"ROCKANDROLL" JUŻ W GIBRALTARZE
z dnia: 2017-06-28


Witold Pawłowski na swoim spuchniętym "Carterku" dopiął celu. Cumuje na progu Morza Sródziemnego, podziwia małpki na skale.
Tym samym wkroczył na podwórko naszego nieocenionego korespondenta - kapitana najemnika Mariana Lenza, który to morze uparcie bronuje wzdłuż i wszerz od niepamiętnych czasów.
Tym newsem kończymy serial relacji z okrązenia Europy. Bardzo dziękuję.
Czekamy na identyczny finał rejsu Pawła Oski..
Mam nadzieję, że meldunki Witolda i Pawła się przydadzą wielu z Was
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge.
---------------------------------------------
Don Jorge,
Od Lizbony do Gibraltaru mieliśmy dobre warunki żeglugi, wiatr z rufy, ale czasami i szóstka ,to i fala. Mieliśmy założenie, że będziemy szli pomiędzy ladem a torem statków, tak bliżej toru.
Ale jakiś czas po minieciu Wicka ,usłyszeliśmy jak wojenniak hiszpañski wszystkich przegania na drugą stronę toru, bo dalej jakieś
manewry. Przyszła kolej i na nas.
Zawołał nas i bez zbędnej ceregieli podyktował kurs na drugą strone toru.
 
Słyszałem w eterze, že rozmawiał z jachtem „Balina”.Czy to czasem nie pisze się „Baleana” ?
Miałem zamiar wejsć do Gibraltaru za dnia, wiec o czwartej rano 25.06, konczac wachtę zrolowałem trochę foka, żeby nie przyjść za wcześnie i to był bład.
O szóstej obudził mnie wachtowy, bo się zaroiło od statków, chociaż do cieśniny było jakies 16 mil.
I po kwadransie, dwóch wiatr zdechł. Idziemy pół godziny na silniku, a tu wiatr w mordę i tężeje.
I tak cały dzień, szósteczka w mordę, prąd też, a my pomimo całej naprzód, poruszamy się z szybkością niewiele ponad wèzeł.
Koło 17ej zdecydowałem przejść na lewą stronę ciesniny, przecinając tor statków pod kątem prostym i jednym kursem się udało.

I rzeczywiœcie na lewej stronie by³o trochê lepiej i wiatr zaczął siadac ,aż zdechł. Prąd siê zmienił i sypaliœmy 7 węzełków i o 2047 dobilismy do kei do mariny
Alcaidesa.Biuro zamknięte ,automatu do płacenia za postój nie ma, kodów nie mamy, ale jakoś sobie poradziliśmy z bramą wejściową
Na drugi dzieñ skasowano nas na 20 euro-sam postój.

Gibraltar jak Gibraltar, ciepło ,ładnie, ropa tania - 0,5 euro za litr – po prawej stronie pasa startowego lotniska, patrząc od Atlantyku.
Na skałê na górê wlazł na piechotê nasz małolat Michał /za jedyne 10 funtów/.
Jest tam fort XVIII wieczny, figurki żołnierzy i ówczesnych mieszkañców i scenki z
ycinp.biczowanie.
Są jaskinie ,a także bateria artylerii.
26.06 wieczorem po zatankowaniu wyszliśmy w kierunku Majorki i mieliśmy dobê piêknej żeglugi z wiatrem, ale zaczêła wiać siódemka, w porywach do ósemki i eœmy zwiali do
Almerii.
Wiaterek przeszkadzał nam w manewrach /mooringi/ ale daliśmy radê.
Od rana korzystajśc z okienka pogody walimy na wschód.
Pozdrawiam
Witold
28.06 Trawers Almerii.
Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3203