MISTRZOSTWA POLSKI ZAKOŃCZONE
z dnia: 2017-07-24


Ocenia "człowiek z wewnatrz" - skrótowo, wybiórczo, fachowo i ... subiektyenie.
Mail z 3 migawkami fotograficznymi od Jacka Chabowskiego - skippera jachtu "Polled 2".
Witryna SSI specjalizuje się w subiektywności, czyli proszę bez pretensji.
Nastrój relacji minorowy - "nic sie nie stało", ale aby wygrywać to przez pewien czas trzeba dostawać w sempiternę.
Nauka kosztuje.
Jackowi bardzo dziękuję.
A może jakieś komentarze podnewsowe od fachowców ?
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
.
------------------------------------------------------------
.
Witaj Jerzy,
Mistrzostwa Polski mamy już za sobą. Największa jak dotychczas taka impreza w Polsce, przy czym trochę szkoda, że o najważniejszy tytuł w naszym kraju,
walczyło tak mało jachtów z nasza banderą. Ten wątek teraz pominę, bo to jest temat rzeka i raczej na jakąś szerszą dyskusję.

Teraz trochę o pozytywach:
1. Bez wątpienia największy sukces osiągnął Łukasz Trzciński ze swoją załogą na jachcie "Good Speed". Walczyli dzielnie i myślę, że bez kompleksów mogą
reprezentować nasz kraj na imprezach międzynarodowych. Osobiście też cieszy start Jerzego Matuszaka na "Dancing Queen" i tytuł mistrzowski w grupie A.
Gratulacje Panowie!
.
2. Nie jestem w stanie ocenić pracy sędziów na akwenie grupy A i B, ale na akwenie grup C i D, mogę wystawić najwyższą ocenę. Wszystko o czasie, trasa
ustawiana bardzo dobrze, odpowiednio korygowana w wyniku zmian, itd. itp. Zdecydowanie poziom międzynarodowy i to cieszy i wróży dobrze na przyszłość
(na tym akwenie obsada sędziowska była polska).
.
3. Organizacyjnie - tu trzeba rozdzielić pracę obsługi regat i obsługę mariny jachtowej. Co do pierwszych, to nie miałem za dużo kontaktów i niech
to będzie wyraz oceny pozytywnej. Jeżeli chodzi o obsługę przystani, to bez wątpienia ogarnięcie takiej ilości jachtów i takiej ilości ludzi było
wyzwaniem bardzo, bardzo trudnym. Mocno ograniczona przestrzeń dla tak dużej imprezy, podniosło poprzeczkę trudności na najwyższy poziom. Owszem pojawiły
się pewne komplikacje, ale trzeba zauważyć i podkreślić, że reakcja ze strony obsługi mariny była szybka i zdecydowanie dążąca do rozwiązania
problemu z korzyścią dla uczestników (oczywiście w miarę posiadanych możliwości i zasobów). Oczywiście coś można było zrobić lepiej, ale to jest
już w kategoriach czepiania się szczegółów. Nie ukrywam, że mam obawy co do kolejnej imprezy, która rozpocznie się już jutro. Będzie jeszcze więcej
większych jachtów. Obsługo mariny: "Niech Bóg Was ma swojej opiece!".
.
Niestety, smuci mnie kiepski wynik naszych jachtów w starciu z jednostkami z innych krajów (nie wyłączając siebie, a właściwie ze sobą na czele). Zapewne
niektórzy trochę się teraz uśmiechnęli, bo właściwie czego ja oczekiwałem, można się było tego spodziewać. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to smutne.
Nie możemy zwalać tutaj wszystkiego na to, że zachód ma łatwiej i lepiej i że nie mieli komuny. Ten argument podważa bardzo dobry poziom i wynik załóg
z Estonii. Zapewne przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele, ale główne upatruję w tym, że właściwie nasze załogi startują w tej dyscyplinie "mocno"
prywatnie. Nie mam tu na myśli tylko kwestii, że w większości startują za swoje, ale także to, że przygotowują się do takich imprez zupełnie sami bez
żadnego wsparcia ze strony wielu podmiotów (organizacji) żeglarskich. Zarówno tych na poziomie krajowym, jak i lokalnym. Oczywiście jestem
realistą i nie oczekuję tutaj wsparcia finansowego, ale chociażby takiego jakie mają te organizacje zapisane w swoich statutach. Tak to postrzegam.
Sponsoring właściwie u nas nie istnieje. Szkoda, bo wiele marek mogłoby zaistnieć w nowej przestrzeni medialnej za stosunkowo niewielkie pieniądze
(dla tych firm), a na pewno byłyby to środki istotne dla załóg. Fajnie, że organizatorom udaje się znaleźć jakieś firmy ale to są rodzynki. Myślę, że
tracą na tym zarówno potencjalni mecenasi jak i beneficjenci tej
potencjalnej współpracy / pomocy.
.
.
.
Koniec i nóżki na stół - tylko jedno votum separatum.
.
Teraz już zupełnie z pokładu "Polled2" - nie ukrywam, że nasz wynik jest poniżej moich oczekiwań. Oczywiście miałem świadomość, że w konfrontacji z
tak doświadczonymi i wyszkolonymi załogami z innych krajów, będzie bardzo, bardzo trudno i każde oczko klasyfikacji powyżej końca listy będzie cieszyć.
Niedosyt i smutek jest, ale mam nadzieję, że tylko na chwilę i będzie początkiem mobilizacji do dalszych działań. Trochę pocieszające jest to, że
w niektórych wyścigach różnice czasowe po przeliczeniach, w obrębie 5-10 miejsc liczone były w sekundach. Jak ja to czasami mówię, to jest strata
czasowa kiedy sternik kichnął.
Jest jeszcze inna kwestia i obszar, który mimo słabego wyniku, bardzo mnie cieszy. Jesienią ubiegłego roku zebraliśmy nową załogę. Jako punkt docelowy
na ten sezon wyznaczyliśmy sobie imprezy mistrzowskie i pod tym kątem już zimą rozpoczęliśmy przygotowania. Sporo czasu spędziliśmy na łódce, na
wodzie i także przy stole. Udało się stworzyć załogę w pełnym tego słowa znaczenia i tu jest sukces, który uważam za największy. Czas, który ze sobą
spędzamy jest dla nas wartością dodaną na wielu płaszczyznach. Myślę też, że mimo słabego wyniku, to nas nie złamie, a zdecydowanie wzmocni i sukcesy w
żeglarstwie morskim jeszcze przed nami. Załoga to podstawa!
.
- pozdrawiam
Jacek
Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3221