ARCHIPELAG SZTOKHOLMSKI
Paweł Kazior dołączył do coraz liczniejszej grupy entuzjastów żeglugi wzdłuż skalistych, ale zalesionych wysp i wysepek "tylnego wybrzeża Szwecji".
Kto jak kto, ale to ja go rozumiem doskonale.
Jacht niewielki, backecker dawnej, ale nie tak bardzo odległej generacji. Coś takiego można sobie sprawić na zawsze za równowartość 15 do 20 tysięcy złotych.
Panie i panowie - jaki wniosek z tego i poprzednich newsików w SSI ?
Pytanie retoryczne ?
Pawłowi dziękuję i liczę na dalszą współpracę.
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
.
----------------------------------------
.
Drogi Don Jorge,
Zachęcony publikacjami w Twoim okienku postanowiłem posmakować solo szwedzkich szkierów, modyfikując nieco Twoją zasadę - za swoje, ale nie na swoim.
Wybrałem Archipelag Sztokholmski, przede wszystkim ze względu na łatwość dolotu z Gdańska.
Po pięciu godzinach od wyjazdu na lotnisko byłem już w Marinie Sabyvikens, jakieś 20 km na wschód od Sztokholmu. Wyczarterowałem jacht Maxi 77 (8 metrów
długości), wyprodukowany w roku 1982, 550 Euro/tydz.
Tak wygląda jachcik MAXI 77, ale to nie ten.
.
Wnętrze standardem przypominało nasze dawne jachty klubowe, natomiast stan techniczny był całkiem przyzwoity, z żaglami trzymającymi kształt i silnikiem
zapalającym od pierwszego kopnięcia rozrusznikiem. Łódka nie miała echosondy ani autopilota, zastępowanego do pewnego stopnia pomysłowym patentem blokującym ster.
Właściciel nie domagał się żadnych uprawnień żeglarskich, a kwestię kaucji rozwiązał dżentelmeński uścisk dłoni.
Pływałem na początku lipca od soboty do soboty, nocując na dziko przy skałach (poza dwoma epizodami przy prywatnych pomostach). Pogoda była dobra, praktycznie
w ogóle nie padał deszcz, przez większą część tygodnia świeciło słońce. Noce zimne (w tym roku nawet dla Szwedów), śpiwór, dres i dwa polary ledwo dawały radę; za to
nie było komarów. Wiatry 2-6 węzłów ze wszystkich kierunków, potrafiących zmienić się w ciągu dnia nagle o 180 stopni. Trasa rejsu na mapce poniżej (ok. 110 NM):
. Trasa rejsu


Wrażenia:

1. W pobliżu Sztokholmu pływa dużo jachtów, a jeszcze więcej motorówek i skuterów wodnych. Znielubiłem je ze względu na nieustanny hałas i fale, zrzucające z mojej
na sztywno zamocowanej kuchenki wszystko, co tylko zapomniałem zasztauować.
2. Brzegi, pozwalające cumować na dziko, zaczynają się w odległości ok. 30 km od Sztokholmu. Bliżej, teren jest całkowicie zabudowany domkami letniskowymi,
prywatnymi pomostami oraz marinami.
3. Im dalej w morze, tym mniej ludzi, ale i wyspy coraz słabiej zalesione, niższe, dają gorszą ochronę przed wiatrem.
4. Akwen usiany jest płyciznami, nad- i podwodnymi głazowiskami, pozwala się wyżyć nawigacyjnie. Ogromna ilość pław, nabieżników, latarni skoncentrowana jest na
stosunkowo ograniczonym obszarze, zmusza do nieustannej czujności. Płynąc samotnie często miałem kłopot z jednoczesnym ogarnięciem obserwacji horyzontu, mapy i GPS.
Kilka razy zahaczyłem o kamienną przeszkodę, niewidoczną i nieoznaczoną.
Zupełnie nie wyobrażam sobie nocnej żeglugi solo w tamtym rejonie.
5. Warto się zaopatrzyć w prawdziwe mapy morskie. Ja miałem szwedzkie mapy sportowe, mniej dokładne, oprawione i pogrupowane na podobieństwo atlasu drogowego.
Szybkie znalezienie kolejnego segmentu trasy z jedną ręką na sterze bywało, delikatnie mówiąc, trudne.
6. Dobrze byłoby też mieć locję, żeby wiedzieć, gdzie są odpowiednie warunki do cumowania. Problem w tym, że przewodnik żeglarski tej okolicy pt. „Arholma-Landsort”
miał jedyne wydanie po angielsku wieki temu; w tej chwili praktycznie dostępna jest tylko wersja szwedzka, trudna do zrozumienia nawet ze słownikiem, mimo ładnych rysunków.
7. Na postojach w bardziej popularnych miejscach bywa gęsto, jak w Chorwacji. Niektórzy Szwedzi, zarażeni naszym przykładem, zaczynają też głośniej puszczać muzykę;
na szczęście jeszcze nie na pełny regulator.
8. Zwraca uwagę sterylna czystość wokół wszystkich miejsc postojowych, nawet tych zatłoczonych.
9. Szwedzi są uczynni, przyjaźni i konkretni.
10. Polecam szkierową przygodę wszystkim chcącym zobaczyć coś zupełnie odmiennego niż Mazury lub Chorwacja, a przy okazji przejść nawigacyjną szkołę życia.

Żyjcie wiecznie,
Paweł Kazior
Komentarze
nie na wszystkich stronach internetowych znajdują się aktualne dane, Przemek Woliński z dnia: 2017-08-23 17:40:00