NAWET TAMA - POMYSŁÓW BYŁO WIELE
Media dostały absolutnego kota na punkcie Kanału Z-Z (przez nieuków zwanego "Przekopem"). Przeciwko wypowiadają się zarówno ci, którzy przez przedmioty fizyki i geografii w szkole podstawowej jakoś się przeszwarcowali, ci którzy nie znają mutidyscyplinarnego, wielotomowego opracowania studialnego wykonanego w Instytucie Morskim pod kierunkiem profesora Jednorała, jak i przeciwnicy partii rządowej oraz zwykli pieczeniarze którzy od uzasadnionego badaniami technicznymi projektu koniunkturalnie teraz się dystansują. Przypominam: to już rząd PRL w lipcu 1972 podjął decyzję o budowie i to wtedy rozpoczęto prace studialne. Dla projektu budowy Kanału Z-Z forsowanie budowy przez obecny rząd to pocałunek śmierci (por. Grenada - Almanzor).
O problemach projektu wiem tyle, że jako inżynier budownictwa morskiego - przed laty właśnie byłem członkiem zespołu profesora Jednorała (fot. poniżej). Skrót: http://www.zalewwislany.pl/kanal-zatoka-zalew/koncepcja-budowy-kanalu-prof-tadeusz-jednoral-2004
W SSI nie będziemy młócić słomy, czy polemizować z dziwnymi ekspertyzami specjalistów dobranymi przez samorzad Pomorza prawie tak samo jak do osławionego kontrzespółu ekspertów weryfikacji ustaleń dotyczacych przyczyn smoleńskiej katastrofy.
Zwrócę uwagę tylko na jeden wymowny szczególik. Zalew Wiślany terytorialnie został swego czasu bezsensownie, a perfidnie podzielony na obszary Województwa Pomorskiego i Województwa Warmińsko Mazurskiego. Lokalizacja, koszty i trudy budowy Kanału są po stronie Pomorza - kupony zaś odcinać ma ... sąsiad. Sąsiada darzę sympatią, ale nie mogę  zapomnieć za czym się opowiedzieli się elblążanie podczas referendum dotyczącej reformy struktur województw.
-----------------------------
.
.

.
A teraz o innych pomysłach, które na przestrzeni dekad się pojawiały. Wybaczcie nietakt cytowania samego siebie. Dawno, dawno temu - w pierwszym wydaniu locyjki "ZALEW WIŚLANY - przewodnik dla żeglarzy" (rok 1988, str. 28, akceptacja UKPPiW) pisaliśmy (Marco Kuliński i ja):
" Pierwszy ze znanych pomysłów dotyczył przebicia się w poprzek mierzei w oś naturalnej "przełęczy" położonej około 1 km na zachód od zabudowań wsi Skowronki. Swego czasu była tam naturalna przerwa ciągłośąci mierzei. Od strony zatoki izobata 5 m zbliża się ku plaży na odległość 460m. Pomysł ten miał na celu przywrócenie Elblągowi roli portu morskiego, aktywizację małych portów zalewu, umożliwienie rybakom zalewu wyjście na morze oraz poprawę stanu czystości naszej części zalewu. Realizacja tego pomysłu przyniosłaby korzyści i żeglarzom. Z technicznego punktu widzenia wyczerpanie około 1,5 mln.m3 gruntów piaszczystych i namułów przez pogłębiarki PRCiP nie przedstawiałoby specjalnego problemu. Problemem technicznym byłoby natomiast wykonanie umocnień brzegu od strony morza, budowa falochronów oraz nieznana [wówczas] reakcja równolegle do brzegu biegnacego ruchu rumowiska na to "ciało obce" - jakim byłyby owe falochrony. Tu zaczęłaby się niewatpliwie właściwa kalkulacja kosztów utrzymania przejścia, o których bez badań modelowych nie ma co dyskutować. A więc projekt technicznie realny.
Ogłoszony drukiem w 1983 roku pomysł był wręcz odwrotny. Pomysłodawcy wychodzac z założenia, ze 500-kilometrowe (!) obwałowania brzegów zalewu oraz kanałów doń prowadzacych są w tak złym stanie technicznym, że warto zrezygnować z kosztownej ich naaprawy i ciągłej konserwacji - zaproponowali przegrodzenie zalewu zaporą uniemożliwiającą napływ wody od strony Bałtijska. Zaproponowano odgrodzenie 115 km2 zalewu zaporą o długości 6,8 km, przebiegającą od Tolkmicjka do Krynicy Morskiej. Oba te porty miałyby pozostać po wschodniej stronie. Zapora wyposażona miała miała być w śluzę komorową dla żeglugi oraz upusty denne służące do odprowadzania wody z odgrodzonej części zaloewu i migracji ryb. Koroną zapory [rzebiegać by miała droga kołowa o szerokosci 15m. Opublikowane materiały nie precyzowały kształtu obustronnych falochronów. zabezpieczajacych oczekujące na otwarcie śluzy jednostki pływajace, ani nie wyjaśniały czy most nad śluzą miałby być otwierany. Autorzy pomysłu szacowali koszt budowy zapory na 4,7 mld zł w cenach 1982 roku, a czas budowy na 5 do 6 lat. Realizacja tego pomysłu przekreśliłaby by szanse uniknięcia ekologicznej klęski i przylegających z zachodów terenów. Bez wątpienia odgrodzona częśc zalewu zamieniła by się w krótkim czasie w jedno wielkie szambo. Wschodnie Żuławy musiały by umrzeć. Budowa zapory zlikwidowała by rybołówstwo tej częsci zalewu i utrudniła by żeglugę - grzebiąc tym samym walory turystyczne tego uroczego regionu. Na budowie zapory straciliby żeglarze. Podzielenie zalewu zaporą nie miałoby żadnego wpływu na ochronę nisko połozonych terenów w rejonie Pasłęki.
Trzeci ze znanych nam pomysłów jest najbardziej radykalny. Po prostu zaproponowano całkowitą likwidację naszej częsci zalewu poprzez budowę zapory, która przecinała by ten akwen wzdłuż granicy państwowej. Akwen ten miałby zostać osuszony, zmeliorowany i zrekultowywany. Efektem tego miało by być powiększenie powierzchni gruntów uprawnych o 328 km2. Technicznir niby wszystko jest możliwe, ale miejmy nadzieję, że nie starczyło by na to pieniędzy"
.
Teraz już macie tło do tekstu Mariana Lenza. Maryś wraz z tematem "TAMA" próbował przemyćić swoje dygrersje na temat tego co się teraz dzieje wokół budowy Kanału Z-Z. Nie dałem się wpuścić w maliny. Dygresje zostały wycięte. Maryś będzie się na mnie boczył pewnie przez tydziń. Po najjbliższym "camper party" mu przejdzie. Paliwo mam.
Wychodzę naprzeciw - przepraszam.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
---------------------------------
T A M A

Jak już jesteśmy przy PRL-u odkurzmy sobie inny "projekt" przybliżony przez red. Macieja Borkowskiego w nr 14/1983 (33 lata temu -!!) w popularnym wówczas tygodniku "Wybrzeże", w artykule pod tytułem "TAMA".
"(...) Już 29 września 1972 roku ogłoszono decyzję premiera w sprawie zagospodarowania Zalewu Wiślanego i aktywizacji Elbląga w dziedzinie gospodarki morskiej. Decyzja ta posłużyła za podstawę
projektu, w którym za podstawę projektu w którym również stwierdzającego konieczność przegrodzenia alewu tamą. Proponowano tam także przekopanie Mierzei Wiślanej, aby otworzyć dogodną drogę
wodną do portu w Elblągu, a nawet osuszenia części Zalewu. (...)"
Pierwszy projekt nazywam "rolniczym", a drugi "morskim". Projekt "morski" jest ogólnie znany, są nawet wizualizacje, choćby w zarysach. Tymczasem ten "rolniczy" został zapomniany i pokrył go kurz.
Został opisany w w/w artykule i warto go przypomnieć, choćby ze względów historycznych.
Pozdrawiam.
Marian
------------------------------------------------------------------
Więc:
"(...) Jest taki obszar w naszym kraju - pisano w 1975 roku - gdzie dziesiątki tysięcy ludzi z niepokojem ledzi kierunek i siłę wiatru, bowiem od kaprysów Eola zależy ich spokój i bezpieczeństwo. Ten obszar
to Żuławy Wiślane - depresyjne tereny leżące w delcie Wisły. Artykuł dotyczył skutecznego zabezpieczenia tego obszaru przed powodziami [straty wyniosły wówczas 5 miliardów złotych - m.l.]
Jeszcze w maju i wrześniu ubiegłego roku [1982] na łamach "Dziennika Bałtyckiego, ukazały się publikacje wskazujące na powagę sytuacji panującej na Żuławach Wielkich i Elbląskich. (....)
Wieloletni brak wyobraźni - w połączeniu z opóźnieniem całej akcji w czasie styczniowej [1983 r.] powodzi, przyniosły miliardowe straty. (...) Pod wodą znalazło się dwa i pół tysiąca hektarów gruntów, utonęły setki sztuk bydła i tysiące sztuk drobniejszego inwentarza. (...)

W 1980 roku woda wyrządziła szkody szacowane na 608 milionów złotych. Rok później zalanych zostało (na szczęście płytko) 25 tys. hektarów, a podtopieniu uległo jeszcze cztery razy tyle. Szkody wyniosły 217 mln zł.
Po wojnie częstotliwość powodzi zwiększyła się. Jest to skutek pogłębienia toru wodnego, prowadzącego przez Cieśninę Bałtycką [Piławską? - m.l.] do Kaliningradu. Wiatry wiejące z kierunków północnych, północno-wschodnich i wschodnich mogą obecnie napędzać do Zalewu Wiślanego znacznie większe, niż dawniej, masy wody.
Zalew jest połączony, przez rzekę Elbląg z jeziorem Druzo, które kiedyś było jego częścią, a właśnie z tego jeziora, a właściwie przepastnego bagniska , najczęściej ruszają na Żuławy powodziowe fale. (...)
Zwykle poziom wody w tym zbiorniku jest o półtora metra w y ż s z y niż poziom obszarów wokół niego. iedy wiatry spiętrzają wodę w Zalewie Wiślanym, w rzece Elbląg następuje tzw. cofka. Płyciutkie
(średnia głębokość pół metra) Drużno nie jest w stanie zmagazynować większych ilości wód,stąd zaczynają się one przelewać przez koronę wałów i zatapiać wszystko wokoło. Na dodatek do jeziora spływa 21 rzek i potoków (...).
Druzo i wpadające do niego rzeki są więc otoczone wałami przeciwpowodziowymi
o długości ok. stu kilometrów (...). (W sumie długość kanałów przeciwpowodziowych na Żuławach wynosi 550 kilometrów).
Otóż podwyższenie wielu wałów, zwłaszcza tych wokół Druza, do poziomu gwarantującego bezpieczeństwo kilkudziesięciu tysiącom ludzi zamieszkałym na obszarze prawie dziewięćdziesięciu tys.hektarów jest niemożliwe. Tereny, na których wznoszą się się wały, mają tak małą nośność, że zapadają się pod ich ciężarem i ciągle trzeba je podwyższać.
Pod jeziorem i wokół niego rozciąga się przepastne, sięgające niekiedy kilkunastu metrów głębokości, agno. Galaretowata masa, tak zwana gytia wapienna, zawierająca do dwóch i pół raza więcej wody
niż masy stałej, po prostu rozpływa się pod większym naciskiem.
(...) Żuławska bomba wodna gotowa jest wybuchnąć w każdej chwili powodując nowe straty (...)

Od dziesiątków lat istnieje projekt skutecznego zabezpieczenia Żuław przed spiętrzonymi wodami Zalewu Wiślanego. (...)Chodzi o przegrodzenie Zalewu Wiślanego tamą, która raz na zawsze
zlikwidowałaby groźbę sztormowej cofki (...)

Żuławy odczuwają na przemian nadmiar bądź niedobór wody - zwłaszcza gdy zachodnie wiatry wydmuchują" ją z Zalewu. (Utrzymanie stałego jej poziomu miałoby kapitalne znaczenie dla rolnictwa
w latach suchych). Przede wszystkim jednak zapora odciążyłaby dotychczas istniejące wały rzeciwpowodziowe. Dotąd, przynajmniej w teorii, powinny one wytrzymywać
najwyższe możliwe spiętrzenia wód. W styczniu [1983] jak wiadomo nie wytrzymały.

Najgorętszym zwolennikiem budowy tamy jest inżynier meliorant Henryk Pietrowicz z Wojewódzkiego
Zarządu Inwestycji Rolnych w Elblągu. Na Żuławach pracuje już już lat dwadzieścia. Przez ten czas poznał tam każdy metr wałów, kanałów i drenów. Opracował szczegółowy projekt ochrony Żuław, w którym główne punkty to tama przez Zalew i zneutralizowanie jeziora Druzo. (...)
Maciej Borkowski
___________________________________________________________________
Załącznik: szkic Zalewu z tamą wg projektu inż. Henryka Piotrowicza


Komentarze
Brak komentarzy do artykułu