JAK TO JEST NAPRAWDĘ Z OWĄ ŁATWOŚCIĄ PROJEKTOWANIA
z dnia: 2019-03-08


Refleksja to głębokie zastanowienie się nad meritum sprawy. Refleks to zdolność do szybkiej reakcji.

No więc mamy 2 w 1 - jako głębokie  zastanowienie się  i szybka reakcja na przemyślenia projektanta

Jana Kłosowskiego.    Wypowiada się doświadczony projektant – Tomasz Piasecki.    

Przy okazji poznaliście też już zdania kilku „konsumentów” czyli Komentatorów podnewsowych

http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=3475&page=0  

Siądzcie wygodnie w fotelu przed monitorem,bo wywód jest dogłębny.

Na smartfonie to raczej trudno będzie czytać.

.

Zyjcie wiecznie !

Don Jorge

 

 

Drogi Jerzy,

Poniżej przesyłam kilka moich refleksji dotyczących praktyki projektowej i łatwości projektowania.

Żyj wiecznie !

Tomek

------------------------------------------------------------------------------------------ 

Wywiad pod tytułem "czy łatwo jest zaprojektować i zbudować przystań żeglarską" jest w równie interesujący co przewrotny. Interesujący - bo obiecuje objaśnić Czytelnikowi, chociaż temat jest specjalistyczny, przebieg procesu projektowego oraz, co naprawdę stanowi o trudności czy łatwości projektowania. Przewrotny - bo pytanie należy do gatunku, kto jest lepszy: jamnik czy parowóz, która płeć jest silniejsza, albo kogo bardziej kochasz babcię czy dziadka ?

Na wstępie Szanowny Gospodarz pisze, że jest to "news o prozie i realiach formalnych procesu prawdziwego projektowania".

 

Są dwa podstawowe określenia, opisujące pojęcie projekt: naukowe i potoczne.

Nauka o zarządzaniu mówi (w skrócie), że "projekt jest to działanie zmierzające do osiągnięcia określonego celu, które ma znany początek, koniec oraz określoną wielkość nakładów koniecznych do przeprowadzenia". W uproszczeniu, projekt zaczyna się od studium wykonalności, zawierającego analizy: warunków lokalizacji, danych geologiczno-inżynierskich oraz hydrotechnicznych, dostępu do terenu (drogi kołowe i piesze), mediów komunalnych (prąd, woda, odbiór ścieków, telefon, sieć cieplna, gaz, itd.), kosztów realizacji inwestycji oraz przewidywanych efektów. Studium mówi, ile inwestycja będzie kosztować, jak koszty będą rozłożone w czasie oraz - co najbardziej interesuje inwestora - jaki będzie zwrot poniesionych nakładów. Kolejne etapy realizacji projektu obejmują przygotowanie dokumentacji projektowych, uzyskanie  pozwoleń (słynne uzgodnienia), realizację, nadzór i uruchomienie inwestycji.

 

Potocznie - projekt to dokumentacja projektowa, spełniająca wszystkie obowiązujące wymagania techniczne i formalno-prawne, niezbędna do realizacji inwestycji. Dokumentację opracowuje się w różnych fazach sporządzania projektu, od fazy studialnej (przedprojektowej), przez koncepcję, następnie projekt budowlany, do etapu projektów wykonawczych, na podstawie których prowadzi się roboty. Jest to podział ogólny, który dotyczy właściwie niemal wszelkich prac projektowych - od portu lotniczego poprzez port jachtowy - do projektu wnętrz w biurowcu czy willi. Rysunki, czy jak dawniej mówiono plany, które zwykle kojarzą się z projektowaniem, w aktach prawnych nazywane są załącznikiem graficznym. Jedna uwaga: projekt budowlany nie służy do prowadzenia robót - a do uzyskania pozwolenia na budowę.

 

Artykuł opisuje dwie sprawy: projektowanie w ważnej, ale tylko jednej specjalności projektowej (budowle hydrotechniczne) oraz trudności w uzyskaniu wymaganych uzgodnień środowiskowych.

Projektowanie przystani jest pokazane na wesoło: "w dobie gotowych, ogólnodostępnych rozwiązań projektowych jak pomosty pływające, Y-bomy, szafki dystrybucyjne. Wydaje się to być jak budowanie z klocków". Żartobliwy opis tworzy fałszywe wrażenie, że dziś projekt inwestycji to parę gotowych "rozwiązań projektowych", cokolwiek by to miało znaczyć - i po wszystkim.

Jeżeli do tego opisu dodać dość popularne wyobrażenie, że "komputer wszystko robi sam" otrzymujemy przepis na uważanie inwestycji za coś przypadkowego, za zło niszczącego cenne środowisko naturalne, przeciw któremu najpierw się protestuje. W parze z takim pojmowaniem spraw idzie brak poszanowania ładu przestrzennego i lekceważenie roli planowania i architektury w kształtowaniu otoczenia człowieka. Powszechnie wiadomo, że gdyby nie te "słuszne protesty" to gdzieś zbudowano by np. kawał autostrady, a np. stolicy przybyłby nowy most.

 

Ponieważ artykuł przedstawia niekoniecznie prawdziwie projektowanie, jako przyjemne i łatwe "zestawianie klocków", uznałem że należy pokazać (w koniecznym uproszczeniu) rzeczywisty proces projektowy. Jako ilustracji użyję pojęcia domu jednorodzinnego, które jest raczej znane. Zatem tytułowe pytanie brzmiałoby: czy łatwo jest zaprojektować domek jednorodzinny ?

Przyjęte, dla ułatwienia zrozumienia sprawy, uproszczenie jest w proporcji do pokazanego rysunku z projektu małej przystani, o czterech pomostach, bez falochronu, z dwoma budyneczkami usługowymi i niedużym zagospodarowaniem na brzegu. Ten zakres może być z grubsza porównywalny z projektem domku z kompletem instalacji, a proste zagospodarowanie terenu czyni porównanie dopuszczalnym.

 

A więc taki prosty, nieduży ale kompletny projekt domu mieszkalnego powinien zawierać: projekt zagospodarowania terenu, projekt architektoniczno-budowlany budynku, projekt konstrukcji budynku oraz projekty wszystkich instalacji (wodociąg, kanalizacja, centralne ogrzewania, wentylacja, instalacje elektroenergetyczne, gazowe, telefoniczne, Internet, kontrola dostępu,  itp.). Każdy projekt ma (winien mieć) kosztorys, dzięki czemu rozpoczynając budowę wiemy ile co ma kosztować. Zakładamy, że dom jest projektowany od początku, nie jest obiektem realizowanym na podstawie zakupionego, gotowego projektu z katalogu, bo tam projektowanie wygląda nieco inaczej. W rzeczywistości dokumentacja takiego domu zawiera znacznie mniej projektów, bo przecież są to koszty, ale tu mowa jest o przykładzie idealnym. 

A więc, czy łatwo jest zaprojektować domek jednorodzinny ?

 

Autor, co ciekawe, nie pyta architekta, który normalnie siada do czystej kartki i mapy oraz tworzy i prowadzi (albo powinien prowadzić) projekt, ale projektanta konstrukcji, dla którego sprawa jest naprawdę banalna. W takim budynku konstruktor dostaje rysunki architektoniczne, zwane podkładami, i ma zaprojektować: żelbetowe ławy (albo płytę) fundamentową, ściany nośne (z cegły, bloczków betonu komórkowego, czy żelbetu wylewanego), ewentualnie nadproża i wieńce, dobrać typowy strop na daną rozpiętość, wykonać rachunki więźby dachowej - i gotowe. Programy obejmują wszystkie rodzaje konstrukcji, do metalowych włącznie, więc obliczenia są prawie od ręki.

Czyli projektowanie (konstrukcyjne) jest łatwe - chociaż związek takiego spojrzenia z rzeczywistością jest luźny. Jeśli ktoś wątpi - niech popatrzy na most wiszący czy budowanie fundamentów pod nieduży, powiedzmy piętnastokondygnacyjny, budynek i zastanowi się nad tym, co widzi.

 

Autor naturalnie wie, że to zbyt grube uproszczenie więc pisze, że "w międzyczasie gdzieś tworzy się projekt jako dokument techniczny". To klucz do opisu prawdziwego procesu projektowania, chociaż określenia "projekt techniczny" prawo budowlane nie używa od lat ponad dwudziestu.

W rzeczywistości projektowanie przystani/portu jachtowego nie różni się od innych projektów inwestycyjnych, jest może bardziej skomplikowane, bo dzieje się na styku dwóch obszarów: lądowego (terytorium) i wodnego (akwatorium), a inwestycje hydrotechniczne do łatwych ani tanich nie należą. Tutaj skala trudności jest ogromna, bo co innego pomost dla żaglówek, co innego nabrzeże portowe z torowiskami olbrzymich dźwigów do rozładunku kontenerów, a jeszcze co innego kilometrowe falochrony, na wodach pływowych o wielometrowych pływach i zmiennych, silnych prądach. 

 

Wobec powyższego teraz będzie o tym, co "się gdzieś w międzyczasie tworzy".

Prawo budowlane zawiera wymagania dotyczące projektowania i uzgadniania inwestycji, czyli w największym uproszczeniu mówi, co i jak należy zrobić, aby uzyskać pozwolenie na budowę. Projekty, to właśnie dokumentacja, w odpowiednich fazach, niezbędna do podejmowania decyzji, w tym o pozwoleniu na budowę. 

Dokumentację projektową, też upraszczając, opracowuje się dwuetapowo: jako projekt budowlany, który (wbrew nazwie) służy do uzyskania pozwolenia na budowę oraz w fazie projektów wykonawczych, przeznaczonych do prowadzenia robót.

 

Opracowania projektowe sporządza się w poszczególnych specjalnościach, określonych przepisami (w wielkim skrócie), a są to: plan zagospodarowania terenu, projekt architektoniczno-budowlany budynku (-ów), projekt technologiczny inwestycji, projekty instalacyjne oraz zestawienie koszów. Plan zagospodarowania zawiera wszystkie uzgodnienia, o których pisze Autor artykułu, a których uzyskanie jest trudne i czasochłonne. Są to m.in. słynne już decyzje środowiskowe ale nie tylko. Projekt obiektu z miejscami pracy (czyli każdej przystani) musi być uzgodniony w zakresie sanitarno-epidemiologicznym, bezpieczeństwa i higieny pracy oraz bezpieczeństwa pożarowego z odpowiednimi jednostkami administracji. Ponadto uzgodnić należy: podłączenia drogowe, budowle wodne oraz warunki przyłączenia do każdej z zewnętrznych sieci instalacyjnych.

Wszystko to trwa i wymaga pracy, która, oprócz samego sporządzania projektów, spada na oczywiście na barki projektantów, starających się rozwiązać problemy uzgodnień ochrony środowiska. Biegnące terminy umowy, wydłużony ponad miarę czas uzgadniania, widmo opóźnienia przekazania projektu i kar umownych, wiszące nad pracownią projektową z pewnością nie stanowią czynników sprzyjających spokojnej i naprawdę twórczej pracy.

Największy problem polega na wydłużonym czasie uzyskiwania uzgodnień dotyczących ochrony środowiska, ale to jest publicznie znane. Na samym końcu procesu projektowania, ale jeszcze przed złożeniem projektu budowlanego do zatwierdzania, należy sprawdzić każde opracowanie, czyli każdy rodzaj projektu, co znajduje wyraz w protokole podpisanym przez sprawdzającego, uprawnionego w danej specjalności. I to jest właśnie ten "tworzony w międzyczasie projekt jako dokument techniczny".

 

Chociaż starałem się skracać, wyszedł dość obszerny tekst, który może być nudny, tym bardziej, że nie zawiera jasnej odpowiedzi na pytanie czy projektowanie jest łatwe czy nie. Nie poruszyłem sprawy łatwości budowania, bo to chyba temat równie obszerny, zwłaszcza gdy się się patrzy na setki kilometrów wysokich żelaznych płotów, ustawionych wzdłuż autostrad, podobno w imię ochrony środowiska. A już co niektóre kładki dla pieszych i przejazdy na tymi drogami stanowczo przeczą tezie, że projektowanie jest łatwe i  kieruje się funkcją, logiką, ekonomią i estetyką formy.

Zatem posłużę się definicją używaną przez moją Mamę, która mawiała, że wszystko robi się łatwo i szybko, pod warunkiem że robi się - językiem.

 

 

Tomasz Piasecki

Marzec 2019

====================================================

Ilustracja do komentarza Józefa Sacharuka


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3477