GASIMY POŻAR NA JACHCIE
z dnia: 2018-02-23


Publikowany w SSI serial porad specjalisty – pożarnika i doświadczonego żeglarza w jednej osobie właśnie dobiega końca.

Serialem Rafała Adamca już zainteresował się też Polski Związek Żeglarski. Nie wątpię, że ten compact-materiał niebawem

ukaże się w formie poręcznego zeszyciku i pojawi się na jachtach armatorów obdarzonych przez Pana Boga instynktem roztropności.

Zanim to nastąpi – przypominam drogowskazy do odcinków poprzednich:

http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=3291&page=30

http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=3295&page=15

http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=3308&page=15

Mam taką nadzieję, że na rewersie strony tytułowej zeszyciku  przeczytamy, że porady Rafała mają pełną, oburęczną rekomendację SSI.

Rafałowi raz jeszcze dziękuję !

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

Pożar na jachcie – straszniejszy, niż go malują!

Część  4

.

Będzie to czwarta, ostatnia część cyklu dotyczącego bezpieczeństwa pożarowego na jachtach, mam nadzieję, że przeczytaliście już poprzednie trzy części, liczę, że zawarte w nich informacje, pozwolą Wam lepiej wykorzystać porady opisane poniżej.

.

Jak zwykle zacznę od teorii, tym razem będzie to zarys termodynamiki rozwoju pożaru. Jak już wiecie, podczas pożaru wydzielają się lotne produkty spalania i rozkładu termicznego materiałów oraz duże ilości ciepła. Jeśli spalanie zachodzi w ograniczonej przestrzeni np. kabina jachtu czy komora silnika, w górnej części tej kubatury zbierają się produkty gazowe (gazy pożarowe), które ze względu na wysoką temperaturę oraz skład chemiczny, stwarzają duże zagrożenie dla zdrowia człowieka oraz ograniczają widzialność. Nie należą do rzadkości sytuacje, gdy te gorące gazy osiągają w strefie podsufitowej temperaturę 1000 ºC, przemieszczając się wzdłuż podsufitki , mogą więc rozprzestrzeniać pożar w sąsiednich pomieszczeniach. Topią przy okazji niektóre materiały obiciowe, które spadają na podłogę kabiny w postaci malowniczego „deszczu”. Gazy pożarowe, wraz z gorącym powietrzem będą szukały drogi ujścia na zewnątrz, będą to odpowiednio: zejściówka, luk, otwory wentylacyjne, rewizyjne itd.Na ich miejsce będzie zasysane zimniejsze (cięższe) powietrze, które jest bogate w tlen, potrzebny do podtrzymania pożaru. Stąd w dolnej części pomieszczenia jest chłodniej, widzialność lepsza oraz jest więcej tlenu niezbędnego do oddychania. Znacie już więc odpowiedź, dlaczego podczas gaszenia pożarów wewnętrznych, strażacy poruszają się schyleni, w kucki, albo na czworakach.

.

Kubatura jachtu jest zwykle niewielka, całe wnętrze szybko wypełni się dymem i gazami pożarowymi, warstwa zadymienia będzie szybko się obniżać od sufitu w kierunku podłogi, stąd osoba przebywająca wewnątrz, nie ma wiele czasu na wyjście na pokład. Dolna krawędź zejściówki jest zwykle zlokalizowana stosunkowo wysoko, np. na moim jachcie jest na poziomie brody postawnego mężczyzny, stąd po pojawieniu się oznak pożaru, trzeba rozważnie, a zarazemszybko, podejmować decyzję o ewakuacji  na zewnątrz. Jeśli zostaniesz w kabinie za długo, nikt nie będzie w stanie Ci pomóc w pokonaniu kilku schodków do kokpitu. Wątpiącym, proponuję przeprowadzenie ćwiczenia, polegającego na próbie wyniesienia z kabiny kolegi udającego nieprzytomnego. Będzie wielce pouczające.

Podobną ostrożność należy zachować przywchodzeniu do zadymionego wnętrza kabiny, w celu gaszenia pożaru lub zabrania elementów wyposażenia. Z tego względu „grab bag” oraz tratwa muszą być dostępne z kokpitu lub pokładu jachtu.

.

Zapamiętaj: jeśli zauważysz w kabinie kłęby dymu, a z zejściówki już ulatujegorące powietrze (gazy pożarowe), nie wchodź do środka, jest to najwyższy czas na przygotowanie się do upuszczenia pokładu.

.

Przedstawię teraz ogólne zasady gaszenia pożaru przy pomocy gaśnic, w dalszej części uzupełnię je o w mojej opinii ważne aspekty w odniesieniu do gaszenia wybranych elementów jachtu.

Słyszeliście na pewno opowieści, że nie warto w samochodzie wozić gaśnicy, bo przy pomocy 1 kg proszku nie uda się zgasić samochodu? Nie jest to prawda, mnie udało się, przy pomocy 0,5 kg gaśnicy proszkowej (starego typu), ugasić pożar samochodu ciężarowego. Paliła się instalacja elektryczna. Jednak cudów nie ma, do działań gaśniczych w rozwiniętej fazie pożaru, trzeba już nieco cięższego sprzętu.

.

Znacie już mechanizm działania poszczególnych środków gaśniczych, oczywistym powinno być, że trzeba je podać na źródło ognia. Nie będzie skuteczne gaszenie płomieni nad płonącym urządzeniem (np. nad pokrywą komory silnika), one znikną na chwilę, ale po wyczerpaniu gaśnicy, pojawią się znowu.  Aby dotrzeć do źródła ognia, trzeba wykorzystać istniejące otwory w obudowie urządzenia czy innej przestrzeni zamkniętej (szafka, bakista), i to takie, które zlokalizowane są w jej dolnej części. Tamtędy do ogniska pożaru zasysane jest zimne, bogate w tlen powietrze.Powstały ciąg powietrza, przetransportuje środek gaśniczy (mgła wodna, proszek, dwutlenek węgla) do wnętrza urządzenia ( w tym komory silnika). Z tego samego względu, nieskuteczne będzie podawanie proszku gaśniczego „pod prąd” wydostających się z urządzenia gazów pożarowych, środek gaśniczy będzie przez nie „wydmuchiwany” na zewnątrz. Jeśli otwory wentylacyjne nie są dostępne, otwieramy obudowę (np. pokrywę silnika), zachowując należytą ostrożność, ponieważ możemy się poparzyć nagle uwolnionymi gorącymi gazami, wskazane są rękawice i długi rękaw. Otwarcie obudowy może też skutkować zintensyfikowaniem spalania (ułatwimy dostęp tlenu atmosferycznego do strefy spalania), stąd zrobimy to dopiero po przygotowaniu sprzętu gaśniczego do natychmiastowego użycia.

W przypadku gaszenia pożaru w otwartym miejscu, środek gaśniczy podajemy na źródło pożaru od nawietrznej (z wiatrem). Jeżeli pali się większa powierzchnia np. rozlewisko cieczy palnej, staramy się równomiernym i płynnych ruchem ręki trzymającej wąż gaśnicy, zepchnąć ogień od bliższej gaszącemu krawędzi pożaru, w kierunku „od siebie”. aż do całkowitego zgaszenia ognia.W Sieci dostępne jest wiele filmów przedstawiających różne sposoby gaszenia, proszę popatrzeć.

Nie będę omawiał instrukcji użycia gaśnic, warto odpowiednio wcześnie zapoznać się ze skróconą instrukcją, przedstawioną na powierzchni podręcznego sprzętu gaśniczego. Jedna tylko rada praktyczna: pamiętacie, że zalecałem zakup gaśnicy z wężem, z którego końcówki, zwanej fachowo „pyszczkiem”, wydostaje się środek gaśniczy. Chodzi o to, że gaśnice proszkowe i płynowe, muszą być używane w pozycji zbliżonej do pionowej, w zbiorniku ze środkiem gaśniczym jest rurka, która pobiera proszek czy płyn z dna butli. W ciasnym wnętrzu, o wiele łatwiej będzie nam operować gaśnicą wyposażona w ten wąż, zachowując przy tym niezakłócony wypływ środka gaśniczego.

.

Przypomnę raz jeszcze: moje porady dotyczące gaszenia odnoszą się do pożaru we wczesnej fazie. W razie pożaru dużego, niemożliwego do ugaszenia posiadanymi na pokładzie środkami, ewakuujcie się do kokpitu (a potem z jachtu), zamykając w miarę możliwości wszystkie otwory, w szczególności zejściówkę. Jak już pewno się domyślacie, chodzi o odcięcie ognia od dopływu świeżego powietrza, istnieje niewielka szansa, że to zdusi pożar oraz znacznie większa, że spowolni spalanie, do czasu bezpiecznego opuszczenia pokładu.

.

Pożar instalacji elektrycznej oraz urządzeń elektrycznych:

Jest często trudny do zlokalizowania, bowiem wkładamy dużo trudu w ukrycie przewodów, bezpieczników, złączek itd. Często, pierwszym zauważalnym objawem niebezpieczeństwa , jest zapach topiącej się izolacji, następnie może pojawić się dym, a w ślad za nim płomienie. Tutaj sprawa najważniejsza – trzeba odłączyć od zasilania uszkodzony obwód, jeśli tego nie zrobimy, pomimo zgaszenia ognia gaśnicą, może dojść do ponownego zapalenia. Stąd tak ważne jest stworzenie technicznych możliwości odłączenia zasilania, bez czasochłonnego zdejmowania klem z akumulatorów, najlepiej, jeśli zasilanie możemy odłączyć bez konieczności wchodzenia do kabiny, czyli wprost z kokpitu. Drobne spostrzeżenie – odłączenie zasilania urządzenia elektrycznego, nie polega na przekręceniu wyłącznika na obudowie, trzeba je pozbawić połączenia ze źródłem prądu, poprzez użycie włącznika znajdującego się poza uszkodzonym urządzeniem lub odłączenie wtyczki przewodu zasilającego.

Strumień środka gaśniczego kierujemy na płonące elementy, robiąc krótkie przerwy, w celu oceny skuteczności gaszenia, zmiany kąta czy miejsca podawania środka. Po ugaszeniu ognia, przywrócenia napięcia można dokonać dopiero po upewnienia się, że pożar nie skutkował uszkodzeniem innego elementu instalacji. Ideałem, choć trudnym do wyobrażenia podczas rejsu, było by zlecenie dokonania przeglądu fachowcowi. Pamiętajcie, że prądy zwarciowe często niszczą większe fragmenty instalacji niż tylko te, które uległy zapaleniu.

.

Pożar w komorze silnika.

Silnik stacjonarny wyposażony jest w szereg instalacji: paliwową, elektryczną, odprowadzenia spalin, chłodzenia (np. elektryczna pompa obiegowa),czasem dogrzewania. Do pożaru może dojść w czasie jazdy na żaglach, (np. w wyniku obluzowania przewodów od alternatora czy rozrusznika), podczas rozruchu silnika czy jego pracy. Bez względu na bezpośrednią przyczynę pożaru w komorze silnika (często trudną do szybkiego ustalenia), sposób postępowania będzie podobny. Jeśli to możliwe, odłączcie zasilanie od instalacji elektrycznej silnika oraz inne znajdujące się w jego sąsiedztwie, odstawcie silnik, odetnijcie dopływ paliwa. Środek gaśniczy trzeba podawać przez otwory wentylacyjne komory silnikowej, na moim jachcie będzie to otwór stanowiący czerpnię powietrza, do stosunkowo szczelnej komory silnika. W starszych silnikach,z opcją rozruchu ręcznego, można wykorzystać otwór dedykowany korbie. Bez otwarcia komory silnika trudno jest stwierdzić, czy pożar udało się ugasić, otwierajcie dopiero gdy zauważalnie zmniejszy się ilość wydostającego się z wewnątrz dymui ciepła. Oczywiście trzeba mieć wtedy pod ręką sprawną gaśnicę oraz koc gaśniczy. Dokonując przeglądu uszkodzeń popożarowych, nie zapomnijcie o elementach układu poboru wody zaburtowej. Filtry, zawory czy węże, wykonane z tworzyw sztucznych, są wrażliwe na ciepło, zaniedbanie w tym zakresie, może skutkować zatopieniem jachtu.

.

Pożar instalacji gazowej.

Poruszałem już wcześniej zagadnienia dotyczące gazu na jachcie, jeśli dojdzie do wycieku, sprawą najważniejsza jest jego zatrzymanie, najprościej to zrobić poprzez zakręcenie kurka na samej butli. Przypominam, że mieszanina propanu i butanu jest cięższa od powietrza, jeśli wyczujecie zapach gazu (nawaniacza), wietrzcie jacht długo i intensywnie, unikając używania przy tym otwartego ognia (np. papieros) oraz ryzyka powstania iskier (np. od urządzeń elektrycznych). Jeśli stoicie w miejscu dostępnym dla jednostek straży pożarnej, wezwijcie pomoc fachowców, jest to sytuacja zagrożenia życia i proszę się nie wahać.Jeżeli gaz płonie w miejscu wycieku, nie gaście go bez możliwości natychmiastowego zatrzymania wycieku. Płomień zgaśnie, a uwalniający się gaz, stworzy zagrożenie wybuchem, w efekcie problem znacząco wzrośnie.

.

Pożar w kambuzie.

Pisałem już wcześniej o zagrożeniach ze strony palących się tłuszczy spożywczych. Trzeba pamiętać, aby przed przystąpieniem do gaszenia, zakręcić dopływ gazu do palnika kuchenki, powstrzymując dalsze nagrzewanie płonącej potrawy. Nakryjcie patelnię czy garnek kocem gaśniczym, trzeba trzymać przykrycie aż do wychłodzenia tłuszczu. Można też użyć gaśnicy, zaczynajcie gasić z odległości co najmniej 1,5 metra, aby zbyt silnym strumieniem środka gaśniczego nie rozchlapać tłuszczu. Przestrzegam przed wylewaniem rozgrzanego oleju do zlewozmywaka, bowiem odpływy wykonane są najczęściej z plastiku nieodpornego na wysoką temperaturę. Co więcej, przy zetknięciu z wodą, gorący olej może wywołać jej wrzenie, co skutkuje rozpyleniem oleju z otworu odpływowego. Jeśli odpływ zlokalizowany jest powyżej linii wodnej, gorący olej może też spowodować uszkodzenie powierzchni laminatu.

.

Pożar wyposażenia kabiny.

Po informacje o tym co może się palić w kabinie, odsyłam do poprzednich części poradnika. Praktyczna rada: jeśli przygasiliście płomienie na powierzchni palącego się wyposażenia, nie zapomnijcie o „przegarnięciu” pogorzeliska, materiały stałe, w szczególności pochodzenia organicznego, mogą się długo żarzyć. Najlepiej przelać nadpalone materiały wodą aż do nasiąknięcia, a do czasu posprzątania i sprawdzenia stanu technicznego jachtu,  radzę zachowanie zwiększonej ostrożności.

.

Ostatni temat, którym chciałbym się zająć, to współpraca ze służbami ratowniczymi. Na pewno braliście udział w szkoleniach, gdzie uczono, jakich informacji należy udzielić, gdy dzwonicie na telefon alarmowy. Od razu Was uspokoję, jeśli wzywacie pomocy, Wasz rozmówca sam poprosi o szczegóły, które będą przydatne podczas dysponowania ratowników. Jeśli istnieje możliwość wezwania pomocy przez środki łączności głosowej, jak telefon, czy radio VHF, robimy to niezależnie od ewentualnego użycia środków automatycznych (DSC, EPIRB, PLB itd.), najważniejszym jest abyscharakteryzować zagrożenie,oraz podać możliwie najdokładniejszą pozycję jachtu. Następnie spokojnie i rzeczowo udzielamy odpowiedzi na zadane pytania, niczego nie ubarwiamy, jeśli pojawią się jakieś wątpliwości, nie wahajcie się zapytać. Połączenie kończymy dopiero po wyraźnym poleceniu dyspozytora. W przypadku żeglugi śródlądowej, w sytuacji zagrożenia o ile to możliwe trzeba zmierzać w kierunku linii brzegowej, spróbujcie wybrać takie miejsce, aby było łatwo dostępne od strony lądu. Warto też wysłać na brzeg załoganta, który pobiegnie w kierunku nadjeżdżających pojazdów z sygnałami dźwiękowymi. Poprowadzi ratowników do miejsca cumowania jachtu, oraz przekaże informacje umożliwiające zabranie z samochodów przydatnego sprzętu ratowniczego.

.

Omówiłem już zakres materiału przewidziany dla tego opracowania, podkreślę raz jeszcze, że temat jest bardzo szeroki i nie jest możliwe jego wyczerpanie w tak krótkiej formie. Przeczytanie czterech części poradnika, nie zastąpi solidnego szkolenia, połączonego z praktycznym ćwiczeniem działania podczas symulowanego pożaru. Namawiam, w szczególności sterników jachtów morskich, do odbycia szkolenia STCW. Nawet gdy potrzebujecie „papierka”, to zdobyta wiedza i umiejętności mogą być nie do przecenienia w warunkach zagrożenia na morzu.

.

Jeśli pominąłem ważne dla Was kwestie, lub czegoś nie wyjaśniłem należycie, postaram się odpowiedzieć na komentarze.

Do zobaczenia na wodzie!

Rafał Adamiec

 

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3326