ROZBUDOWA MARINY MIEJSKIEJ im. Jachtklubu Stoczni Gdańskiej

Przystań Jachtklubu Stoczni Gdańskiej w Górkach Zachodnich powstała sumptem zakładu opiekuńczego i staraniem grupy entuzjastów skupionych wokół Mieczysława Czerniawskiego, Daniela Czekaja  i Dariusza Boguckiego w roku 1969. W tamtym czasie to była inwestycja przebogata, ale to zrozumiałe bo wtedy górnicy i stoczniowcy byli niesamowicie forowani. zbudowano przystań z okazałym budynkiem klubowym i basenem jachtowym. Nabrzeża przystani mają łączną długość 400 m. Może przy nich cumować 120 jachtów i łodzi motorowych. Na nabrzeżu przed hangarem stoi żuraw Derrick o udzwigu 12 T. Powierzchnia hangarów - 1400 m kw. Klub zrzesza 150 członków, w tym 80 armatorów prywatnych jachtów i oraz mototutek.

Gdy po przełomie ustrojowym Stocznia Gdańska zbankrutowała - syndyk do masy upadłościowej włączył także przystań przyzakładowego jachtklubu. Po dziesięcioleciach powodzenia – bolesny niefart. Ale w tym nieszczęściu pojawił się element fartu – przystań kupiło Miasto Gdańsk. A przecież kupcem mógłby stać się na przykład przedobajtkowy Orlen. Przystań uzyskała status Mariny Miejskiej. W międzyczasie Gdański Ośrodek Sportu ogłosił przetarg na operatora przystani . Jachtklub Stoczni Gdańskiej spotkało wyróżnienie – został „operatorem” przystani, czyli Miasto stworzyło mu warunki nieskrępowanej działalności. Ale do czasu – konkretnie do chwili obecnej.


Fot. Witryna klubowa.

.

Tymczasem, niespodziewanie tegoroczny przetarg na „operatorowanie” wygrała firma z zewnątrz – „OCEAN Team”- czyli Krystian Szypka. Firma znana Wam między innymi z organizowania corocznych, najpoważniejszych polskich regat morskich – „Bitwy o Gotland”. Ja to oceniam jako porażkę pozycji Jachtklubu Stoczni Gdańskiej.

Ale to nie koniec historii. Dyrekcja Rozbudowy Miasta Gdańska właśnie ogłosiła przetarg na generalną rozbudowę przystani. O przymiarkach do tego ruchu dnia 27 kwietnia 2020 pisał w SSI nasz stały współpracownik - Jan Kłosowski - http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=3625&page=0 (1247 otwarć). Koniecznie przeczytajcie.


Co to oznacza? Miasto postanowiło przystań nie tylko wyremontować, nie tylko unowocześnić, ale i powiększyć, tak aby podwoić ilość stanowisk cumowniczych. Przystań ma stać się elegancką wizytówką wielkiego miasta portowego o hanzeatyckich korzeniach. No właśnie – a co z Jachtklubem Stoczni Gdańskiej ? Hmm – o tym pewnie teraz rozprawia Zarząd. Nie ulega wątpliwość, że do nowej, nowoczesnej przystani ściągną „Krzyżacy” czyli firmy czarterowe. A to oznaczać musi istotne podwyżki stawek postojowych, czyli nie na portfele większość prywatnych właścicieli jachtów. Złośliwiec by teraz powiedział – chcieliście kapitalizmu, to go macie.

Ja tak nie powiem. Jak zwykle przywołam przykład mojego skromnego, ale mądrze przez dziesięciolecia prowadzonego jachtklubu macierzystego, który jeszcze za czasów głębokiego Peerelu przewidział koleje losu. Zarabiał na życie, uwłaszczył się kiedy było to już możliwe, a kiedy do sąsiedzkiej stoczni „Wisła” dobrał się syndyk – dokupił terenu. Działa skromnie, nie licząc na żadne tam granty czy subwencje. Na swoim i za swoje.

Trzymajcie się ostrożnie. Z całowaniem dziewczyn czasowo się wstrzymujcie !

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze
Brak komentarzy do artykułu