NIE TESTUJCIE MIŁOSIERDZIA BOŻEGO
Zacznijmy od powszechnie znanej historyjki jak  to pobożny, acz ubogi starozakonny prosił Boga o wygraną na loterii.

 A Bóg na to – daj mi szansę, czyli kup los loteryjny. Przejdzmy do rzeczy – trafiłem na statystykę wypadków morskich

 – wypadnięć za burtę. Dwie trzecie kończyło się tragicznie. W jednej trzeciej - uratowani mieli na sobie kamizelki.

Statystyka milczy na temat liczby uratowanych, którzy na  sobie kamizelki nie mieli. Wnioski oczywiste i to od razu dwa.

Po pierwsze – nie wypadać (life liny), po drugie nosić kamizelki. Nie tylko w morzu, ale i w porcie.

Ilustrowaną repetycję zapominalskim nadesłał Aleksander Frydrych. Demonstruje z wdziękiem Ula.

A przy okazji zamieszczam znaną już Wam fotografię jachtu „Rekin” podczas regat zatokowych. Sternik jachtu testuje

moc sprawczą Opatrzności. To prawda – fotografia z dawnych lat, ale i dziś można spotkać takich kozaków.

Przepraszam za trucie, bo wszystko to przecież wiecie i pływać umiecie.

/

Z achtersztagiem pod pachą

.

A więc lifeliny i kamizelki !

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

===================================

Drogi Jurku,

Szanowny Don Jorge.

Sprowokowany poniekąd „Przygodą w porcie Hel” Wiesława Cybulskiego, ale i własnymi obserwacjami, chcę się podzielić dzisiaj swoim kilkuletnim  doświadczeniem z morskiej żeglugi we dwoje na niewielkim jachcie (QTC).

A ponieważ żegluga we dwoje po morzu to temat „rzeka” (sic!) i nadaje się raczej na osobne opracowanie, dlatego ograniczę się tutaj  do kilku spostrzeżeń i  praktycznych rad dotyczących bezpieczeństwa załogi na pokładzie.

Żegluga we dwoje, nie zawsze (ale przeważnie) z góry determinuje role na pokładzie. Jednak to głównie On dowodzi i nie ma w tym krzty antyfeminizmu. Po prostu miał w życiu więcej czasu i/lub samozaparcia aby zyskać większe doświadczenie i  kwalifikacje. Nie bez znaczenia jest także postawa mentalna. Już w dzieciństwie słyszałem od ojca: pamiętaj, kobiety lepiej od nas radzą sobie kiedy już coś się wydarzy, a my (mężczyźni) musimy dbać o to aby do złych wydarzeń nie dochodziło, rozumiesz?

No i dbamy! Jeszcze jak! Głównie o Nie! Ubieramy je w kamizelki, często już na kei, przypinamy, napominamy i strofujemy. I to w zasadzie wszystko! A sami? Niezmiernie rzadko dochodzi do sytuacji, w której to Ona nagle znajduje się za burtą. Przeważnie… No właśnie! I tu leży sedno problemu. Który z Was przeszkolił swoją ukochaną drugą połówkę z podstaw ratownictwa? Kto zademonstrował ( a nie tylko pokazał), jak rzucić koło i w którym kierunku? Jak uruchomić silnik? Nie mówiąc już o tym, że część z nas pewnie wypadnie za burtę razem z kluczykami od stacyjki silnika w kieszeni!? A pomyśleliście aby nauczyć  Ją, jak korzystać z radia, jak wezwać pomoc, czy wreszcie jak sczytać aktualną pozycję?   Pomyślcie o tym panowie kapitanowie, dla swojego własnego bezpieczeństwa.

A tymczasem kilka prostych rad:

1. nie lifelina a lifeliny! Na każdej burcie czy raczej półpokładzie osobna. Najlepiej z grubej, zaszplajsowanej na obu końcach, jaskrawo kolorowej liny. Najlepiej wpiąć ją pomiędzy kosz rufowy i dziobowy, prowadząc pomiędzy masztem i wantami. Powinna być lekko napięta, aby trudno było na nią nadepnąć. (łatwo wtedy o efektowne salto za burtę) Ważne jest także, aby można było się wpiąć i bez przeszkód przemieszczać pomiędzy kokpitem i fordekiem .

2. kluczyki pozostają w stacyjce przez cały rejsu (oczywiście stacyjka jest wyłączona ). Większość Pań bez problemu sobie poradzi z uruchomieniem silnika. W końcu nie różni się tak bardzo od tego z auta.

3. w sprzedaży są TANIE , lekkie (aluminiowe)  i częściowo składane drabinki burtowe. Ich montaż na burcie trwa 3 sekundy! Trzeba tylko pamiętać gdzie są schowane. Można je powiesić nie tylko na dolnej lince sztormrelingu, ale także na kantrelingu. Mają regulowane (i składane) dolne  „odstępni ki” i sytuacji podobnej do tej opisanej przez Wiesława, mogą okazać się niezastąpione.

4. o szkoleniu „załogi” nie będę się rozpisywał. Moim zdaniem, najlepiej aby skończyła  najzwyklejsze szkolenie na stopień żeglarza na śródlądziu, byle nie pod Waszą kuratelą! Zobaczycie, jak bardzo ułatwi Wam to porozumienie na pokładzie J!

/

Nawet kiedy jacht stoi w klarze portowym life liny są tam gdzie być powinny.

.

/

Lifeliny przymocowane karabinkami (3kN) do kosza dziobowego

.

/

Poprowadzenie life liny pomiędzy masztem a wantami, umożliwia korzystanie z handrelingu w drodze na dziób.

.

//

Taką drabinkę (150 zł). mamy zawsze gotową do użycia także w rejsie. https://archiwum.allegro.pl/oferta/drabinka-burtowa-i8543076703.html

.


Żyjcie wiecznie, jak mawia Don Jorge.

Alek


 

Komentarze
potwierdzam trudność Krzysztof Baranowski z dnia: 2020-06-04 10:37:00