglowania, szczególnie w przypadku nudy i braku zajęcia na pokładzie lub przez ekstremalne warunki żeglugi;

- możliwość zaszczepienia zamiłowania do tej formy aktywnego spędzania czasu, czas spędzony pod żaglami jest alternatywą dla leniuchowania przed telewizorem lub z laptopem czy smartfonem;

- poznanie „dorosłego” żeglarstwa.

.

W moim głębokim przekonaniu, podstawą bezpieczeństwa dla małych żeglarzy na pokładzie zawsze są rozsądni, odpowiedzialni i uważni dorośli.

Obecnie dodatkową atrakcją dla dzieci może być możliwość zdobywania Dziecięcej Odznaki Żeglarskiej OPTYMISTEK ustanowionej przez Prezydium Zarządu Głównego PTTK[1]. W przypadku naszych wnucząt była to kolejna forma uatrakcyjnienia oraz dowartościowania ich wysiłków, a zdobyte trofeum było namacalnym dowodem ich żeglarskich dokonań.

.

My - dziadkowie, mimo różnych ograniczeń wynikających z pobytu na pokładzie wnuków, zachęcamy, aby żeglowanie z małymi dziećmi rozpocząć raczej wcześniej niż później, bo żeglowanie z maluchami to jednak duża radość szczególnie, gdy jest obecny chociaż jeden z rodziców.

.podsumowanie

Pozdrawiam i zdrowia życzę!

s/y „Marzenie J”.

Józef „Ziutek” Kwaśniewicz

-------------------------------------------------------------

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3676