DOBRA RECENZJA DOBREGO PODRĘCZNIKA
z dnia: 2020-01-06


Dobry, podręcznik to podręcznik firmowany przez RYA. Nie potrzebuje reklamy. To każdy wie.

Tłumaczy prosto – duża wskazówka to minuty, krótka to godziny, a ta cieniutka, pośpieszna

to sekundy. Ale ja tak nieco uczuciowo. „Czy ty k….a Don Jorge w końcu wiesz gdzie jesteśmy ?

– z troską w głosie zapytał Wiesiek siedzący przy sterze, kiedy po dłuższych kalkulacjach

wyszedłem na pokład z retro-radyjkiem „Szarotka”.w ręku i poprosiłem aby odpadł 10 stopni

na zawietrzną. Nowoczesne techniki nawigacyjne obdarły bezlitośnie nawigatorów z

udzielanego im przez laty nabożnego podziwu i poważania. A szacunek okazał też

Wiesiek, kiedy po pół godzinie przed dziobem w zamgleniach zamajaczyła latarnia „KIEL”.

Bogdan Sobiło swoją dobrze opracowaną recenzję puentuje szkolnym powiedzonkiem:

 „po co uczyć dzieci rachowania, skoro mają kalkulatory ?”

No to ja zapytam, czy ktoś z młodych Czytelników SSI potrafi wyliczyć pierwiastek drugiego

stopnia „na papierze” ? Kiedyś uczyli nawet jak to się robi z pierwiastkami trzeciego stopnia.

To było dawno i nieprawda :-)

Pożytecznej lektury !

Zyjcie wiecznie !

Don Jorge

================================================================================================

 M. Bartlett, Podstawy nawigacji. Podręcznik RYA, tłum. M. Pankowiecki, ALMAPRESS, Warszawa 2019, ss. 84, cena 30 zł.

Nawigacja morska zmienia się chyba szybciej niż którakolwiek inna dziedzina żeglugi. O ile jeszcze pół wieku temu, postęp można było mierzyć w dziesiątkach lat, o tyle współcześnie zmiany dokonują się niemal z dnia na dzień.


Kiedy zaczynałem swoją przygodę z żeglarstwem morskim w połowie lat osiemdziesiątych minionego wieku, głównym problem było pytanie: Gdzie my tak naprawdę jesteśmy? Nie raz oddawaliśmy się marzeniom o „magicznym pudełku”, które ciągle podawałoby prawdziwą pozycję jachtu. Jesienią 1985 r. po raz pierwszy zetknąłem się z nawigacją satelitarną. Kiedy rok wcześniej Zawisza Czarny popłynął do Kanady na Operację Żagiel, tamtejszaPolonia zafundowała dla harcerskiego żaglowca urządzenie MagnavoxNavastar – był to przodek  GPS. Niedługo potem pływałem na Zawiszy i korzystaliśmy z tego urządzenia. Często pukaliśmy się w czoło, bo nasze pozycje ani zliczone, ani obserwowane nigdy nie pokrywały się ze wskazaniami MagnavoxNavstar. Niektórzy nazywali go wręcz „Głupolem”.

W połowie lat 90 pojawiły się na jachtach ręczne odbiorniki GPS, a niebawem także programy nawigacyjne z mapą elektroniczną. Kolejnym krokiem było oczywiście upowszechnienie map elektronicznych, wszelkiej maści programów i aplikacji.Jak każda technika, także i nawigacja satelitarna wymaga rozsądnego podejścia. Wejście w życie i upowszechnienie GPS i innych systemów nawigacji satelitarnej wcale nie zmniejszyło liczby wejść na mieliznę! I dotyczy to nie tylko żeglugi rekreacyjnej, ale i profesjonalnej. Dość przypomnieć wejście na skały Costa Concordia, a z naszego podwórka wypadki Zjawy IV czy Knezia. Nawigacja, także satelitarna, oparta jest niezmiennie na tych samych podstawach co najmniej od czasów Kolumba. Także pytania, na które ciągle musi odpowiedzieć nawigator, też pozostają takie same: Gdzie tak naprawdę jestem? Jak bezpiecznie dotrzeć do celu?

Co najmniej dwa pokolenia polskich żeglarzy uczyły się nawigacji z podręcznika śp. Kapitana Jacka Czajewskiego, „w cywilu” profesora Politechniki Warszawskiej. Wydana po raz pierwszy w zimie 1985 r. przez Wydawnictwa Komunikacji i Łączności książka nosiła tytuł Nawigacja żeglarska. Nakład 30 tys. egzemplarzy (dzisiaj niewyobrażalny) rozszedł się niemal natychmiast. Rok później ukazało się drugie, niezmienione wydanie, a potem jeszcze kilka razy w nowej szacie graficznej wznawiało książkę wydawnictwo Almapress. Jednak czas płynie, a technika nawigacji zmienia się szybko, bardzo szybko. Moje pokolenie poza nawigacją Czajewskiego czytało też znakomitą broszurkę Jana Ludwiga, Podstawy nawigacji wydaną nakładem Centrum Wychowania Morskiego ZHP. W bardzo skondensowanej, ale przystępnej formie książeczka prezentowała absolutne podstawy nawigacji terestrycznej.

Biorąc więc pod uwagę aktualną sytuację na polskim rynku wydawniczym z tym większym zadowoleniem trzeba przyjąć niewielką książeczkę (84 strony) tłumaczoną z angielskiego. Podstawy nawigacji. Podręcznik RYA składają się z ośmiu rozdziałów: Wprowadzenie, Namiar i odległość, GPS, Pozycja obserwowana, Pływy, Boje, Nawigacja pilotowa, Planowanie drogi. Całość bogato okraszona fragmentami map, publikacji nautycznych, wykresami i zdjęciami. Wszystko napisane jasno i prosto. Bartlett znakomicie łączy głęboką znajomość nawigacji, tak od strony praktycznej jak i teoretycznej, z rzadkim darem popularyzacji na najwyższym poziomie. Potrafi niemal wszystko uprościć bez uszczerbku dla istoty zagadnienia. Źródłem sukcesu jest zapewne spore doświadczenie dydaktyczne, jako instruktora żeglarstwa i sportu motorowodnego.

Na każdej stronie Autor pokazuje, jak łączyć tradycję z nowoczesnością. Przypomina, jakie niebezpieczeństwo wiąże się ze ślepym zaufaniem do nawigacji elektronicznej. Wyjaśnia wszystko w sposób jasny, prosty i poparty wieloma przykładami. Przyswojenie treści tej niewielkiej książeczki i stosowanie jej w praktyce poprawi kompetencje i wzmocni poczucie bezpieczeństwa każdego nawigatora. A bezpieczny (dla siebie i innych) nawigator, to ktoś, kto wszystko traktuje podejrzliwie i sprawdza, sprawdza, sprawdza. I oczywiście ciągle się uczy.

Kilka słów trzeba też poświęcić pracy tłumacza – Marka Pankowieckiego. Spolszczenie angielskiej książki o nawigacji nie jest, jak by się mogło wydawać, prostym zadaniem. Główną trudnością, na jaką niemal ciągle napotyka tłumacz, jest inna szkoła nawigacji. Te same pojęcia, mają w obydwu systemach nawigacji (polskim i angielskim) różne znaczenie. Dobrym przykładem jest angielskie DeadReckoning – dosłownie „zliczenie martwe”, „zliczenie nawigacyjne”. W polskiej terminologii nawigacji „pozycja zliczona” powstaje z uwzględnienia przebytej drogi, kursu kompasowego, dewiacji, deklinacji oraz poprawki na wiatr i prąd. Tymczasem DR uwzględnia tylko kurs kompasowy i przebytą drogę. Odpowiednikiem naszej „pozycji zliczonej” jest EstimatedPosition (EP). Tłumacz zdecydował się na oddanie EstimatedPosition terminem „pozycja prawdopodobna”.Tymczasem ten termin w polskiej terminologii oznacza „pozycję zliczoną”, która powstaje z uwzględnienia przebytej drogi, kursu kompasowego, poprawki na dewiację, deklinację, uwzględnienia wiatru i prądu. „Pozycja prawdopodobna”, to w polskiej literaturze fachowej pozycja powstała z jednej linii pozycyjnej i pozycji zliczonej. Ta swoista „zamiana terminów” wynika dodatkowo z objaśnień konwencjonalnych skrótów używanych przez nawigatorów na s. 44- trójkąt z kółeczkiem w środku, to pozycja zliczona, a nie prawdopodobna.

Niektórzy tłumacze dla oddania Estimated Position wprowadzają do polskiej terminologii obcy polskiej szkole nawigacji termin „pozycja estymowana” lub „pozycja szacowana”. Może z czasem i one się przyjmą, ale na razie brzmią obco. Anonimowa uwaga na s. 62 dotycząca zapamiętania różnicy między znakiem kardynalnym wschodnim, a zachodnim, może ściągnąć burzę i zarzut posługiwania się „mową nienawiści”. Z kolei w tabelce na s. 68 pojawia się „światło błyskowe długie”. Od dawna przyjęło się w polskim języku fachowym angielskie „Long Flashing” oddawać terminem „blaskowe”, w przeciwieństwie do „błyskowe” (Flashing).                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                       

Poza tym, uwag krytycznych mam niewiele, ale z racji roli recenzenta, mam obowiązek je przedstawić. I tak na s. 38 „pozycja prawdopodobna” określona jest jako „pozycja z kursu i przebytej drogi z uwzględnieniem wiatru i prądów”. Jest to więc definicja „pozycji zliczonej”, a nie „prawdopodobnej”. W polskiej szkole nawigacji przez pozycję prawdopodobną rozumie się pozycję powstała z jednej linii pozycyjnej i pozycji zliczonej. Podobnie w polskim żargonie pływające znaki nawigacyjne określa się mianem „pławy”, a nie „boi”. Tłumacz posługuje się tym drugim terminem, inna rzecz, że robi to konsekwentnie. Wielokrotnie pojawiający się w polskim tłumaczeniu Rocznik astronomiczny to zwyczajna locja czy almanach dla żeglarzy. Oczywiście, Rocznik astronomiczny jako taki istnieje, ale jest to innego rodzaju publikacja. Kilka razy tłumacz oddaje „shows” jako „pokazuje”, zamiast „podaje”. Podobnie lepiej chyba brzmi „określanie dewiacji” niż „oznaczanie dewiacji” (s. 24). Uproszczona metoda obliczania wysokości pływu „Rule of Twelfths” Tłumacz oddaje jako „Regułę dwunastek”, chociaż znowu w literaturze zadomowił się termin „Reguła dwunastych”. Jednak w kontekście całości dzieła, jakie wykonał Tłumacz są to tylko drobiazgi.

Generalnie przekład czyta się gładko. Wiernie oddaje treść oryginału, w niczym jednocześnie nie uchybiając stylistyce i gramatyce polszczyzny. Książeczkę śmiało można polecić jako lekturę obowiązkową wszystkim żeglującym po morzu, a zwłaszcza początkującym skipperom. Będzie to także znakomite wprowadzenie do nawigacji dla wszystkich przygotowujących się do egzaminów na stopień jachtowego sternika morskiego i morskiego sternika motorowodnego. Rozumie się, że „patentowani kapitanowie” mają całą tę wiedzę w tzw. „małym paluszku”. Jeżeli nie, to zachęcam, by sięgnąć do książki.

A czy warto dzisiaj uczyć się tradycyjnej nawigacji?  By żeglowanie było bezpieczne i pozbawione stresu konieczne jest gruntowne opanowanie podstaw nawigacji. Rezygnacja z przyswojenia tej wiedzy jest porównywalna do stwierdzenia, że dzieci w szkole nie muszą uczyć się dodawania, ponieważ mają do tego kalkulatory.

Bogdan

--------------------------------------------------

J. Evans, Morskie żeglarstwo turystyczne. Podręcznik RYA, Almapress, Warszawa 2015.

 

 

 

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3579