MARYNISTYKA – PREZENTUJE KRZYSZTOF BARANOWSKI (2)
Wszyscy wiedzą, podziwiają, bo Rembrandt Harmenszoon van Rijn bezdyskusyjnie wielkim malarzem był. Wygląda na to, że artysta miał jednak pewne

braki w wyszkolenia żeglarskiego. W tamtych czasach chyba nie było jeszcze kursów prowadzonych nie tylko przez RYA, ISSA, a nawet PZŻ.

Bo gdzie tam Artyście  do dociekliwości Mistrza Marka Sarby, u którego na statku absolutnie wszystko musi być na swoim miejscu. Dla porządku

przypominam, że Jezioro Galilejskie, zwane także Tyberadzkim ma 21 km długości i 13 km szerokości (Zalew Wiślany 90 x 13 km).

Krzysztof Baranowski analizuje obraz drobiazgowo, ale nie na klęczkach.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

.

.


-----------------------------------

Bez cudów Panie Jezu!

Jezus nauczał stojąc w łodzi rybackiej, podczas gdy tłum wiernych stał na brzegu jeziora Galilejskiego. Ale „gdy zapadł wieczór owego dnia rzekł do nich (swoich uczniów): „Przeprawmy się na drugą stronę” Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do niego: Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?” On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: „Milcz, ucisz się!” Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza


Rembrandt w swoim obrazie pokazuje nam ten właśnie moment, gdy przerażeni uczniowie budzą Jezusa, którego malarz umieścił na rufie, tuż koło nóg sternika. Istotnie jest to najzaciszniejsze miejsce na kołyszącej się łodzi, choć do cudów trzeba zaliczyć fakt, że w tym zamieszaniu, które widzimy na obrazie, Chrystus potrafi spać.

Łódź jest ożaglowana jako slup, przy czym grot urejony już poszedł w strzępy, a chłopak u dołu masztu próbuje bez skutku przeciągnąć płótno na nawietrzną stronę, podczas gdy  wystarczyłoby puścić ten róg, a żagiel znalazłby się w całości po zawietrznej, gdzie człowiek przed masztem już go przytrzymuje.

Człowiek na dziobie próbuje zrzucić foka ciągnąc za raksę na przednim liku, ale zadanie to mu się nie powiedzie jeśli ktoś nie wyluzuje szota foka z prawej burty, który ciągle trzyma żagiel w napięciu.

Dwa prawoburtowe baksztagi trzymają dobrze, ale na lewej burcie widać tylko jeden podtrzymujący maszt ukośnie z tyłu. Drugi to pewnie ta lina z blokiem, która urwana fruwa swobodnie w powietrzu. Jeśli za chwilę drugi nawietrzny baksztag puści, to maszt niewątpliwie zwali się na prawa burtę.

Dobrze, że ta załoga ma Boga na pokładzie. Każdy żeglarz by tak chciał!

 

Z książki Krzysztofa Baranowskiego Żagle na sztalugach

============================================================================

Ikustracja do komentarza Marka Sarby:

.

 

 

Komentarze
Cuda jednak ię zdarzają Marek Sarba z dnia: 2020-05-15 20:02:00