ŻEGLARSKIE MISTRZOSTWA POLSKI
Anna Maja Majewska przypomina mi, że najwyższy czas zmienić temat, nie zapominać o prawdziwych

czyli morskich regatach o najwyższe trofeum – tytuł Mistrza Polski. Towarzystwo skipperów doborowe,

znane przede wszystkim z sailbookowych Bitew o Gotland. Teraz ci najdzielniejsi stanęli w szranki w

obstawie załóg. Załogi też mi znane i cenione. Tyle, że …. Nieusłuchane !

Z upierdliwością właściwą mojemu wiekowi stale nawołuję – zakładajcie kamizelki asekuracyjne.

To wołanie na puszczy. Popatrzcie na fotografie – kogo tam widzicie w kamizelce?

Tak, tak – nie piszcie mi, że każda załogantka, każdy załogant, a nawet skipper Jacek Chabowski umie pływać.

Rob James też umiał.

Żyjcie  wiecznie !

Don Jorge

_________________________________________________

Wydawać by się mogło, że ranga TEJ imprezy przyciągnie wielu regatowców, by rywalizować w gronie najlepszych żeglarzy morskich, zdobywać cenne doświadczenie na wodzie i walczyć o jak najwyższe miejsce w rankingu. Wiadomym jest, że mamy w Polsce grupę tych, którzy chcą ścigać się na morzu. Czy dużą czy małą, można dyskutować, w zależności od punktu odniesienia. Niemniej jednak niektóre z imprez organizowanych między innymi na Zatoce Gdańskiej, ale nie tylko, nie odbierając innym akwenom takiej opinii, dowodzą, że możemy konkurować w liczniejszym gronie. A jednak tym razem rzeczywistość okazała się inna, nad czym szczególnie boleję i zastanawiam się jaka jest na to recepta. 

Zeszłoroczne Granaria Morskie Żeglarskie Mistrzostwa Polski ORC zorganizowane w Gdańsku nie mogą być punktem odniesienia. Z racji tego, że była to również impreza otwarta, startowały w niej załogi z innych krajów, które przypłynęły na Mistrzostwa Europy ORC, odbywające się w kolejnym tygodniu na wodach Zatoki Gdańskiej. Wystartowały 22 polskie jachty w Mistrzostwach Polski w czterech klasach.

 

Zdjęcie 1, opis: Załoga s/y „Polled2”

 

W tym roku Morskie Żeglarskie Mistrzostwa Polski ORC Mantra Cup odbyły się w Dziwnowie (24-26 sierpnia), przy frekwencji 15 jachtów, w dwóch klasach CDL. Dla naszego zespołu Polled2 Sailing Team, dowodzonego przez Jacka Chabowskiego, była to najważniejsza impreza w tym sezonie. Przygotowywaliśmy się sumiennie, pod okiem utytułowanego trenera, więc oczekiwania nasze co do miejsca w rankingu poszły odrobinę wyżej. Pierwszego dnia warunki wiatrowe momentami były bardzo wymagające, prędkości sięgały powyżej 20 węzłów, z przewagą kierunków zachodnich i północno-zachodnich. Wytworzyła się wysoka fala, której wyjątkowo nie lubi nasza Cobra33. Start grupy A został opóźniony gdyż czekaliśmy na jeden z jachtów. Z uwagi na swoje zanurzenie, nie mógł cumować w Dziwnowie, gdzie głębokość na wejściu do portu wynosi 3metry. Każdego dnia musiał płynąć ze swojej mariny blisko 3 godziny na linię startu, a potem tyle samo czasu poświęcać na powrót. W główkach portu pracowała pogłębiarka, więc sytuacja powinna się zmienić i być może więcej jachtów w przyszłości zawita do Dziwnowa. Klasa B, w której startowały mniejsze i teoretycznie wolniejsze jednostki, liczyła 5 jachtów, a jeden z nich już na samym początku uszkodził płetwę sterową. Czekał na akwenie do zakończenia biegów, aby inny jacht z jego grupy mógł ściągnąć go na holu do portu.

 

Zdjęcie 2, opis: Przy zielonej główce trwały prace pogłębiające wejście do portu


Zdjęcie 3, opis: Pogłębiarka na wejściu do portu. Ssąca, na szczudłach, ze spulchniaczem, pracująca na rurociąg

 

Drugiego dnia rozegrano jeden krótki bieg i zaplanowano kolejny, o długości 44 mil (2 okrążenia po 22 mile). Początkowo wiatr był bardzo słaby, chwilami gasł, trzeba było obserwować wodę i szukać najmniejszych powiewów, aby uciekać przed „dziurami”. Halsówka na wiatr bardzo się przeciągała, traciliśmy czas, a limit mety ustalono na godz. 19:30. Trzeba było się spieszyć. Prognozy mówiły o burzy i silnym wietrze w godzinach popołudniowych. I faktycznie zaczęło się rozwiewać, powstała duża fala, prędkość sięgała ponad 20 węzłów. Niektóre z jachtów postanowiły zarefować grota, natomiast my zdecydowaliśmy o pozostawieniu pełnego zestawu, co skutkowało widowiskową jazdą na krawędzi. Zostały nam około 4 mile do zakończenia pierwszego okrążenia, więc w naszym przekonaniu nie było już sensu się refować, za duża strata czasu. Podejrzewaliśmy również, że komisja sędziowska skróci długi bieg do 22 mil. I tak też się stało ku naszej radości, bo z całą pewnością nie zdążylibyśmy ukończyć drugiego kółka. Dla naszej załogi był to dobry dzień, bo zajęliśmy 4 miejsce.

Zdjęcie 4, opis:Przed startem (zdjęcie Mantra Cup)


W ostatnim dniu odbyły się dwa biegi przy bardzo silnym wietrze i dużej fali. Wrzuciliśmy mniejszego foka i założyliśmy ref na grota, a manewry wymagały więcej uwagi i siły. Regaty charakteryzowały się zmiennymi warunkami pogodowymi, w drugim biegu wiatr osłabł, fala odrobinę złagodniała, z czego załoga „Polleda2” była szczególnie zadowolona. Ostatni bieg to dla nas wisienka na torcie. Spięliśmy cztery litery i pokazaliśmy nasze najwyższe umiejętności. Zajęliśmy 3 miejsce! Wracaliśmy do portu z poczuciem dobrze wykonanej pracy i z niecierpliwością czekaliśmy na wyniki. Nasz końcowy rezultat to 4 miejsce. Startowaliśmy w szacownym gronie wyśmienitych żeglarzy, stąd czujemy się w miarę usatysfakcjonowani. Niemniej jednak odrobina niedosytu pozostaje, bo było tak blisko …

 

Zdjęcie 6, opis: Pełne skupienie na pokładzie (zdjęcie Mantra Cup)

 

Dziwnów to miasteczko sezonowe, niemalże wszystkie domy, domki oraz budynki różnorodnego wyglądu oferują wynajem pokoi. Główna ulica usiana jest typowymi smażalniami ryb i „plastykowymi” pamiątkami znad morza. Warte odwiedzenia w mojej opinii miejsce gdzie można zamówić smaczne, rzadko spotykane i nieoklepane dania z ryb to restauracyjka „Romans z Morzem”. Karta krótka, więc nie trzeba się długo zastanawiać oraz przemiły właściciel, z pasją opowiadający o kuchni i o swoim biznesie. Ciekawe co dzieje się tu zimą, bo jak wiemy turyści z reguły nad morze przyjeżdżają latem. Okolica jest pewnie wymarła jak Półwysep Helski. Mieszkańcy odpoczywają od przyjezdnych, hałasu i sezonowego zgiełku.

Marina, która nas gościła, o ciekawym półokrągłym kształcie raczej z tych mniejszych, ale bardzo przytulna. Restauracja i zaplecze sanitarne na dobrym poziomie. Organizatorzy regat zapewnili uczestnikom pyszne śniadania każdego dnia, co szczególnie przypadło nam do gustu. Rekomendacja do wprowadzenia na nasze trójmiejskie podwórko. Imprezę zakończono obiadem oraz ceremonią ogłoszenia wyników i wręczenia pucharów. Gratulujemy zwycięzcom, a my myślimy już o kolejnych wyzwaniach.

 

Z żeglarskim pozdrowieniem

Ania „Maja” Majewska

 

Zdjęcie 7: Wyniki dla grupy A


 

Komentarze
Takie dwie refleksje na kanwie newsa Anny Mai: Andrzej Colonel Remiszewski z dnia: 2018-08-29 11:30:00