GDAŃSKA KŁADKA - JAK TO DZIAŁA
z dnia: 2017-09-07


Nie, nie - ten news Andrzeja Colonela Remiszewskiego nie jest ani kijem w mrowisko ani jazdą kijem po sztachetach ogrodzenia - aby  zdenerwować psa.
To taka prawie beznamiętna relacja. No trudno, stało sie - przegrodzono Motławę czymś takim, co nie tylko nie pasuje do architektury Głównego Miasta, stanowi zawalidrogę,
niczemu praktycznie nie służy, a kosztuje.
Gdańskowi zaimponował kopenhaski park Tivoli. Wielgachny kołowrót widokowy, podnoszna kładka, brak tylko Galley Ships i klatki z małpami.
Blichtr, blichtr.
A teraz wirtualnie niech Was Andrzej pod kładka przewiezie.
Wrażenia wręcz dech w piersi zapierające :-)))
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
=================================

Kilka lat trwały dyskusje, a dokładniej głośno wyrażane obawy, co do budowy kładki na Ołowiankę, zwanej potocznie „kładka Peruckiego”. Miałem w sobie trochę obaw,
szczególnie po doświadczeniu z kładką w Ustce, nieczynna kilka lat na skutek sporu między miastem-inwestorem, a wykonawcą.
Zgłaszano trzy rodzaje zastrzeżeń. Po pierwsze, jak zawsze, co do kosztów. Po drugie, co do braku zgodności ze staro- i głównomiejską przestrzenią. No i po trzecie,
a dla żeglarzy najważniejsze, co do „odcięcia” części Motławy i mariny od żeglugi.

/
Zbliżamy się. Kładka ozdabia panoramę Głównego Miasta.
.
Co do bodajże ośmiomilionowych kosztów, to dla miasta wydającego na inwestycje ponad 570 mln zł rocznie, jest to wydatek akceptowalny za stworzenie drugiego po
Zielonym Moście przejścia przez Motławę. Jego walory doceniłem przy ostatniej wizycie, kiedy mogłem skrócić drogę z jachtu do historycznej Sali BHP nie tylko w
odległości ale i unikając przebijania się przez tłum turystów.
O architekturze nie chcę się wypowiadać, pisywali tu dużo więksi znawcy problemu i Gdańska z jego historią, powiem tylko tyle: Dla mnie kładka nie jest dysonansem.
Nie przytłacza panoramy miasta, mimo skrótu widocznego na zdjęciu powyżej. A miasto żyje, nie stanęło ani na etapie gotyku, ani renesansu, ani przemysłowej
architektury stoczni (pokraczne stalowe dinozaury dźwigów, czy też budzące sentyment relikty XIX-wiecznej kultury technicznej?). De gustibus…. A mnie się podoba!
No i wreszcie „blokada”. Przetestowałem praktycznie. Przetestowałem po co najmniej dziesięciu odwiedzonych ostatnio mostach polskich, niemieckich, duńskich,
szwedzkich. Przejście tam i z powrotem odbyło się płynnie. Łatwiej niż pod większością innych mostów w Polsce i wszystkimi w Niemczech.
Ponieważ oczywiście nie pamiętałem terminów otwarcia kładki, zadałem pytanie na kanale 14 VHF, dostając natychmiast precyzyjna odpowiedź. Jeśli komunikacja
na kanale 14 przeszkadza Kapitanatowi, to nie powinno być kłopotu uzgodnić tego z zarządcą kładki. Lecz uważam, to za logiczne, kanałem tym posługujemy się
na całej trasie od ujścia Martwej Wisły do mariny Gdańsk.


Czerwone!
.
Czasy otwarcia są długie, system pół godziny na pół godziny oznacza, że naprawdę nie trzeba się śpieszyć, aby się „wstrzelić”. Zabrakło mi jakiegoś miejsca, gdzie można
by chwilowo się przytulić w sytuacji, gdy silny wiatr utrudnia swobodne dryfowanie w oczekiwaniu na otwarcie.

/
W górę
.
W pewnej
chwili ruch pieszych na kładce ustaje i rusza ona w górę. Warto wtedy zwracać uwagę na sygnalizatory umieszczone po prawej stronie kanału. Światło zielone
zapala się w chwile po zatrzymaniu kładki w pozycji maksymalnie uniesionej, z obserwacji wynika, ze droga wolna jest zawsze realnie dopiero kilka minut po pełnej godzinie.

.
/
Zielone
.
W tym momencie, w trosce o własne bezpieczeństwo, warto zwracać uwagę na zachowanie statków „białej floty”. Na żadną ostrożność ze strony „większego i
stalowego” liczyć nie możemy. W ostatnim roku zdarzyło się co najmniej kilka sytuacji to potwierdzających. Były to kolizje ze stojącym przy kei jachtem oraz
żaglowcem podczas lipcowego zlotu. Był sławny rajd pod zamykającą się kładką, gdyby statek nie zdążył, to czarne proroctwa przeciwników kładki spełniłyby
się natychmiast.
A kolega żeglarz pokazał mi tylko uszkodzony wodowskaz. „Przejechany” przez kursujący z między Motławą i Westerplatte stateczek.

/
Ślad talentu pana tramwajarza/
.
.
Gapie
.
No i już tak na koniec: przez chwile możemy robić za misia w klatce. Na przyczółkach kładki zawsze jest tłumek pieszych oczekujących na jej otwarcie, z radością
podziwiających i komentujących przepływające jachty.
Nie taka więc żeglarzom kładka straszna, jak ja malują. Oczywiście pod warunkiem, że jej zarządca będzie dbał o sprawność działania i właściwą rzetelność pracy
jej obsługi. Czego życzmy sobie wszyscy, oczywiście przepływając pod nią w kamizelkach.
.
Andrzej Colonel Remiszewski
--------------------------------
Oczywiście to wszystko moje osobiste i całkiem prywatne poglądy!
Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3240