POGADANKĘ O MAŁYM AUTOPILOCIE
Jak już wielokrotnie pisałem - przychodza do mnie najróżniejsze pytania Czytelników SSI. Z upływem czasu maleje ilość pytań, na które potrafię odpowiedzieć.
Całe szczęście że wiem, kto potrafi kompetentnie sprawy wyjaśnić.
Coraz częściej owe pytania trafiają do Tadeusza Lisa, który sprawnie łączy wiedzę teoretyczną z praktycznym doświadczeniem (w młodości - wpływ nieocenionego Adama Słodowego).
Dziś o autopilocie.
Kamizelki !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
__________________________
Nasz przyjaciel robot ST2000+
"Donald" włóczący się przez 5 tygodni po wodach Zalewu Szczecińskiego, Rugii i Uznamu wzbudzał w portach zainteresowanie szczegółami technicznymi, a ja z przyjemnością wdawałem się w pogawędki z kolegami-żeglarzami chłonąc wiedzę jak gąbka oraz wymieniając się pomysłami na ulepszanie łódek. W szczególności zebrałem wiele pytań dotyczących autopilota. Tutaj starałam się je uporządkować – może odpowiedzi wyniesione z praktyki okażą się przydatne dla Klanu SSI. Oto one:
1. Rozważam kupno jednego z dwóch modeli ST1000+ oraz ST2000+. Łódka ma 8.6 LOA i waży (na dźwigu) 3000 KG. Żeglujemy zwykle 2-4 osoby przez miesiąc – głównie w porze dziennej, ale sporo też pływamy na silniku. Raczej skłaniamy się ze wspólnikiem z maszoperii do ST1000+ ze względu na cenę. Czy taki autopilot pobiera dużo prądu. Czy to jest dobry wybór?
Odpowiedź (1). Nie, to nie jest dobry wybór. Mimo, że nominalnie masa łodzi mieści się w zaleceniach Raymarine (ST1000+ do 3000kg, a ST2000+ do 4500kg) to nie jest to najlepszy pomysł. Mimo podobnego wyglądu są to 2 różne konstrukcje – ze względów mechanicznych i funkcjonalnych. Są trzy zasadnicze różnice ze względu na które rozważałbym kupno wyłącznie ST2000+. Są to przede wszystkim:
1. Przekładnia kulkowa zamiast ciernej – większa sprawność, większa trwałość
2. Istotnie większa siła popychacza – 77kG zamiast 57 KG. To wbrew pozorom jest istotne
3. Wyraźnie krótszy czas pełnego wychylenia steru (skrajne położenia) – 4.5 sekundy wobec 8 sekund modelu ST1000+
Co ciekawe pobór prądu jest taki sam w obu modelach i waha się od 40-50 mA w trybie stand-by do 1.5-1.7 A przy dużej fali i nie do końca zrównoważonym sterze (praktyka).
2. W którym miejscu lepiej jest zainstalować uchwyt autopilota na rumplu. Bliżej końca rumpla czy bliżej trzonu steru?
Odpowiedź (2). Sugerowałbym znalezienie tego punktu eksperymentalnie. Z mojej praktyki większość sterów pracuje poprawnie do kąta wychylenia rzędu 27-30/37 stopni (druga wartość gdy ster jest w bezpośrednim zasięgu strumienia zaśrubowego). Zatem szukamy odległości od osi steru, która przy uwzględnieniu skoku popychacza naszego robota sterującego zapewni nam sektor wychyleń rzędu 54-74 stopni. Jeżeli będzie ona mniejsza – zwiększamy niepotrzebnie obciążenie przekładni autopilota (i pobór prądu), jeżeli będzie większa, obciążenie się zmniejszy – ale zakres wychyleń może nie być wystarczający w cięższych warunkach pogodowych, gdy wymagana jest energiczna akcja przy zjeździe z fali.
"Donald" włóczący się przez 5 tygodni po wodach Zalewu Szczecińskiego, Rugii i Uznamu wzbudzał w portach zainteresowanie szczegółami technicznymi, a ja z przyjemnością wdawałem się w pogawędki z kolegami-żeglarzami chłonąc wiedzę jak gąbka oraz wymieniając się pomysłami na ulepszanie łódek. W szczególności zebrałem wiele pytań dotyczących autopilota. Tutaj starałam się je uporządkować – może odpowiedzi wyniesione z praktyki okażą się przydatne dla Klanu SSI. Oto one:
1. Rozważam kupno jednego z dwóch modeli ST1000+ oraz ST2000+. Łódka ma 8.6 LOA i waży (na dźwigu) 3000 KG. Żeglujemy zwykle 2-4 osoby przez miesiąc – głównie w porze dziennej, ale sporo też pływamy na silniku. Raczej skłaniamy się ze wspólnikiem z maszoperii do ST1000+ ze względu na cenę. Czy taki autopilot pobiera dużo prądu. Czy to jest dobry wybór?
Odpowiedź (1). Nie, to nie jest dobry wybór. Mimo, że nominalnie masa łodzi mieści się w zaleceniach Raymarine (ST1000+ do 3000kg, a ST2000+ do 4500kg) to nie jest to najlepszy pomysł. Mimo podobnego wyglądu są to 2 różne konstrukcje – ze względów mechanicznych i funkcjonalnych. Są trzy zasadnicze różnice ze względu na które rozważałbym kupno wyłącznie ST2000+. Są to przede wszystkim:
1. Przekładnia kulkowa zamiast ciernej – większa sprawność, większa trwałość
2. Istotnie większa siła popychacza – 77kG zamiast 57 KG. To wbrew pozorom jest istotne
3. Wyraźnie krótszy czas pełnego wychylenia steru (skrajne położenia) – 4.5 sekundy wobec 8 sekund modelu ST1000+
Co ciekawe pobór prądu jest taki sam w obu modelach i waha się od 40-50 mA w trybie stand-by do 1.5-1.7 A przy dużej fali i nie do końca zrównoważonym sterze (praktyka).
2. W którym miejscu lepiej jest zainstalować uchwyt autopilota na rumplu. Bliżej końca rumpla czy bliżej trzonu steru?
Odpowiedź (2). Sugerowałbym znalezienie tego punktu eksperymentalnie. Z mojej praktyki większość sterów pracuje poprawnie do kąta wychylenia rzędu 27-30/37 stopni (druga wartość gdy ster jest w bezpośrednim zasięgu strumienia zaśrubowego). Zatem szukamy odległości od osi steru, która przy uwzględnieniu skoku popychacza naszego robota sterującego zapewni nam sektor wychyleń rzędu 54-74 stopni. Jeżeli będzie ona mniejsza – zwiększamy niepotrzebnie obciążenie przekładni autopilota (i pobór prądu), jeżeli będzie większa, obciążenie się zmniejszy – ale zakres wychyleń może nie być wystarczający w cięższych warunkach pogodowych, gdy wymagana jest energiczna akcja przy zjeździe z fali.
.
.
3. Kupiłem używanego ST2000+, ale nie mam do niego gniazda, ani schematu połączeń. Czy można go prowizorycznie podłączyć na próbę w tym sezonie? Jak to zrobić? Dlaczego we wtyczce jest tyle pinów? Pytanie 3a. Mam ST2000+ z obciętą wtyczką, nie wie Pan, co jest do czego?
Odpowiedź (3). Na rysunku schemat połączeń widziany od strony wtyczki. Musicie Koledzy podłączyć je tak jak to wskazuje rysunek. Proszę się nie sugerować, że jest to widok gniazda od tyłu – tak będziecie widzieć wtyczkę.
4. Nie mam gniazda, nie wiem czy można je dokupić, czy jest jakiś sposób, aby bez lutowania na próbę podłączyć zasilanie? Chciałbym przed kupnem sprawdzić, czy przynajmniej się rusza?
Odpowiedź (4). Tak. wypraktywałem to. Po pierwsze można uciąć wtyczkę i zamienić ją standardowy zestaw wtyczka/gniazdo pokładowe dobrej jakości (fotografia jest własnością sklepu BoatShop). Ale ważna uwaga. Jeszcze nigdy w życiu nie udało mi się kupić i zainstalować takiego połączenia, żeby po pewnym czasie (dość krótkim) nie przestawało być szczelne. Zatem zamontujcie je pod półpokładem w jaskółce (tak mam to na "Donaldzie") – jest tam dość dobrze osłonięte. Jeżeli nie chcemy niszczyć oryginalnej wtyczki (bo macie nadzieję dostać oryginalne gniazdo – ja je upolowałem po 2 latach za 186 zł L) to dwa przewody zasilające możecie podłączyć wykonując z metalowych wkładów do długopisu 2 wsuwki. Dławiczkę wykonujecie wtedy z korka do gąsiora od wina, uszczelniając wyprowadzone przewody sikaflexem (wypraktykowane). Drugi koniec przewodu do podłączacie wtyczki wodoodpornej która wejdzie Wam w standardowe gniazdo zapalniczkowe (w wykonaniu morskim), które macie w kokpicie. Inny sposób (nauczyłem się go od bardzo doświadczonego elektryka Marka Wąsika) to użycie dwóch przewodów 3.5-4 mm2 (linka). Ucinamy je równo, nasuwamy koszulkę termokurczliwą, a następnie marszpiklem robimy na głębokość pinu stożek wewnątrz izolacji uważając, żeby nie pociąć żyłek miedzianych linki. Teraz nasuwamy je po kolei, aż do oporu o dno wtyczki i gorącym powietrzem obciskamy koszulki termokurczliwe. Jest to zadziwiająco dobre elektrycznie i bardzo pewne mechanicznie połączenie.
5. Coś jest nie tak z moim ST2000+, który kupiłem używany. Niby działa szybko i trzyma kurs – ale coś jest z wyświetlaczem, ponieważ nie zgadza mi się kurs wyświetlany z kursem (heading) z chartplottera. Różnica jest nieduża, rzędu kilku stopni, ale denerwuje mnie to, że muszę pamiętać o dodawaniu lub odejmowaniu poprawek. Może to jest kwestia regulacji wysunięcia trzpienia w środku?
Odpowiedź. (5). Zacząłbym w tym wypadku od prostszej rzeczy – od kalibracji wewnętrznego kompasu. Oto procedura oraz uwagi praktyczne z jej stosowania. Uprzedzam potencjalny komentarz Kolegi Tadeusza O.: poniższe informacje można znaleźć w instrukcji do autopilota, instrukcję można znaleźć w internecie, a rysunki przeklejam do artykułu metodą copy-paste.
3. Kupiłem używanego ST2000+, ale nie mam do niego gniazda, ani schematu połączeń. Czy można go prowizorycznie podłączyć na próbę w tym sezonie? Jak to zrobić? Dlaczego we wtyczce jest tyle pinów? Pytanie 3a. Mam ST2000+ z obciętą wtyczką, nie wie Pan, co jest do czego?
Odpowiedź (3). Na rysunku schemat połączeń widziany od strony wtyczki. Musicie Koledzy podłączyć je tak jak to wskazuje rysunek. Proszę się nie sugerować, że jest to widok gniazda od tyłu – tak będziecie widzieć wtyczkę.
4. Nie mam gniazda, nie wiem czy można je dokupić, czy jest jakiś sposób, aby bez lutowania na próbę podłączyć zasilanie? Chciałbym przed kupnem sprawdzić, czy przynajmniej się rusza?
Odpowiedź (4). Tak. wypraktywałem to. Po pierwsze można uciąć wtyczkę i zamienić ją standardowy zestaw wtyczka/gniazdo pokładowe dobrej jakości (fotografia jest własnością sklepu BoatShop). Ale ważna uwaga. Jeszcze nigdy w życiu nie udało mi się kupić i zainstalować takiego połączenia, żeby po pewnym czasie (dość krótkim) nie przestawało być szczelne. Zatem zamontujcie je pod półpokładem w jaskółce (tak mam to na "Donaldzie") – jest tam dość dobrze osłonięte. Jeżeli nie chcemy niszczyć oryginalnej wtyczki (bo macie nadzieję dostać oryginalne gniazdo – ja je upolowałem po 2 latach za 186 zł L) to dwa przewody zasilające możecie podłączyć wykonując z metalowych wkładów do długopisu 2 wsuwki. Dławiczkę wykonujecie wtedy z korka do gąsiora od wina, uszczelniając wyprowadzone przewody sikaflexem (wypraktykowane). Drugi koniec przewodu do podłączacie wtyczki wodoodpornej która wejdzie Wam w standardowe gniazdo zapalniczkowe (w wykonaniu morskim), które macie w kokpicie. Inny sposób (nauczyłem się go od bardzo doświadczonego elektryka Marka Wąsika) to użycie dwóch przewodów 3.5-4 mm2 (linka). Ucinamy je równo, nasuwamy koszulkę termokurczliwą, a następnie marszpiklem robimy na głębokość pinu stożek wewnątrz izolacji uważając, żeby nie pociąć żyłek miedzianych linki. Teraz nasuwamy je po kolei, aż do oporu o dno wtyczki i gorącym powietrzem obciskamy koszulki termokurczliwe. Jest to zadziwiająco dobre elektrycznie i bardzo pewne mechanicznie połączenie.
5. Coś jest nie tak z moim ST2000+, który kupiłem używany. Niby działa szybko i trzyma kurs – ale coś jest z wyświetlaczem, ponieważ nie zgadza mi się kurs wyświetlany z kursem (heading) z chartplottera. Różnica jest nieduża, rzędu kilku stopni, ale denerwuje mnie to, że muszę pamiętać o dodawaniu lub odejmowaniu poprawek. Może to jest kwestia regulacji wysunięcia trzpienia w środku?
Odpowiedź. (5). Zacząłbym w tym wypadku od prostszej rzeczy – od kalibracji wewnętrznego kompasu. Oto procedura oraz uwagi praktyczne z jej stosowania. Uprzedzam potencjalny komentarz Kolegi Tadeusza O.: poniższe informacje można znaleźć w instrukcji do autopilota, instrukcję można znaleźć w internecie, a rysunki przeklejam do artykułu metodą copy-paste.
1. Krok pierwszy uruchamiamy kalibrację przytrzymując przez 1 sekundę przycisk STAND BY (rys.) Powinniście zobaczyć napis Cal (Calibration) i obracające się strzałki
Krok. 2. Używając przycisków -10 oraz +10 wprowadźcie jacht w cyrkulacje po okręgu z prędkością poniżej 2 węzłów, ale tak, aby okrążenie zajęło Wam nie mniej niż 3-4 minuty. Wykonajcie 2 takie okrążenia. Najlepiej na silniku w kierunku, w którym wektor skręcający rufę powstały od ruchu śruby wypychał wam rumpel na zewnątrz. Dobrze by było, aby:
a. nie było gwałtownych przechyłów łódki (nie ma o tym w instrukcji)
b. prędkość nie przekraczała 1-1.5 węzła (jest różnica), przy prędkościach powyżej 1.5 węzła nie zawsze kalibracja wychodzi.
c. rumpel był zamocowany na stałe, a na gładkiej wodzie okrąg maksymalnie zbliżony do ideału (o stałym promieniu). Ze względu na zaburzenia kursu nie przegłębiamy łódki z burty na burtę (uwaga właściciele szpicgatów, gdzie nie występuje efekt szerokiej rufy tłumiącej przechyły)
Krok 3 Odczytujemy wartość dewiacji, która będzie się zmieniać w cyklu co 1 sekunda.
Krok 4. Naciskając przyciski -1 oraz +1 należy zgrać wartość kursu (heading) ze wskazaniem kompasu lub znanym namiarem (my wykorzystywaliśmy namiary na nabieżniki portowe podane w locjach Jurka, które okazały się bardzo precyzyjnie podane. Notabene nawet w ciemnej, zamglonej nocy możecie z nich korzystać nawet w tak brzydkich podejściach jak Lassan czy Zinowitz (kamienne mielizny).
Krok 5 Naciśnijcie i przytrzymajcie przez sekundę przycisk stand by, aż usłyszycie cichy beep. Kalibracja jest skończona, to powinno Koledze pomóc. Jeżeli nie – patrz ewentualny następny odcinek.
Jeżeli Wam się ten artykuł spodobał i jesteście zainteresowani, jak włączyć waszego Sternika-Robota w Wasz system nawigacyjny lub potrzebujecie bardziej zaawansowanych funkcji strojących jego zachowanie – zamówienie składacie u Jurka.
a. nie było gwałtownych przechyłów łódki (nie ma o tym w instrukcji)
b. prędkość nie przekraczała 1-1.5 węzła (jest różnica), przy prędkościach powyżej 1.5 węzła nie zawsze kalibracja wychodzi.
c. rumpel był zamocowany na stałe, a na gładkiej wodzie okrąg maksymalnie zbliżony do ideału (o stałym promieniu). Ze względu na zaburzenia kursu nie przegłębiamy łódki z burty na burtę (uwaga właściciele szpicgatów, gdzie nie występuje efekt szerokiej rufy tłumiącej przechyły)
Krok 3 Odczytujemy wartość dewiacji, która będzie się zmieniać w cyklu co 1 sekunda.
Krok 4. Naciskając przyciski -1 oraz +1 należy zgrać wartość kursu (heading) ze wskazaniem kompasu lub znanym namiarem (my wykorzystywaliśmy namiary na nabieżniki portowe podane w locjach Jurka, które okazały się bardzo precyzyjnie podane. Notabene nawet w ciemnej, zamglonej nocy możecie z nich korzystać nawet w tak brzydkich podejściach jak Lassan czy Zinowitz (kamienne mielizny).
Krok 5 Naciśnijcie i przytrzymajcie przez sekundę przycisk stand by, aż usłyszycie cichy beep. Kalibracja jest skończona, to powinno Koledze pomóc. Jeżeli nie – patrz ewentualny następny odcinek.
Jeżeli Wam się ten artykuł spodobał i jesteście zainteresowani, jak włączyć waszego Sternika-Robota w Wasz system nawigacyjny lub potrzebujecie bardziej zaawansowanych funkcji strojących jego zachowanie – zamówienie składacie u Jurka.
Pokaże Wam praktyczne zaprzęgnięcie do pracy krasnoludków biegających z odpowiednimi depeszami NMEA pomiędzy urządzeniami wchodzącymi w skład Waszego systemu nawigacyjnego.
Pozdrawiam Wszystkich.
T.L.
Nasuwa mi się kilka uwag do ciekawego tekstu o autopilotach.
Poza Raymarine, istnieje też Simrad. Odpowiedniki ST1000+ i ST2000+ to TP10 i TP22.
Tak się złożyło, że mam i używam oba (TP10 i TP22). Nie mam natomiast własnych doświadczeń z urządzeniami Raymarine.
TP22 przeznaczony jest do nieco większych i cięższych łódek niż TP10, mocniej i szybciej ciągnie, można go połączyć z chartplotterem (lub
komputerem) i wiatromierzem - NMEA 0183, lub własny protokół Simrada. Z TP10 natomiast wychodzą tylko dwa kabelki - tylko zasilanie.
Modele Simrada są nieco tańsze niż Raymarine i nie mają wyświetlacza - wszystkie informacje przekazują za pomocą dwóch diodek. Uważam, że brak
wyświetlacza to zaleta, nie wada - spodziewam się, że wyświetlacz ciosu bloczkiem, butem, czy szeklą nie przeżyje, a autopilot w kokpicie obrywa
nieraz solidnie.
Osiem lat temu, kierując się skadinąd słuszną zasadą, by instalować urządzenia "o numer większe" niż niezbędne minimum, kupiłem TP22.
Myślałem też o połączeniu autopilota z komputerem i wiatromierzem. Po latach, zapał do łączenia z komputerem mi minął (nie jest to potrzebne),
a wiatromierza nadal "Lotta" się nie dorobiła. W zeszłym roku, po dwóch awariach poczciwego TP22, kupiłem TP10, uznając, że przy przeważnie
samotnym pływaniu trzeba mieć zapasowego sternika. TP22 został naprawiony.
Teraz używam głównie TP10. Steruje dużo mniej nerwowo niż TP22, a równie skutecznie. Bierze mniej prądu. Może to jednak kwestia lepszego
dobrania autopilota do wielkości łódki. Wygląda, że w tym przypadku zasada, by kupować większe się nie sprawdziłą. A może przez 7 lat
zmieniła się technologia (i tylko z zewnątrz autopiloty wyglądają identycznie).
Wtyczki to osobna historia. TP22 sprzedawany jest z absolutnie niestandardową 9-pinową wtyczką. TP10 - bez wtyczki - dwa gołe kabelki.
Zależało mi, by móc oba autopiloty podłączać do tego samego gniazda w kokpicie - otrzymanego wraz z TP22. Znalazłem wtyczkę po rocznych
poszukiwaniach - z demobilu. Kupowanie 9-pinowej, nieprzyzwoicie drogiej wtyczki, by podłączyć 2 kabelki, jest zapewne objawem jakiegoś zboczenia.
Co do instalacji: jest szczegółowa instrukcja. Nie widzę miejsca na eksperymentalne dobieranie położenia na rumplu.
Ze skutecznością autopilotowego sterowania bywa różnie. W pełnym bajdewindzie, na dużej fali, w lipcu przez 20 godzin nie dotykałem
rumpla - dosłownie - lekko tylko korygując kurs przyciskami. Nudne to płynięcie było strasznie. Miesiąc później, w powrotnej drodze, w
bagsztagu, przy podobnie dużej fali, woziło zdecydowanie zbyt mocno - większość czasu sterowałem ręcznie.
To chyba tyle uwag. Aha: odwrotne podłączenie zasilania, psuje autopilota skutecznie - sprawdziłem - radzę uważać przy prowizorycznych
podłączeniach "na próbę".
Pozdrawiam,
Marcin Palacz
Albin Vega "Lotta"
Przeczytałem z zaciekawieniem komentarz Marcina, ponieważ nigdy nie używałem autopilotów rumplowych SIMRADA.
Sądzę, że doświadczenie Marcina jest cenne.
-------------------------------
Co do wad wyświetlacza: nie jest on słabym punktem. Jest niezbędny, aby wyświetlać dane dotyczące kalibracji oraz trybu pracy - bez tego byłoby to dość uciążliwe. Piszę to jako człowiek, który w swoim życiu miał okres purytański, jeśli chodzi o elektronikę (budowałem dla siebie z wypiekami na twarzy komputery w oparciu o 8080, klawiaturę kalkulatorową i czytniki taśmy perforowanej, marząc o asemblerze jako języku wysokiego poziomu).
Natomiast z ST2000+ trzeba bardzo uważać, bo jest słabo wodoszczelny. Z dwóch egzemplarzy, które anonimowy sponsor podarował śp. Edkowi na Jester - oba miały uszkodzone uszczelki obwiedniowe. Oba reanimowaliśmy skutecznie deszczowej nocy w słabym świetle latarki przy pomocy sikaflexu. Działały do końca.
Na moje doświadczenie autopilot rumplowy zdycha na morzu szybko, chyba, że:
a. Pracuje poprzez system cięgien pod pokładem (bardzo eleganckie i skuteczne rozwiązanie wymyślił Jurek Sychut na "Dokanie" – przybyłem, zobaczyłem i zachwyciłem się). Konstrukcja bazowała na systemie bloczków i cięgien. Być może można by to było zrobić jeszcze prościej stosując standardowe cięgno typu teleflex.
b. Jest na stale umieszczony w przeźroczystej torbie igielitowej z której na końcu formujemy harmonijkę, aby umożliwić ruch popychacza rumpla. W środku torby torebka z żelem higroskopijnym lub ostatecznie z suchym ryżem wymieniana raz na sezon).
Co do łączenie autopilota z komputerem to również mi wydaje się to próbą zaprojektowania zdalnie sterowanej turbiny do gaszenia świec. Nie mogę wymyśleć sensownego zastosowania do tego – ale może Koledzy z motorówek coś by znaleźli – funkcja AutoTack jakoś nie uwiodła moje wyobraźni, pomijając to, że nie mam samohalsującego foka.
Ale już połączenie ze wskaźnikiem wiatru, dla emulacji samosteru wiatrowego uważałbym za warte pochylenia się. Jest to bardzo proste i gdy znajdzie się choć jeden zainteresowany opiszę to w kolejnym artykule. Kiedyś uważałem to za nonsens ze względu na prądożerność – ale teraz, gdy mam pod pokładem 600Ah w relatywnie lekkich akumulatorach żelowych i mocny alternator to te 1.2-.1.5 Ah tak bardzo mnie nie boli. Zwłaszcza z w porównaniu z 5 A, które round the clock wychłeptuje mi laptop, na którym moja córeczka Irenka ogląda filmy.
Tadeusz
"Lotta" jeszcze się nie dorobiła wiatromierza…
-----------------------
Marcinie! Złodziej który połaszczył się na wiatraczek z ST40 Raymarine, gdy maszt "Donalda" spał snem zimowym w hangarze, obłamując go uszkodził elektronikę przetwornika kierunku i siły wiatru. Trudne do dostania, a nowy zestaw kosztuje około 1900 zł.
W przeddzień wypłynięcia kupiłem najtańszą stację bezprzewodową meteo (160 zł) z wiatromierzem. Garść bateryjek, dwustronna taśma klejąca do dywanów do przymocowania wyświetlacza w kabinie – i po półgodzinie konfigurowania kanałów komunikowania się urządzeń wszystko zadziałało.
Przez 2 tygodnie mieliśmy frajdę analizując na ekraniku korelację kierunków prędkości wiatru, rejestrowanych gradientów zmian ciśnienia, wilgotności, opadu, itd.
Dokładność wskazywania kierunku jest duża, co do prędkości wiatru – może być - od 2w w górę.
Taktyka w regatach VOLVO OCEAN RACE na kolana pewnie by nie rzuciła – ale nie można być zbyt chciwym za cenę rodzinnego obiadu w portowej tawernie.
Opcja do rozważenia na "Lottę"?
Tadeusz
--------------------------------
PS. Inna opcja dla używających komputerów nawigacyjnych. Kombinacja ręcznego wiatromierza i małej kamerki patrzącej na wyświetlacz wiatromierza? Koszt porównywalny. Inne inspiracje?
PS 2 Powtarzały się pytania – czy można wskazania wiatromierza starszego typu (z NMEA 0183) wyświetlić na ekranie komputera? Odpowiedź – tak, to jest proste. Tutaj macie odpowiedni program (za darmo):
http://www.navmonpc.com/index.html Interfejs nie jest najpiękniejszy, ale rejestrację siły i kierunków wiatru uważam za cenną opcję. W jednym kawałku macie również obsługę AIS i echosondy oraz innych instrumentów.
Przez wiele lat walczyłem o utrzymanie różnych łódek na kursach baksztagowych.
Zero sukcesów.
Aż wpadłem na pomysł, aby stawiać 2 foki rezygnując z grota. O dziwo działają lepiej, gdy jeden jest postawiony na forsztagu, a drugi na stensztagu. Ale postawione na jednym sztagu też działają dobrze.
Muszę przyznać, że nie rozumiem do końca aerodynamiki ich współdziałania, ale:
1. Nawet 2 różnej wielkości foki działają doskonale stabilizując kurs (różnica jest tylko taka, że jachty z krótszym kilem lepiej się prowadzą gdy mają ster zablokowany na sztywno, a jachty z węższą płetwą balastową lepiej się zachowują z gumowymi amortyzatorami na rumplu). Mierzony przeze mnie XTE (błąd kursowy zamykał się zazwyczaj w 1 kablu (1/3 kabla przy moim aktywnym sterowaniu + uzyskiwałem oczywiście lepsze prędkości średnie – dla Donalda różnice z pomiarów tegorocznych pokazują, że przy wietrze stałym 7 plus szkwały (niedramatyczne) wynosi około 0,7-0,9 w.)
2. Nawet najprymitywniejszy spinakerbom (nieodciążony o złym punkcie mocowania na maszcie) czyni cuda. Eksperymentujemy z optymalnym ustawieniem poprzez wybieranie szotów obu foków – ale nie ma tutaj reguły, który powinien być bardziej wybrany. W każdym jachcie występowała jedna kombinacja, która dla zadanego kursu była bardzo wyraźnie lepsza niż inne.
3. Jacht pod dwoma fokami wyniesionymi do przodu ma ruchy daleko łagodniejsze, niż gdy jest prowadzony przez sternika – wszyscy kukowie potwierdzają to z całą stanowczością.
4. Uwaga! Nie testowałem tego rozwiązania powyżej 8B – bo bałem się o obciążenia achtersztagów (miałem tylko jednego małego foka sztormowego). Ale w przyszłym sezonie mam zamiar przeprowadzić serię eksperymentów – o ile Pan Bóg pobłogosławi właściwą pogodą testową. Wypróbowanym przez nas miejscem na Bałtyku do ćwiczenia technik sztormowania jest cieśnina Femer Belt. Nawet gdy na całym południowym Bałtyku jest ładnie, to tam zazwyczaj jest paskudnie – zwłaszcza w dni, w której następuje odkrętka wiatru z W na E lub odwrotnie. Tam możecie wiarygodnie sprawdzić Waszą dryfkotwę i umiejętność stawania w dryf.
5. Dobrą pogodę można przeczekać w porcie Rodbyhavn – jest tani i dobrze skomunikowany w obie strony (prom lub pociąg) – w okolicy wiele ciekawych miejsc. Wejście do akwatorium ma prawie 60 m i wpływacie bezpiecznie przy każdej pogodzie (posługując się silnikiem i rozumem, z pewnym priorytetem dla rozumu).
.T
Witam.
Wracając do domu, gdzieś na Morzu Botnickim przy wietrze 3- 4B miałem okazję sprawdzc ową metodę na motyla.
Było bardzo dobrze, do tego autopilot i ręce wolne.
Dziękuję i pozdrawiam:
Marek Kaczorowski.
--------------------------------------
PS. Mam pytanie do Tadeusza Lisa: czytając poprzednie artykuły wspomniałeś o tabletach Panasonic. Właśnie na Allegro ukazały się owe urządzenia,
proszę o podpowiedz, które ewentualnie z nich wybrać?. Nie będę używał map, z programów to obsługujące GPSy Garmin 76 i 421s,pogodowy JVComm32
(sprawdził się w rejsie na Zat. Botnicką), itp.,typowe dla potrzeb żeglugi. http://allegro.pl/listing/user/listing.php?id=89253&order=p&us_id=5633798
Tak, Marku. To jest dokładnie to czego potrzebujesz – ale weź ten model http://allegro.pl/panasonic-cf-18-mk4-1-5gb-80gb-wifi-gsm-com-sd-xp-i3539936308.html nie ten tańszy, który wymieniasz w linku. Wyjaśnienie w naszym wcześniejszym artykule. Pytania szczegółowe – na ręce Don Jorge.
Do czego chcesz go używać na jachcie? Może podpowiem Wam, jakie akcesoria dodatkowe sprawdziły mi się do niego?
Pozdrawiam.
Tadeusz
Te elementy złączne są rzeczywiście w bardzo dobrej cenie.
Dzięki, już zamówiłem gniazdo.
Z mojego doświadczenia najwygodniej jest je umieścić w jaskółce i skierować do dołu – wtedy powinno działać długo i pewnie.
Tadeusz
Witam cały Klan SSI.
Dostałem kilka ciekawych pytań o możliwość użycia relatywnie taniego autopilota na cięższych jachtach. Rozmówcy byli bardzo pomysłowi w wymyślaniu systemów bloczków i ewentualnych przekładni mechanicznych, które miałyby wzmocnić siłę popychacza na sterze.
Wydaje mi się, że jest to jednak droga nie do końca poprawna – gdyż zwiększając siłę poprzez przekładnię mechaniczną ograniczamy i tak nieprzesadny skok.
Ale rozwiązaniem które na pewno zadziała jest skojarzenie autopilota elektrycznego z mechanizmem wykonawczym samosteru wiatrowego. Tutaj przykładowe opis.
http://yachtvalhalla.net/articles/windvane/windvane.html
Idea polega na tym, aby autopilot pełnił funkcję zadajnika kursu (w zastępstwie płata wiatrowego – gdy ten nie działa z braku wiatru lub działa umiarkowanie poprawnie na kursach zbliżonych do pełnych). Sama siła potrzebna na sterze byłaby wtedy generowana przez standardowe rozwiązanie samosteru wiatrowego – na przykład przez płetwę Flettnera. Ładną, inspirującą galerię znajdziecie pod tym adresem:
http://www.hydrovane.com/galleries/tiller-pilots/
Proszę też zwrócić uwagę, że w "Praktyce Bałtyckiej po latach" (mam nadzieję, że poza własnym egzemplarzem kupiliście kilka innych na upominki dla przyjaciół – jest to wyraz właściwej postawy obywatelskiej promującej żeglarstwo swobodne) jest opublikowany rysunek bardzo eleganckiego, prostego samosteru – łatwego do wykonania przy bardzo ograniczonych możliwościach warsztatowych. Jeśli mu się uważnie przyjrzycie, to zauważycie, że skojarzenie go z autopilotem jest dziecinną igraszką. Dla Kolegów, którzy mają stery pawężowe dobrym rozwiązaniem może być urocza prostota rozwiązania zastosowanego na jachcie "Trismus"
http://les.trismus.free.fr/wikinimst/wakka.php?wiki=ConservateurDallure
Więcej o "Trismusie" tutaj: http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=1009&page=660
Tak na marginesie, to w nocnych pociągach z lubością oddaje się wykopaliskom w archiwach SSI.
Nie macie pojęcia ile cennych rzeczy tam można znaleźć!
Pozdrawiam.
T.L.