NATURA 2000 - ZATOKA PUCKA
Za każdym razem, kiedy na stronie internetowej "ZAGLI" pojawia się reprint newsa z SSI - jest mi miło. Teraz mam nadzieję, że takie same uczucie obudzę w Redakcji "ZAGLI" - po zamieszczniu na SSI poniższego artykuł Marka Zwierza (oceanograf fizyczny). Autor precyzuje przesłanie "Natury 2000" - pilnujmy, aby nie było gorzej. Według mnie w Zatoce Puckiej (co bez nijakich badań stało stało widoczne "gołym okiem" ) idzie ku lepszemu od dnia uruchomienia oczyszczalni ścieków w Swarzewie. I te wszystkie oskarżenia pod adresem windsurfistów, kajciarzy i skipperów jachtów to tylko kręcenie swoich lodów.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
---------------------------------------------
Zatoka Pucka – obszar Natura 2000 - czy możemy pomóc w tworzeniu planu jego ochrony ?
9 stycznia odbędzie się kolejna tura konsultacji społecznych w sprawie wstępnej wersji programów zarządzania dla rejonu Zatoka Pucka, obszary Zatoka Pucka i Półwysep Helski. To nazwa oficjalna przedsięwzięcia, które ma skorygować zasady eksploracji turystycznej akwenu, aby nie utracił on walorów przyrodniczych, a może wpłynąć na bardzo nas dotyczący sposób wykorzystania najbliższych Trójmiastu akwenów rekreacyjnych przez żeglarzy.
Ponieważ cała sprawa nie jest prosta i oczywista, więc zacznijmy od podstaw. Czy trzeba chronić przyrodę? Odpowiedź pierwsza: TAK. Dlaczego? Bo będąc w różnych gremiach (nie chodzi tu tylko o Unię Europejską) Rząd Polski zobowiązał się, poprzez podpisanie układów międzynarodowych, do ochrony przyrody. Z tych układów, między innymi, wynika, że konieczne jest sporządzanie planów ochrony przyrody. Celem nadrzędnym tych wszystkich działań jest zachowanie przyrody, czyli nie zmniejszanie populacji gatunków zagrożonych i chronionych w tym nie zubożanie naturalnej struktury bioróżnorodności. Niewywiązywanie się z powyższego grozi przede wszystkim utratą tych cennych przyrodniczo zasobów a nawet może być objęte sankcjami ze strony tych, którzy stoją na straży walorów przyrodniczych uznanych przez wspólnotę europejską za ważne dla nas wszystkich. Czas na odpowiedź drugą: TAK! Warto chronić przyrodę, ponieważ dzięki tej przyrodzie rejony w których żeglujemy tak nam się podobają. Chętnie płyniemy tam, gdzie „powietrze czyste i niebo przejrzyste”, gdzie można zobaczyć różne ptaki (a wszystkie są chronione), złowić rybę i wykąpać się w czystej wodzie.
Z każdym rokiem biolodzy i ekolodzy lepiej poznają bardzo skomplikowane zależności zachodzące w ekosystemach morskich i lądowych. Znane nam jeszcze ze szkoły podstawowej zasady ochrony przyrody: „dokarmiaj ptaki, nie zabijaj żubra i nie deptaj trawników” dawno nie są już ani aktualne, ani wystarczające. Wiemy obecnie dużo więcej i dlatego zmieniają się sposoby ochrony i pośrednie cele. Jakiś przykład? Służę uprzejmie. Takim stricte utylitarnym celem ochrony na tym akwenie to zapewnienie rybakom ryb. Działanie najprostsze: zarybianie. Proste? Otóż nie, dlatego, że coroczne zarybianie tak naprawdę mija się z celem i co roku kosztuje podatników sporo pieniędzy. Dlatego należy doprowadzić do tego, żeby wpuszczany sukcesywnie narybek najpierw przeżył, potem się rozwinął, dojrzał, a na koniec zaczął się rozmnażać powiększając zasoby do tego stopnia, żeby połów stał się opłacalny. Jakie napotykamy tutaj problemy? Po pierwsze narybek, poza tym, że musi coś jeść, to jeszcze musi się ukryć przed drapieżnikami i to przez długi czas. Gdzie? Najczęściej na podwodnych łąkach, w nadbrzeżnych trzcinach, w ujściach rzek. Jeżeli trzcinowiska zostaną zasypane, albowiem ktoś chce powiększyć plażę, podwodne łąki zostaną rozjechane przez śruby pływających po płyciznach mechanicznych „wynalazków”, to narybek będzie miał znacznie mniejsze szanse przeżycia. Zostanie zakłócony cały łańcuch ekologicznych powiązań. Nie tylko rybacy nie będą mieli co łowić, ale i drapieżniki będą miały ograniczoną ilość pokarmu, ptaki, te żywiące się rybami, będą musiały poszukać innych żerowisk, a jednocześnie nadmiar tego, czego narybek nie zje, może powodować wzrost „zanieczyszczenia” wody czy to przez nadmierne użyźnienie, czy to zakwity sinic. Ekosystemy są bardzo skomplikowane i nie wszystkie zależności są do końca rozpoznane. Jeżeli człowiek coś zmieni, to czasem system się do tych zmian zaadaptuje, a czasem całość się załamie. Często przewidzenie skutków nie jest możliwe. Prosto mówiąc jeśli mają tu być rybacy lub wędkarze muszą tu być ryby. Ale, aby były ryby, muszą one mieć bezpieczne siedliska – tarliska, żerowiska i miejsca schronienia. Inaczej lokalnymi smażalniami zawładną ryby hodowlane importowane z dalekiego wschodu.
Obszary „Natura 2000” powstały właśnie w celu zachowania cennych ekosystemów, a Zatoka Pucka jest na polskim wybrzeżu jednym z najcenniejszych akwenów. Obecnie powstaje projekt planu jej ochrony. Nikt nie narzuca w jaki sposób ten akwen ma być chroniony. Jedynym kryterium jest jego zachowanie w tej kondycji przyrodniczej, w jakiej znajduje się obecnie.(podkreślenie - Don Jorge) Co kilka lat odpowiedzialne gremia będą sprawdzały, czy cele ochrony zostały osiągnięte. Skoro jednak nie narzuca nam się sposobu ochrony, to może spróbujemy wziąć ją w nasze ręce? Może lepiej zrobić to wspólnie z fachowcami? Gdyby cała społeczność żeglarska zobowiązała się do przestrzegania pewnych reguł, to niepotrzebne byłyby zakazy, a wiadomo, że zakazy to najgorsze, bo bardzo sztywne i uciążliwe sformułowania prawne. Co by się stało, gdyby żeglarze zobowiązali się nie tylko do, na przykład, nie wchodzenia na Rybitwią Mieliznę, ale też cała społeczność tego zobowiązania by pilnowała? Wiadomo, że na Rybitwiej Mieliźnie ptaki są do momentu, kiedy pojawi się tam pierwszy człowiek. Spłoszone gdzieś muszą odpocząć, kormorany gdzieś muszą wysuszyć pióra. W sumie lepiej, żeby to robiły na odosobnionej łasze piasku, niż na nadbrzeżnych drzewach czy dachach domów na Półwyspie zostawiając tam swoje pokarmowe „pamiątki”. Ptaki można obserwować z bezpiecznej odległości żeglując wzdłuż Mielizny. Może niektórzy mogliby z tego zrobić nawet płatne wycieczki. Podobne rejsy organizowane są na niemieckim Morzu Watów, gdzie można oglądać ptaki i wylegujące się foki, ale podpłynięcie tam jachtem i osadzenie go na osuchu przy odpływie jest zabronione.
Przeprowadzane obecnie konsultacje społeczne są nie po to, żeby nas poinformować o zakazach czy wysłuchiwać protestów różnych środowisk, ale przede wszystkim po to, żeby wspólnie ustalić najlepszy sposób ochrony Zatoki Puckiej. Naczelnym celem jest tutaj zachowanie aktualnego stanu przyrody a celem ambitniejszym poprawa jej stanu. Wiadomo, że ryb czy podwodnych roślin dziś w Zatoce brakuje. Wszystkie nasze uwagi i pomysły powinny zostać uwzględnione w projekcie planu ochrony Zatoki, zrecenzowane i przekazane do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, następnie do Ministerstwa, do uzgodnień międzyresortowych aż w końcu przyjęte jako uchwała Rządu. Podczas tych procedur oceniane będą też inne projekty, jak choćby projekt planu ochrony ostoi w ujściu Wisły i ujścia Wisły i wielu innych obszarów w całej Polsce. Ktoś na wyższym szczeblu będzie musiał te wszystkie projekty ujednolicić, ustalić wspólny mianownik. O ile są obszary ochronne w Polsce, których co do podobnego charakteru mamy kilka, to płytka zatoka (kod Natura 2000 - 1160) jest u nas jedna, a zatem będzie ona w sposób szczególny pod lupą oceniających ekspertów. Skupiamy się obecnie na Zatoce Puckiej ale morskich obszarów Natura 2000 jest wiele. Po sąsiedzku warto się może zainteresować także ujściem Wisły. Konsultacje są planowane na 10 stycznia.
Marek Zwierz
9 stycznia odbędzie się kolejna tura konsultacji społecznych w sprawie wstępnej wersji programów zarządzania dla rejonu Zatoka Pucka, obszary Zatoka Pucka i Półwysep Helski. To nazwa oficjalna przedsięwzięcia, które ma skorygować zasady eksploracji turystycznej akwenu, aby nie utracił on walorów przyrodniczych, a może wpłynąć na bardzo nas dotyczący sposób wykorzystania najbliższych Trójmiastu akwenów rekreacyjnych przez żeglarzy.
Ponieważ cała sprawa nie jest prosta i oczywista, więc zacznijmy od podstaw. Czy trzeba chronić przyrodę? Odpowiedź pierwsza: TAK. Dlaczego? Bo będąc w różnych gremiach (nie chodzi tu tylko o Unię Europejską) Rząd Polski zobowiązał się, poprzez podpisanie układów międzynarodowych, do ochrony przyrody. Z tych układów, między innymi, wynika, że konieczne jest sporządzanie planów ochrony przyrody. Celem nadrzędnym tych wszystkich działań jest zachowanie przyrody, czyli nie zmniejszanie populacji gatunków zagrożonych i chronionych w tym nie zubożanie naturalnej struktury bioróżnorodności. Niewywiązywanie się z powyższego grozi przede wszystkim utratą tych cennych przyrodniczo zasobów a nawet może być objęte sankcjami ze strony tych, którzy stoją na straży walorów przyrodniczych uznanych przez wspólnotę europejską za ważne dla nas wszystkich. Czas na odpowiedź drugą: TAK! Warto chronić przyrodę, ponieważ dzięki tej przyrodzie rejony w których żeglujemy tak nam się podobają. Chętnie płyniemy tam, gdzie „powietrze czyste i niebo przejrzyste”, gdzie można zobaczyć różne ptaki (a wszystkie są chronione), złowić rybę i wykąpać się w czystej wodzie.
Z każdym rokiem biolodzy i ekolodzy lepiej poznają bardzo skomplikowane zależności zachodzące w ekosystemach morskich i lądowych. Znane nam jeszcze ze szkoły podstawowej zasady ochrony przyrody: „dokarmiaj ptaki, nie zabijaj żubra i nie deptaj trawników” dawno nie są już ani aktualne, ani wystarczające. Wiemy obecnie dużo więcej i dlatego zmieniają się sposoby ochrony i pośrednie cele. Jakiś przykład? Służę uprzejmie. Takim stricte utylitarnym celem ochrony na tym akwenie to zapewnienie rybakom ryb. Działanie najprostsze: zarybianie. Proste? Otóż nie, dlatego, że coroczne zarybianie tak naprawdę mija się z celem i co roku kosztuje podatników sporo pieniędzy. Dlatego należy doprowadzić do tego, żeby wpuszczany sukcesywnie narybek najpierw przeżył, potem się rozwinął, dojrzał, a na koniec zaczął się rozmnażać powiększając zasoby do tego stopnia, żeby połów stał się opłacalny. Jakie napotykamy tutaj problemy? Po pierwsze narybek, poza tym, że musi coś jeść, to jeszcze musi się ukryć przed drapieżnikami i to przez długi czas. Gdzie? Najczęściej na podwodnych łąkach, w nadbrzeżnych trzcinach, w ujściach rzek. Jeżeli trzcinowiska zostaną zasypane, albowiem ktoś chce powiększyć plażę, podwodne łąki zostaną rozjechane przez śruby pływających po płyciznach mechanicznych „wynalazków”, to narybek będzie miał znacznie mniejsze szanse przeżycia. Zostanie zakłócony cały łańcuch ekologicznych powiązań. Nie tylko rybacy nie będą mieli co łowić, ale i drapieżniki będą miały ograniczoną ilość pokarmu, ptaki, te żywiące się rybami, będą musiały poszukać innych żerowisk, a jednocześnie nadmiar tego, czego narybek nie zje, może powodować wzrost „zanieczyszczenia” wody czy to przez nadmierne użyźnienie, czy to zakwity sinic. Ekosystemy są bardzo skomplikowane i nie wszystkie zależności są do końca rozpoznane. Jeżeli człowiek coś zmieni, to czasem system się do tych zmian zaadaptuje, a czasem całość się załamie. Często przewidzenie skutków nie jest możliwe. Prosto mówiąc jeśli mają tu być rybacy lub wędkarze muszą tu być ryby. Ale, aby były ryby, muszą one mieć bezpieczne siedliska – tarliska, żerowiska i miejsca schronienia. Inaczej lokalnymi smażalniami zawładną ryby hodowlane importowane z dalekiego wschodu.
Obszary „Natura 2000” powstały właśnie w celu zachowania cennych ekosystemów, a Zatoka Pucka jest na polskim wybrzeżu jednym z najcenniejszych akwenów. Obecnie powstaje projekt planu jej ochrony. Nikt nie narzuca w jaki sposób ten akwen ma być chroniony. Jedynym kryterium jest jego zachowanie w tej kondycji przyrodniczej, w jakiej znajduje się obecnie.(podkreślenie - Don Jorge) Co kilka lat odpowiedzialne gremia będą sprawdzały, czy cele ochrony zostały osiągnięte. Skoro jednak nie narzuca nam się sposobu ochrony, to może spróbujemy wziąć ją w nasze ręce? Może lepiej zrobić to wspólnie z fachowcami? Gdyby cała społeczność żeglarska zobowiązała się do przestrzegania pewnych reguł, to niepotrzebne byłyby zakazy, a wiadomo, że zakazy to najgorsze, bo bardzo sztywne i uciążliwe sformułowania prawne. Co by się stało, gdyby żeglarze zobowiązali się nie tylko do, na przykład, nie wchodzenia na Rybitwią Mieliznę, ale też cała społeczność tego zobowiązania by pilnowała? Wiadomo, że na Rybitwiej Mieliźnie ptaki są do momentu, kiedy pojawi się tam pierwszy człowiek. Spłoszone gdzieś muszą odpocząć, kormorany gdzieś muszą wysuszyć pióra. W sumie lepiej, żeby to robiły na odosobnionej łasze piasku, niż na nadbrzeżnych drzewach czy dachach domów na Półwyspie zostawiając tam swoje pokarmowe „pamiątki”. Ptaki można obserwować z bezpiecznej odległości żeglując wzdłuż Mielizny. Może niektórzy mogliby z tego zrobić nawet płatne wycieczki. Podobne rejsy organizowane są na niemieckim Morzu Watów, gdzie można oglądać ptaki i wylegujące się foki, ale podpłynięcie tam jachtem i osadzenie go na osuchu przy odpływie jest zabronione.
Przeprowadzane obecnie konsultacje społeczne są nie po to, żeby nas poinformować o zakazach czy wysłuchiwać protestów różnych środowisk, ale przede wszystkim po to, żeby wspólnie ustalić najlepszy sposób ochrony Zatoki Puckiej. Naczelnym celem jest tutaj zachowanie aktualnego stanu przyrody a celem ambitniejszym poprawa jej stanu. Wiadomo, że ryb czy podwodnych roślin dziś w Zatoce brakuje. Wszystkie nasze uwagi i pomysły powinny zostać uwzględnione w projekcie planu ochrony Zatoki, zrecenzowane i przekazane do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, następnie do Ministerstwa, do uzgodnień międzyresortowych aż w końcu przyjęte jako uchwała Rządu. Podczas tych procedur oceniane będą też inne projekty, jak choćby projekt planu ochrony ostoi w ujściu Wisły i ujścia Wisły i wielu innych obszarów w całej Polsce. Ktoś na wyższym szczeblu będzie musiał te wszystkie projekty ujednolicić, ustalić wspólny mianownik. O ile są obszary ochronne w Polsce, których co do podobnego charakteru mamy kilka, to płytka zatoka (kod Natura 2000 - 1160) jest u nas jedna, a zatem będzie ona w sposób szczególny pod lupą oceniających ekspertów. Skupiamy się obecnie na Zatoce Puckiej ale morskich obszarów Natura 2000 jest wiele. Po sąsiedzku warto się może zainteresować także ujściem Wisły. Konsultacje są planowane na 10 stycznia.
Marek Zwierz
Całkowicie się z Panem zgadzam, serce rośnie czytając Pański tekst. Jest on równie wspaniały jak teoria komunizmu. Wierzę, że teoretycznie miał to być najwspanialszy ustrój tylko niestety zapomniano go wypróbować na szczurach (może na szczęście dla szczurów uniemożliwili to jacyś ówcześni ekolodzy?)
Również w naszym wypadku praktyka całkowicie odbiega od teorii:
1. Dlaczego od początku konsultacji organizatorzy nie zawiadomili 99,9% zainteresowanych?
(Niniejszym apeluję do mediów o jak najszersze naświetlanie tematu, oraz do wszystkich zainteresowanych o wywieranie maksymalnej "antropopresji")
------------------------
jak komunizm, albowiem komunizm to ideologia, a ekologia jest nauka i niczym wiecej. Ekologia nie zajmuje sie ochrona przyrody, chociaz wiedza
ekologiczna jest do tej ochrony bardzo przydatna. Przyrode chronia regulacje prawne.
1. Dlaczego od początku konsultacji organizatorzy nie zawiadomili 99,9% zainteresowanych?
Z moich informacji wynika, ze kampania ulotkowa i bilboardowa na ten temat prowadzona byla od dwoch lat. Bilboardy byly na przyklad w Gdansku
na Elblaskiej, Kartuskiej, Starogardzkiej, w Przejazdowie, w Sopocie na Haffnera, w Gdyni na Pl. Kaszubskim, Al. Zwyciestwa, na Chwaszczynskiej,
u Zrodla Marii, w Milobadzu, Redzie, Leznie, Slawutkowie, we Wladyslawowie, na Helu, w Jastarni, w Kuznicy. Informacje o konsultacjach byly rozsylane
Kto o takich konsultacjach powinien powiadomic konkretnie Pana Aleksandra Celarka? Jego Klub Zeglarski czy jego lokalna wladza
samorzadowa, a moze jeszcze ktos inny? Lista mailingowa, na ktora wysyla sie te informacje, jest bardzo dluga i rozne organizacje ekologiczne
stanowia na niej zdecydowana mniejszosc. Jako dowod zalaczam zawiadomienie o konsultacjach w marcu 2013, wyslane w lutym 2013. Na
koncu jest lista tych, ktorzy zawiadomienie otrzymali. Przy okazji bedzie wiadomo, kogo scigac za nie podanie tej wiadomosci innym
zainteresowanym. Nota bene na liscie jest Polski Zwiazek Zeglarski, Pomorski Okregowy Zwiazek Zeglarski, ale nie ma Stowarzyszenia Armatorow
Jachtowych.
2. Dlaczego na ostatnim spotkaniu w Urzędzie Morskim - przedstawiciel organizatora konsultacji ubolewał, że przez jakieś niedopatrzenie temat
dostał się do prasy i mediów, które niepotrzebnie nagłaśniają sprawę?
Mysle, ze nie chodzilo o informacje w mediach, a o robienie sensacji, a robienie sensacji nigdy nie wychodzi na dobre zadnym konsultacjom. Z drugiej strony
pozytywistycznej pracy u podstaw. Najwyrazniej taka praca sie nie sprzedaje. Pisze sie dopiero jak sie leje krew i mozg mozna zbierac miotelka z kamieni. Sledzac
sobie jestesmy winni, bo takie media chcemy czytac / ogladac / sluchac.
3.Dlaczego przez tyle lat istnienia zakazu pływania pod silnikiem po Zatoce do Sądu w Pucku wpłynęła tylko jedna sprawa o jego łamanie?
Szczerze? Nie ma pojecia. Sam plywalem po Zatoce nic nie wiedzac o zakazie. Najwyrazniej byl to zakaz, ktorego nikt nie potrafil wyegzekwowac.
do rzeczywistosci, zamiast zajac sie jego zmiana? To prawo ustanowily lokalne wladze samorzadowe i jakos nikt przeciwko temu nie protestowal,
nie odwolano w zwiazku z bzdurna regulacja zadnego burmistrza, nikt nie podnosil tego tematu podczas kampanii wyborczych.
4.Dlaczego konsultacje polegają na informowaniu o planowanych zakazach bezpośrednio przed ich wprowadzeniem a nie na obustronnych uzgodnieniach
których początek powinien mieć miejsce jeszcze w ubiegłym stuleciu gdy rząd zatwierdził program Natura2000?
W ubieglym stuleciu obowiazywalo prawo o Parkach Krajobrazowych, o rezerwatach przyrody itp. Polska przyjela program Natura 2000 1 maja 2004 roku,
przyrodnikow, ktorzy mogliby taka inwentaryzacje przeprowadzic. W drodze przetargu do tego zadania wyloniony zostal, nalezacy do tego samego
resortu, Instytut Morski. Teraz ten sam Instytut wygral przetarg na sporzadzenie projektu planu ochrony Zatoki Puckiej i Ujscia Wisly.
Pierwsza czesc pytania dotyczyla sposobu przeprawadzania konsultacji. Zeby w ogole cokolwiek konsultowac, trzeba miec do tego podstawy.
Dlatego najpierw powstaje projekt dokumentu, a nastepnie ten projekt jest konsultowany. W tym wypadku celem konsultacji jest wspolne
znalezienie lepszych sposobow ochrony przyrody, niz te zaproponowane w projekcie dokumentu. Wszelkie wywazanie ochrony przyrody i wplywu tejze
ochrony na dzialanosc spoleczna i gospodarcza bedzie mialo miejsce na wyzszym poziomie, na etapie konsultacji resortowych i rzadowych. Tutaj juz ani przedsiebiorcy,
Wynika z tego, ze jedyna szansa zeglarzy, zeby wplynac na koncowy projekt planu ochrony Zatoki Puckiej to znalezienie lepszego sposobu
ochrony Zatoki, niz ten zaproponowany w dokumencie.
Z powazaniem i wyrazami szacunku dla wszystkich dyskutujacych,
Marek Zwierz