DWA NOWE PODRĘCZNIKI ŻEGLARSKIE
Sytuacja jest równie dziwna, co zrozumiała. Dziwność polega na tym iż w porównaniu do czasów peerelu oferta księgarska jest nieporównywalnie większa. Zrozumiała, bo książki "papierowe" walczą o życie z przekazem elektronicznym. Bezlitosna statystyka mówi, że 60% Polaków nie przeczytało nawet jednej książki rocznie (proste przełożenie na wyniki wyborów). Żeglarze na ogół mieszczą się w tej mniejszości, czyli ratujących honor "wykształciuchów".
Chociaż nie byłbym tego tak bardzo pewien (I wouldn't be so sure).
Czasami mam wrażenie, że wszyscy dookoła wszystko wiedzą i umieją lepiej. Tylko skąd, skąd ta wiedza? A zwłaszcza umiejętności.  Z internetu ?
Żeglujących w Polsce przybyło, no to pojawiają się i nowe żeglarskie podręczniki. Czytelnik SSI Łukasz Duczmal prezentuje dziś dwa polskie tłumaczenia książek angielskich.
O ksiązkach tych nie mam zdania, bo ... ich nie czytałem :-)
Wabiki podtytułowe na okładkach odbieram jako nieco... nieskromnie.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
.
------------------------------
Witam Don Jorge,
Jakiś czas temu natrafiłem w czytelni "Tawerny Skipperów" na prezentację dwóch nowowydanych w Polsce książkach autorstwa Toma Cunliffe'a:
"200 rad dla skipperów. Jak błyskawicznie poszerzyć wiedzę żeglarską" i
"Żegluj jak ekspert"
Zachęcony ową prezentacją książki kupiłem i przeczytałem (z przedmowami włącznie). Teraz chciałbym się podzielić kilkoma uwagami które nasunęły mi się podczas lektury.
Generalnie książki warte są swojej ceny i warto je dodać do swojej żeglarskiej biblioteczki. Wydane są solidnie i nie zauważyłem błędów językowych. Z uwag edytorskich mam tylko jedną: w książce "200 rad dla skipperów" zdjęcia ilustrujące niektóre rady powinny być większe, bo aktualnie bywają nieczytelne przez co czasami trudno zrozumieć daną radę.
Co do wartości merytorycznej książki "200 rad dla skipperów": rady są zebrane w 7 rozdziałach. Pisane są zwięźle i jasno a każda jest ilustrowana zdjęciem. Część rad było dla mnie oczywistych, ale znalazłem też wiele bardzo ciekawych a czasem wręcz "obrazoburczych" jak na przykład refowanie grota bez wyostrzenia do wiatru (rada nr 89). Warto tą książkę przeczytać parę razy, bo informacji w niej tyle, że na pewno przy pierwszym czytaniu wiele z nich się przeoczy, a ponieważ format tej publikacji jest kieszonkowy (no, raczej na dużą kieszeń) to można ją mieć zwasze przy sobie i w chwilach wolnych czytać.
    
Druga książka Toma Cunliffe'a "Żegluj jak ekspert" ma format zdecydowanie większy. Także i układ treści jest inny. Autor omawia w niej szczegółowo kilkanaście zagadnień z zakresu manewrowania, praktyki morskiej, nawigacji, obsługi żagli, dowodzenia i nagłych wypadków. Na lekturze tej książki najwięcej skorzystają żeglarze morscy, ale i szuwarowcy mogą z niej się sporo nauczyć.
Co mnie zaskoczyło - autor nie nosi kamizelki stale (str. 63, ramka "Co trzeba zrobić, kiedy schodzi mgła"), ale też nie znalazłem w książce argumentów przeciw stałemu ich noszeniu. Kolejna rzecz która się Tobie, Don Jorge nie spodoba, to że jako manewr "człowiek za burtą" pod żaglami autor książki proponuje "awaryjne zatrzymanie jachtu i próba podjęcia człowieka w trakcie kontrolowanego dryfu".
Ja jednak uważam cały rozdział dotyczący nagłych wypadków za bardzo interesujący bo Tom Cunliffe nie zatrzymuje się jedynia na samych manewrach podejściowych, ale opisuje też problemy związane z samym podjęciem człowieka z wody.
Innym rozdziałem, który mnie bardzo zainteresował dotyczy korzystania z radaru. Przy czym uwaga jest skupiona na różnych opcji wyświetlania i jakie są konsekwencje korzystania z każdej z nich. Dla mnie, początkującego żeglarza morskiego, jest to bardzo cenna wiedza. Jest też rozdział o tym jak szkolić swoją załogę i o tym jak pływać z dziećmi.
Każdy z rozdziałów jest inspirowany konkretnymi rejsami i zdarzeniami. Czuć w nich dużą wiedzę praktyczną autora, choć w niektórych dziedzinach nie boi się przyznać że korzysta z rad ekspertów.
Książka jest napisana żywym językiem i nie nudzi jak "zwykły" podręcznik. Czyta się ją prawie jak powieść. Tu ukłony także dla tłumacza pana Zbigniewa Studzińskiego (tłumaczył obie opisywane książki).
Na koniec podzielę się taką uwagą: jeśli ktoś nie chce lub nie może kupić obu książek to niech wybierze "Żegluj jak ekspert". Mnie się ona bardziej podoba i więcej się z niej nauczyłem.
Pozdrawiam serdecznie
Łukasz Duczmal
Komentarze
jego książki przypominają mi podręczniki RYA Bogdan Kiebzak z dnia: 2016-04-30 16:40:00