SEX NA JACHCIE
Felieton Eugeniusza Ziółkowskiego opatrzony podstępnie wabiącym tytułem najprawdopodobniej jest tym co Was do tej lektury przyciągnęło.
Jest zręcznie zakamuflowaną zachętą do szanowania etykiety.
Etykieta dzisiaj to temat wstydliwy, staroświecki, nieatrakcyjny - zupełna odwrotność do sexu w ogólności, a pozycji erotycznych w szczególności.
I tak zostaliście schwytani w Gienkowe wnyki.
Za późno na odwrót - kliknęliście, licznik się przewinął, a tekst odsłonił.
Żadnych ilustracji, żadnych !
Nawet portercika Autora !
Post to Post !
Musicie więc przeczytać te świeckie wielkanocne rekolekcje.
Co za czasy - bez podstępów ani rusz.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
-------------------------------------------------
SEX NA JACHCIE

Rząd naczelnych ma wielu reprezentantów, wśród których prym wiedzie Homo sapiens. W dzisiejszych rozważaniach zajmę się podgatunkiem wywodzącym się wprost z Homo sapiens - Homo nauta, a dokładniej jego zachowaniem związanym z przedłużeniem gatunku, w języku potocznym nazywanym seksem.
Homo nauta w swym naturalnym środowisku, na pokładzie jachtu, nie zaniedbuje przypisanych przez naturę obowiązków i stara się brać udział w odwiecznym misterium przekazywania swoich genów następnym pokoleniom.
Nietypowe środowisko, w jakim przebywa Homo nauta, ciasne wnętrze jachtu stojącego w porcie, bezkres oceanu otaczający jego legowisko podczas rejsu, miało wpływ na wykreowanie nowej metody uprawiania seksu. Metody, która dotychczas nie została w sposób naukowy opisana, sklasyfikowana i jest ignorowana nawet przez Profesora Lwa Starowicza (prawdopodobnie nie jest żeglarzem).
Pora, złamać ostatnie tabu w sprawach seksu i w końcu jasno i otwarcie powiedzieć, Homo nauta uprawia seks... werbalny.
Organem bezpośrednio zaangażowanym w tym mniej lub bardziej intymnym zbliżeniu na pokładzie jachtu jest Aparat mowy, który składa się z aparatu oddechowego (płuca, przepona, tchawica i oskrzela), Aparatu fonacyjnego (krtań, wiązadła głosowe, fałdy głosowe, szpara głosowa, głośnia), Aparatu artykulacyjnego (przewód oddechowy, jama gardłowa, jama nosowa, jama ustna, wargi język, podniebienie z języczkiem, żuchwa, zęby, dziąsła). Organ jest dość skomplikowany, bogato wyposażony przez naturę i trudny w użyciu.
Organ jak organ, ważne jest jego zastosowanie w praktyce.
Z seksem werbalnym spotykamy się na jachcie jeszcze przed rozpoczęciem rejsu. Już na pierwszym spotkaniu, skiper, przewodnik stada, używając opisanego organu, demonstruje, na czym polega seks werbalny, a w szczególności dwie pozycje preferowane przez niego osobiście. Pierwsza mówi o relacjach na morzu i zawiera się w krótkim stwierdzeniu – „Jak nie będziecie wykonywać moich poleceń na morzu to was ……………za burtę”. Druga pozycja jest lajtowa – „Jak nie będziecie wykonywać moich poleceń na morzu to was …………… z jachtu w pierwszym porcie”. Krótkie zwięzłe sformułowania, a ile w nich treści. Jest w nich nadzieja spełnienia obietnic, spontaniczność, delikatna perwersja wynikająca z niedomówień, co do ilości jak reprezentacji płci w grupie, wszystko to, co stanowi o udanym seksie, wolnym od codziennej rutyny.
W czasie rejsu seks werbalny przybiera na sile. Powstają związki sytuacyjne, na przykład relacje pomiędzy członkami tej samej wachty. Często słychać w odpowiedzi na polecenia oficera wachtowego, propozycję podkomendnego, fizycznego zespolenia poprzez miejsce do tego nieprzeznaczone lub sugestię dla oficera, formy samozaspokojenia.
Seks werbalny ma też swoją fazę gry wstępnej. Od prostej formy opartej na słowie, które w całej rodzinie języków łacińskich oznacza krzywą lub zakręt, przechodzi do formy bardziej wyrafinowanej, która na bazie wcześniej przywołanego słowa sugeruje pochodzenie obiektu gry wstępnej.
Głównymi zaletami uprawiania seksu werbalnego jest fakt, że nie wymaga on stosowania środków antykoncepcyjnych, a co za tym idzie - nie powoduje rozterek światopoglądowych. Nie tworzy sztucznych podziałów na hetero i homo. Nie ma ograniczeń, co do ilości osób spółkujących. Brak miejsca nie jest żadną przeszkodą do jego uprawiania. Istotne również jest to, że sprawność fizyczna i wielkość organu nie ma wpływu, na jakość doznań.
Przykładów jest wiele, co stanowi niezbity dowód, że seks werbalny jest wszechobecny w środowisku Homo nauty, ma tendencje rozwojowe i jest swoistym antidotum na sprawiający wiele kłopotów seks klasyczny.
Na koniec przestroga i prośba do całego środowiska Homo nauty. Wszystkiego, co dobre, przyjemne i satysfakcjonujące należy używać z umiarem. W szczególności dotyczy to słów z grupy gry wstępnej. Traktujmy je z należytą powagą, nie nadużywajmy ich w każdym zdaniu, używajmy tylko w sytuacji, gdy gra wstępna ma sens.
Osobiście namawiam wszystkich do pójścia o jeden krok dalej i zaprzestania uprawiania seksu werbalnego. Ten proponowany krok dalej, to seks metafizyczny.
Seks metafizyczny, co do zasady uprawiany jest w naszej świadomości, głównym organem jest mózg, który poprzez synapsy gwarantuje nieskończoną ilość pozycji, a w połączeniu z fizyką kwantową będzie również angażował naszą duszę.
Główną zaletą seksu matafizycznego jest brak konieczności jego werbalizacji, przez co możemy przeżywać go w ciszy, a nawet w samotności.
Czytelnikowi, który dotarł do końca tego dość nudnego wywodu winien jestem konkluzję.
Przestańmy uprawiać na jachtach seks werbalny. Dotyczy to rejsu, a w szczególności imprez w marinach. Te wszystkie fruwające w powietrzu słowa, powszechnie uznane za wulgarne, można zdecydowanie ograniczyć, nie tracąc opinii morskiego twardziela.
Dla tych, co nie mogą wytrzymać, proponuję seks metafizyczny. Przyrostu populacji z tego nie będzie, ale atmosfera wokół stanie się o wiele przyjemniejsza.

Eugeniusz Ziółkowski
Komentarze
spodziewałem się takiego podstępu Adam Kłoskowski z dnia: 2017-04-13 00:00:00
Dylemat Andrzej Colonel Remiszewski z dnia: 2017-04-13 06:40:00
na Zachodzie mniej SEXU Józef Kwaśniewicz z dnia: 2017-04-13 08:41:00
homo nauta jest tylko odpryskiem większej sprawy Marian Ramzes XXI Lenz z dnia: 2017-04-13 16:11:00