PERYGRYNACJI COLONELA CIĄG DALSZY
z dnia: 2018-08-11


 

No przecież pisałem i pisałem -  żeglujcie do  porcików Niemiec wschodnich. Tam się jeszcze po enerdowie nie pozbierali, jeszcze dziko,

jeszcze tanio. Ale to się skończy wkrótce, tak jak na Gotlandzie. Urocza natura pozostanie, ale ceny pójdą ostro w górę. Tu także obowiązuje

dogmat ekonomiczny – towar jest wart tyle, ile amator jest skłonny za niego zapłacić. Tak więc Colonel dobrze rozumuje – Sund nie ucieknie,

w portach Sundu ceny już nie podskoczą. Są już… optymalne J

A więc dzisiaj kontemplujcie kolejną przynętę Andrzeja Colonela Remiszewskiego.

Żeglujcie z locyjką PORTY NIEMIEC WSCHODNICH. Nanoście aktualizacje.

Zyjcie wiecznie !

Don Jorge

--------------------------------------

KLASZTOR ŻEGLARZA NA WYSPIE HIDDENSEE

Nie, nie, nie... nie wysyłam Czytelników do klasztoru. Tak po prostu Wujek Gugiel w smartfonie przetłumaczył tytuł strony internetowej, na której szukałem informacji o porciku Kloster. Opis tego miejsca nie znalazł się w „Wybranych portach Niemiec Wschodnich”, nie zostało wybrane. Ponieważ w sąsiednim Vitte już byłem, postanowiłem tym razem zatrzymać się na nocleg przed wyjściem na morze właśnie w Kloster. Podejście do Kloster jest na mapce na str. 293 („Porty Niemiec wschodnich”), a tutaj dodaję zrzut z ekrany  aplikacji Navionicsa.

Podejście jest dobrze oznakowane, łatwe, choć miejscami wąskie – w dobie elektroniki dostępne dniem i nocą. Najtrudniejsze są rozgałęzienia torów, gdzie brak uwagi może „wystawić” nas na mieliznę. Na kolejnym zrzucie z Navionicsa widać oznakowaną południową pławą kardynalną kamienistą mieliznę po prawej. Tu trzeba uważać. Zaraz potem długa keja (na rysunku napis GERMANY) to przystań statków pasażerskich. Uwaga: nie dość, że obracając się zajmują cała szerokość portu i robią śrubami potężne wiry, to jeszcze na całym podejściu mają bezwzględne pierwszeństwo przed jachtami, obojętne wchodzącymi, czy wychodzącymi,

Jachty stają na dalbach przy pomostach po lewej. Bosmani „upychają” je, najpierw dobierając wielkością do stanowisk, a potem wciskając na przykład w poprzek ruf jachtów, które weszły wcześniej i misternie kombinując ze szpringami. Tak to wygląda:


.


.


Budka Hafenmeistrów widoczna w dolnym lewym rogu planiku. Prąd i woda na kei, płatne systemem „wrzuć monetę”. Wodę tam bardzo oszczędzają i wobec tego restrykcyjnie wydzielają.

Do wygodnych łazienek trzeba iść dookoła portu, w razie sprzątania jest jeszcze jedna toaleta już porcie pasażerskim. Po za tym łazienki zawsze otwarte, prysznic „wrzuć monetę” 1 Euro. Niestety jakość sprzątania jest taka „postenerdowska”.

   

Bliżej kei pawilony: sklepik pamiątkarski i samoobsługowa restauracja, z której można wygodnie siedząc obserwować ruch w porcie. Szczególnie przypadło mi do gustu zimne piwo „vom Fass”, pite siedząc na schodkach knajpki, na miękkich poduszkach i do tego w przewiewie w najgorętszy dzień rejsu.


Z ogłoszeń wynika, ze w piątki bosmani „zapraszają na grilla żeglarskiego z muzyką”, nie było okazji sprawdzić.

Na koniec jeszcze o Hiddensee. To świetna okolica do wypoczynku. Praktycznie żadnych samochodów, żadnego znanego z polskich „kurortów” jarmarku i wrzasku. Można chodzić (i jeździć na rowerach) od Bałtyku po rozlewiska, od plaż, po wzniesienie, na którym stoi latarnia Dornbusch, od ptasich rezerwatów po komfortowe pensjonaty i stadniny koni.

No i to by było na tyle.

Żyjcie wiecznie!

Andrzej Colonel Remiszewski

 

 

 

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3386