ZIMOWĄ PORĄ (71)
z dnia: 2019-12-07


Wracamy do wspomnień młodzieńczych, do ulubionych akwenów, do pionierskich doświadczeń i odkrywczych obserwacji.

To niestety psychiczna specyfika dojrzałego. Andrzej Colonel Remiszewski, który wlaśnie przeszedł na emeryturę, czyli osiągnął

wymarzony, a wspomniany wyżej wiek dojrzały. Jego wspomnienia doskonale rozumieją Jego rówieśnicy. Młodzi muszą dorosnąć,

ale nic nie stoi na przeszkodzie, nie ma przeciwwskazań aby dzisiaj już czytali ten tekst.

Akcja opowieści toczy się w Zatoce Puckiej.

Lekcja historii.

Zyjcie wiecznie !

Don Jorge

PS. Lektura pomocnicza – locyjka „Zatoka Gdańska” – wyd. II

============================================================================================================================

UWAGA - USTERKI NA ŁĄCZACH  !

Stowarzyszenie Armatorów Jachtowych informuje, że strona www.saj.org.pl jest chwilowo nieczynna.

Wznowienie działalności nastąpi na początku przyszłego tygodnia. W sprawach pilnych można kontaktować

się z Prezesem poprzez formularz kontaktowy na prywatnej stronie www.armator-i-skipper.pl

===========================================================================================

Po krótkiej przerwie wróćmy do Kuźnicy. Miejscowość od strony cypla wydaje się kończyć „Czerwoną Oberżą” i budynkiem informacji turystycznej z kafejką internetową, który grał rolę komisariatu Policji w serialu z 2014 roku „Zbrodnia”. Tymczasem kilkusetmetrowy spacer na wschód doprowadza nas do... Syberii. Tak nazywa się niewielkie satelitarne osiedle Kuźnicy. Skąd ta nazwa, nie wiem. Jest teoria, że przez dziesięciolecia mieszkały tam na pustkowiu tylko trzy rodziny, inna głosi, że to tak daleko na wschód, a jeszcze inna, że jest tam chłodniejszy mikroklimat. Osiedle to „ulicówka” wzdłuż równoległej do szosy wąziutkiej uliczki Morskiej, domy wyłącznie mieszkalne, nastawione na letników.

/

Dziś

.

Tuż przed Syberią pochowano w 1945 żołnierzy Wehrmachtu, miejsce pochówku rozmył wielki sztorm w latach osiemdziesiątych, resztki cmentarza ekshumowano. Na samym wjeździe w osiedle stoi kapliczka Św. Barbary w formie połówki rybackiej lodzi. W tym miejscu stał kiedyś sezonowy kiosk spożywczy. Dokładnie 20 lat temu rozbił się w tym miejscu myśliwiec Mig21bis (pilot na szczęście się katapultował, jeszcze większe szczęście, że samolot skosił tylko anteny telewizyjne z dachów, a kiosk jesienią był nieczynny i pusty).

/

Dwadzieścia lat temu – za augustyna.pl

.

Mniej więcej na wysokości Syberii stoi pława „KUZ” - podejściowa do Kuźnicy, jeśli płyniemy do niej od strony Rewy po zewnętrznej stronie pasa mielizn, to sterujemy na skrajne domy osiedla.

No właśnie: mielizny. Miejsce jedyne takie w Polsce. Pas płycizn, osuchów lub wręcz piaszczystych wysepek ciągnie się w poprzek Zatoki, celując prosto w końcówkę rewskiego Szperku.

/

Ryf Mew i lokalizacja wraku okrętu podwodnego

.

Pas ten ukształtowały przez stulecia prądy morskie, przypomnijmy, iż przed kilku wiekami Mierzeja Helska była ciągiem wysepek. Swoje robiła też uchodząca nieopodal Reda. W sposób naturalny istniały tylko dwa nieco głębsze miejsca: tuż przy dzisiejszej Mierzei i pod przeciwnym brzegiem. To pierwsze zostało zasypane przy budowie portu w Kuźnicy, o tym drugim za chwilę.

Tymczasem jesteśmy na mieliznach. Polska nazwa obowiązująca od lat 50-ych to Rybitwia Mielizna, wcześniej używana była nazwa Ryf Mew – zapewne prosta kalka językowa z niemieckiego Möwen Riff. Lokalnie mówi się po prostu Sucha Rewa. Może warto przypomnieć, że (zazwyczaj trzy) pasy mielizn rozciągających się wzdłuż wybrzeża Kaszubi nazywają rėwami, tu mamy do czynienia z mieliznami i z ciągiem osuchów i piaskowych wysepek.

Sucha Rewa jest przede wszystkim przeszkodą dla żeglugi. Jest też granicą Nadmorskiego Parku Krajobrazowego i siedliskiem tysięcy ptaków wodnych. Warto czasem w ciszy przyjrzeć się formującym sie kluczom, całej skomplikowanej organizacji stad. Niestety, ludzie nie dają im spokoju. W okresie międzywojennym potrafiono rzekomo lądować tam łodziami i organizować potańcówki na zaimprowizowanej podłodze, od roku 1940 przez pół wieku był na Suchej Rewie poligon, a bieżącym stuleciu tłumek niby-bohaterów rok rocznie rozdeptuje ją w tzw. Marszu Śledzia.

Poligon artyleryjski urządzili Niemcy, topiąc tam kilka kryp i barek, potem korzystała z niego ludowa marynarka, zwiększając liczbę wraków do jedenastu. Temu właśnie zawdzięczamy najbardziej znany wrak: okrętu podwodnego „Kujawiak”, radzieckiego typu „Malutka”, zatopionego po wycofaniu ze służby w 1966 roku. Wrak jest powszechnie znany, bo posiada konkretne imię, a ponadto kiosk, a czasem kadłub, wystaje nad wodę. Bywa, że niektórzy „fachowcy” wmawiają naiwnym, że to wrak U-boota.

/

Niestety odległość i warunki oświetlenia nie pozwoliły na lepsze ujęcie, a i tak balast ocierał o dno

.

/

Za Pomorskim Forum Eksploracyjnym

.

Na poligonie z pewnością ciągle leżą niewybuchy pocisków i bomb lotniczych. A mi przypomina się wakacyjne rodzinne wyjście na plażę w gdyńskich Babich Dołach, gdzieś we wczesnych latach 60. Pływaliśmy wtedy łodzią klasy „BM” dookoła ruin torpedowni i mogliśmy obserwować ćwiczenia napowietrznych obrońców państwa ludu pracującego miast i wsi. Najpierw gdzieś nad nami po prawej pojawiał się srebrzysty samolot odrzutowy, sądzę że był to Lim5 – licencyjna wersja radzieckiego Miga17. Zataczał łuk gdzieś nad Półwyspem od strony Juraty, nadlatywał na Ryf Mew, nurkował... było słychać BUM, a samolot podchodził do lądowania po naszej lewej stronie. I tak cały dzień w koło.

Obiecałem napisać o drugim naturalnym przegłębieniu. Od zawsze było ono w rejonie, który dziś nazywamy wsią Rewa. (Tam także przed wiekami nie było jednolitego stałego lądu, tylko szereg strug, bagienek, kęp i wysepek, stąd i nazwa wsi: Mosty i zmeliorowanych dziś łęgów wzdłuż Redy: Mostowe lub Moście Błota). To przejście Kaszubi nazywali Dypka (tak było i na polskiej mapie sprzed wojny) lub Depka. Usankcjonowali to nawet Niemcy, którzy zresztą pogłębili to przejście na początku XX wieku poprawiając sobie przejście do Pucka – na niemieckich mapach tor nazywał się Depke. Niestety, dla partyjnych kartografów w peerelu kaszubska nazwa okazała się nie do przyjęcia i tor do dziś nosi nazwę Głębinka. Tak to totalitaryzmy boją się regionalizmu, samorządności i „muszą” poprawiać historię.

Tor wodny Głębinki rozpoczyna się pławą bezpiecznej wody zwaną „GŁ”. Kiedyś była to pława dzwoniąca – kto pamięta takie coś? Dziś nowoczesna, zaopatrzona w zasilane słonecznie białe światło błyskowe o okresie 10 sekund. Dalej w dawnych latach było kilka par bojek, z których dziś pozostała lewostronna pława „2” oraz para „1” i „4”, która czasem nazywamy „bramką”. Kiedyś do bramki od strony Rzucewa podprowadzał klasyczny, złożony z dwóch staw nabieżnik „Rewa”, i w bramkę wchodziło się na skrzyżowaniu z nabieżnikiem „Beka”. Dziś „Rewa” to mała wieżyczka z sektorowym światłem prowadzącym, a „Beki” nie ma wcale.

Podejście od strony otwartej Zatoki to osobny poemat. Właściwie dramat. Trudno zliczyć jachty, które z różnych przyczyn usiłowały obejść Dypke „od tyłu”. Kończy się to zawsze bezapelacyjnym utknięciem, ponieważ dno w rejonie Rewy podnosi się łagodnie, a fala bywa spora, to jacht po krótkim czasie od chwili, gdy dotknie dna, leży daleko na płyciźnie, na burcie i w sytuacji beznadziejnej. Wobec jednego z kolegów, nie raz ściąganego tam z mielizny, ukuto powiedzenie, że trzeba postawić mu tabliczkę ze strzałką i napisem: „DO PUCKA W PRAWO!”


„Rewa”

 

.

No i dobrnęliśmy do stałego lądu. Kontynuacja bariery, piaszczysty półwysepek zwany Szperkiem albo Szpyrkiem prowadzi nas do wsi Rewa. Szczególnie podchodząc do Głębinki z wnętrza Zatoki można mieć niesamowite wrażenie: tłumu chodzących po wodzie ludzi. Ląd jest tak niziutki, że już z niedużej odległości jest po prostu niewidoczny. U nasady Szperku stoi stalowy krzyż pamięci ludzi morza, a dalej Aleja Zasłużonych Ludzi Morza, gdzie swoje róże kompasowe mają i żeglarze, w tym, tak! - także Teresa Remiszewska. Niestety, zanurzenie powyżej 1,20 m wyłącza wizytę w Rewie.

Lubię pływać wzdłuż tej linii, blisko, bliziutko Ryfu Mew, po jego obu stronach. „Wszystko można byle z wolna i ostrożna”.

Byle do lata!

2 grudnia  2019

Andrzej Colonel Remiszewski

Tekst zawiera osobiste, prywatne i subiektywne obserwacje autora.

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3570