BARDZO WAM ZADROSZCZĘ, ALE SIĘ BOJĘ
Czy Wy zdajecie sobie sprawę w jakich dobrych czasach żyje jeszcze teraz polskie żeglarstwo morskie? Iwona i Marek Tarczyńscy właśnie zamknęli rejsem na Maltę cykl szengeński, Bartek Czarcińcki płynie sobie beztrosko dookoła świata, Paweł Oska prezentuje uroki wód szwedzkich, Andrzej Colonel Remiszewski dopiero co wrócił z portów Niemiec wschodnich, a Jacek Zieliński i 24 innych dzielnych już gotowi do podboju Gotlandu..... Podczas gdy Związunio zajęty robieniem interesów.
Doceniajcie dzień dzisiejszy, wypływajcie na Bałtyk, niczego nie odkładajcie, bo czarne chmury nadciągają nie tylko nad Polskę, ale i nad cały freedom europejski. Dziś już wszyscy rozumieją, że "koniec historii" był złudzeniem.
U nas DZ już po wakacjach pokaże co potrafi. Szczyt NATO się odbył, Papież odleciał.
To nie żadne krakanie.
Kamizelki !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
--------------------------------------
.
.
TYM RAZEM ZAZDROSZCZĘ
Niedawno napisałem o tym, że nie musimy mieć kompleksów wobec naszych zachodnich sąsiadów ( http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=2993&page=0 ). Ale podczas wizyty w Greifswaldzie uświadomiłem sobie, że jednak czegoś im zazdroszczę. Rok temu z pobytu w tym pięknym mieście odnotowałem „Greifa” (ex „Wilhelm Pieck”), wrota sztormowe w Wieck i zapraszającą niewątpliwymi walorami żeglarzy nagą panienkę z niespodzianką ( http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=2788&page=30 ).
Przemknąłem się nad najciekawszym elementem wizyty w Greifswaldzie. Spacerując wzdłuż rzeki Ryck nie da się nie zauważyć wielu starych jachtów i małych żaglowców zacumowanych po obu brzegach. W zeszłym roku chwaliłem gospodarzy portu za opisanie wielu z nich tablicami informacyjnymi przy stanowiskach postojowych i zastanawiałem się nad zaskakująco dużą ich liczbą. Więcej się nie zdążyłem dowiedzieć.
/
Niedawno napisałem o tym, że nie musimy mieć kompleksów wobec naszych zachodnich sąsiadów ( http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=2993&page=0 ). Ale podczas wizyty w Greifswaldzie uświadomiłem sobie, że jednak czegoś im zazdroszczę. Rok temu z pobytu w tym pięknym mieście odnotowałem „Greifa” (ex „Wilhelm Pieck”), wrota sztormowe w Wieck i zapraszającą niewątpliwymi walorami żeglarzy nagą panienkę z niespodzianką ( http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=2788&page=30 ).
Przemknąłem się nad najciekawszym elementem wizyty w Greifswaldzie. Spacerując wzdłuż rzeki Ryck nie da się nie zauważyć wielu starych jachtów i małych żaglowców zacumowanych po obu brzegach. W zeszłym roku chwaliłem gospodarzy portu za opisanie wielu z nich tablicami informacyjnymi przy stanowiskach postojowych i zastanawiałem się nad zaskakująco dużą ich liczbą. Więcej się nie zdążyłem dowiedzieć.
/
.
.
Fot. 1. Port
.
Nie byłem dostatecznie dobrze przygotowany turystycznie, sprawa wyjaśniła się dopiero w tym roku. Wyjaśnienie brzmi: Greifswalder Museumswerft!
Najpierw kilka słów o historii:
Do wieku XIX w Greifswaldzie istniało kilka niedużych stoczni budujących żaglowce handlowe i rybackie. Po odejściu żaglowej floty w przeszłość pozostała tylko jedna z nich, która od roku 1911 była własnością Richarda Buchholza. Buchholz radził sobie na tyle dobrze, że w latach 30-ych dobudowano nową halę i slip, a już podczas wojny kolejną halę (także istniejącą do dziś).
Syn Richarda, Willi Buchholz prowadził stocznię dalej, lawirując pomiędzy „Minenräumkommando” podczas wojny i budową drewnianych kutrów 17- i 24-metrowych dla państwowego rybołówstwa po wojnie. Około roku 1952 wywłaszczona rodzina Buchholzów wyjechała (uciekła?) do Berlina, a stocznia stała się VEB - Volkseigener Betrieb – przedsiębiorstwem państwowym. Stocznia budowała i remontowała nadal kutry, a od lat 70-ych stała się filią stoczni w Stralsundzie (obecnie w upadłości). Została zamknięta w roku 1990.
/
Fot. 2
Nie byłem dostatecznie dobrze przygotowany turystycznie, sprawa wyjaśniła się dopiero w tym roku. Wyjaśnienie brzmi: Greifswalder Museumswerft!
Najpierw kilka słów o historii:
Do wieku XIX w Greifswaldzie istniało kilka niedużych stoczni budujących żaglowce handlowe i rybackie. Po odejściu żaglowej floty w przeszłość pozostała tylko jedna z nich, która od roku 1911 była własnością Richarda Buchholza. Buchholz radził sobie na tyle dobrze, że w latach 30-ych dobudowano nową halę i slip, a już podczas wojny kolejną halę (także istniejącą do dziś).
Syn Richarda, Willi Buchholz prowadził stocznię dalej, lawirując pomiędzy „Minenräumkommando” podczas wojny i budową drewnianych kutrów 17- i 24-metrowych dla państwowego rybołówstwa po wojnie. Około roku 1952 wywłaszczona rodzina Buchholzów wyjechała (uciekła?) do Berlina, a stocznia stała się VEB - Volkseigener Betrieb – przedsiębiorstwem państwowym. Stocznia budowała i remontowała nadal kutry, a od lat 70-ych stała się filią stoczni w Stralsundzie (obecnie w upadłości). Została zamknięta w roku 1990.
/
Fot. 2
.
To tutaj, po obu stronach mostu i obu brzegach rzeki (źródło Google Earth)
Stocznię zamknięto ale coś uratowano! W latach 1995 do 1997 kolejne obiekty wciągano na listę zabytków. Już od roku 1995 członkowie stowarzyszenia przyjaciół muzeum portowego prowadzili własnymi siłami odbudowę starego gaflowego szkunera „Vorpommern”.
W roku 2001 powstało odrębne stowarzyszenie non-profit Greifswald Museumswerft eV zarejestrowane w rejestrze stowarzyszeń sądu okręgowego Greifswald, które pozyskało do współpracy muzeum portu Greifswald, uniwersytet greifswaldzki, samo miasto Greifswald i innych partnerów. Dzięki wsparciu władz landu Meklemburgia – Pomorze Przednie i Europejskiego Funduszu Społecznego udało się m. in. zatrudnić pięciu pracowników do prac rekonstrukcyjnych statków.
Fot. 3 Stocznia
Stocznię zamknięto ale coś uratowano! W latach 1995 do 1997 kolejne obiekty wciągano na listę zabytków. Już od roku 1995 członkowie stowarzyszenia przyjaciół muzeum portowego prowadzili własnymi siłami odbudowę starego gaflowego szkunera „Vorpommern”.
W roku 2001 powstało odrębne stowarzyszenie non-profit Greifswald Museumswerft eV zarejestrowane w rejestrze stowarzyszeń sądu okręgowego Greifswald, które pozyskało do współpracy muzeum portu Greifswald, uniwersytet greifswaldzki, samo miasto Greifswald i innych partnerów. Dzięki wsparciu władz landu Meklemburgia – Pomorze Przednie i Europejskiego Funduszu Społecznego udało się m. in. zatrudnić pięciu pracowników do prac rekonstrukcyjnych statków.
Fot. 3 Stocznia
.
Dziś na tym terenie dzieje się sporo. Podstawowa działalność to umożliwienie właścicielom starych statków wykonania remontu, czy wręcz odbudowy, własnymi siłami. Stocznia –muzeum daje miejsce (w hali dla kadłubów o długości do 12 metrów), dostęp do maszyn, w większości muzealnych ale wciąż sprawnych, jest suszarnia drewna szkutniczego i last but not least, możliwość konsultowania się wzajemnie i samopomocy. Całe przedsięwzięcie jest niekomercyjne, więc opłaty za korzystanie z terenu stoczni, hal, maszyn i nabrzeży są przeznaczane na utrzymanie i renowację obiektów.
Na tym jednak się nie kończy. Na terenie stoczni siedzibę ma młodzieżowy klub wioślarski, (aktywny, sam widziałem, dowód w lewej kolumnie fot 2). Korzystając z dofinansowań publicznych przeprowadza się projekty doskonalenia młodzieży w rzemiośle szkutniczym, budowy kajaków, czy też wspólnej odbudowy zabytkowego jachtu typu „jollenkreuzer” (nie dopytałem jakiej wielkości, poszczególne serie miały od 15 do 30 stóp długości).
W ostatnich latach stowarzyszenie nabyło stary budynek (szopę) położony w sąsiedztwie i prowadzi jego odbudowę. Przeznaczono go na działalność kulturalną. Od jesieni ubiegłego roku odbywają się koncerty oraz seanse kina letniego, zespołowi prowadzącemu (znów z unijnym wsparciem) renowację marzy się jeszcze działalność zimowa - w tym celu ma powstać kominek - i kawiarenka.
Dla zainteresowanych, by sobie własnoręcznie wyremontować oldtimera (tylko skąd je w Polsce brać?) podaję namiary:
http://www.museumswerft-greifswald.de/i
Adres:
Greifswalder Museumswerft eV
Salinenstrasse 20
17489 Greifswald
Mail: ahoi@museumswerft-greifswald.de
Greifswald nie to nie tylko muzeum. Po drodze z mariny, z drugiej strony Salinenstrasse widok jest zgoła inny (fot.4).
Dziś na tym terenie dzieje się sporo. Podstawowa działalność to umożliwienie właścicielom starych statków wykonania remontu, czy wręcz odbudowy, własnymi siłami. Stocznia –muzeum daje miejsce (w hali dla kadłubów o długości do 12 metrów), dostęp do maszyn, w większości muzealnych ale wciąż sprawnych, jest suszarnia drewna szkutniczego i last but not least, możliwość konsultowania się wzajemnie i samopomocy. Całe przedsięwzięcie jest niekomercyjne, więc opłaty za korzystanie z terenu stoczni, hal, maszyn i nabrzeży są przeznaczane na utrzymanie i renowację obiektów.
Na tym jednak się nie kończy. Na terenie stoczni siedzibę ma młodzieżowy klub wioślarski, (aktywny, sam widziałem, dowód w lewej kolumnie fot 2). Korzystając z dofinansowań publicznych przeprowadza się projekty doskonalenia młodzieży w rzemiośle szkutniczym, budowy kajaków, czy też wspólnej odbudowy zabytkowego jachtu typu „jollenkreuzer” (nie dopytałem jakiej wielkości, poszczególne serie miały od 15 do 30 stóp długości).
W ostatnich latach stowarzyszenie nabyło stary budynek (szopę) położony w sąsiedztwie i prowadzi jego odbudowę. Przeznaczono go na działalność kulturalną. Od jesieni ubiegłego roku odbywają się koncerty oraz seanse kina letniego, zespołowi prowadzącemu (znów z unijnym wsparciem) renowację marzy się jeszcze działalność zimowa - w tym celu ma powstać kominek - i kawiarenka.
Dla zainteresowanych, by sobie własnoręcznie wyremontować oldtimera (tylko skąd je w Polsce brać?) podaję namiary:
http://www.museumswerft-greifswald.de/i
Adres:
Greifswalder Museumswerft eV
Salinenstrasse 20
17489 Greifswald
Mail: ahoi@museumswerft-greifswald.de
Greifswald nie to nie tylko muzeum. Po drodze z mariny, z drugiej strony Salinenstrasse widok jest zgoła inny (fot.4).
Fot. 4
.
.A dla kontrastu w sąsiedztwie powstają nowoczesne „Hanse:” i „Dehlery”
I tak się plecie historia ze współczesnością. A swoją drogą, ciekawe, czy pokazane wyżej kadłuby nie pochodzą z Goleniowa? I co na to lokalni sfrustrowani „Ossi”? Czy to ”wina Merkel”?
No i już na deser zupełnie przypadkiem spotkany w morzy dzień później „Vorpommern”[i] –pierwszy statek wyremontowany w nowym wcieleniu stoczni..
/
Fot. 5 „Vorpommern”
I tak się plecie historia ze współczesnością. A swoją drogą, ciekawe, czy pokazane wyżej kadłuby nie pochodzą z Goleniowa? I co na to lokalni sfrustrowani „Ossi”? Czy to ”wina Merkel”?
No i już na deser zupełnie przypadkiem spotkany w morzy dzień później „Vorpommern”[i] –pierwszy statek wyremontowany w nowym wcieleniu stoczni..
/
Fot. 5 „Vorpommern”
.
Dobrych wiatrów w drugiej połowie sezonu życzy Czytelnikom
Andrzej Colonel korzystający z lajfliny Remiszewski
Dobrych wiatrów w drugiej połowie sezonu życzy Czytelnikom
Andrzej Colonel korzystający z lajfliny Remiszewski
-----------------------------
Tekst zawiera prywatne i subiektywne obserwacje autora
--------------------------------------------------------------
[i] „Vorpommern” – dwumasztowy szkuner gaflowy zbudowany w 1950 roku w stoczni C & H. Bladt na wyspie Dänholm w Stralsundzie na bazie dębowego kadłuba kutra rybackiego. Długość kadłuba 17,76 m (z bukszprytem 21,00m), szerokość 5,65 m, łączna powierzchnia żagli 150 metrów kwadratowych. Armatorem jest Sozialwerk Vorpommern e.V., dzięki czemu statek bywał w Szczecinie w ramach polsko-niemieckich rejsów z „trudną młodzieżą”.
Podczas odbudowy w 1996 roku pokład i całe wyposażenie wewnętrzne zostały całkowicie odnowione. Posiada 12 miejsc, w tym 10 dla gości, a dwa dla stałej załogi. NA krótkie wycieczki może zabrać 20 gości.
Od momentu uruchomienia 1996, statek przebył ponad 35.000 mil morskich, w rejsach uczestniczyło ponad 13.000 żeglarzy, oraz 3800 dzieci.
Tekst zawiera prywatne i subiektywne obserwacje autora
--------------------------------------------------------------
[i] „Vorpommern” – dwumasztowy szkuner gaflowy zbudowany w 1950 roku w stoczni C & H. Bladt na wyspie Dänholm w Stralsundzie na bazie dębowego kadłuba kutra rybackiego. Długość kadłuba 17,76 m (z bukszprytem 21,00m), szerokość 5,65 m, łączna powierzchnia żagli 150 metrów kwadratowych. Armatorem jest Sozialwerk Vorpommern e.V., dzięki czemu statek bywał w Szczecinie w ramach polsko-niemieckich rejsów z „trudną młodzieżą”.
Podczas odbudowy w 1996 roku pokład i całe wyposażenie wewnętrzne zostały całkowicie odnowione. Posiada 12 miejsc, w tym 10 dla gości, a dwa dla stałej załogi. NA krótkie wycieczki może zabrać 20 gości.
Od momentu uruchomienia 1996, statek przebył ponad 35.000 mil morskich, w rejsach uczestniczyło ponad 13.000 żeglarzy, oraz 3800 dzieci.
Lat temu parę, rzekłbym dokładnie w sierpniu 2013 byłem na żaglach na Jezioraku i któregoś wieczora wylądowaliśmy w jakimś miasteczku pod Iławą na koncercie Zakopower.
Grali nieżle,nawet nie tylko do słuchania,chciałoby się nawet zatańczyć,ale choć ludzi było dużo,to oklaski niemrawe jakieś .Rozejrzałem się wokół, ludzie byli jacyś tacy poważni, a nawet smutnawi.
Co jest grane? Taksówkarz w drodze powrotnej lekko nas oświecił, że jest cienko, bezrobocie duże, szans dla młodych mało, a sezon niewiele pomaga.
I dla tych ludzi to nie były dobre czasy i w zasadzie nie ma się co dziwić ,że wybrali zmianę.
Bo choć gospodarczo Polska się rozwijała, to oni dla siebie tego nie odczuwali.
Ostatnimi czasy/przed zmianą/ u rządzących dominowała wiara , że wolny rynek wszystko załatwi.
Nie załatwi.
Pozdrawiam
Witold Pawłowski
Witaj Don Jorge!
W komentarzu pod moim newsem pojawiła się informacja nieprawdziwa i diagnoza fałszywa. Być może nasz Szanowny Czytelnik poczynił takie obserwacje i usłyszał takie informacje, ale to uwalnia Go tylko od odpowiedzialności za fakty. Faktów nie zmienia.
Wspomniany koncert miał miejsce 24 sierpnia 2013 w Lubawie, faktycznie niedaleko od Iławy. Był to jedyny koncert Zakopowera w regionie w tamtym roku. No i statystyka mówi wyraźnie: bezrobocie w Lubawie w tamtym roku wynosiło 5,7%, a w całym powiecie nawet 5,2%. (latem z pewnością nieco mniej w związku z zajęciami sezonowymi, choćby przy obsłudze turystów). O około 5% niżej, niż średnia krajowa ówcześnie. Oczywiście w koncercie mogli uczestniczyć przyjezdni - biedni bezrobotni wybrali się na wakacje na Mazury!
Informacja o przyczynach "ponuregoo nastroju" jest absolutnie nieprawdziwa. Co więcej, trudno mi sobie wyobrazić ponury nastrój na "ludowym" festynie, czy koncercie, nawet w regionie o najgorszej nawet sytuacji społecznej. Co najwyżej frekwencja byłaby mała.
A więc jeśli Witold zaobserwował zły nastrój, to przyczyną musiał być beznadziejny koncert albo beznadziejna konferansjerka.
I teraz zgoda co do tego, że wolny rynek nie załatwia wszystkiego. Tyle, że w Polsce ani tego prawdziwie wolnego rynku nie było i nie ma, a ową "wiarę" to jakaś część rzadzących prezentowała może do 1997 może 2001 roku. Powiedziałbym, że rządy ostatnich dwóch kadencji (PO-PSL) prezentowały nadmiar etatyzmu w swej praktyce.
I teraz to co najważniejsze: Błądzenie co do faktów powoduje błędne diagnozy. Także przyczyn triumfalnego marszu "dobrej zmiany" - przecież nie tylko w Polsce ale właściwie w całej Europie. (O USA nie wspominam, będzie dość o tym po listopadzie).
Przyczyn jest wiele, żadną z nich nie jest wolny rynek ani nawet bezrobocie. Aby raz jeszcze zgodzić się z Witoldem powiem tylko o jednej: to jest poczuciu wykluczenia. Kluczowym słowem jest poczucie, bo o faktycznym wykluczeniu nie ma mowy.
I może na tym skończę, bo nie jest to portal politologiczny ani socjologiczny.
Żyjcie wiecznie, Ty i nasz Szanowny Czytelnik Witold
Andrzej Colonel Remiszewski
Witaj Jerzy,
Skróciłem i jeśli tego też nie zamieścisz to znaczy ze SSI jest tylko dla wybranych.
Pozdrawiam
Witold
----------------------------------------
Mam wrażenie ,graniczące z pewnością, że Szanowny Colonel zaczerpnął niewłaściwe dane, ponieważ GUS podaje co innego :
„…Bezrobotni zarejestrowani w urzędach pracy w końcu września 2013 r. stanowili 13,0% cywilnej ludności aktywnej zawodowo (w sierpniu 2013 r. – 13,0%, we wrześniu 2012 r. – 12,4%). Najwyższa stopa bezrobocia utrzymywała się nadal w województwach: warmińsko-mazurskim (20,4%),…”
Pozdrawiam
Witold Pawłowski
=======================================================
KOMENTARZ DO KOMENTARZA:
Oczywiście, oczywiście - SSI jest tylko dla wybranych.
To bardzo dobre towarzystwo - sami tak się dobrali.
Sam widzisz - jesteś wybrańcem
Wbrew pomówieniom - w SSI nie ma cenzury.
Jest tylko autocenzura, czyli Autorzy newsów i komentarzy sami siebie cenzurują, tak aby się zaprezentować Czytelnikom w jak najlepszym świetle.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Witaj Don Jorge!
Niestety tym razem muszę przypisać swojemu interlikutorowi złą wolę. Pierwszym sygnałem była insynuacja o "cenzurze" - typowa w takich sytuacjach. A lektura wypowiedzi, no cóż...
Napisałem, cyt.:
" No i statystyka mówi wyraźnie: bezrobocie w Lubawie w tamtym roku wynosiło 5,7%, a w całym powiecie nawet 5,2%. (latem z pewnością nieco mniej w związku z zajęciami sezonowymi, choćby przy obsłudze turystów). O około 5% niżej, niż średnia krajowa ówcześnie. Oczywiście w koncercie mogli uczestniczyć przyjezdni - biedni bezrobotni wybrali się na wakacje na Mazury!"
Wystarczy odrobinę dobrej woli i umiejętności czytania ze zrozumieniem, by zauważyć, że nie pisałem o Bartoszycach, Gołdapi, Ełku, czy Szczytnie, ani nawet Ostródzie. Zwrócę uwagę tylko, że GUS podaje dane dla każdego powiatu, każdej gminy w procencie ludności zawodowo czynnej, żaden problem to odnaleźć.
Po za tym początek tej polemiki ma niewiele współnego z tematem mojego newsa, a ostatnia odpowiedź nie odpowiada na tezę, którą napisałem.
Tak tworzy się mity, a te mity napędzają procesy społeczne skutkujące decyzjami wyborców.
Żyj wiecznie!
Andrzej Colonel Remiszewski
Przyznaję, że Szanowny Colonel podał jednak prawdziwe dane .
Należą mu się przeprosiny, co niniejszym czynię.
Ale żeby od razu “zła wola, insynuacje “ i takie bojowe, rzekłbym nawet agresywne tony?
Zawinił mój brak cierpliwości w wyszukiwaniu w internecie.
Ale jak pogodzić najwyższe bezrobocie w Polsce w woj..warm.-mazurskim z rekordowo niskim w Lubawie ? Śmiem twierdzić, że cudów nie ma - bezrobocie rzeczywiste może być kilkakrotnie wyższe od rejestrowanego.
A tak w ogóle to ja (w przeciwieństwie do Colonela) byłem na tym koncercie i to w stanie niewskazującym, a nawet dopiero przed spożyciem.
Pozdrawiam
Witold Pawłowski
Miło mi przyjąć przeprosiny. O tyle niewielka moja zasluga, ze po prostu w okresie minionych kampaniii wyborczych dość często interesowałem się kwestią uważnego czytania statystyk i generalnie analizowania popularnych sterotypów..
Wyjaśnianie słusznie postawionego przez Witolda dylematu to nie temat na ten portal. mam dwie hipotezy: inna metodyka GUS dla danych gminnych, ainna dla regionalnych, co zresztą mogłoby osłabić siłę mojego argumentowania. Albo też wewnętrzne zróznicowanie regionu, nie przypadkiem w mojej polemice wspomnalem o Gołdapi, czy Bartoszycach albo Szczytnie. Powiat iławski jest i uprzemyslowiony i turystyczny!
Na koncercie oczywiście nie byłem, oceny atmosfery kwestionowac nie zamierzam, a już na pewno "wyjaśnień" jakiegoś być może tambylca. Ta sekwencja była moją subiektywna i niefachową oceną "socjologiczną".
Ważne jest jednak co innego: bardzo łatwo poslugujemy się w Polsce (pewnie w innych krajach też) łatwymi generalizacjami i stereotypami. A to nigdy nie jest sensowne z punktu widzenia ogólnego efektu, jaki przynosi. Czasem bywą efektywne z punktu widzenia interesów stereotypy i uogólnienia rozpowszechniających.
W mojej optyce generuje to nieszczęście dla ogólu, dla Polski, zdaje się że dla świata zachodniego. Może nie generuje ale znakomicie wpomaga.
Andrzej Colonel Remiszewski
------------------------------------------------------------
PS. A czemu w SSI brak tego linka: https://www.youtube.com/watch?v=lu6hGCmjFgg ?