Kolejny poradnikowy artykuł Tadeusza Lisa powinienwpędzić mnie w głęboki stan kompleksu braku obycia.Tadeusz pisze, że obyczajów nauczył go Ojciec. Dlatego nie mam tego kompleksu. Na usprawiedliwienie mam tylko: straciłem Ojca w wieku lat pięciu. Po prostumój Ojciec nie zdążył. Uniwersalnego europejskiego kodu kulturowego za młodych lat nie opanowałem w stołówce studenckiej w suterenie politechnicznego Akademika Nr 4. we Wrzeszczu. A później na taką edukację było za późno.
Wielu armatorów uważa, że wyznacznikiem ich statusu i pozycji jest posiadanie jachtu i granie np.w golfa. Mylne mniemanie i to nie tylko w odniesieniudo manier. Gdy mój synek Marco był uczniem przedostatniej klasy szkoły podstawowej – zapytał:czy naprawdę nie można wprowadzić do ortografii języka polskiego prostej reformy, która by skończyłaz takimi „dwuznacznikami” jak : ó/u, rz/ż, ch/h, krz/kż itp. ?
Odpowiedziałem – można, ale nie warto.
Kiedy Marco był uczniem przedmaturalnej klasy ogólniaka sam mnie zagadnął: zrozumiałem – wycofuję się z postulatu reformy ortografii, którą ci kiedyś przedstawiłem bo ortografia od razu i bezbłędnie wyjaśnia z kim mam do czynienia. Taka jedna ładna dziewczyna podarowała mi fotografię z dedykacją na odwrocie. Od razu straciłem zainteresowanie.
I tak można potraktować dzisiejszy news Tadeusza.
Uwaga na marginesie: teraz Outlook podkreśla błędy na czerwono J i L
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
-------------------------------
O zachowaniu przy stole. Uniwersalny kod kulturowy Europy.
.
Czcigodni,
Również niniejszy artykuł dedykuje młodszym żeglarzom, gdyż w moim i starszych pokoleniach poniższe zasady wynieśliśmy po prostu z domu. W poniższym krótkim przypomnieniu postanowiłem zebrać te normy zachowań przy stole, które będą uznane za eleganckie w każdym porcie Europy – północnym, południowym, wschodnim i zachodnim. Zakładam, że nawet jeżeli będą Was raziły oczywistością, to jednak widzę pewną wartość w ich uporządkowaniu. Zebrałem je jako pewnego rodzaju odpowiednik General Clause of Good Maritime Practice.
.
Jednocześnie mam poczucie, że wiele rzeczy mogłem pominąć lub uznacie je za dziwaczne, więc proszę Was o komentarze i uzupełnienia. Zwróćcie uwagę, że mówimy tutaj o zasadach relatywnie ciasnego kokpitu, a nie restauracji, w związku z tym nie będę pisał na przykład w jaki sposób zajmujemy krzesło lub służymy nimi damom. Zatem synteza.
.
1. Recepcja. Jeżeli witamy parę gości, na pokład pierwszy wchodzi mężczyzna i podaje dłoń damie która mu towarzyszy. W przypadku wysokiego nabrzeża (wody pływowe gdy nie cumujemy przy pontonie), mężczyzna zawsze schodzi pierwszy po drabince.
2. Jeżeli dama jest bez towarzysza, na pokładzie wita ją gospodarz wraz z gospodynią. Rolą gospodyni jest dyskretne odebranie i przetrzymanie torebki bez paska typu kopertówka, z którą przy wchodzeniu jest trochę kłopotów, ponieważ zajmuje jedną rękę.
3. Zajmowanie miejsc. Pierwsze miejsca zawsze zajmują Panie. Zostawiamy im całkowitą swobodę wyboru. Poważnym nietaktem jest zajęcie miejsca siedzącego, gdy którakolwiek z pań stoi.
4. Zajmując miejsce nie opieramy się o falsburtę kokpitu przez cały czas trwania posiłku. Jeżeli towarzystwo jest zaprzyjaźnione możemy przyjąć pozę bardziej relaksującą dopiero przy deserze. Ale wtedy filiżankę z kawą zawsze bierzemy z talerzykiem unikając głębokiego kiwania i przesuwania się przód-tył na ławce.
5. Po zajęciu miejsc kładziemy na kolanach serwetki, w żadnym wypadku nie wiążemy ich przy szyi – wyjątek stanowią porty włoskie, gdzie gospodarze nie uważają tego za nietakt – ale raczej bym tego unikał. Serwetkę kładziemy zagiętym rogiem wskazującym kierunek od brzucha do stołu. Dlaczego? Bo będziemy osuszać nią usta przed sięgnięciem po kieliszek, a jednocześnie nie ryzykujemy poplamienia ubrania, odkładając ją z powrotem.
6. A propos serwetek. Jeżeli będziemy zmuszeni odejść od stołu to serwetkę zawsze kładziemy po lewej stronie talerza lub wieszamy na oparciu siedzenia. Chwilowe odejście sygnalizujemy sztućcami na talerzu – patrz dalej.
7. Nie nakładamy dań z półmisków swoimi sztućcami. Jeżeli któryś z gości omyłkowo uprowadził nam widelec do nakładania powinien to dyskretnie skorygować gospodarz. Dedykowane widelce dwuzębne w znacznym stopniu eliminują to ryzyko – ich przeznaczenie jest oczywiste. Podobnie nie nabieramy cukru ani konfitur swoją łyżeczką.
8. Nakładamy sobie nieduże porcje, nie wypełniamy po wrąb kokilek z zupą. Jest rzeczą oczywistą, że nie zaczynamy jeść póki wszyscy nie otrzymają swoich dań – ale uwaga: nie bierzemy dokładek, zanim wszyscy nie skończą swoich dań.
9. W metodzie talerzowej zawsze zaczynamy od najstarszych, potem gość honorowy, panie i pozostali goście. Nawet na większym jachcie gdy półmisek jest w obiegu, dobrze jest przestrzegać tego zwyczaju. Jeżeli będący u szczytu stołu (od strony zejściówki) gospodarz ma wątpliwości powinien zwrócić się do najbliżej siedzącego półgłosem: gdyby Pan zechciał podać Panu/Pani i tu wskazujemy najstarszego lub honorowego gościa. Jeżeli gość weźmie półmisek wraz z nim przejmuje inicjatywę – gospodarz jest zwolniony z przestrzegania zasad precedencji w etykiecie jachtowej.
10. Jeżeli jednak Państwo znajdziecie się na przyjęciu na większym jachcie lub żaglowcu, który ma charakter przyjęcia dyplomatycznego to po prostu przestrzegajcie protokołu opisanego tutaj https://orka.sejm.gov.pl/WydBAS.nsf/0/C190089BB5B60B45C125754A0057E001/$file/Analiza_BAS_2009_10.pdf Czasami są wyjątki, sam zostałem na przyjęciu w Palermo reprezentując oficjalnie Polskę postawiony w trudnej sytuacji, gdy zmuszono mnie do zabrania głosu przed dziekanem korpusu dyplomatycznego – ale było to celowa niezręczność, by nie rzec złośliwość, gospodarza przyjęcia, Włocha
11. Rozpoczynając posiłek w żadnym wypadku nie mówimy Smacznego. To nietakt – zarówno w ustach gospodarza, jak i gościa. Wynika to z niezręczności składni w języku polskim, gdyż w innych językach życzymy po prostu apetytu. Za najpowszechniej akceptowalne jest w towarzystwie międzynarodowym „Bon appetit!”, a w Niemczech „Guten Appetit!”. W krajach anglosaskich zwyczajowo „Enjoy your meal!”. Ważne jest, że tym wyrażeniem gospodarz daje sygnał o rozpoczęciu posiłku. Rzecz nie jest błaha, w serwisie półmiskowym, gdyż tym sposobem sygnalizujemy zaproszonym, że w tej fazie posiłku podano już wszystkie dania – co może nie być oczywiste, jeżeli przypadkowo na skutek zawirowania w kuchni jachtowej najpierw podano mięso, a potem ryby. Dżentelmeni i damy przechodzą nad tym z godnością po prostu tego nie zauważając.
12. Rozpoczynając posiłek przestrzegamy zasady, że raz podniesione z obrusa sztućce nigdy na niego nie wracają (odkładamy je na talerz). Niech Państwa nie zmylą srebrne koziołki występujące niekiedy we Francji – wprawdzie odłożenie na nich sztućców w czasie posiłku nie jest nietaktem, ale ryzykujemy, że kropla sosu z widelca oskarżycielsko skapnie na śnieżnobiały obrus.
13. Dłonie powinny opierać się o stół. Dlatego sugerowałem w nakryciach, aby były one odsunięte od krawędzi na długość kciuka.
14. Jeżeli używamy tylko łyżki lub widelca, to lewa dłoń spoczywa swobodnie na krawędzi stołu. Nie pochylamy się przy jedzeniu, małe porcje nie będą nam spadać z widelca. Generalnie musimy jednak wykazywać się czujnością i w każdej chwili być gotowi ratować kieliszki przed skutkami nagłej fali odbojowej od motorówki płynącej ze zbyt dużą prędkością. Dlatego też, do wody raczej staram się używać szklanek, a nie gobleta – jest tylko jeden kieliszek do ratowania.
15. Jeżeli podano pieczywo, ale nie ma talerzyka i noża do smarowania go, to w żadnym wypadku nie kroimy chleba lub bułek nożem. Po prostu rozrywamy palcami – zwłaszcza małe bułeczki. Nie wycieramy talerza chlebem, za wyjątkiem podawanej na południu oliwy czosnkowej z ziołami, traktowanej jako apetizer – wtedy wycieramy ją małymi bułeczkami.
16. Jeżeli podano masło do pieczywa, nabieramy porcję na swój talerzyk (który stoi na 10..30-11.00 – patrz artykuł o nakrywaniu do stołu) i dopiero przy jej użyciu smarujemy oderwane fragmenty pieczywa.
17. Czasami dostaniemy bardzo gorącą zupę. Na Północy może to być tłusty bulion, który bardzo długo utrzymuje temperaturę. W żadnym wypadku nie dmuchamy. Po prostu nabieramy odrobinę zupy i czekamy, aż osiągnie temperaturę, przy której da się jeść pełną łyżką.
18. Bulion z długim makaronem może stać się gehenną – pomagamy sobie widelcem – naturalne i wygodne.
19. Bulion możemy pić, podnosząc do ust, jeżeli bulionówka ma jedno uszko. W przypadku kokilki, która ma dwa – nie robimy tego. Zwłaszcza, że diabeł nas zaraz skusi byśmy oparli łokcie o stół.
20. Przy podziale mięsa widelec wbijamy w ten kawałek, który przeniesiemy do ust – nie odwrotnie.
21. Mięsa porcjowane (np. gulasz) jemy widelcem.
22. Mięsa polewamy sosem – ziemniaków nie.
23. Unikamy krojenia gotowanych ziemniaków nożem – od tego jest widelec. Ale opiekane – już tak.
24. Sałaty dzielimy na mniejsze porcje widelcem – a nie nożem. Ale to nie jest krytyczne.
25. Nie przyprawiamy potraw przed ich symbolicznym spróbowaniem – zrobimy przykrość kukowi zarzucając mu niekompetencję.
26. Kluczem spotkania jest konwersacja – sztuka sama w sobie. Zwrócę tylko uwagę, że nie musimy jej wymuszać. Poczekajmy, aż goście nasycą pierwszy głód. Gospodarz stymuluje intensywność rozmów kontrolując przerwy w podawaniu kolejnych dań.
27. Uwaga na pewną pułapkę. Na dużych żaglowcach zwrócenie się wprost do kapitana przy stole nie uchodzi za wyraz dobrego wychowania (zwłaszcza w kręgach anglosaskich). Zwracamy się o pozwolenie na zwrócenie się do kapitana do I oficera, który, uwaga, będzie po jego prawej stronie (a nie Żona). Ale odpowiada na to kapitan – albo milczeniem, albo przyzwalającym skinieniem głowy. Milczenie – nie ponawiamy prośby, aż nas nie zachęci do mówienia I oficer.
28. Teraz przyszedł mi do głowy pewien drobiazg. Jest oczywistą rzeczą, że kobiecie zawsze służymy silniejszym, to jest prawym ramieniem (to długa tradycja kontynentalna). Tutaj natychmiast dopowiecie, jak uczył mnie mój Ojciec – tak, ale nie wtedy gdy jesteśmy w mundurze (bo musimy mieć prawą rękę do salutowania). Zgoda, ale przypomnę, że wyjątkiem jest marynarka, gdyż ceremoniał wymaga, aby w przypadku munduru galowego, lewa dłoń spoczywała na uchwycie kordzika (kciuk na głowni). Natomiast, nawet jeżeli jesteśmy w granatowej kurtce mundurowej i kapitańskiej czapce – dama której towarzyszymy jest zawsze po prawej stronie.
29. Desery. Nie oblizujemy małych łyżeczek do kawy – kładziemy je skośnie przy filiżance po prawej stronie na spodeczku. Nie wkładamy też noża do ust.
30. Czcigodni. Ponieważ nie jest moim głównym celem zanudzenie Was na śmierć, zakończę ten krótki kanon zachowań przy stole wskazówkami dotyczącymi znaków nawigacyjnych dla podających posiłek umieszczanych na naszych talerzach. Oto locja europejska:
a. Przerwa w jedzeniu – widelec leżący na talerzu wskazuje na godzinę ósmą, a nóż na godzinę czwartą. Zęby widelca nie stykają się z ostrzem noża. Mnemonik: Ósma-czwarta – przerwy karta (The red over, red, the Captain is dead…)
b. Proszę o podanie kolejnego dania – należy skrzyżować nóż z widelcem na środku talerza (uwaga. To nie jest zakończenie posiłku!). Krzyż Mospanie – następne danie!
c. Było pyszne – sztućce kładziemy poziomo na talerzu w taki sposób, by zęby widelca i ostrze noża były skierowane w prawą stronę. Mnemonik: Było pyszne, koniec z wrzawą – wszystkie sztućce – patrz na prawo!
d. Nie smakowało mi – taki komunikat przekażemy za pomocą sztućców, wtykając ostrze noża między zęby widelca. Tak przygotowane sztućce kładziemy na talerzu, układając odpowiednio ich rączki na godzinę piątą i siódmą. Unikam takich sygnałów – bo cóż nimi ma zrobić biedny gospodarz. Ten sygnał możemy z wielką ostrożnością użyć jako stali bywalcy w restauracji, gdy zdaliśmy się na rekomendację nowości przez kelnera. Mnemonik: Wstrętne było, no cóż – widelec pożera nóż!
e. Ułożenie sztućców po posiłku – po skończonym posiłku kładziemy sztućce w taki sposób, by ich rączki wskazywały godzinę 5:30. Mnemonik! Skończyłem Kolego – sztućce patrzą na lewo.
f. Więcej na ten temat z ilustracjami tutaj: https://madameedith.com/lifestyle/jak-odkladac-sztucce/
Czy warto jest przestrzegać powyższego? Moim zdaniem warto. Są ludzie, którzy na to zwracają dużą uwagę. Jesteśmy narodem, który ustalał, ustala i będzie ustalał wybrane wzorce kulturowe dla reszty kontynentu – jak chociażby rycerskie wzorce służby Paniom, które zaszczycają nas swoim towarzystwem.
A zresztą, jak mówiono w moim domu: Tadziu, jak nie wiesz jak się zachować w danym momencie, to zachowuj się przyzwoicie…Hough!
Pozdrawiam serdecznie cały Klan SSI. Pytania i komentarze proszę przesyłać bezpośrednio do Mistrza Don Jorge.
Tadeusz
Szanowny Don Jorge,
skoro Tadeusz Lis wyszedł poza obszar niezgłębionych tajemnic silnika (choć chciałoby się napisać wyrobu silnikopodobnego) ,,Salut M’’ - częściej pojawia się u przeciętnego skrytoczytacza SSI ochota dorzucenia swojego gorsza (bo na swoje trzy grosze już go nie stać) do postów owego czcigodnego Autora.
Otóż damie istotnie służymy prawą ręką, ale mając służbową broń białą nawet jak to nie będzie kordzik, a może zwłaszcza jak to nie będzie kordzik, a broń biała długa (np. pałasz marynarki nazwany przez ustawodawcę szablą oficerską Marynarki Wojennej wz. 1927 lub szablą Marynarki Wojennej wz. 1976 - ,,oficerska'', gdzieś zginęło) tym bardziej musimy lewej ręki używać do przytrzymywania tejże broni, a broń nie może znaleźć się między dżentelmenem a damą, chyba że chce się zostać jako ów Tristan mieczem od Izoldy oddzielony.
Dodałbym jeszcze, że etykieta wymagała, aby przed uroczystym przyjęciem, balem, rautem pozostawić broń białą w szatni albo powierzyć ją gospodarzowi, jeżeli stosownej do okoliczności szatni nie było na podorędziu. Dlatego w ,,Panu Tadeuszu’’ Podkomorzy znieważony przez Hrabiego wołał ,,Tomasz, karabelę!’’, bo wstąpiwszy w progi domu Sędziego odpiął ową i powierzył opiece swojego sługi.
Na powyższe pozwalam sobie zwrócić uwagę Pan Tadeusza Lisa oraz pozostałych P.T. Zainteresowanych.
Pozdrawiam
Krzysztof
Słyszałem o wielu alternatywnych rzeczach, ale jeszcze nie słyszałem o alternatywnej inteligencji. Dużo ostatnio słyszałem o sztucznej inteligencji, ale to chyba nie o to chodzi. Z tego, co mi wiadomo, inteligencję albo się ma lub się nią nie grzeszy. Jeżeli to była alegoria, że spora większość z nas ma w głowie nieprawidłowo poukładane, bo utożsamiamy się z wartościami zachodnioeuropejskimi, to do oczytanego pana promującego etykietę i wykwintność nie bardzo mi to pasuje. Niniejszym, rekomenduję Autorowi komentarza poniższy link na Allegro:h+ps://allegro.pl/kategoria/wyposażenie-lustra[1]15973?string=lustro%20%20love
Darek
Szanowny Panie. Bardzo dziękuję za komentarz. Przypomniało mi się powiedzenie jednego z przyjaciół.
Szczęśliwa kobieta u boku mężczyzny jego najpiękniejszą ozdobą.
Zaraz po broni...
T
Dziękuję koledze Damianowi,
wyszukiwarka się zniechęciła. Kolega Darek w swoim komentarzu przywołał wartości zachodnioeuropejskie.
Czy zechcielibyście Państwo zdefiniować te pojęcie?
W swoim komentarzu wyraziłem swój sprzeciw przeciwko bezrefleksyjnej adaptacji groźnych trendów społecznych oraz ideologii gospodarczych przez Polaków, zafascynowanych Zachodem (w podtekście - wyższym kulturowo).
Przykłady: multikulti lub Fit55.
Postrzegam Polskę jako europejskie Państwo, syte, bezpieczne o rozwiniętych swobodach politycznych i mam nadzieję, że w najbliższych latach stan nie będzie ulegał znaczącemu pogorszeniu. Nie piszę tego jako teoretyk, ponieważ jak mogę staram się pomagać uchodźcom np. z Francji lub Szwecji, którzy tutaj szukają (szukali?) bezpiecznej przystani. I jak dotychczas - znajdowali.
Pozdrawiam.
T.
Szanowny Kolego,
nie mogę się ustosunkować do Twojego komentarza ponieważ:
1. Nie znalazłem fragmentu tekstu w którym używam pojęcia "Alternatywna inteligencja". Używaliśmy tego wyrażenia na Wydziale Fizyki na określenie umysłów tworzących nie do końca spójne teorie.
Czasami używam tego określenia, jako przymiotu umysłu "alternatywki" - młodzieżowego słowa roku 2019
2. Link do allegro prawdopodobnie zawiera błąd - może wystarczy numer aukcji?
Pozdrawiam.
Tadeusz
To ja pomogę bo też zwróciłem na to uwagę:
"Zatem patrząc na aktualne zdziczenie Europy i fascynację Zachodem u ludzi, jakby to powiedzieć, o nieco alternatywnej inteligencji, wierze głęboko, że szlachetne, polskie wzorce kulturowe będą od nas stopniowo przejmowane, cywilizując powtórnie nasz kontynent. Co daj Boże, Amen".
Jest to cytat z tekstu Tadeusza Lisa pt.:"czy Polacy uczyli Francuzów posługiwać się widelcami".
pozdrawiam
--
Damian
Szanowny Kolego Darku,
link otworzył się prawidłowo. Ale zagadka jaką chciałeś za nim lub w nim ukryć przerosła moją zdolność poznania. Wyjaśnienie lub podpowiedź?
Co do wartości europejskich. Odpowiedź na pytanie uważam za bardzo ważne. Przez wiele lat nie odczuwałem silnej potrzeby precyzyjnego definiowania ich, czując się u siebie i w Stuttgarcie i w Ostii, wykładając w Grenoble lub Kopenhadze. W przyjaznym Laxemburgu pod Wiedniem. W ciepłej Georgia I dość chłodnym NY.
Przebywałem w środowiskach, z którymi łączyły mnie silne więzi sztuk pięknych, rozumienia reguł biznesu i znajomość historii i lekcji, która nam udziela. Sympatię i zrozumienie budziło to, że jestem nacjonalistą. Chociaż w Niemczech niekiedy musiałem wyjaśniać, że moja deklaracja że jestem narodowym socjalistą oznacza tylko i wyłącznie, że Polska jest dla mnie na pierwszym miejscu (co jest równoznaczne z tym, że nie ma żadnej ojczyzny Europa, ale jest Europa ojczyzn), a drugi człon deklaracji rozumiem jako przywiązywanie dużej wagi do społecznej nauki Kościola w jej wymiarze wspólnotowym.
W tym sensie europejskie lata 90-te wydawały mi się oaza harmonii i rządów rozumu. Aczkolwiek na horyzoncie pojawiały się pierwsze pomruki burzy i na twarzy czułem już podmuchy szkwałów politycznej poprawności. Myślałem wtedy , że jest to jednak tak absurdalne, że do Polski nigdy nie dotrze. Jednak mrugnąłem kilka raz powiekami, mignęlo trzydzieści lat i oto nad Wisłą pojawiło się zjawisko ośmiogwiazdkowej inteligencji. Przesyconej niezwykła nienawiścią i całkowicie wolnej - głównie od używania rozumu oraz odpowiedzialności za skutki swoich czynów. Być może moje głębokie przekonanie o własnej tolerancji, umiejętności słuchania i empatii było niczym więcej niż wyrazem pychy? Nie potrafię z nimi nawiązać dialogu - natomiast to co ich łączy, to między innymi przekonanie że są Europejczykami. Z wyraźnym przeciwstawieniem się ciemnogrodowi - Polsce. To zmusiło mnie do rozważań czym dzisiaj są "wartości europejskie". Przemyślenia Klanu na ten temat?
Pozdrawiam.
T.
Szanowny Don Jorge,
jeszcze odnosząc się do ostatniego postu Tadeusza Lisa, czuję potrzebę przytoczenia pewnej pouczającej – jak sądzę – anegdoty, której autorem jest kapitan Jacek Czajewski (już niestety na wiecznej wachcie), a którą to anegdotę zawarł w uroczej książeczce ,,Podręcznik etykiety żeglarskiej’’ (wyd. Wielki Błękit, Warszawa 2009). Dalej cytuję wprost kapitana Jacka Czajewskiego:
'‘Polscy żeglarze w minionych latach, gdy wznosząc [toast] ,,za tych, co na morzu’’, mieli zwyczaj dodawać – przyznajmy, że niezbyt elegancko – ,,z wyjątkiem Krasnowo Fłota i Bundesmarine’’.
Kiedyś, podczas pobytu w obcym porcie, załoga polskiego jachtu poznała kilku sympatycznych żeglarzy i zaprosiła ich na drinka bez pytania o ich narodowość. Rozmowa toczyła się po angielsku i polski kapitan wznosząc toast ,,Za tych, co na morzu’’, wiedziony jakimś instynktem w ostatniej chwili ugryzł się w język i pominął ,,Bundesmarine’’.
W trakcie dalszej konwersacji zapytano gości o ich profesję.
- Jesteśmy oficerami Bundesmarine – padła odpowiedź.''
O czym przypominając pozdrawiam Gospodarza portalu i wszystkich Czytelników i Skrytoczytaczy SSI
Krzysztof Kotynia
Przeczytałam mojej Buni na głos artykuł o zachowaniu przy stole (Babcia już nie może czytać sama za długo).
Powiedziała, że to święte słowa i że powinnam zachować się jak panienka z dobrego domu i przeprosić obu Panów. I że mam skończyć z kopaniem i biciem chłopaków (chodzi jej o boks).
Babcia ma pytanie do p. Lisa, ale jak zaznacza, liczy tylko na odpowiedź, jeżeli nie będzie to nadużyciem uprzejmości pana doktora.
Chodzi o to, że Bunia bardzo się cieszy ze zmywarki którą jej kupiliśmy, bo ciężko jej stać przy zlewie, ale kłopot jest taki, że jej pamiątkowe sztućce pokryły się białym nalotem i nie ma jak go usunąć (próbowałam pastą do zębów, ale zostają rysy). No więc chciałam się przymilić o odpowiedź. No i przepraszam.
Jessica
----------------
PS. Czy naprawdę można coś zjeść za 15 zł? Deser? Może jakiś przykład? My w rejsie mamy stawkę około 20 EUR na osobę i rzadko jadamy w knajpach. Głównie odgrzewamy gotowe zestawy obiadowe. Nie liczyłam tego, chociaż to ja trzymam kasę bo mam najmocniejszą głowę, ale chyba sporo schodzi nam na alkohol.
Pozdrawiam Klan SSI
Pani Jessico,
proszę z folii aluminiowej zrobić kulę wielkości piłki do pingponga lub nieco większą. Musi być dość ściśle uformowana.
Kulkę wkłada Pani do koszyczka ze sztućcami w zmywarce. Mycie zwykłe, choć pierwszy raz warto byłoby ustawić program dla brudnych garnków - to jest ten, który ma temperaturę mycia 70 st. C.
.
Reakcja chemiczna pomiędzy trójskładnikowym detergentem z kostki czyszczącej oraz aluminium sprawi, że sztućce będą wyglądały jak nowe. Kulka starczy na kilka zmywań. Gdy będzie porowata proszę ją wyrzucić.
.
Co do Pani pytania o stawkę żywieniową (było kilka pytań w tej sprawie) przytoczę wypróbowany jadłospis i prześle zdjęcia z wykonania głównej potrawy. Ale teraz jestem nieco zajęty. Szacuje, że z budżetu 16 zł na dzień około 6 do 6.50 trzeba będzie wydać na trzydaniowy obiad. Taniej już było.
.
Ukłony niskie dla Babci. Szanuje Jej pogląd, ale nie widzę nic zdrożnego w boksie tajskim - chociaż jeżeli się Pani w to poważnie zaangażuje, to musi się Pani liczyć, że korekty plastyczne nosa i uszu nie będą tanie - a i tak efekt nie będzie gwarantowany.
.
Proszę przekazać serdeczności dla Babci i przesłać zdjęcie sztućców przed myciem, jak i po myciu.
Tadeusz
--------------------
PS. Uwaga! Sposób z folią nie może być stosowany do sztućców oksydowanych (czyli sztucznie postarzanych)!
Pozdrawiam.
T.L