GDAŃSKIE MIGAWKI FOTOGRAFICZNE
Oczekując na przybycie jachtu "Amper" zrobiłem sobie spacerek w okolicy Mariny Gdańsk. Podczas owego spacerku migawka mego kieszonkowego aparaciku fotograficznego kilka razy kliknęła. Może Was zaintersuje na co skierowałem obiektyw.
Zacznijmy od uczynnej, uwijajacej się po pomostach Bosmanetki - odbierającej cumy. Bywalcy portów Zachodu tu docenią zaletę gdańskiej przystani. Chętnie jednak bym zobaczył dobry przykład, czyli Bosmanetkę w kamizelce. Licho nie śpi, na pomoście łatwo można się poślizgnąć lub potknąć o linkę.
/
Bosmanetka przyjaciółką gości przystani.
.
Nad przystanią góruje jarmarczny, odpustowy kołowrót - kontrastujący z panoramą odbudowanych starych kamieniczek Długiego Pobrzeża i tłem Głównego Miasta. Tylko karuzeli łańcuchowej i namiotu cyrkowego brak. No cóż - pecunia, pecunia niczym aromaty perfum Gocci, Lancome czy Chanel Coco..
/
Przeciwwaga Teatru Szekispirowskiego i Filharmonii (blisko - po prawej i po lewej).
.
Na wodzie zamiast replik weneckich gondoli podziwiać można potężny kadłub lunaparkowego "galeonu" oraz kilka małych "gustownych" a przedziwnych plastikowych "drobnoustrojów" do obwożenia letników.
/    
Temu niebieskiemu pływadełku powinni się przyjrzeć chłopcy z ONR i MW.
.
W dalszym ciągu bujna roślinność porasta zaślepiony obustronnie Kanał na Stępce. Warto przypomnieć, że ten kanał to serce metroplitalnego Miasta Gdańska. Oddziela Wyspę Ołowiankę (Muzeum Morskie, Filharmonia) od "lądu stałego". Idea odbudowy zwodzonego Mostu Kamieniarskiego chyba już została pogrzebana. Prom "Motława" kursuje z dużą częstotliwością. W sobotę w godzinach obiadowych przewoził średnio 12 pasażerów. Liczyłem, zapisywałem. A budowa mającej go zastąpić "Kładki Peruckiego" podobno ma ruszyć jesienią. Tak, tak - na obszarze między ulicami Na Stępcea i Płk. Jana Dziewanowskiego już powstają fundamenty apartamentowca.
/
Kanał na Stępce
.
Duże zainteresowanie turystów wzbudzała spokojnie spoczywający (na dnie) stateczk okolony pływającym ogrodzeniem antyrozlewowym. Turyści najczęście fotografowali się właśnie na tak atrakcyjnym tle. Po powrocie do Wałbrzycha czy Tarnopola - będzie co pokazywać przyjaciołom.
/
Wrak w Marinie Gdańsk
.
Wreszcie wyczekiwany jacht elektryczny (patrz nazwa) przypłynął i poszliśmy na obiad do restauracyjki o bezpretensjonalnek nazwie "Bazar".
Koniec fotografowania, zabrałem się za wegański posiłek.
Moi Goście okazali się być mięsożernymi.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Komentarze
Brak komentarzy do artykułu