SAJ - 28 LAT SAMOPOMOCY, OBRONY, REPREZENTACJI

9 marca 2019 roku w Sali Kominkowej Jachtklubu Morskiego „NEPTUN” w Górkach Zachodnich odbędzie się

kolejne Walne Zgromadzenie członków Stowarzyszenia Armatorow Jachtowych. W tej samej sali zawiązało się

kiedyś towarzyszenia liberatorów, dzięki którym dziś każdy odważny, przygotowany może samotrzeć wyruszyć na morze

bez nijakiego pozwoleństwa uzurpatorów władzy. Miejcie to na uwadze, wspierajcie SAJ, nie skąpcie

symbolicznych pięciozłotowych składek na tę cenioną pozarządową organizację strzegącą Waszej wolności, wygód

i broni przed drenażem kieszeni.

Jako Prezes Honorowy (w stanie spoczynku), czyli figura już zupełnie dekoracyjna mam przywilej przyglądania

się codziennie jak i nad czym trudzi się Rada Armatorska. Szczegóły na www.saj.org.pl . SAJ jest dużym

stowarzyszeniem o zasięgu ogólnopolskim. Rada Armatorska, prawdziwi fachowcy pracują jak urząd, choć

absolutnie za friko. Marzy mi się abyście docenili ich wkład pracy dla Waszego pożytku. Okazujcie im szacunek

i wdzięczność. Choćby przy okazji wizyt na stoisku SAJ na targach "Wiatr i Woda" w Warszawie (stoisko obok

ZAGLI), czyli w epicentrum wszystkich wydarzeń..

Jak wspomniałem na wstępie Stowarzyszenie Armatorów Jachtowych istnieje już prawie 28 lat. Członkowie-założyciele podjęli wtedy pierwszą próbę zorganizowanego buntu przeciw pochodzącym z poprzedniej epoki ograniczeniom administracyjnym. Niektóre z nich sięgały rodowodem jeszcze stalinizmu. Niestety, wtedy ci, którzy powinni reprezentować interesy żeglarzy, woleli wówczas dbać o swoje własne interesy. Początki SAJ giną w pomroce dziejów. Czasy nie sprzyjały tworzeniu archiwów, na stronie SAJ można przeczytać, te informacje, które udało sie odtworzyć kilka lat temu. Faktycznie działalność SAJ zamarła wkrótce po jego rejestracji. W końcu, już w tym stuleciu, udało się SAJ reaktywować, do czego trzeba było użyć drogi sądowej. Zaczęła się realna działalność.

Początkowo SAJ koncentrowało się wyłącznie na walce z absurdami biurokracji i restrykcyjnymi przepisami. Wyglądało to trochę jak walka z wiatrakami (bez aluzji do współczesności), w końcu jednak Stowarzyszenie zdobyło na tyle autorytet, że zaczęło być uznawana przez administrację za partnera, a co najmniej rozmówcę, którego nie można pominąć.

   

W sercu                                                                   Pod salingiem

 

W tym zakresie Rada Armatorska opiniowała projekty wielu aktów prawnych, zgłaszała postulaty zmierzające do wprowadzenia normalności znanej z innych krajów bałtyckich. Najwięcej emocji budziły oczywiście obowiązkowe patenty. Tu udało się, we współpracy z innymi stowarzyszeniami znakomicie poszerzyć zakres bezpatencia. Była też w obróbce ustawa o sporcie, ustawa o bezpieczeństwie morskim, o żegludze śródlądowej. Były rozporządzenia o inspekcjach, wyposażeniu jachtów morskich. SAJ starał się o poprawienie przepisów portowych i pełne zastosowanie zasad dotyczących poruszania się w strefie Schengen (kto dziś pamięta kontrole graniczne przy każdym wyjściu w morze, oraz o zaprzestanie szczegółowych odpytywanek radiowych o dane osobowe przez bosmanów portów.

Biurokracja jest jak hydra !  Co jakiś czas urzędnicy próbują znów zwiększyć zakres rygorów ograniczających wolność żeglowania. Oczywiście zawsze czynią to pod szyldem dbałości o interesy żeglarzy. Nie chcą rozumieć, że żeglarze najlepiej zadbają sami o siebie. „Broń nas Panie Boże pod przyjaciół, bo z wrogami sobie sam poradzę”! Ostatnim takim pomysłem jest powrót do obowiązku rejestracji śródlądowych jachtów o długości ponad 7,5 metra. A może by tak rejestrować po nazwisku autorów takich pomysłów?!


W kokpicie

 

Patent żeglarz pełnomorski „robi” tylko raz. Rejestruje jacht armator i też tylko raz. Odpytywanki w porcie przerabia podczas wejścia do niego. Za to pływa sie i stoi w portach ciągle. Dlatego niemniej ważne lub nawet ważniejsze są warunki stwarzane żeglarzom przez instytucje lądowe. Poprawne oznakowanie nawigacyjne, bezpieczny postój, dostęp do podstawowych usług: prąd, woda, łazienka, WC. Coraz większym problemem jest brak miejsc do postoju w marinach. Tym wszystkim żadna organizacja po za SAJ się nie zajmuje.

SAJ stara się także dbać o bezpieczeństwo żeglarzy. Nie poprzez wydawania wielopiętrowych i zagmatwanych przepisów, lecz poprzez interweniowanie w sprawach niecierpiących zwłoki. Wszyscy wiedzą o kłopotach z ilością i jakością śmigłowców SAR. To stały temat – niestety mimo rozpętania sporego zainteresowania mediów, odpowiedzialne za nie Ministerstwo Obrony Narodowej jest jak gumowa albo teflonowa ściana. Mniej znane są zabiegi o ukrycie pod dnem lub też podniesienie i poprawne oznakowani linii energetycznych na śródlądowych szlakach wodnych.

Od czasu do czasu Rada Armatorska organizuje też spotkania, nazwane „Wieczorami Czwartkowymi”. Prelegentami są doświadczeni żeglarze ale i zawodowcy. Przypomnę lotnika-ratownika ze śmigłowców i Dyrektora SAR.

 

 

Członkowie SAJ nagradzają też żeglarzy, których żeglowania i działalność uznają za wzorzec godny naśladowania. Nie chodzi o tak nowomodne promowani rekordów, wyczynów, wyścigu pieniędzy, tylko podobnie jak w przypadku Nagrody „ŻAGLI” zwyczajnej-niezwyczajnej, pożytecznej normalności. Wielka Nagroda Honorowa SAJ przyznawana jest raz do roku i tylko jednej osobie.

Tu pochwalę Radę Armatorską za wolę współpracy z innymi. Nie podpisują wielkich traktatów o przyjaźni, działają w konkretnych sprawach, UWAGA, nawet wspólnie ze Związuniem pod nowym kierownictwem. Ostatnio udało się wspólnie uzyskać obietnicę poprawy oznakowania toru wodnego do Trzebieży.

SAJ jest doceniany, świadczy o tym czterokrotny wzrost liczby członków w ciągu ostatnich 10 lat. Wciąż jednak to mało! Dlatego wydrukujcie sobie ze strony www.saj.org.pl deklarację członkowską, wypełnijcie i wyślijcie. Na 5 złotych składki miesięcznie chyba Was stać!

No właśnie, setki członków, a ile płaci składkę? Może warto zrobić stałe zlecenie w banku, jeśli pamięć zawodzi?

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

PS. Z ostatniej chwili: Wielką Honorową Nagrodę SAJ za rok 2018 Rada Armatorska (jako Kapituła) przyznała gdyńskiemu żeglarzowi regatowemu Tomaszowi Konnakowi, działaczowi JKM „GRYF”, Sędziemu Głównemu wielu regat morskich (w tym najpoważniejszych  polskich regat morskich - „Bitwy o Gotland)”, mierniczemu, armatorowi jachtu „Czarodziejka”, entuzjaście liberalizacji żeglugi, przyjacielowi żeglarzy.

Tomku – gratulacje

Obyś żył wiecznie !

SAJ Cię ceni i lubi.

A Ty ?

 

Komentarze
Brak komentarzy do artykułu