RZECZNIK PRAW OBYWATELSKICH
Podczas rozmówek prowadzonych w trakcie "rekrutacji" nowych członków Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych często pada pytanie - w jaki sposób SAJ może nas obronić przed chciejstwem Chocimskiej?. Tłumaczymy, po wielokroć powtarzając argumenty, które tak już opanowaliśmy, że potrafimy je wypowiedzieć "na jednym przydechu". A dziś mam dla Was d o b r ą w i a d o m o ś ć - Rzecznik Praw Obywatelskich jest po naszej stronie.
Wielka w tym zasługa niezmordowanego V-Prezesa SAJ Krzysztofa Klocka, który referował nasze kłopoty.
Kamizelki iżyjcie wiecznie !
Don Jorge
==============================
Don Jorge!
aby uniknąć "nagany" informuję niezwłocznie redaktora Subiektywnego Serwisu Informacyjnego. Prośba abyś opublikował, aby znów świata nie trzeba było dzielić na "chłopów" i "baby" ;))
Ostatnio od polityki odpocząć trudno. Właśnie dziś Poczta Polska skorelowała dostawę listów wraz z moim przyjazdem do Polski i... postanowiłem wysłać do Ciebie list elektroniczny celem opublikowania dla szerszego grona. Cóż to jest? Jest to list od p. Krzysztofa Szerkusa Pełnomocnika Terenowego Rzecznika Praw Obywatelskich w Gdańsku, w którym zawiadamia mnie i załącza kopię "wystąpienia generalnego Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawie ograniczeń prawnych uprawiania żeglarstwa w Polsce". Treść wystąpienia w załączeniu. Niestety jest to plik PDF więc po przetransponowaniu go do Worda zmieniona została szata graficzna, ale oryginał jest również dostępny pod poniższym adresem: http://www.sprawy-generalne.brpo.gov.pl/pdf/2006/09/540457/1322006.pdf Jest to wystąpienie skierowane do Ministra Sportu pana Mirosława Drzewieckiego.
Rzecznik porusza w nim problematykę złożonych do niego skarg - przede wszystkim w sprawach: reprezentacji środowisk żeglarskich przez PZŻ, obowiązku posiadania patentów, obowiązku rejestracji jachtów oraz zarządzeń porządkowych. Wystąpienie jest datowane na 20 sierpnia więc dotarło do adresata w doskonałym momencie tj. w trakcie prac nad projektem nowego rozporządzenia. A jakie stanowisko prezentuje Rzecznik Praw Obywatelskich? Zapraszam do szczegółowej lektury, bo naprawdę warto! W tym miejscu jeszcze chciałbym gorąco podziękować panu Krzysztofowi Szerkusowi,za zaangażowanie i włożoną pracę całego zespołu w dogłębną analizę problemów prawnych trapiących żeglarzy rekreacyjnych, która zaowocowała wystąpieniem generalnym, pomimo obiektywnych trudności. Ja osobiście, jako składający jedną ze skarg oraz jak domniemam pozostałe osoby i organizacje żeglarskie skarżące -możemy zapewnić, że jesteśmy otwarci na dalszą współpracę w procesie liberalizacji i racjonalizacji zasad regulujących uprawianie żeglarstwa.
pozdrawiam
Krzysztof Klocek
====================================
Warszawa,20/08/2008r.
RZECZPOSPOLITA POLSKA
Rzecznik Praw Obywatelskich
RPO-540457-XIX/06/KS
00-090 Warszawa Tel. centr. 0-22 551 77 00
Al. Solidarności 77 Fax 0-22 827 64 53
Szanowny Pan
Mirosław Drzewiecki
Minister Sportu i Turystyki
ul. Senatorska 14
00 - 921 Warszawa
Szanowny Panie Ministrze
Do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich wpłynęło wiele skarg dotyczących przepisów polskiego prawa (ustaw, rozporządzeń, aktów prawa miejscowego - w szczególności zarządzeń porządkowych Dyrektorów Urzędów Morskich), które zdaniem skarżących, skutecznie utrudniają uprawianie żeglarstwa rekreacyjnego przez polskich żeglarzy.
Skargi dotyczą przede wszystkim:
1. sposobu reprezentacji środowisk żeglarskich podczas prac legislacyjnych dotyczących tej dziedziny oraz ustawowego ograniczenia ilości ogólnokrajowych związków sportowych do jednego - Polskiego Związku Żeglarskiego (z mocy art. 11 ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o sporcie kwalifikowanym - Dz. U. Nr 155, poz. 1298 ze zm.);
2. regulacji dotyczącej obowiązkowego posiadania uprawnień do prowadzenia jachtów, czyli kwestii uregulowanych przez przepisy ustawy z dnia 18 stycznia 1996 r. o kulturze fizycznej (tekst jednolity Dz. U. z 2007 r., Nr 226, poz. 1675),
w tym zwłaszcza odnoszący się do żeglarstwa przepis art. 53a tej ustawy.
3. obowiązku rejestracji statków używanych na wodach śródlądowych do
uprawiania sportu lub rekreacji;
4. przepisów ustawy z dnia 21 marca 1991 r. o obszarach morskich Rzeczypospolitej Polskiej i administracji morskiej (Dz. U. z 2003 r., Nr 153, poz. 1502 ze zm.), w szczególności wydawanych przez Dyrektorów Urzędów Morskich na podstawie art. 48 tej ustawy powszechnie obowiązujących
przepisów prawa (zarządzeń porządkowych).
W tym miejscu należy wyraźnie podkreślić, iż Rzecznik Praw Obywatelskich dostrzega korzystne zmiany prawa regulującego uprawnianie żeglarstwa. Przyjęty kierunek zmian legislacyjnych czyni nieaktualnymi część skarg otrzymanych
dotychczas przez Rzecznika. W szczególności zmiany treści art. 53a ustawy z dnia 18 stycznia 1996 r. o kulturze fizycznej, które weszły w życie z dniem 1 stycznia 2008 r. ą ważne dla zniesienia nieuzasadnionych ograniczeń swobodnego dostępu do
uprawiania żeglarstwa. Rzecznik Praw Obywatelskich, doceniając dokonane już zmiany widzi potrzebę konsekwentnego ich kontynuowania, aż do stanu, w którym zostaną zniesione nieuzasadnione ograniczenia w tym zakresie, tak jak to ma miejsce w krajach, w których żeglarstwo rozkwita (kraje skandynawskie, Wielka Brytania, Niemcy). Ze względu na ogromne zainteresowanie żeglarstwem również w Polsce, możliwe jest jego upowszechnienie w skali podobnej, jak w krajach żeglarsko najbardziej zaawansowanych. Zmiany legislacyjne umożliwiające szeroki dostęp obywateli do uprawiania żeglarstwa są warunkiem koniecznym do osiągnięcia tego celu. Poza dyskusją są przy tym nadzwyczajne wartości społeczne żeglarstwa, w szczególności ychowawcze, edukacyjne, zdrowotne, krajoznawcze, kulturowe. Żeglarstwo jest doskonałą szkołą charakteru, uczy wytrwałości i samodyscypliny, odwagi i dpowiedzialności; wyrabia postawę spolegliwego współpracownika. Cechy te są
konieczne w budowie społeczeństwa obywatelskiego, co zawsze było celem RzecznikaPraw Obywatelskich.
W ogólności wskazać można, że środowiska reprezentujące przede wszystkim żeglarzy rekreacyjnych, uprawiających często żeglarstwo na własnych jachtach, tak na wodach śródlądowych jak i na morzu, zarzucają tym regulacjom nadmierny formalizm,
ingerencję przepisów prawa w sfery, w których są one niepotrzebne i nieskuteczne, niedostosowanie do realiów żeglarstwa, świadczące o nieznajomości przedmiotu regulacji przez ustawodawcę, niedostosowanie środków do deklarowanych celów, a w niektórych wypadkach wręcz tworzenie korupcjogennej sytuacji konfliktu interesów.
Skutkiem tego, według skarżących było masowe unikanie wpisów jachtów w polskich rejestrach i pływanie pod banderami państw, których przepisy są znacznie mniej restrykcyjne. Ponadto hamowanie rozwoju żeglarstwa przekłada się na spowolniony rozwój gospodarczy miejscowości, które są potencjalnie bardzo korzystnie położone na wybrzeży morskim oraz nad jeziorami.
Ad. 1
Jeśli chodzi o wyłączną pozycję Polskiego Związku Żeglarskiego, to należy zgodzić się ze stanowiskiem Ministerstwa Sportu wyrażonym w piśmie do RzecznikaPraw Obywatelskich z dnia 9 listopada 2006 r., numer DPK-4954/06/WCz, w myśl
którego „zgodnie z przyjętym założeniem w doktrynie i w praktyce światowej, prawidłowe jest by w jednej dyscyplinie funkcjonował jeden Polski Związek Sportowy o zasięgu ogólnokrajowym". Stanowisko to, uzasadniające regulację zawartą w art. 11 ustawy o sporcie kwalifikowanym wypada uznać za zgodne ze standardem międzynarodowym jak i krajowym, dotyczącym innych dyscyplin. Należy jednak zwrócić uwagę, że zasada ta dotyczy i powinna dotyczyć jedynie sportu
kwalifikowanego. Wziąwszy pod uwagę wielokrotnie podnoszony argument środowisk żeglarskich, że członkami klubów zrzeszonych w PZŻ jest zaledwie około 5% osób uprawiających żeglarstwo, uznać trzeba, że nie ma podstaw, by Polski Związek Żeglarski uchodził za reprezentanta woli uprawiających żeglarstwo rekreacyjne. Jego rola powinna się zatem ograniczać do regulowania, przygotowywania i organizowania zawodów sportowych i w tym zakresie może być też Związek uznawany za reprezentanta środowiska żeglarzy-sportowców. Poza nawiasem jego działania powinna pozostać nieporównanie szersza sfera żeglarstwa rekreacyjnego.
Trudno sobie wyobrazić by na przykład Polski Związek Piłki Nożnej byłuznawany za reprezentanta nie tylko klubów w nim zrzeszonych, ale także amatorów, którzy swój wolny czas spędzają grając rekreacyjnie w piłkę na osiedlowym boisku czy
w parku.
Ad. 2
Wymóg posiadania patentu PZŻ do uprawiania żeglarstwa wynika obecnie z art. 53a ust. 3 ustawy o kulturze fizycznej. Rozwiązanie to jest jednak co do zasady kontrowersyjne.
Po pierwsze, zachodzi pytanie czy uzasadniony jest wymóg posiadania jakichkolwiek uprawnień do uprawiania żeglarstwa śródlądowego. Jakie dobra chronione prawem nakazują tak radykalne wkroczenie w sferę chronionych konstytucyjnie (art. 21 i 64 Konstytucji) uprawnień właścicielskich (prawa korzystania z własnego jachtu)? Analiza uzasadnień projektów ustaw zmieniających przepisy ustaw w tym zakresie nie daje odpowiedzi na to pytanie. Mowa jest tam tylko o tym, że żeglarstwo jest uznawane za sport niebezpieczny, bez wskazania podstaw takiej tezy oraz, że chodzi o zagrożenie dla dóbr innych osób, bez wskazania jakich.
Z uwagi na fakt, że art. 53a ust. 3 zwalnia z obowiązku posiadania jakichkolwiek uprawnień osobę prowadzącą jednostkę do 7,5 metra długości, a więc najmniejszą i, z uwagi na łatwą wywracalność, najniebezpieczniejszą dla załogi jednostkę, nie można uznać, że to administracyjne ograniczenie ma służyć ochronie życia i zdrowia załogi. Również ryzyko spowodowania szkód na zdrowiu u innych uczestników ruchu wodnego, w razie spowodowania ewentualnej kolizji, jest, biorąc pod uwagę możliwą do rozwinięcia prędkość pod żaglami, znikome. Jeśli zaś chodzi o ochronę mienia, to wydaje się, że dpowiedzialność cywilna zapewnia wystarczającą ochronę, tym bardziej jeśli uwzględni się powszechność ubezpieczeń w tym zakresie, których cena - jak to jest w wielu krajach o liberalniej szych przepisach - zapewne byłaby w praktyce uzależniona od posiadanych kwalifikacji czy doświadczenia.
Nie można też zapominać o tym, że ewentualne spowodowanie kolizji może się wiązać z odpowiedzialnością karną, za spowodowania katastrofy w ruchu wodnym. Czy zatem ochrona prawa cywilnego, zwłaszcza w obliczu wspomnianej powszechności umów ubezpieczenia, oraz prawa karnego nie są wystarczające dla ochrony wymienionych dóbr prawnych?
Stowarzyszenia żeglarskie podnoszą, że w wielu krajach o znacznie bogatszych tradycjach żeglarskich brak jest w ogóle administracyjnego wymogu posiadania kwalifikacji. Patenty służą wyłącznie do okazania ich ubezpieczycielowi w celu
uzyskania odpowiedniej zniżki. Brak administracyjnego zakazu prowadzenia jachtu bez odpowiednich uprawnień nie prowadzi w tych krajach do obniżenia kwalifikacji żeglarzy i w związku z tym do zmniejszonego bezpieczeństwa. Jak argumentują
stowarzyszenia żeglarskie, w krajach tych (chociażby anglosaskich) uzyskanie patentu wiąże się z posiadaniem wysokich praktycznych kwalifikacji.
Tymczasem w Polsce administracyjny wymóg posiadania patentu nie wpływa na podwyższenie poziomu kwalifikacji żeglarzy. W praktyce bowiem wymóg ten obniża poziom szkół żeglarskich, ponieważ gwarantuje szkołom żeglarskim klientelę, nawet jeśli oferowane szkolenie i przeprowadzany egzamin nie spełniają należytych standardów. W modelu, w którym patent nie byłby administracyjnym obowiązkiem, a świadectwem wyróżniających kwalifikacji, szkoły oferujące niski standard usług nie miałyby racji bytu - albo bowiem zaczęłyby oferować usługi na naprawdę wysokim poziomie albo zostałyby „wypchnięte" z rynku.
Kolejnym problemem jest niespójność przepisów regulujących dostęp do uprawiania żeglarstwa, w szczególności sformułowanie art. 53a ust. 3, zgodnie z którym obowiązek posiadania odpowiednich uprawnień nie obejmuje prowadzących
jachty żaglowe o długości kadłuba do 7,5 m oraz motorowe o mocy silnika poniżej 10 kW. Skoro zaś zgodnie z art. 5 ust. 2 ustawy o żegludze śródlądowej za statek o napędzie mechanicznym uznaje się „statek posiadający mechaniczne urządzenie
napędowe, niezależnie od sposobu ich zamocowania" (tak też Departament Prawno-Legislacyjny Ministerstwa Infrastruktury w piśmie do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich z dnia 8 sierpnia 2005 r., numer SP21-020-144/05), przepis ten prowadzi
do wniosku podważającego celowość wprowadzania tego typu ograniczeń, zwłaszcza w taki niespójny wewnętrznie sposób. Z treści tego przypisu wynika bowiem, że każda jednostka, choćby wyposażona -jak w przytłaczającej większości przypadków jachtów śródlądowych - w silnik zaburtowy, przyczepny - jest uznawana za statek o napędzie mechanicznym. To zaś oznacza, że jacht o dowolnej długości można prowadzić bez żadnych uprawnień, o ile tylko za burtą wisi silnik o mocy nie większej niż 10 kW.
Wystarczy więc umocować silnik o odpowiedniej mocy, żeby jacht, choćby kolosalnych jak na warunki żeglugi śródlądowej rozmiarów, można było prowadzić bez żadnych uprawnień.
Wobec zmiany treści art. 53a ustawy z dnia 18 stycznia 1996 r. o kulturze fizycznej zaistniała konieczność wydania nowych przepisów wykonawczych. Rzecznik Praw Obywatelskich zainteresowany jest stanem prac w tej materii; od czasu wejścia w
życie zmiany ustawowej mija już bowiem ósmy miesiąc.
Ciągle więc pozostają nieuregulowane istotne kwestie dotyczące zasad uprawiania żeglarstwa rekreacyjengo. Dotyczy to w szczególności „kwalifikacji niezbędnych do uprawiania żeglarstwa". Żadna norma prawna nie wskazuje, jakie
kwalifikacje mają być potwierdzone przez tzw. patenty żeglarskie, jakie umiejętności praktyczne i jaką wiedzę teoretyczną kandydatów egzaminy mają sprawdzać. W praktyce brak regulacji oznacza pozostawienie tej kwestii swobodnemu uznaniu
Polskiego Związku Żeglarskiego. To zaś oznacza, że korzystanie z konstytucyjnie chronionego prawa własności (własności jachtu) jest uzależnione od uznaniowej decyzji jednego, „prywatnego" stowarzyszenia.
Należy również zwrócić uwagę, iż ustawa o kulturze fizycznej używa terminu „żeglarstwo" bez jego zdefiniowania. Przepis art. 53a nie zawiera bowiem definicji żeglarstwa; co prawda przepis ten w obecnym brzmieniu zawiera próbę zdefiniowania
„uprawiania żeglarstwa", jednak w sposób budzący wątpliwości, gdyż ogranicza „uprawienie żeglarstwa" do „prowadzenia statków" bez należytego wyjaśnienia tej drugiej kategorii pojęcowej. Ta skąpa „definicja" obarczona jest więc błędem logicznym (ignotum per ignotum). Zarówno w ustawie jak i w rozporządzeniu Ministra Sportu z dnia 9 czerwca
2006 r. o uprawianiu żeglarstwa mowa jest o żeglarstwie oraz żeglarstwie motorowym.
W tym miejscu należy podkreślić ważną dla rozwoju żeglarstwa w Polsce zmianę prawa poprzez wprowadzenie uznawania w naszym Kraju uprawnień do uprawiania żeglarstwa uzyskanych w innym państwie (art. 53a ust. 4 ustawy o kulturze fizycznej).
Ta zmiana normatywna jest dużym krokiem we właściwym kierunku, który jest przez Rzecznika Praw Obywatelskich doceniany.
Ad. 3
Pomimo właściwego kierunku zmian prawa zmierzających do zniesienia nieuzasadnionych ograniczeń pozostały aktualne wątpliwości dotyczące obowiązku wpisu do rejestru statków używanych wyłącznie do uprawiania sportu i rekreacji.
Należy postawić pytanie: czy obowiązkowy państwowy rejestr jachtów rekreacyjnych w ogóle jest konieczny? Czy obowiązek wpisu do takiego rejestru nie stoi w sprzeczności z art. 51 ust. 2 Konstytucji, zakazującym władzy publicznej gromadzenie informacji innych niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym?
W uzasadnieniach projektów kolejnych ustaw regulujących to zagadnienie mowa jest tylko o „konieczności" uregulowania tego zagadnienia, brak jednak wskazania z czego ta „konieczność" miałaby wynikać. Brak jest odpowiedzi na pytanie jakiemu
celowi ma ta obowiązkowa rejestracja służyć, dlaczego informacje o tych jachtach są „niezbędne w demokratycznym państwie prawa"?
Można się tu odwołać do porównania z dziedziny transportu lądowego - obowiązek rejestracji samochodów nie budzi wątpliwości, zaś wprowadzenie obowiązkowej rejestracji rowerów zostałoby uznane za niecelową przesadę. Nie jest
trudno wskazać powody dla jakich rejestracja pojazdów mechanicznych jest obligatoryjna, takich jak choćby ryzyko spowodowania samochodem znacznej szkody w zdrowiu i majątku innych osób i związana z tym konieczność ustalenia
sprawcy wypadku. Ani wysoka wypadkowość, ani częstotliwość kradzieży rowerów nie stanowią dla nikogo uzasadnienia wprowadzenia obowiązku rejestracji rowerów.Dlaczego więc ustawodawca uznaje rejestrację jachtów żaglowych za konieczną?
W praktyce rowery posiadają indywidualny numer nadany przez producenta, a często są dobrowolnie w niewidoczny sposób znakowane przez policję w celu umożliwienia ich identyfikacji w razie kradzieży. Zapewne tak samo byłoby z jachtami, gdyby ich rejestracja nie była obowiązkowa. Zakłady ubezpieczeniowe, do których zgłaszaliby się właściciele jachtów pragnący je ubezpieczyć, wymagałyby przecież możliwości jakiegoś jednoznacznego zidentyfikowania mienia ubezpieczanego. Funkcje organów rejestracyjnych mogłyby wówczas pełnić uznane przez ubezpieczycieli organizacje żeglarskie, jak choćby PZŻ. Dobrowolna rejestracja jachtów byłaby prawdopodobnie równie powszechna, a jednak nie wiązałaby się z administracyjnym przymusem dla właścicieli. Poza tym organizacje rejestrowe byłyby znacznie lepiej zorientowane w realiach żeglarskich, mogłyby znacznie szybciej i rozsądniej reagować na zmiany w tej dziedzinie i zapewne bez najmniejszego trudu uniknąć błędów, jakie popełnił ustawodawca.
Ad. 4
Na wstępie należy zauważyć, że sytuacja w zakresie zarządzeń porządkowych wydawanych przez Dyrektorów Urzędów Morskich zmieniła się ostatnio w kierunku zgodnym z oczekiwaniami stowarzyszeń żeglarskich. Zmiana ta wiąże się z
nowelizacją zarządzeń porządkowych Dyrektorów Urzędów Morskich w Gdyni, Słupsku i Szczecinie (odpowiednio: z 30 kwietnia 2007, 16 maja 2007 oraz 11 maja 2007 opublikowane w Dziennikach Urzędowych odpowiednich województw), które
zniosły obowiązek inspekcji jachtów o długości całkowitej do 15 m oraz uznały dotychczas obowiązkowe wyposażenie jachtu za zalecane. Zmiany te idą we właściwym kierunku. Dotychczasowy stan, w którym przepisy regulowały, nawet na pokładzie najmniejszych jednostek żaglowych, obowiązek posiadania np. linijki o długości 30 cm czy kompletu przepisów portowych były nie tylko nierealistyczne, ale stanowiły także ingerencję w konstytucyjnie chronione prawo własności przy wyolbrzymieniu znaczenia stanowiących podstawę tej ingerencji względów ochrony zdrowia i życia. Kwestia wymaga jednak bliższego przyjrzenia się z punktu widzenia systemu źródeł prawa. Należy zauważyć, że na podstawie ustawy o obszarach morskich
Rzeczypospolitej Polskiej i administracji morskiej, Dyrektorzy Urzędów Morskich są upoważnieni do wydawania dwojakiego rodzaju przepisów powszechnie obowiązujących: zarządzeń wydawanych na podstawie upoważnień zawartych w
innych ustawach (art. 47 ustawy) oraz zarządzeń porządkowych (art. 48 ust. 1).
Wydawanie tych ostatnich obwarowane jest dodatkowymi warunkami. Dopuszczalne one są tylko w zakresie ieunormowanym w innych przepisach oraz tylko jeśli jest to niezbędne dla ochrony życia, zdrowia, mienia lub ochrony środowiska. Wydawanie tych przepisów powinno zatem stanowić swoiste ultima ratio - upoważnienie do wydawania tych przepisów należy interpretować ściśle mając na uwadze konstytucyjny porządek źródeł prawa z jednej strony, z drugiej zaś konieczność ochrony tych dóbr które zostały w art. 48 ust. 1 wymienione. Przepisy te powinny stanowić absolutny wyjątek i być wydawane tylko wtedy gdy wymaga tego zwłaszcza nagły, nieoczekiwany rozwój sytuacji. Za takim stanowiskiem przemawia możliwość zastosowania przyspieszonego, odbiegającego od regulacji zawartej w ustawie z dnia 20 lipca 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych (Dz. U. z 2005 r., Nr 190, poz. 1606 ze zm.), trybu ogłaszania tych przepisów (przez obwieszczenia w portach i przystaniach, a nawet drogą radiową - art. 48 ust. 6 ustawy). Niestety dotychczasowa praktyka pokazuje, ze przepis art. 48 ust. 1 ustawy jest traktowany jak swoista norma blankietowa, dzięki której wprowadzić można rozmaite nakazy i zakazy o charakterze trwałym i powszechnym. Budzi to wątpliwości co do konstytucyjności wydanych w ten sposób przepisów. Jakkolwiek Konstytucja w art. 94 wprost dopuszcza możliwość stanowienia przez terenowe
organy administracji rządowej przepisów powszechnie obowiązujących, to jednak wydaje się, że ustawowe podstawy wydawania takich aktów powinny być przynajmniej tak ściśle określone jak to jest w przypadku rozporządzeń (art. 92
Konstytucji). Skoro bowiem Konstytucja w tak ścisły sposób ogranicza działalność prawotwórczą centralnych organów państwa, to przyznanie swobody organom terenowym administracji uznać by należało za niedopuszczalną niekonsekwencję
ustawodawcy konstytucyjnego. Domniemanie racjonalnego ustawodawcy nakazuje więc przyjąć, że przepisy powszechnie obowiązujące wydawane przez terenowe organy administracji rządowej podlegają przynajmniej tak ścisłym rygorom jak
rozporządzenia.
O ile więc regulacje dotyczące organizacji ruchu wodnego w pobliżu portów czy też działania związane ze zwalczaniem rozprzestrzenienia się w morzu substancji zagrażających zdrowiu ludzi bądź środowisku uznać trzeba będzie za dopuszczalne i uzasadnione, o tyle przepisy nakazujące określone wyposażenie jachtu wyraźnie nadużywają tego ogólnego upoważnienia ustawowego. Przykładem tego może być zarządzenie porządkowe Nr 1 Dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni z dnia 2
kwietnia 2005 r. w sprawie bezpieczeństwa żeglugi morskich statków sportowych o długości całkowitej do 24 m (Dz. U. Woj. Pom. Nr 62, poz. 1426 ze zm.).
Zarządzenie to nie reguluje jakichś konkretnych zachowań, które byłyby uwarunkowane specyfiką wybrzeża czy wód morskich w okolicach Gdyni. Nie widać zatem powodu dla którego kwestie te miałyby być regulowane aktem prawa miejscowego, a nie np. rozporządzeniem ministra. Jest przecież oczywiste, że różnice pomiędzy aktami wydawanymi w Gdyni, Słupsku i Szczecinie oznaczać mogą, że jacht płynący w rejs Gdańsk-Świnoujście będzie musiał dostosować swoje wyposażenie do przepisów obowiązujących na obszarach właściwości poszczególnych Urzędów Morskich. Dopuszczony do rejsu w jednym porcie, w drugim może zostać zatrzymany ze względu na niespełnienie norm bezpieczeństwa. Wydaje się więc, że kwestie ogólne, takie jak wyposażenie jachtów, powinny być regulowane aktem powszechnie obowiązującym na obszarze całego państwa.
Najwłaściwsze byłoby tu więc rozporządzenie właściwego ministra (wymagałoby to oczywiście wprowadzenia do ustawy odpowiedniego upoważnienia). Dyrektorzy Urzędów Morskich regulowaliby natomiast tylko takie kwestie, które wiążą się ze
specyfiką danego regionu (np. regulowanie ruchu wodnego, wyznaczanie wysypisk śmieci) oraz reagowaliby na zdarzenia tymczasowe czy nagłe (np. tymczasowa regulacja ruchu w związku z pogłębianiem torów wodnych czy katastrofą). Takie
rozwiązanie odpowiadałoby zarówno wymogom Konstytucji jak i racjonalności.
Wobec powyższego, działając z upoważnienia Rzecznika Praw Obywatelskich, na podstawie art. 16 ust. 2 pkt 1 ustawy z dnia 15 lipca 1987 r. o Rzeczniku Praw Obywatelskich (tekst jednolity Dz. U. z 2001, Nr 14, poz. 147) uprzejmie proszę o
ustosunkowanie się do powyższych twierdzeń pod kątem potrzeby podjęcia stosownej
inicjatywy ustawodawczej.
Z poważaniem
Z upoważnienia
Rzecznika Praw Obywatelskich
/-/ Stanisław Trociuk
Zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich
"
Nie wiem jak to jest na śródlądziu w innych krajach,ale jeżeli chodzi o morze,to ten komentowany przepis uznaje jedynie chorwacki VB. W wielu krajach nie ma uprawnień (zezwoleń) na żeglowanie, nie ma patentów,a są dobrowolne certyfikaty umiejętności,które to nie określają uprawnień.Więc posiadacz YM z RYA,czy ISSA w świetle tego zapisu,nie ma wlaściwego dokumentu.Na to też trzeba będzie zwrócić uwagę.
Jurek
Jeśli nie ma obowiązku to dobrowolny Certyfikat jest tez dokumentem. Ewidentnym "nieporozumieniem" jest zapis z zapewne podpowiedzi Chocimskiej, że te patenty uznawane są cudzoziemcom. Czyli Francuz z patentem ISSA jest OK ale Polak już nie. W Wystąpieniu znalazłem fargmenty spraw jakie poruszałem i tą też. Ale tego problemu RPO nie "odczytał: własciwie. Trzeba dzialac dalej aby zapis brzmiał, że w Polsce akceptowane są ( wymienić enumeratywnie) patenty (certyfikaty) zdobyte przez równiez obywateli Polski.
batiar
Maciek
Maciek - wyłożyłeś to krótko i prosto. Nie naszym zadaniem jest dyskusja nad wielkością chomąta, które jeszcze bylibyśmy skłonni założyć sobie na szyję. Tworzenie listy akceptowanych w Polsce certyfikatów zagranicznych? To co, nie wpuścimy na teren Polski żeglarza, który opłynął świat bez patentu czy certyfikatu?
Co nas obchodzą problemy wypożyczalni; to suwerenna decyzja ich właścicieli, komu zechcą wyczarterować jacht - mogą odmówić nawet kapitanowi jachtowemu.
Bezpatencie rozwiąże także problem szkolenia - każdy wybierze sobie takie, jakie mu będzie odpowiadać: z patentem, certyfikatem lub tylko z wiedzą, bez jakiegoś papierka.
Wykazując błędy czy wręcz szkodliwość przygotowywanych uregulowań prawnych, powinniśmy za każdym razem wskazywać jaki jest główny cel naszych działań.
Pozdrowienia z Ustki
Edward Zając
Edwardzie Drogi i ....
bojowość godna uznania. Stawiacie mnie z Maćkiem w szeregach wrogów bezpatencia. Tymczasem, jak to do znudzenia podkreślam, zajmuję się tylko czy aż edukacją i jej jakością. Jako realista muszę brać pod uwagę istniejący stan prawny i perspektywy jego zmiany. Nicea albo śmierć to dobre hasło ale ja chcę jednak dożyć likwidacji monopolu PZŻ na jedynie słuszne patenty. Czasu niewiele a osobiście wątpię aby w najbliższym czasie powrócono do przesunięcia granicy bezpatencia powyżej 7,5 m. Zresztą uważam, że dla 90 % polskich szuwarowców bezpatencie już mamy.
Jesteście uprzejmi absolutnie nie zauważyć, że poruszam problem na jaki natrafi każdy żeglarz chcąc jacht czarterować. Czarterodawcę nie obchodzi demokratyczna swoboda on musi się troszczyć o swój majątek. Dlatego życząc Wam pełnego sukcesu w walce o demokrację i wolność, zapanowanie systemu bezpatencia da efekt tylko włascicielom jachtów prywatnych. Tu wypowiadają się głównie armatorzy prywatni i w Waszym pojęciu bezpatencie problem rozwiązuje. I to jest błąd.
Po pierwsze jakość edukacji bedzie się liczyć zawsze. Przecież nie chcecie postawić znaku równości pomiedzy bezpatenciem a analfabetyzmem.
Po drugie, szary żeglarz bez własnego jachtu zawsze stanie przed problemem udowodnienia w dowolny sposób swoich kwalifikacji do prowadzenia jachtu. Podkreslam- w dowolny sposób. Inaczej jachtu nie wypożyczy. Czyżbym się mylił Szanowni Globtroterzy, czy znacie kraj gdzie wypożyczają jacht na piękne oczy?!
Życząc Wam z całego serca zwycięstwa w Waszej walce, proszę uprzejmie, pozwólcie mi walczyć o takie przyziemne cele jakie mnie przyświecają. Nie warto na mnie tracić sił.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Bądźmy dobrej myśli:-))) Byli tacy którzy wątpili w 7.5 m:-)))))
"Czarterodawcę nie obchodzi demokratyczna swoboda on musi się troszczyć o swój majątek."
Święte słowa, ale równie ważny jest dla niego dochód... W Gdańsku powstały już wypożyczalnie które reklamują się - "Nie musisz mieć patentu..." Fakt, są to małe motorówki ale już je widać na Motławie i Wiśle Nagle okazało się, że można, że będą tacy którzy zaryzykują. I to oni wygrali, bo w stosunku do asekurantów są już "do przodu".
Pamiętasz jak zawsze używaliśmy argumentu, że człowiek jest istotą rozumną i że bezpatencie nie oznacza pojawienie się na wodzie totalnych analfabetow, tylko dlatego, że patentu miec nie muszą. Oraz to, że w każdej populacji jest pewien procent głupków na ktorych nie ma rady. Oni beda się topić na własne życzenie a prawo nie może w imię ich ratowania maltretować olbrzymią większość.
Zapewne ci nie asekuranci wychodzą z tego założenia. Moi znajomi z firm czarterowych, tak się sklada, że są to byli marynarze, też zdają sobie sprawę z tego i chętnie wykorzystali by wzmożony popyt. Mają obiekcje jak w razie czego potraktuje to firma ubezpieczeniowa. Wiemy jak łatwo kupić polisę a jak trudno coś z niej wydobyć.
Na koniec muszę napisać o jednym. Nie masz pojęcia, tam nad morzem, jak tragikomiczne zdarzenia obserwuję w czasie przygotowań i wychodzenia z mariny posiadaczy patentów. To właśnie świadczy a zarazem jest powodem tego, że poprawę stanu edukacji uważam za priorytet. Patencie lub bezpatencie nie ma tu zadnego znaczenia. Problem jest istotny w obu wypadkach.
Uznałem i dawno to w tym miejscu wyłożyłem, że Chocimska walczy jak lew o patencie bo.....
Odebrać jej przywileje ( modne) , monopol w rejestracji, przeglądach, szkoleniu to odebrać motywacje. Bez tych motywacji stracą cały zapał do obrony swoich interesów a wtedy rozsądek i współczesność łatwo zwyciężą. Mam prawo i podstawy aby tak ustawić moje priorytety.
zbyszek
Z całym szacunkiem, ale... powiem to możliwie delikatnie, poradź im żeby zadali sobie odrobinę trudu i przeczytali co pisze na polisie. Otóż pisze tam najczęściej coś w tym stylu - załoga musi mieć uprawnienia zgodne z wymogami prawa. Koniec, kropka... muszę tłumaczyć co to znaczy?
Bądźmy dobrej myśli:-))) Byli tacy którzy wątpili w 7.5 m:-)))))
A gdy zaczynała się walka o przesunięcie bezrejestrza z 7,5 na 12m, kto przypuszczał, że tak gładko uda się przeskoczyć od razu na 12m? :-)
nie stawiam Cie w szeregu z nikim, jesteś jedyny i niepowtarzalny:)
Stawiam jedynie tezę, ze zlikiwidowanie obowiązku patentowego rozwiąże to wszystkie sztuczne problemy.Zniknie problem kiepskiego szkolenia( czyli to o co Ty walczysz), bo do kiepsko uczacych szkół nikt nie będzie chciał iść, a nie będzie musiał bo patenty będą nieobowiązkowe. firmy czarterowe na pewno nie będą honorowac patentów z kiepskich szkół. Dziś musza, bo nie mają mozliwości weryfikowania które szkoły szkolą dobrze, wszak na końcu wszyscy dostają patent PZZ.
Bepzatncie jest dobre zarówno dla prywatnych armatorów jak i dla żeglarzy czarterowców.
Tym bardziej, że zgodnie ze zdaniem RPO trudno znaleźć uzasadnie dla istnienia patentów obowiązkowych co powoduje wątpliwość co do zgodności z Konstytucją istnienia tychże.
Moim zdaniem zniesienie obowiązkowości patentów rozwiąże więkoszość bolączek polskiego żeglarstwa. Szczególnie jesli połaczone będzie ze zniesieniem obowiązkowości przeglądów i rejestrów co poskutkuje zniesieniem chorego podziału na morze i sródlądzie.
Maciek
.................Stawiam jedynie tezę, ze zlikiwidowanie obowiązku patentowego rozwiąże to wszystkie sztuczne problemy.
Oczywiście, że tak ale tej tezy nikt nigdy nie kwestionował a tym bardziej ja. Róznice tkwią wyłącznie w "mapie drogowej". Napisałem i powtórzę:
Chocimska walczy z nami na śmierć i zycie, bo monopol jest ich życiem. Odebrać monopol, wzmocnic "wolne szkoły" to pozbawić zwolenników Chocimskiej motywacji. Osobiście wątpię aby chciało im się "przelewać krew" za nic. W ich motywacji interesy polskiego żeglarstwa nawet nie są na ostatnim miejscu, nie są w ogóle na żadnym miejscu.
Ale nie ma sensu się sprzeczać o "mapę drogową", robimy swoje, wtedy za jakiś czas dołączymy do reszty świata. Chiałbym aby temu dołączeniu towarzyszył już godny stan polskiej edukacji zeglarskiej. A to oznacza, że te dzialania muszą wyprzedzać nastanie bezpatencia. Jestem o tym głęboko przekonany.
pozdrawiam
Zbyszek
Jeśli lista będzie niepełna Polska naraża się na zarzut dyskryminacji obywateli niewymienionych państw. A jest ktoś w stanie wymienić wszystkie patenty/certyfikaty świata? Tak sformułowane rozporządzenie wymagałoby nowelizacji przy każdej zmianie w systemach prawnych innych państw. Kto będzie to śledził?
I jak to sobie wyobrażasz? Lista tylko, czy z uprawnieniami? Bo zakładam, że (może podświadomie) chcesz aby urzędnik czy policjant miał łatwiej. Samo wymienienie niewiele da, bo tu 20ton, tam iloczyn szerokości i długości, tam szerokość i długość (ze szczególnym naciskiem na "i" [nie mylić z "lub"]), gdzie indziej m^2 żagla, ilość osób na burcie ... itd. Niepodanie w rozporządzeniu uprawnień pozostawia urzędnika dalej w niepewności: do czego uprawnia patent pisany pismem arabskim, hebrajskim czy innym - równie egzotycznym?
IMHO lepszy jest zapis: "Nie wymaga się posiadania patentu do kierowania jachtem od osób posiadających uznawane na zasadzie wzajemności, świadectwa kwalifikacji żeglarskich wydawane poza granicami Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie w określonym przez te uprawnienia."
(zaproponowany w projekcie ustawy o żeglarstwie rekreacyjnym art.3.4.3)
Taki zapis niesie prosty przekaz: Obywatel wie, że może, a urzędnik mu wierzy. Jeśli urzędnik podejrzewa, że obywatel kłamie (składa fałszywe oświadczenie) Ma to udowodnić! Urzędnik a nie obywatel. Prawo jest dla obywatela, a nie urzędnika.
--
Wojtek
Masz całkowicie rację ale pisząc ten tekst uswiadomilem sobie, że może istnieją na świecie jakieś kiepskie certyfikaty, którymi adwersarze mogli by się posłużyć dla obalenia zapisu o respektowaniu "innych". Stąd to niefortunne " enumeratywnie". Uznawane na zasadzie wzajemności to doskonały pomysł ale znowu dochodzimy do Rezolucji 40 i ICC. Poprawka przyjęta jednomyślnie.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
JurekB
Zapis z art. 53a ust. 4 ustawy o KF jest tak niefortunny (lub zmanipulowany...), iż nie do formalnego - prawnego zastosowania w kraju poza Obowiązkowymi ,,uprawnieniami,, z poza Polski, a ztym jak wiemy krucho...
Jan
Oczywiście, że zmanipulowany, bo miało to być tak napisane, żeby certyfikaty ISSA nie były konkurencją dla patentów PZŻ. Ale wyszło z tego knota (bo wg mnie ust. 4 jest wyjątkowym knotem w knocie jakim jest cały, też zmanipulowany art.53a) trochę śmiesznie trochę strasznie. Pisałem o tym wcześniej: http://www.kulinski.gdanskmarinecenter.com/art.php?id=686&st=235&fload=1
Przypomnę, że skierowałem do Ministra Sportu i Turystyki pismo z prośbą o wyjaśninie które z wymienionych przeze mnie obcych kwitów moga być legalnie używane w Polsce, w świetle owego knota z ust. 4. Pan Minister odpowiedział, że aby być w zgodzie z zasadami prawa, to on nie może wskazać któfy kwit jest OK. A to oznacza, że podobnie jak minister, to również żaden urzędnik w Rzeczpospolitej, (równiez policjant na wodzie, czy urzędnik UM) tez tego nie może zrobić. Podobnie nie może wskazać, że kwit nie może być używany na terenie naszego kraju. Pismo z MSiT można przeczytać tu: http://www.kulinski.gdanskmarinecenter.com/art.php?id=721&st=205&fload=1
Co sądzisz jako doświadczony i zaprawiony w bojach z urzednikami o mojej propozycji dla ISSA. Komentarz do tego samego glosu. Ponadto jak sam piszesz, że nikt nie wie co jest OK a co nie to lepiej mówić powszechnie, że każdy jest dobry ( z tych co pojawiają się u nas) no i dążyć do zmiany.
Istotne jest jak zareaguje Minister na pismo RPO.
pozdrawiam
Zbyszek
PZŻ był jednym z założycieli tej federacji szkół i związków żeglarskich w 1969 roku.
Pewnie jesteście ciekawi dlaczego sie wycofał w połowie lat 90-tych XX wieku??
Z dwóch przyczyn:
1. Przyczyna :prozaiczna sprawa - nie chciano już opłacać kosztów składek i uczestnictwa w konferencjach swojego ostatniego przedstawiciela - dr Wacka Petryńskiego, a on za swoje prywatne nie zamierzał i nie widział sensu brać udziału w czymś co nic PZŻ nie dawało (żadnej wymiernej korzyści)...
2. Przyczyna: PZŻ posiadający monopol na obowiązkowe patenty i szkolenia w swoim kraju nie zamierzał wspierać czegoś co promowało ideę dobrowolnej międzynarodowej edukacji żeglarskiej w żeglowaniu przyjemnościowym...
PZŻ nie musi się obawiać ISSA (w sensie konkurencji w Polsce) dopóki PZŻ wydaje własne# patenty obowiązkowe w Polsce
# spróbujcie tylko określić obecnie patenty PZŻ jako związkowe, to usłyszycie ,że to bzdura, gdyż w sensie formalnym sa to już tylko patenty państwowe, a PZŻ je tylko ...wydaje;))))
Jan
Jest realna szansa ale trzeba zastosować ucieczkę do przodu, wykorzystując termin "organizacja żeglarska" i jej uprawnienia. Będę namawiał Tomasza Lipskiego ( prekursor ISSA i członek wladz tej organizacji) aby szybko wystąpił do Ministra o zatwierdzenie programu ISSA. Kilka szkół szkoli wg tego programu i jest organizacja. Gorzej z innymi szkolami, bo podmioty gospodarcze to nie organizacja zeglarska. Ale też jest wyjście aby chetne szkoły zawarły porozumienie z którymś z naszych oficjalnie działających Stowarzyszeń a te również wystąpiły do Ministra o zatwierdzenie programu. KE PZŻ ma obowiązek opracować pytania egzaminacyjne.Rzecz w tym, co podniosłem w korespondencji z MSiT, że program PZŻ w wielu miejscach jest zbyt rozbudowany ale i ma poważne braki, szczegółnie w zakresie żeglowania w trudnych warunkach, ratownictwa, meteo. No i te nieszczęsne komendy, przedmiot zdziwienia a czasem pośmiewiska w zagranicznych marinach. Zaproponowałem aby to Ministerstwo opracowało przy pomocy znawców program ramowy ( w domyśle mniej obszerny) a kto chce niech sobie rozbudowuje i egzaminuje.
Postuluję :
postawienie nacisku na przepisy , locję, bezpieczną żeglugę a w praktyce ancisk na rejsowe elementy prowadzenia jachtu pod żaglami i na silniku ( szczególnie parkowanie)
wyrzucenie teorii, budowy, komend, robót bosmańskich
Przerobienie meteorologii, ratownictwa, położenie nacisku na żeglugę w trudnych warunkach.
Oczywiście istotne będą uwagi innych szkoleniowców. Skoro o tym mowa, z przykrością donoszę, że po pierwszym wydaniu podrecznika, drugie też zostało wyczerpane i co gorsza wydawca nie ma ochoty na wznowienie, chyba, że po wyższej cenie. Ot życie.
Zbigniew Klimczak
"aby szybko wystąpił do Ministra o zatwierdzenie programu ISSA. Kilka szkół szkoli wg tego programu i jest organizacja."
to egzaminy na certyfikat ISSA będą przeczyły idei egzaminowania w ISSA.Ciekawe czy na uzyskanym patencie,będzie nazwisko egzaminujacego z PZŻ,bo przecież PZŻ przeprowadza egzaminy.Ciekawe,czy na rejsie egzaminacyjnym będzie cała komisja,czy tylko jej przedstawiciel.A może ceryfikaty ISSA mają być taką samą parodią, jak patenty PZŻ.
Jurek
sorry ale trudno tu i na gorąco dawać pełne rozwiązania. Oczywiście patent ISSA musi zachowac swój miedzynarodowy charakter. I znowu na goraco, więc nie chwytaj za słowa. ISSA daje swoje patenty rowniez na podstwie przedstawionego patentu st.j . Nie zachodzi jednak pełna zamienność a powinna. Tu trzeba szukać drogi Rozporządzenie może przewidzieć w wypadku egzaminowania wg innego programu udział w KE przedstawiciela tej szkoły. był ten temat poruszany i to wreszcie nie takie trudne do zapisania. Skoro Rozporządzenie przewiduje możliwośc egzaminowania wg innego programu a KE ma obowiązek opracowac dla niego pytania to udział reprezentanta tego programu w KE jest oczywisty. To przy założeniu, że administracja nie zrezygnuje z przymusu zdobywania patentow i ma być patent polski.
Nalezy postawić jeszcze pytanie czarterodawcom, którzy przecież uprą się przy jakims dokumencie czarterując jacht poniżej 7,5m. Brak obowiązku jest dla policji ale nie dla nich. Rozwiązaniem jest krótka wyprawa na wodę z bosmanem i stwierdzenie umiejętności ale....ale jest pełno. Przy dobrej woli można dojśc do jakichś rozwiązań. Trzeba też wyjasnić pogląd ubezpieczycieli. Nie mam na wszystko recepty.
pozdrawiam
batiar
Że jak? Sorry ale co nas to obchodzi? Każda działalność gospodarcza wiąże się z ryzykiem:-)))) Chcą zarabiać na czarterowaniu jachtów? OK niech zarabiają, ale dlaczego niby mają ograniczać innych? Nikt ich nie zmusza do prowadzenia tego interesu...
"Trzeba też wyjasnić pogląd ubezpieczycieli."
I znowu pomylenie pojęć:-((( To jest ich problem, TU na ubezpieczeniach zarabiają, i to dobrze zarabiają więc niby dlaczego sami sobie mamy zakładać obrożę????
Jurek, przykro mi ale nie zrozumialeś problemu. Jak wiesz ja interesuje się szkolami, wolnymi szkolami i ich rozwojem. Tylko to może zlamać monopol Chocimskiej. O rozwoju szkół decyduje niestety zapotzrebowanie na rynku. Mają kandydatów po wiedzę ale ci sami muszą zrobić patent PZZ i zasilają ich kasę. Każdy certyfikat jaki uda się załatwić jako uznany w Polsce odbiera z oczywistych powodów klientow PZZ. ONI TO POJMUJĄ DLACZEGO NIE TY?!
Załatwili, że ISSA ważna tylko w wypadku cudzoziemcow. To trzeba zmienić i o to mi chodzi a nie o interes czarterodawców.
Doskonale rozumiem.Zwróciłem tylko uwagę na niezrozumienie przez RPO zapisu par 53a pkt 4. ustawy o KF.Nie podoba mi się to, co RPO uznał za krok w dobrym kierunku i nie zadeklarował dążenia do zmiany tego zapisu,gdzie ewidentnie polskie prawo dyskryminuje polskiego obywatela we własnym kraju w stosunku do obcokrajowców.Bo im, de facto,wystarczy paszport.
Napisałeś.
"Załatwili, że ISSA ważna tylko w wypadku cudzoziemcow. To trzeba zmienić i o to mi chodzi a nie o interes czarterodawców. "
Nigdzie tego nie napisali.
ISSA nie jest patentem i do niczego nie uprawnia na terenie Polski i nigdzie,nawet zagraniczniaka.To,że firmy czarterowe zagranicą uznają ten dokument,nie jest jednoznaczne z uprawnieniami.
Po prostu ustawa jest gniotem i cały artykuł 53a powinien być z niej usunięty.W całości.Granica konwencyjności i zastosowanie statku do uprawiania sportu i rekreacji powinna decydować o posiadaniu patentu i nie tylko patentu a i innych dokumentów.Ale zdaje się o tym mówią inne zapisy prawa.
Jurek
.
Jerzy, na początek male wyjaśnienie. Tekst na ktory odpowiadasz ( nie szkodzi) był skierowany do Jurka Makieły, ktory napisał, żebym się nie martwił o firmy czarterowe. To wyjaśniałem.
ISSA- rzeczywiście nigdzie nie wymieniona z imienia i nazwiska. Zapis dotyczy uprawnień zdobytych przez cudzoziemców. Tak się sklada, że wiem iż Chocimska najbardziej się obawiała konkurencji z tym Certyfikatem. Był nawet pomysł aby samym wejść w ten "biznes". Czemu sądzisz, że jak coś jest "tylko" potwierdzeniem umiejętności to nie moze być dokumentem do czarterowania jachtu? Może źle zrozumiałem. Ale jak dobrze, to na przeszkodzie jego uznawania pzrez policję stoi tylko ten paragraf.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
"Rozporządzenie może przewidzieć w wypadku egzaminowania wg innego programu udział w KE przedstawiciela tej szkoły. był ten temat poruszany i to wreszcie nie takie trudne do zapisania."
.a ja przytoczę zapis z tego gniota legislacyjnego jakim jest ustawa o KF i jej
artykuł 53a pkt 6 i 7
6. Jeżeli do uzyskania dokumentu, o którym mowa w ust. 3, niezbędne jest zdanie egzaminu potwierdzającego posiadanie odpowiedniej wiedzy i umiejętności z zakresu żeglarstwa, egzamin ten przeprowadza właściwy polski związek sportowy.
7. Za przeprowadzenie egzaminu, o którym mowa w ust. 6, oraz za czynności związane z wydaniem dokumentu, o którym mowa w ust. 3, pobiera się opłatę; opłata ta stanowi dochód właściwego polskiego związku sportowego.
Czyli szkoli ISSA,ale egzamin przeprowadza PZŻ i patent będzie z PZŻ.I minister swoim rozporządzeniem nic tu nie może zrobić.A jak myślisz jaka będzie zdawalność? Idea ISSA jest czysta i czytelna.Jest międzynarodowe stowarzyszenie szkół żeglarskich z opracowanym programem szkolenia,realizowanym i weryfikowanym wg jednolitych kryteriów na całym świecie.Byłoby to chore,gdyby polskie ministertwo i PZŻ decydowały,czy program jest dobry czy zły,a tym bardziej go zatwierdzały.
Jurek
Drogi Przyjacielu i Szanowni Koledzy.
W 2007 roku przypadło maksimum skarg wielu żeglarzy i organizacji, do RPO. Oczywiście, każda w trochę innym temacie. 11 wrzesnia wszyscy, w tym i ja , otrzymaliśmy pismo z Zespołu Terenowego w Gdańsku, że ( cytuję)... Pańskie uwagi zostały z zainteresowaniem przeanalizowane, wnioski wypływające z tej analizy zostaną zawarte w Wystąp[ieniu Generalnym w sprawie żeglarstwa, kierowanym przez RPO do Ministra Sportu, w związku z wnoszonymi pzrez Obywateli do Rzecznika, wieloma skargami w tym zakresie oraz wobec dostrzegania przez Rzecznika konieczności zwrócenia uwagi Ministra Sportu na te ważne dla Obywateli sprawy.
Wiem o kilku conajmniej osobach, które takie pisma otrzymały. Niech potwierdzą. W czerwcu tego roku otrzymałem ( jak i inni) pismo z Zespołu, że Wystąpienie jest gotowe i wyslanane do Warszawy do podpisu. Takie pisma, jak cytowane, otrzymali wszyscy, którzy w tym okresie pisali do Rzecznika skargi. Wszyscy też otrzymają , ci z Gdańska szybciej, takie same pisma.
W związku z powstawaniem założeń do projektu ustawy o sporcie wysłałem monit i prośbę aby RPO przyśpieszył wysłanie Wystąpienia a ostatnio, wskutek wiadomych zdarzeń, poslałem ponowną prośbę.
Jest oczywistym, że liczy się głównie co a nie kto. Liczyłoby się ale po artykule Kolegi Klocka w Szkwale gdzie w zasadzie można przeczytać miedzy wierszami i nie tylko, że przed SAJ byla pustka. ( zdanie rozpoczynające się....SAJ i ...inne). Może trochę obiektywizmu? To zaczyna być niesmaczne. Linia mojej pamięci biegnie od Sydowa, Kulińskiego, Hasipa i Bryfoka, potem Samosteru i PFŻ. Długo, długo nic i potem reaktywacja SAJ.
Szkoda, że zamiast okazywac zadowolenie z ukazania się po roku Wystąpienia, muszę się pieklić. Teraz ulżylo mi i zaczynam się cieszyć. Wystąpienie Rzecznika Praw Obywatelskich do Ministra Sportu jest zasługą wielu, powtarzam, wielu żeglarzy i ich przedstawicieli.
Drogi Przyjacielu, jesteś dumny z tego, że jest to najbardziej opiniotwórcza witryna żeglarska.
Nie psujmy tej opinii.
Zbigniew Klimczak
"Może trochę obiektywizmu? To zaczyna być niesmaczne. Linia mojej pamięci biegnie od Sydowa, Kulińskiego, Hasipa i Bryfoka, potem Samosteru i PFŻ. Długo, długo nic i potem reaktywacja SAJ."
We wcześniejszym poście widziałem opinię Samosteru. Więc dlaczego marudzisz o braku obiektywizmu? Z tego co widać to zmiany w przepisach zaczęły się od 2007 roku czyli po reaktywacji SAJ. A w sprawach występowały zawsze Samoster, SAJ, Bryfok i GFŻ a nie jakiś Sydow.
"Wystąpienie Rzecznika Praw Obywatelskich do Ministra Sportu jest zasługą wielu, powtarzam, wielu żeglarzy i ich przedstawicieli."
Z tekstu wynika, że sprawa toczyła się co najmniej od 2006 roku a autor napisał, że składał skargę jako jeden z wielu. Więc dalej nie wiem o co tobie biega.
Jacek
O co biega...? Wystarczy starannie poczytać. To sprawa pomiędzy mną i Jerzym Kulińskim, moim serdecznym przyjacielem i towarzyszem bojów. Uwaga dotyczy Jego wstępu i w żadnym wypadku SAJ. SAJ to Jego ukochane dziecko a reaktywacja jest też Jego wyłączną zasługą. Ale to powoduje, że w zapale miłości do swojego dziecka jest skłonny przypisywać mu cudowne właściwości, w tym wypadku "duże" jak pisze zasługi. Zbiegło się to z troche niefortunnym określeniem Prezesa w artykule drukowanym w Szkwale.
Ponieważ jest to już drugi przypadek postanowiłem to Don Jorgowi wytknąć. To wyłącznie sprawa pomiędzy nami a ponieważ dał wstęp jaki dał, reaguję też tu.
Twoje.... czytam witrynę od jakiegoś czasu... wszystko tłumaczy, inaczej bym nawet nie reagował.
Małe wyjaśnienie dla tych co jak TY czytają ostatnio. Kto to jest Sydow?
Ruch na rzecz liberalizacji nie zaczął się w 2006 ani w 2000r.? Zaczął się w 1995 r na łamach Żagli artykułem ówczesnego jak to dzisiaj mowimy, betonu, kpt Webera (sorry nie pamietam imienia) broniącego systemu szkolenia w wykonaniu PZŻ. kpt. Janusz Sydow (von Sydow jak Go zwał Don Jorge), żeglarz, wychowawca młodzieży do prawie ostatnich dni swojego życia, autor książek, dał silny odpór argumentom Webera a własciwie ośmieszył je. kpt J. Sydow zmarł tragicznie a Jego prochy rozsypali Przyjaciele na Morzu Północnym. Każdy ruch ma swój początek, to On po raz pierwszy publicznie stawił opór machinie PZŻ. Określenie ...jakiś.... zabrzmiało niesmacznie.
jakiś Klimczak
Zbyszek, Sydow czy Kuliński(z całym szacunkiem) wystepował do RPO? Czy SAJ? Oczywiście, ze nie sam, ale proszę Cię, naprawde jest potrzeba wymieniania za każdym razem wszystkich? To jest pismo w imieniu SAj wiec pisze sie o SAJ i innych. jak pisze Samoster pisze o Samosterze i innych.
Dajcie juz spokój z takimi pierdołami, na to szkoda kilobajtów.
JAk ktos chce odpowiadac to nas priw, bo tu nie będe sie na ten temat produkował, bo to żenujące.
Maciek
Maciek,
odpowiem Twoimi słowy: ....Don Jorge rozdziawi (pardon) gębę .. ale przyznaję Ci rację
Zbyszek
Zbyszek, Sydow czy Kuliński(z całym szacunkiem) wystepował do RPO?
Według mojej pamięci pierwszy występował do RPO Hasip (sam lub jako Bryfok) chyba w 2003 roku. Potem był podatek podwodny i protest integrujący internetowych a dalej, po wystąpieniu RPO do MSporta (wówczas AFAIR MENiS) zaczęto po raz pierwszy manipulować w ustawie o KF...
Powyższe to tak gwoli ścisłości.
Andrzej
Andrzeju,
oczywiście pamiętam kto i kiedy i gdzie występował. To historia najnowsza. Wiesz doskonale, że zmiany , (nie tylko funkcji w matematyce) nie następują skokowo. A cokolwiek powiedzieć o dialektyce marksistowskiej to zasada, że zmiany ilościowe przechodzą w zmiany jakościowe sprawdza się w praktyce. Piszemy o tym samym, dlatego jako staruszek ktory nie zapomina o tych co zaczęli te zmiany mam obowiązek CZASEM przywoływac do porządku tych co zapominają o nich. Dzieje się to wtedy szczególnie kiedy ktoś zapewne mlody a w każdym razie ..ostatnio czytający...pisze z całym przekonaniem, że zmiany rozpoczęły się wraz z nastaniem SAJ. Nie trudno sprawdzić, że podaję całą sztafetę pokoleniową, w tym Ciebie i Samoster. Ktoś, swiadomie lub nie próbuje pisac historię na nowo i jak się okazuje, sa tacy co wierzą. Jak znasz szczególy awantury liberatorów w piątek to wiesz o czym mówię. Moją tragedią jest to, że symptomy rozpoznaję bardzo wcześnie. Bez Sydowa i Kulinskiego ( był tam jeszcze ktoś ale mi umknęło) nie zacząłby tak szybko narastać ruch liberalny. Oczywiście przyśpieszyło go też otwarcie na świat. Ale pierwszy oficjalny materiał jak to jest na "tamtym" swiecie napisał własnie Janusz Sydow. Idźcie do przodu ale pozwólcie, że będę przypominał o prekursorach, zawsze kiedy ktoś chce o nich zapomnieć. To Andrzeju przecież nie jest szkodliwe. To po prostu fakty.
Nie wiem co chciałeś własciwie mi wytknąć? Wymieniłem w kolejności historycznej Sydowa, Kulińskiego, ale i Hasipa z Bryfokiem, Samoster i wreszcie PFŻ . Ani ich ani waszych zasług nie pozwolę zapomnieć. Być może zasługi pełne odbiorą Wasze dzieci- oby nie!
pozdrawiam
Zbyszek
Moja wypowiedź nie odnosiła się do Twoich informacji tylko do stwierdzenia, że SAJ pierwszy napisał do RPO.
Zainteresowanych szczegółami odsyłam tu (przedostatni materiał w lewej szpalcie):
http://www.samoster.org.pl/smok/nr_1/hasiplistypisze.html
Przy okazji poprawka: wystąpienie i odpowiedź RPO miały miejsce w 2004 roku a nie w 2003 jak napisałem wcześniej
Pozdrawiam
Andrzej
kto i gdzie napisał, ze SAj pierwszy wystapił do RPO, z czyją tezą walczysz? Bo mam wrazenie, ze gonicie w piętke.
Maciek
Sam niestety nie miałem okazji poznać kapitana Sydowa (miałem wtedy pewnie jakieś 10 lat), ale to On jest jedną z osób, dzięki którym dziś żegluję po morzu. I zarówno za to, jak i oczywiście za walkę z bezsensownymi przepisami jestem mu bardzo wdzięczny.
Pozdrawiam,
Filip
"Ja osobiście, jako składający jedną ze skarg oraz jak domniemam pozostałe osoby i organizacje żeglarskie skarżące
Naprawdę, nie widziałeś tego zdania?
Jerzy,
na Neptuna, Ty też nie widzisz co czytasz. Moje słowa, zresztą już po raz drugi, kieruję do Don Jorga z powodu Jego wstępu.
Preses K. Klocek jest w tym wypadku OK. W Wystąpieniu też stoi......To sprawa wyłącznie pomiedzy nami ale napisal to publicznie to i ja. Resztę poczytaj w odpowiedzi na post ... o co biega.
Na ten temat powiedziałem już wszystko, bo to temat "OBOK".
Cieszę się, że Wystąpienie wreszcie ujrzało światło dzienne i jeszcze bardziej, że znajduje w nim wyraźne echa mojej skargi w dwóch fragmentach. Było w podpisie w Warszawie od chyba maja lub czerwca.
Żyj wiecznie
Zbyszek
Najciekawszy w tym wystąpieniu jest punkt 4: Rzecznik zauważył, że zarządzenia porządkowe DUM są niezgodne z prawem. Tak wychwalane Wspólne Dzieło Przyjaznych Urzędników i Bohaterskich Przyjemniaczków - niezgodne z prawem! Ajajaj - i co teraz? Ktoś stanie w obronie wypracowanego z takim poświęceniem kompromisu? Czy może wreszcie uda się obalić te poronione przepisy raz na zawsze?
pozdrowienia
krzys
Oczywiście według Ciebie lepiej, żeby do dziś obowiązywały Karty Bezpieczeństwa?
"Czy może wreszcie uda się obalić te poronione przepisy raz na zawsze?"
No przecież, miałeś powołać Stowarzyszenie które tym się miało zająć? Krzysiu, do dzieła...
Ów zgniły kompromis jest już wpisany w rozporządzenie. Kilka dni temu minął caluśki rok od tego czasu.
Hasip
To on żyje?
Pewnie był długo na innej planecie i nie wie, że to co było wywalczone, czyli wykreślenie z niezgodnych z prawem zarządzeń porządkowych kart bezpieczeństwa, obowiązkowego wyposażenia, przeglądów dla jachtów "pleasure" o długości do 15 m wiosną 2007, zostało usankcjonowane w rozporządzeniu ministra, czyli juz w zgodzie z prawem jesienią 2007. Gdyby nie było działań przyjemniaczków wiosną 2007, to dyrektorzy UM i tak by wydali owe niezgodne z prawem rozporządzenia porządkowe, gdzie były wstawione nawet radary jako wyposazenie obowiązkowe. Dalej pewnie byłoby odwoływanie się i włóczenie po sądach i sezon z głowy. Podobnie by było, czyli sezon z głowy, gdybysmy czekali na rozporządzenie, które ukazało się jesienią. Ale oczywiscie on tego nie pamięta, albo nie chce pamiętać. Ale większość pamięta, a RPO też pamieta iż tak było. Nawet wspomina, że zmiany ida w dobrym kierunku, bo część podnoszonych zarzutów już jest nieaktualna, wprawdzie nie pisze, że to dotyczy zarzadzeń porządkowych, podobnie jak nie pisze, że to dotyczy obowiązkowych rejestracji, któe już nie sa obowiązkowe na śródladziu od 23 lipca 2007. Niech on się już lepiej nie ośmiesza takimi "odkryciami".
EOT.
Dzisiaj otrzymałem od Rzecznika kopię jego pisma do Ministra Sportu. Pisze:
(...) Będę Panu niezmiernie wdzięczny, za życzliwe podzielenie się swoimi uwagami, cennymi dla nas ze względu na Pana autorytet w dziedzinie żeglarstwa. Liberalizacja i racjonalizacja zasad regulujących oddawanie się tej szlachetnej pasji jest procesem i z pewnością Rzecznik Praw Obywatelskich w swoich przyszłych działaniach będzie miał okazję wykorzystać Pana doświadczenie w tej materii.
Podobne pisma, jak sądzę, otrzymało wielu z wypowiadających się na tym FORUM. To miła pamiątka naszych działań na rzecz liberalizacji. Pomyślne jest, że Rzecznik jest otwarty na dalszą współpracę w tej sprawie.
Edward Zając
Takich pism mam już kilka. Poza malutkim "połechtaniem" ambicji (z każdym pismem mniejszym) efektów nie było żadnych. Zazwyczaj ministerstwo odpowiada w stylu: "właśnie toczą się prace legislacyjne nad ustawą/rozporządzeniem i wszelkie uwagi będą skwapliwie analizowane.... ble ....ble ...ble". Potem w sejmie słyszy się argumenty "nie bo nie", "związki muszą z czegoś żyć", a samo ministerstwo "strzela" projektami które nijak się mają do propozycji środowiskowych (żadnej ze stron) i w zasadzie brak jakiegokolwiek uzasadnienia skąd są takie a nie inne zapisy. Na dodatek autorzy oficjalnych projektów nie bardzo potrafią sklecić zdanie o prawidłowej konstrukcji logicznej i chyba nie bardzo wiedzą na czym polega "sztuka poprawnej legislacji".
Hasip
Andrzeju,
to prawda ale okaż więcej wiary. Błogosławieni co nie widzieli a uwierzyli. A poważnie - jednak pętla się zaciska. Tych opinii i sojuszników jest coraz więcej, to ostatnie wystąpienie jest dużo dobitniejsze i kompleksowe od poprzedniego. Moze dlatego, że jest efektem wielu naszych wystąpień, które objęły szerszy zakres problemów. Zauważ element jaki był dotychczas pomijany tj, wpływ rozwoju żeglarstwa na rozwój gospodarczy regionów oraz wychowawcze walory żeglartswa. Nawet jego wpływ na postawy obywatelskie.
Sączone od lat krople zamieniają się moze nie w wodospad ale już rączy strumyk. Jak zawsze niepokoją mnie , na szczęście nieliczne, ataki na urzędników. O dziwo, czyta nas nie tylko Chocimska ale i oni. Dobrze zdawać sobie z tego sprawę.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
ps: wypowiedziałem TVP SA umowę i przestaję płacić abonament
Panowie - macie rację. Dziura w tamie już jest. Klajstrowanie plasteliną może przynieść jedynie chwilowy skutek. Przyroda i tak zrobi resztę.
Hasip
Bo nic czego nie przypilnujemy nie jest nam dane...
Jaromir
Andrzej, każdy występujący w sprawie publicznej zna tego rodzaju standardowe pisma i nie przywiązuje do nich większej wagi. Ot, taka jakby pamiątka, że o coś występowałem ...
Jednak tutaj mamy wpierw wystąpienie RPO, które może nie w pełni nas zadowala, ale daje nam też wiele satysfakcji. Dlatego przemawia do mnie umiarkowany optymizm Zbyszka; po prostu trzeba wierzyć, że te zmiany następują. Może dla nas za wolno, ale przecież Rzecznik zaprasza do nadsyłania dalszych uwag.
Kto z nas dwa lata temu przypuszczał, że największych sojuszników znajdziemy w LPR i najbardziej dotkliwe przepisy zmieni tamta koalicja? Przecież jadąc na słupskie spotkanie i mając z pierwszej ręki wiadomość o treści wystąpienia dyr. Rekścia - nie wierzyłem, że jest to możliwe ...
Wystąpienie RPO ma miejsce w momencie najbardziej dla nas odpowiednim. Kto z nas spodziewał się, że właśnie teraz otrzymamy to wsparcie? Może te przyjemne niespodzianki są przejawem tego powiększającego się strumyczka ludzi, których udało się przekonać - o czym pisze Zbyszek ...
Pozdrowienia z Ustki
Edward Zając
Edwardzie i Koledzy!
Aby cieszyć się tym co już osiągnięto trzeba spojrzeć wstecz. Pamiętamy, że to rok 2000. zaznaczył się nasileniem ruchu na rzecz liberalizacji. Głównie w internecie. Po jednej stronie jedynie uznawany przez administrację związek a z drugiej strony pospolite ruszenie. Pamiętamy jak aroganckimi wypowiedziami kwitowali wypowiedzi w internecie przedstawiciele Chocimskiej a i w "Rejsie" Prezes w sposób grubiański potraktował Jerzego Kulińskiego.
Może ktoś pamięta "Glossę.... Prezesa i "mój "Glosariusz do Glossy". Musiały minąć prawie 4 lata aby za sprawą Hasipa i Bryfoka nastąpił historyczny zwrot.
Skwitowaliśmy to wraz z nieocenionym Rochem Wróblewskim artykułem w "Żaglach". Malutki fragment poniżej:
Krajobraz po ”bitwie”
Datę 18 stycznia br. można uznać za cezurę pewnego ważnego etapu walki o jakiś porządek w polskim żeglarstwie turystycznym.
Niewątpliwym, o kapitalnym znaczeniu, sukcesem, jest to, że po raz pierwszy do rozmów w Sejmie RP zasiedli i wysłuchani zostali przedstawiciele prezentujący głos odmienny od stanowiska PZŻ, które to stanowisko zawsze przedstawiano jako "jedynie słuszny" głos wszystkich żeglarzy, w tym w zdecydowanej większości nie zrzeszonych w PZŻ żeglarzy turystów. Długotrwała kampania medialna sprawiła, że dalej już tego środowiska nie można było nie dostrzegać. Powstały więc możliwości podjęcia prac kompleksowych nad uporządkowaniem nieżyciowych, zacofanych i powszechnie krytykowanych przepisów, dotyczących żeglarstwa.
Na wprowadzenie nowoczesnych przepisów w żeglarstwie turystyczno-rekreacyjnym czeka też wiele samorządów widzących w masowości uprawiania żeglarstwa szansę na rozwój gospodarczy ich regionów. Turystyka, w tym żeglarska, niesie za sobą olbrzymie pieniądze. Jeśli widzą to na całym świecie, czas ujrzeć to i u nas.
(koniec cytowanego fragmentu)
Ale PZŻ dalej rozdawał karty a my staraliśmy się kontratakować. Powoli szala zaczęła się przechylać na rzecz rozsądku. Czas pokazał, że nie można oczekiwać ani rewolucyjnych zmian ani natychmiast. Postęp rodzi się w systematycznej walce o swoje racje i stopniowe zmiany w mentalności decydentów.
Jaką mamy więc dzisiaj sytuację? Diametralnie odmienną. To Chocimska rozpaczliwie próbuje bronić swoich racji ... i coraz mniej na tych co chcą dać ich racjom posłuch.
Pomiędzy 2005 rokiem a 2008 rokiem na szczęście zmienił się dośc radykalnie ogląd opozycji przez administrację, głównie dzięki stonowaniu wypowiedzi i bezrozumnych ataków, w dodatku personalnych. Polacy nie znoszą obsesyjnie kłótni ( patrz casus pewnej partii). Może to dziwne ale ten fakt też zaliczam do naszych osiągnięć.
DZISIAJ TO CHOCIMSKA JEST ZEPCHNIęTA DO DEFENSYWY A NASZE ZADANIE POLEGA NA SPOKOJNEJ, MERYTORYCZNEJ ARGUMENTACJI.
To olbrzymia zmiana jakościowa, rokująca dobrze na przyszłość. Ale muszę przestrzec przed nadmiernymi apetytami i frustracją w wypadku nie osiągnięcia maksymalnego sukcesu. Czy nam się podoba czy nie, będzie to proces stopniowy.
Z wszystkich sformułowań RPO, dla mnie najważniejsze znaczenie, wręcz fundamentalne mają słowa, że Chocimska może być jedynie związkiem decydującym i wypowiadającym się w sprawach sportu. Sportu i nic więcej.
Nie sądzę aby przygotowywany kolejny projekt Rozporządzenia był absolutnie po naszej myśli.... ale napewno będzie kolejną klęską "doktryny" Chocimskiej a dla nas kolejnym krokiem do zrealizowania celów. Następne prace muszą się cofnąć na etap prac legislacyjnych. bez Ustaw zmieniających istniejące Ustawy nie da się wydać sensownego Rozporządzenia.
Nie zapominajmy o tym.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Powyższe poddaję pod rozwagę wszystkim a głównie naszym reprezentantom wobec administracji