NIVAA SKOVSHOVED i DRAGOR
Cieszę się bardzo, że Andrzeja Colonela Remiszewskiego przekonałem do Sundu. Kiedyś to był jeden z trzech

pierwszych wyborów mojego wałęsania się po naszym morzu. Byłem zachwycony. A dziś trudno mi się zdecydować

czy Sund, czy Kalmarsund, czy Bornholm, czy Gotland. A może zakamarki zachodniego Bałtyku ?  Drodzy Czytelnicy

i Skrytoczytacze – Bałtyk jest super, Bałtyk wszystkie inne morza ma pod sobą. Dawniej straszył niemożebną ilością

kutrów ilością kutrów. Zwłaszcza takich, które po nocy łowiły  w tukę. Teraz kontenerowcami i tankowcami.

Postoje w bałtyckich portach nie są zbyt drogie.

Porty przyjazne, cywilizowanie, czasami zielone i bez wyjących fanów szant.  Colonel weryfikuje skrupulatnie co się

tam zmieniło po ćwierćwieczu.  Okazuje się, że – niewiele. Dla porównania wstawiam planiki ze starodruku (ćwierć

wieku nazad) locyjki „Sund”

Czytajcie zapiski Colonela uważnie.

Na pewno Jego uwagi Wam się przydadzą.

Pamiętajcie o kamizelkach !

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

---------------------------------------------------

Don Jorge

Dziś o kilku portach opisanych w "Sundzie" Jerzego Kulińskiego. Dwa z nich leżą w ciągu marin pomiędzy Kopenhagą,  a Helsingörem, podobnie jak wcześniej opisana marina Rungsted. A potem przeniesiemy się do południowych bram Sundu.

Na początek Nivå, (Nivaa) na pokładzie „TEQUILI” zwana żartobliwie Nivea.
Miejscowość i port zdecydowanie lepiej wyglądają z morza niż wewnątrz. Sama miejscowość jest po prostu mało ciekawa. Dla żeglarzy ważne może być to, że dysponuje sklepem sieci NETTO. W Nivå Center jest także biblioteka, apteka i ponad dwadzieścia sklepów i restauracji.
Koneserów sztuki może zaciekawić Nivå Art Collection.
Dominującą cechą mariny jest jej skomplikowany układ. Trudno pojąć, co kilkanaście lat temu kierowało projektantami, którzy stworzyli istną plątaninę pomostów. Rzeczywiście, jak pisze Don Jorge,  nie zapuszczałbym się głębiej,  niż do pomostu D. Odległości między rzędami dalb zwężają się dziwacznie i może się okazać, że brak miejsca na zacieśnioną cyrkulację.  

/  

Zrzut z ekranu

.                                                                                                                    Planik ze starodruku locyjki "Sund"

Stacji paliw nadal  brak. Żuraw ma udżwig 1600 kilogramów.
Warto zwrócić uwagę, że nie ma już systemu opłat według metrów kwadratowych. Najczęściej kryterium jest długość, jak w Nivå, czasem szerokość, jak w Skovshoved. Za wyjątkiem, zupełnych wyjątków opłatę wnosi się w "parkometrze" , wyłącznie kartą.  American Express nie chodzi, Visa i Mastercard - owszem.
Przewodnik po automacie jest w kilku jezykach i nie wymaga tu komentarza. Uwaga: albo kupujemy Tally Card na usługi (można niewykorzystane pieniądze odzyskać) albo wszystko jest bez ograniczeń w cenie ale wtedy trzeba nie zapomnieć kwitka, na którym wypisany jest kod do łazienek,  czasem hasło Wi-Fi,  a w Nivå także kod do odblokowania wypożyczania roweru. Automat wyrzuca też przylepną opaskę, którą należy zamocować na koszu dziobowym. Żywych bosmanów brak, ale kontrolerzy chadzają po marinach!

Skovshoved  to fajny port, w gruncie rzeczy na przedmieściach Kopenhagi. Sama miejscowość jest estetyczna i senna, z mariny do stacji kolejowej około 2 km. UWAGA: inaczej,  niż w "Sundzie", na Strandvejen nie zrobimy zakupów, jest tylko pizzeria, hotel i sklepik ze szkłem,  ramkami do zdjęć i obrazkami.
Zakupy spożywcze w sklepach kilku sieci w odległości ok.4 km od mariny. Ja sobie znalazłem za kościołem i stadionem piekarnię i "kiosk" czyli  mały sklep spożywczy,  na Ordrup Jagtvej, tuż przed torami.

/  

Zrzut z ekranu                                                                                            Planik zestarodruku locyjki "Sund"

.

Przejdźmy do samego portu. Jego konstrukcja wydaje się sensowna.  Jedno to tłumik fal, a drugie to falochron osłonowy. Fakt, że prąd ma szansę tam nieco przyśpieszać, choć nie jestem do końca pewny, taka niby-dysza może być naprawdę "zaporą" odrzucającą prąd od główek. Nie przetestowałem gorszych warunków,  w dobrych mimo prądu wejście było łatwiutkie. Tak czy owak w gorszej pogodzie uważajcie!


Przy okazji: nie rozumiem zalecenia trzymania dziewczyn pod deckiem !

Widać DonJorge nie miał trzech kobiet kapitanów i jeszcze trzech żeglarek w domu!

/

Taki sobie sabocik

.


Zdjęcie pomnika przy zielonej główce miałem zrobić wychodząc, ale prędkość z wiatrem była za duża.
W porcie są różnorakie uslugi, stacja paliw,  dżwigi, stocznia i serwisy, na mapach także żaglomistrz (zapomniałem zweryfikować). Jest także włoska restauracja i, jak zwykle w tym rejonie, kąpielisko za falochronem. Z racji strojów,  a raczej ich braku, nie róbcie zdjęć!

Stanowiące swoistą bramę do Sundu Dragør (Dragoer) - najfajniejsze z tych miejsc. Dość przypadkowo wybrałem Stary Port, Gamla Havn, po północnej stronie. Okazało się to strzałem w 10. Staliśmy przy północnym falochronie, który powstał, oczywiście nie w tej postaci,  w 1609 roku. Port cały wypełniony zabytkowymi budyneczkami, tuż przy nadbrzeżnej ulicy i prostopadłym do niej deptaku.
Miasteczko też jak skansen...

/

Typowa uliczka

.

Do centrum handlowego (Netto, Fotex Food, apteka i inne) około 1,3 km, kilkaset metrów wcześniej jeszcze przed kościołem spory sklep spożywczy Irma i zieleniak,  a na stacji Shella 7- Eleven.  A po drodze restauracje, bary, knajpki i knajpeczki.  Ciekawe mogłoby być Dragør Museum obok wieży obserwacyjnej ale cóż, akurat wewnątrz pracowała ekipa remontowa.

/     

Aktualny, papierowy, urzędowy                                Zrzut z ekranu                                                        Ze starodruku locyjki "Sund"

.

Sam port ma podejście jak w opisie w "Sundzie", wewnątrz także niewiele musiało się zmienić.  Stacja paliw jest w starym porcie promowym, a nie w Gamla Havn. Oczywiście są "nowe, lepsze ceny" i parkometr, tym razem wyjątkowo akceptujący takze gotówkę.

/

Manewrowanie na żaglach

.

Nowy, południowy port pozostawiłem sobie na inną okazję, zapewne zimą opiszę go na swojej stronie. Na pierwszy rzut oka robi wrażenie wygwizdowa, bez żadnej osłony od zachodnich wiatrów.
Co jeszcze ważnego? Autobusem 35 można dojechać do lotniska Kastrup. Przystanek niedaleko kościoła, ok. 600 m od starego portu. Rozkład jazdy w Informacji Turystycznej przy muzeum.
Tu wrócę.

Andrzej Colonel Remiszewski


PS. Jakby ktoś trafił na gorsza pogodę w Dragør to.... można po drodze z kościoła albo na zakupy. Ale polecam Tlumacza Google.
.

 

 

Komentarze
Brak komentarzy do artykułu