ZMARŁ KAPITAN STANISŁAW CISEK
Jak wiecie - wizytuję w tej chwili wschodnioniemieckie porty, ale złe wiadomości rozchodzą sie błyskawicznie i docierają wszędzie. Od Ewki Skut przyszła smutna wiadomość esemesowa - zmarł kpt. Stanisław Cisek, żeglarz twardy, ambitny, nieustraszany - prawdziwy patron "gwałtowników". To on pierwszy i to w czasach wszechwładzy PZŻ pokazał tej firmie środkowy palec. Nie tylko pokazał gdzie ma pezetzetowskie rygory, ale i potrafił je pogwałcić. A nie zapominajcie, ze za Związkiem stały wówczas murem liczne mocarne słuzby. Stanisław to był Gość ! No cóż - takimi byli żołnierze Armii Krajowej. Osobiście Stanisława niestety nie miałem okazji poznać. Pisałem o Nim kiedyś w moim okienku. Przypominam Wam fragment newsa sprzed lat. O Cisku drukował kiedyś wrocławski "SZKWAŁ" i poniższy tekst jest nawiązaniem do do przeprowadzonego z Nim wywiadu.

"..........Wyliczając przymioty Stanisława stwierdziłem, że to człowiek skromny. Pisząc pierwszy rozdział "Praktyki" powoływałem się na dokonania róznych żeglarzy małych łódek. Słyszałem o Cisku i jego samotnym rejsie ze Świnoujscia do Wenezueli, oczywiście chciałem przytoczyć i ten przykład, ale ... spotkało mnie niepowodzenie. Mojemu wrocławskiemu "wysłannikowi" - kpt. Jerzemu Januszowi Sydowowi, nie udało się od kpt. Ciska wydobyć ani opisu ani fotografii. Indagowany kapitan zbył podobno wyłannika - "było, minęło". Może z powodu pełnionej w Związku wówczas przeze mnie czasie funkcji. Co prawda kpt. Cisek dostał wyróżnienie (tylko wyróznienie) Rejs Roku 1974, a nawet emblemacik PZŻ w klapę marynarki, ale wyglada na to, ze obie strony do dziś za sobą nie przepadaja. Dlaczego nie przepadają ? To już wyjaśnia 5-kolumnowy wywiad z Stanisławem, który szczegółowo relacjonuje przebieg rejsu. Teraz wszyscy zadaja sobie pytanie: DLACZEGO GWAŁTOWNIK ?
Nie da się ukryć, ze to Stanisław Cisek pierwszy, albo jako jeden z pierwszych przelazł przez dziurę w płocie - dając nie tylko "demoralizujacy" przykład lekcewazenia równie bałwańskich, co szkodliwych rygorów. Był wówczas "jachtowym kapitanem zeglugi bałtyckiej", a więc granicą jego "uprawnień" był port Brunsbuttel, czyli zachodni skraj Kanału Kilońskiego. ............. Po drugie jacht Ciska - "Narcyz" (LOA 6,50 m) miał papiery tylko na "P20" z ograniczeniem siły wiatru - 5B. Już z tego widać - "gwałtownik" - pionier czystej wody. Oglądając fotografię - zauważyłem, ze na kazdej z nich Stanisław ma papierosa w ustach. Jak się udało namówić Stanisława Ciska na zwierzenia wie tylko Jolanta Maria Palczyńska, jedna z sześciu Redaktorek "Szkwału". Gdzie diabeł nie moze .... "

Stanisławie - będziesz żył wiecznie w naszej pamięci. Nie wątpię, ze przekonam Radę Armatorską SAJ, aby uznała Cię jako oficjalnego "PIERWSZEGO GWAŁTOWNIKA ".
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
tu się klika:


"..........Wyliczając przymioty Stanisława stwierdziłem, że to człowiek skromny. Pisząc pierwszy rozdział "Praktyki" powoływałem się na dokonania róznych żeglarzy małych łódek. Słyszałem o Cisku i jego samotnym rejsie ze Świnoujscia do Wenezueli, oczywiście chciałem przytoczyć i ten przykład, ale ... spotkało mnie niepowodzenie. Mojemu wrocławskiemu "wysłannikowi" - kpt. Jerzemu Januszowi Sydowowi, nie udało się od kpt. Ciska wydobyć ani opisu ani fotografii. Indagowany kapitan zbył podobno wyłannika - "było, minęło". Może z powodu pełnionej w Związku wówczas przeze mnie czasie funkcji. Co prawda kpt. Cisek dostał wyróżnienie (tylko wyróznienie) Rejs Roku 1974, a nawet emblemacik PZŻ w klapę marynarki, ale wyglada na to, ze obie strony do dziś za sobą nie przepadaja. Dlaczego nie przepadają ? To już wyjaśnia 5-kolumnowy wywiad z Stanisławem, który szczegółowo relacjonuje przebieg rejsu. Teraz wszyscy zadaja sobie pytanie: DLACZEGO GWAŁTOWNIK ?
Nie da się ukryć, ze to Stanisław Cisek pierwszy, albo jako jeden z pierwszych przelazł przez dziurę w płocie - dając nie tylko "demoralizujacy" przykład lekcewazenia równie bałwańskich, co szkodliwych rygorów. Był wówczas "jachtowym kapitanem zeglugi bałtyckiej", a więc granicą jego "uprawnień" był port Brunsbuttel, czyli zachodni skraj Kanału Kilońskiego. ............. Po drugie jacht Ciska - "Narcyz" (LOA 6,50 m) miał papiery tylko na "P20" z ograniczeniem siły wiatru - 5B. Już z tego widać - "gwałtownik" - pionier czystej wody. Oglądając fotografię - zauważyłem, ze na kazdej z nich Stanisław ma papierosa w ustach. Jak się udało namówić Stanisława Ciska na zwierzenia wie tylko Jolanta Maria Palczyńska, jedna z sześciu Redaktorek "Szkwału". Gdzie diabeł nie moze .... "

Stanisławie - będziesz żył wiecznie w naszej pamięci. Nie wątpię, ze przekonam Radę Armatorską SAJ, aby uznała Cię jako oficjalnego "PIERWSZEGO GWAŁTOWNIKA ".
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
tu się klika:

Narcyz potem przez wiele lat służył żeglującym katolikom z koła PTTK z Koła PTTK przy Klubie inteligencji Katolickiej w Warszawie.
Krzysztof