CUI BONO ?
News traktuje o artykule niejakiej Miry Suchodolskiej, która w internecie przedstawia się tak: dziennikarz, socjolog, politolog, wykładowca. I talej nieskromnie: jestem świetnym dziennikarzem i jeszcze lepszym redaktorem. Znam się na socjologii, psychologii, makroekonomii, hotelarstwie (technik hotelarz primo voto), polityce. Pracowałam w Super Expressie, Newsweeku, Polsce the Times, Dzienniku Gazecie Prawnej (o radiu nie wspomnę). Umiem zarządzać zespołem i w miękki sposób wypruwać z niego flaki. Nawet jak zwalniam, to mnie lubią. Zarabiam na siebie od 18.r.ż. Cel: zarządzanie zespołem, który jest większy niż 100 osób (wyzwanie).
Tyle redakcji pewnie dlatego że Panii Mira pozwala sobie pisywać o sprawach, o których nie ma nawet zielonego pojęcia. Jakoś mi się wydaje, że tym razem popełniła artykuł na konkretne zamówienie. W starozytnym Rzymie mottem tropienia każdego występku byłó pytanie: "w czyim interesie".
Pani Mira nie raczyła zapytać promotorów liberalizacji żeglarstwa o zdanie. Pani Mira uważa, że sprawę zna lepiej niż Rada Armatorska SAJ, w której sklad wchodzą bardzo doswiadczeni kapitanowie jachtowi (w tym jeden - zawodowy). Natomiast sprawę chyba omówiła z Funiem.
Pani Mira była też pewnie na wagarach, kiedy w szkole podawano wzór E = m x V2./2 Pani Mira ponoć jest wykładowcą. Mój Boże - współczuję jej studentom.
Wakacje Autorce radzę spędzić w Szwecji. To rozszerzy jej horyzonty.
A teraz przeczytajcie kpiarską polemikę Andrzeja Colonela Remiszewskiego.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
---------------------------------
Szalona kobieta przy kompie
W wydawałoby się, poważnej gazecie („Dziennik Gazeta Prawna” z 22 kwietnia 2013 nr 78/3468), pełniąca, wydawałoby się, poważną funkcję sekretarza redakcji Mira Suchodolska popełniła tekścik, który trudno potraktować poważnie. I na tym można by zakończyć, gdyby nie jeden kłopot. Otóż nieszczęsny „Dziennik Gazeta Prawna” ma renomę organu poważnego, czytują go ludzie poważni, na stanowiskach, którzy nie mogąc znać się na wszystkim, z tego źródła uzupełniają swoją wiedzę o świecie, polityce i prawie. I dlatego milczeć nie można.
Komentarz opublikowany na stronie 2 pod tytułem „Szalone dzieci na wodzie” to mieszanina bredni i kłamstwa!
Suchodolska komentuje liberalizacyjny efekt rozporządzenia w sprawie uprawiania turystyki wodnej podpisanego niedawno przez minister Muchę. Zaczyna od pochwalenia rządu za tendencje do deregulacji gospodarki i zaraz przestrzega, że czasem deregulacja może przynieść większe szkody, niż uciążliwość prawa. Jako przykład powołuje hipotetyczną możliwość zniesienia prawa jazdy dla osobówek, z pozostawieniem go dla kierowców tirów. Uznaje zniesienie obowiązku patentowego w 2008 roku za taką, cyt.: „głupotę” (już pomińmy, że pisze o „łódkach o długości burty nieprzekraczającej 7,5 m”. Na końcu tekstu pojawia się mimochodem informacja o „białym szkwale, który w 2007 roku zabił na jeziorach mazurskich 12 osób”.
Szalona kobieta przy kompie
W wydawałoby się, poważnej gazecie („Dziennik Gazeta Prawna” z 22 kwietnia 2013 nr 78/3468), pełniąca, wydawałoby się, poważną funkcję sekretarza redakcji Mira Suchodolska popełniła tekścik, który trudno potraktować poważnie. I na tym można by zakończyć, gdyby nie jeden kłopot. Otóż nieszczęsny „Dziennik Gazeta Prawna” ma renomę organu poważnego, czytują go ludzie poważni, na stanowiskach, którzy nie mogąc znać się na wszystkim, z tego źródła uzupełniają swoją wiedzę o świecie, polityce i prawie. I dlatego milczeć nie można.
Komentarz opublikowany na stronie 2 pod tytułem „Szalone dzieci na wodzie” to mieszanina bredni i kłamstwa!
Suchodolska komentuje liberalizacyjny efekt rozporządzenia w sprawie uprawiania turystyki wodnej podpisanego niedawno przez minister Muchę. Zaczyna od pochwalenia rządu za tendencje do deregulacji gospodarki i zaraz przestrzega, że czasem deregulacja może przynieść większe szkody, niż uciążliwość prawa. Jako przykład powołuje hipotetyczną możliwość zniesienia prawa jazdy dla osobówek, z pozostawieniem go dla kierowców tirów. Uznaje zniesienie obowiązku patentowego w 2008 roku za taką, cyt.: „głupotę” (już pomińmy, że pisze o „łódkach o długości burty nieprzekraczającej 7,5 m”. Na końcu tekstu pojawia się mimochodem informacja o „białym szkwale, który w 2007 roku zabił na jeziorach mazurskich 12 osób”.
Artykuł Pani Miry Suchodolskiej Ileż to forsy można zrobić na patentach. Fot. Marian Lenz.
.
Żeby nie pozostawić niedomówień, brednią jest porównywanie energii kinetycznej pojazdów drogowych i jachtów oraz intensywności ruchu na drogach i na wodzie, nawet na zatłoczonych Mazurach. Nie będę udzielał Suchodolskiej bezpłatnych korepetycji z fizyki, niech wróci do szkoły z pożytkiem dla siebie i dla czytelników, za moich czasów było to w materiale z fizyki w klasie VI podstawówki.
Kłamstwem jest insynuacyjne sugerowanie związku między „bezpatenciem”, a ilością ofiar tzw. „białego szkwału”. Ponieważ pamięć ludzka jest ulotna, a czytają nas coraz młodsi ludzie, to przypomnę, że wszyscy sternicy jachtów, które uległy wypadkom tamtego dnia na Mazurach, mieli ówcześnie obowiązujące uprawnienia i patenty.
Będę nudny ale przypomnę, że zgodnie z informacjami publikowanymi w mediach w ubiegłym sezonie na Mazurach nie było ani jednego wypadku śmiertelnego związanego bezpośrednio z żeglowaniem, że Policja i WOPR oficjalnie potwierdziły, że nie obserwują pogorszenia stanu bezpieczeństwa, mimo obowiązującego od czterech lat rozluźnienia przepisów i częściowego zniesienia patentów.
Dalej będę nudny i przypomnę, że hekatomby żeglarzy nie przeżywają także kraje sąsiednie, w których leniwe władze, nie zadbały o to by ich obciążyć obowiązkiem zdawania egzaminów. Za to w niektórych z tych krajów, gazeta publikująca taki bełkot, straciłaby zaufanie czytelników. Tak jak właśnie straciła moje.
Żeby nie pozostawić niedomówień, brednią jest porównywanie energii kinetycznej pojazdów drogowych i jachtów oraz intensywności ruchu na drogach i na wodzie, nawet na zatłoczonych Mazurach. Nie będę udzielał Suchodolskiej bezpłatnych korepetycji z fizyki, niech wróci do szkoły z pożytkiem dla siebie i dla czytelników, za moich czasów było to w materiale z fizyki w klasie VI podstawówki.
Kłamstwem jest insynuacyjne sugerowanie związku między „bezpatenciem”, a ilością ofiar tzw. „białego szkwału”. Ponieważ pamięć ludzka jest ulotna, a czytają nas coraz młodsi ludzie, to przypomnę, że wszyscy sternicy jachtów, które uległy wypadkom tamtego dnia na Mazurach, mieli ówcześnie obowiązujące uprawnienia i patenty.
Będę nudny ale przypomnę, że zgodnie z informacjami publikowanymi w mediach w ubiegłym sezonie na Mazurach nie było ani jednego wypadku śmiertelnego związanego bezpośrednio z żeglowaniem, że Policja i WOPR oficjalnie potwierdziły, że nie obserwują pogorszenia stanu bezpieczeństwa, mimo obowiązującego od czterech lat rozluźnienia przepisów i częściowego zniesienia patentów.
Dalej będę nudny i przypomnę, że hekatomby żeglarzy nie przeżywają także kraje sąsiednie, w których leniwe władze, nie zadbały o to by ich obciążyć obowiązkiem zdawania egzaminów. Za to w niektórych z tych krajów, gazeta publikująca taki bełkot, straciłaby zaufanie czytelników. Tak jak właśnie straciła moje.
Zadbam o nie wznowienie prenumeraty.
Andrzej Colonel Remiszewski
Andrzej Colonel Remiszewski
UWAGA! UWAGA! ACHTUNG! ACHTUNG!
SZALONE DZIECKO NA GŁODZIE CHWYCIŁO PIÓRO. STOP.
ZALECAM 800 TYS. PRZYZNAJĄCYCH SIĘ DO ŻEGLOWANIA W POLSCE TRZYMANIA SIĘ ZDALA OD BURTY "GAZETY PRAWNEJ" . STOP
TADEUSZ LIS
---------------------------------
Wersja 2
Suche fakty dołują
Zwłaszcza w głównym nurcie
Gdy syczące Pióro
Znajdzie się przy twej burcie…
Przeczytałem artykuł Andrzeja oraz Twój wstęp i przypominam Ci iż największym wrogiem liberalizacji nie był Funio, lecz pan Szabelewski z Polskiego Związku Motorowodnego, właśnie jemu prowadzący konferencję w Ministerstwie zwrócili uwagę na niewłaściwe zachowanie i obrażanie innych jej uczestników, to nie Funio a właśnie Związek Motorowodny wysłał do ministra Adama Jassera nonsensowne pismo przeciw Ministerstwu Sportu- domagając się w nim interwencji i powrotu do „lipcowego potworka”, które zaowocowało moim Listem Otwartym opublikowanym u Ciebie tutaj http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=2147&page=30 jako ostatni komentarz.
Pani Suchodolska pisze „Wyobraźmy sobie np., co by się stało, gdyby jednym skreśleniem ministerialnego pióra zlikwidować konieczność zdawania egzaminu na prawo jazdy. No, może nie dla osób prowadzących wielkie ciężarówki, ale kierowców osobówek. Tak po prostu, pach, i prawa jazdy nie ma. A ty, człowieku, nogę na gaz i sobie radź. Zgroza”
Przypominam wszystkim pani redaktor też), iż podobna sytuacja już miała miejsce w roku1998. Jednym pociągnięciem ministerialnego pióra zlikwidowano „kartę woźnicy” i każdy może prowadzić pojazdy zaprzęgowe, które mogą stworzyć więcej niespodzianek niż samochody, koń może się wystraszyć wiewiórki i ponieść, psi zaprzęg może mieć ochotę sobie tę wiewiórkę złapać i tez ponieść, nawet będąc na postoju, konia ani psa nie da się wyłączyć jednym ruchem kluczyka. I co zgroza? I nic. Nikt nie słyszał o wielkich hekatombach z udziałem pojazdów zaprzęgowych.
Osobiście myślę że gdyby poszło to dalej (na przykład na wszystkie pojazdy osiągające prędkość do 40 kilometrów na godzinę czyli taką jaką osiągają zaprzęgi) też nic by się nie stało, ludzie, chcący się nauczyć jeździć pojazdami, na które nie obowiązuje prawo jazdy, uczyli by się tam gdzie można nabyć jak najwięcej wiedzy a nie kupić papier. Różnica jest tylko jedna za „prawko” płaci się kasę do budżetu a za patenty płaci się do kasy Związków a z własnej kasy budżet nie zrezygnuje.
Obawiam się że w szkole podstawowej i średniej za dużo chodziłem na wagary zawsze myślałem że siłę się określa niutonami a nie „mkw. Żagli”, ale może się nie znam.
Krzysztof
---Margaret Thatcher
Szanowni Koledzy są bardzo poruszeni.
Jednak w swej zapalczywości pomijają naprawdę potężny czynniki ryzyka, który dopiero teraz sobie uświadomiłem, gdy myślę, co może zrobić osobnik z piórem w ręku bez patentu na używanie rozumu.
Otóż może on ( kolejności narastających zagrożeń):
1. Wypić z niego atrament
2. Pomazać ściany redakcji
3. Udławić się skuwką
4. Przebić sobie tchawicę
5. Wykłuć oko
6. Popełnić seppuku
7. J.w - wciągając do zabawy towarzyszy redakcyjnych
8. Napisać artykuł do gazety, która go nieopatrznie zatrudniła.
Ponieważ nie są to zagrożenia błahe, zwłaszcza 8 – dlatego lepiej jest zastosować strategie unikania ryzyka odwracając oczy i portfele od miejsc gdzie moglibyśmy doświadczyć jego skutków.
Drogi Jurku!
PZŻ załapał się do złotej grupy i może wreszcie liczyć na jako takie dotacje
PZMiNW tego nie dostanie.
PZŻ wystawia 3 patenty PZMiNW 4 i patenty dwie licencje więcej wyciągnie kasy z obywatela.
Nie rozszyfrowuję skrótu NW wklei mi proszę ten adres na maila
pozdr
K
Przeczytałem ponownie korespondencję Tadeusza z red. nacz. GP i powtarzam: MONSIEUR, CHAPEAU BAS !
Pisząc wczoraj wieczorem moją odpowiedź na bzdury pani S., znalazłem w tym samym numerze GP, w którym zamieszczono jej błyskotliwy artykuł o nadmiarze swobód w żeglarstwie, drugi artykuł, napisany przez redakcyjnego kolegę tej pani.
Tekst ten zajmuje się ubolewaniam nad brakiem obowiązku uczestnictwa w szkoleniach do egzaminów na stopnie żeglarskie.
Rozmówcą autora był p. Heinrich z PZŻ, który tłumaczył czytelnikom, jakim to poważnym, bodaj konstytucyjnym (choć nie jestem pewien) obowiązkiem tej organizacji jest dbanie o bezpieczeństwo Polaków na wodzie.
Wspomniany artykuł jest we wczorajszym n-rze GP. Nie mogłem się do niego dostać via net, bo nie mam wykupionego abonamentu, ale sygnalizuję - że coż takiego jest i że to czytałem.
Nie wygląda to na przypadkowy zbieg okoliczności, może jeszcze GP coś światłego wyda na ten temat.
Żyjcie wiecznie !
tom
Drogi Jerzy!
Przeraża mnie myśl, że osoba pokroju Pani Miry mogłaby zarządzać zespołem liczącym ponad 100 osób. Pomijam już fakt, że jako osoba pływająca po naszych wodach nie rozumie konsekwencji fizycznych zależności (prócz wzoru podanego na tej stronie wyżej - gęstość wody to 1000 kg/m3, a 1 metr sześcienny powietrza ma masę nieco ponad 1 kg – jakie to ma konsekwencje dla kadłuba jachtu versus karoseria samochodu, pisać chyba nie muszę ;-)) i że prowadzona niewprawną ręką łódź żaglowa wolno (o ile w ogóle!) płynie...
Przeraża mnie (nie mniej niż Panią Mirę wizja “zielonego, niedoświadczonego żeglarza”), że mogłaby decydować z taką samą niefrasobliwością o ich losie, jak decyduje się na potępienie w czambuł wysiłków znacznej części środowiska żeglarskiego, które od lat walczy o poluzowanie gorsetu przepisów obowiązujących żeglarzy. Nawet kilku zawziętych przeciwników liberalizacji cichcem zmieniło zdanie, bo to oprotestowywane uwolnienie żeglarzy dało im zyski płynące ze zwiększonej liczby czarterów z ich firm i... napływu kandydatów na szkolenia! Takie są fakty, które “Żagle” – obok dorocznych raportów o bezpieczeństwie na Mazurach opartych na oficjalnych danych Policji – od początku epoki bezpatencia (dla jachtów do 7,5 m długości PO POKŁADZIE) pieczołowicie zbierają. Już o tym, że mazurski szkwał z 2007 r. w pełni obalił mit o tym, że urzędowy patent chroni przed nieszczęściem na wodzie nie wspominam...
Autorka inkryminowanego tekstu zapomina, że żeglarze to ludzie odważni i nie przeraża ich zwiększona liczba jachtów ani mniejsze umiejętności żeglarskie niektórych z nas. Skoro do licznych swoich specjalizacji postanowiła dodać żeglarstwo i pisanie o nim, powinna wiedzieć, że “dziennikarz, socjolog, politolog, wykładowca, znający się na socjologii, psychologii, makroekonomii, hotelarstwie” powinien poznać nie tylko np. opinie stowarzyszeń żeglarskich, ale i zwrócić uwagę na rozwój społeczny i gospodarczy, jaki niesie ze sobą rozwój turystyki i rekreacji żeglarskiej dla zabiedzonego Warmińsko-Mazurskiego czy równie ubogiego Zachodniopomorskiego... Warto...
Co prawda miałem diaboliczny pomysł, że Pani Mira pisze tylko dla nieznających się na żeglowaniu prawników i urzędników (“Dziennik Gazeta Prawna” to wszak ich lektura), a oni lubią mieć wszystko w siatce paragrafów, ustępów (pardon!), przypisów i procedur, więc taka free-wolna forma żeglowania musi budzić w nich wstręt. Po namyśle jednak go odrzuciłem – wszak prawnicy mają swoje doroczne regaty, wielu z nich dobrze żegluje, zna realia i nawet tłumaczenia “świetnego dziennikarza i jeszcze lepszego redaktora” – jak pisze o sobie sama Autorka inkryminowanej pozycji – ich na szczęście nie przekonają...
Pozdrawiam Cię serdecznie!
JureK
Pani Mira ma patent na pisanie, a Francesco Schettino ma patent na pływanie (jeszcze!).
W takim towarzystwie należy się wstydzić wszelkich posiadanych patentów.
ws
fri.info.pl
Don Jorge,
Wysyłam zdjęcia do "Gazety Prawnej" co się stało jachtowi przy prędkości 100 km/h podczas gwałtownego zderzenia się z asfaltem
Wypadek zdarzył się 7 lat temu.
Jacht po 3 tygodniach został zwodowany i pływa do dzisiaj.
Koszt naprawy 2 tysiące złotych
Mariusz Mielec
Kolego Wacławie ! Kolego Wacławie !
Pani Mira posiada tylko jeden porządny patent (dyplom) - technik hotelarz !
Gdyby miała inne, to by się pochwaliła !
R. XXI
dziennikarzom najwyżej Rada Etyki Mediów zwróci uwagę i
taki dziennikarz dalej może pisać brednie i brać ciężkie honoraria
K
Szanowna pani Mira Suchodolska.
Sekretarz Redakcji
Poważnego pisma o tematyce prawniczej.
Rzecznik prasowy wydawnictwa Infor
Napisała pani w gazecie chcącą uchodzić za poważną, felieton dziwnej treści. Chodzi mi o tekst w sprawie patentów.
Zastanawiam się czy poważna gazeta traktująca o prawie może firmować tego typu felietony, ale tylko zastanawiam się bo to nie ja wydaję pieniądze na tą gazetę. Sądząc po lekturze felietonu nie warto szukać porad prawnych w tej gazecie, bo można się nieźle „nadziać”.
Szanowna Pani Sekretarz:
Napisała pani że w 2008 roku ustawodawca zliberalizował przepisy dotyczące uprawiania żeglarstwa przyjemnościowego, w tym wypadku zliberalizowano (czytaj nie są wymagane urzędowe dokumenty pozwalające prowadzić jachty o długości kadłuba do 7,5 m). Pięć lat to jest wystarczający okres czasu, aby można stwierdzić czy zwiększyła się ilość wypadków z tego powodu czy nie.
Napisała pani także że obecnie zniesiony został przepis nakazujący pływanie młodzieży do lat 16 pod nadzorem osób z patentem. Sugeruje pani że teraz to się będzie działo, bo nastąpi run na wodę gimnazjalistów, którzy zerwą się ze smyczy rodzicom, a właściciele firm czarterowych z obłędną rządzą zysku w oczach będą im te jachty pożyczać.
Po pierwsze gdyby pani przeczytała na co pozwala patent żeglarza jachtowego, to nie pisała by pani takich kompromitujących siebie tekstów. Dokument ten uprawnia on do prowadzenia jachtów powyżej 7,5 długości kadłuba na wodach śródlądowych. Osoby do lat 16 mogą realizować powyższe uprawnienia wynikające z posiadania patentu pod nadzorem. Ten zapis dotyczy tylko i wyłącznie jachtów powyżej 7,5 metra, a nie wszystkich jachtów. Opisana przez panią Sportina 682 jest jachtem którym może żeglować osoba nie posiadająca prawem nakazanych zezwoleń. Czyli ten gimnazjalista mógł nią żeglować bez obecnej zmiany w przepisach. Argument kompletnie od „czapy” jakby to nazwała młodzież. W związku z powyższym z tym czy od 2008 roku zauważono watahy gimnazjalistów niszczących jachty statecznych przedstawicieli zawodu dziennikarza zapytam retorycznie?
W Polsce dziwnym trafem te urzędowe papiery wydaje prywatna instytucja zwana PZŻ czyli Polski Związek Żeglarski. Tłumacząc to na przywołaną analogię z samochodami, to tak jakby w naszym kraju pozwolenie zwane prawem jazdy wydawał tylko PZM-ot, a kartę rowerową (gdyby istniała) Polski Związek Kolarski.
Osobiście to bym chciał, aby ta młodzież do 16 roku życia garnęła się tak jak to pani sugeruje w swoim tekście do żeglowania, ja mam przeciwne odczucia. Wyciągnąć dzieciaki z dyskoteki, czy sprzed ekranu monitora dzisiaj jest dosyć dużym wyczynem, wiem coś o tym.
Weźmy teraz na tapetę 20 m2 żagla jedno tonową „masę Sportiny”, która przy mocnym wietrze rozwija sporą prędkość - to znaczy jaką? Zasadniczo to nie będzie więcej niż 8 km nadgodzinę, dla naprawdę świetnego żeglarza, góra 10. Dwa jachty to maksymalnie 15 -20 km/h. Ale kto widział czołówkę na wodzie z udziałem jachtów? Co można zaobserwować? Co najwyżej otarcia burt, spowodowane kolizją w porcie, czy chaosem na śluzie Guzianka, bardziej spowodowane tłokiem i nieprzystosowaniem portów do obecnych wymiarów jachtów. Odnoszę się do śródlądzia, bo w przykładzie przywołała pani jacht nadający się na te akweny. W załączeniu pokazuje zdjęcia holowanego na lawecie jachtu, który uczestniczył w kolizji drogowej. Te uszkodzenia są wynikiem uderzenia jachtu o asfalt przy prędkości holującego go samochodu około 90 km/h.
Moje pytania do redaktora naczelnego są dwa:
· Czy wszystkie teksty zamieszczane w Gazecie Prawnej są pisane na podstawie bzdur wyssanych z palca (nie podano żadnych danych) ?
· Na czyje zapotrzebowanie napisano ten tekst ?
Mariusz Wiącek sternik jachtowy
---------------------------------
Przepraszam - program redakcyjny nie pozwala na wstawianie fotografii do komentarzy.
Jerzy Kuliński
http://www.facebook.com/mira.suchodolska?fref=ts
Pani Mira Suchodolska:
"Nie sądzę, podtrzymuję opinię, że puszczenie bez opieki dzieciaków nie mających przeszkolenia, jest co najmniej
ryzykowne. Nie jest to tylko moja opinia, ale wielu wodniaków.
Obciachowy jest sposób polemiki tego pana, myślę, że on, nie ja powinien się wstydzić. Polemika jest obraźliwa w formie i treści,
odnosząca się do niedopuszczalnych w debacie publicznej argumentów ad personam. I zawiera pewne błędy logiczne. Np. to, że ofiary białego
szkwału miały patenty nie oznacza (co sugeruje autor), że gdyby ich nie miały to by przeżyły. Byłoby ich prawdopodobnie więcej, gdyż mielibyśmy
do czynienia z osobami bez doświadczenia i wyszkolenia. Poza tym, z całym szacunkiem, sam fakt zasiadania w jakimś – nawet najbardziej
szacownym gronie – nie daje patentu na mądrość i wszechwiedzę. Proponuję czytać krytycznie i ze zrozumieniem:)
19 godz. temu"
------------------------------
przeczytałi na Facebooku i przysłał - Krzysztof Kwaśniewski
Jurek,
odpowiedź pani Miry Suchodolskiej (facebook) – moim zdaniem arogancka
M.W.
Drogi Jurku!
Ponieważ ja spowodowałem przedruk z fecebooka pani Miry na Twoją stronę poczułem się zobowiązany te dziewczynę o tym powiadomić, przy okazji napisałem jej swoje zdanie na temat jej wypowiedzi
Pozdr
K
----------------------------------------------------
Pani Redaktor!
Myślę iż ktoś Pani zdrowo „nawinął makaron na uszy” i dlatego powtarza Pani niestworzone rzeczy. Rozporządzenie to w żadnej mierze nie rozszerzyło możliwości pływania bez kwalifikacji, radzę przeczytać mój list otwarty do Ministra Adama Jassera (tutaj http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=2147&page=30 jako ostatni komentarz) piszę w nim również o braku wymogu obowiązkowych kursów na uprawnienia zawodowe. Sam osobiście sugerowałem wiek 16 lat, gdyż właśnie ta granica wieku istniała na początku lat siedemdziesiątych na identyczne uprawnienia (wtedy nazywało się to sternik jachtowy p.u.). I również nie wymagało się zaliczenia obowiązkowego kursu, musiała być jedynie praktyka na wodach śródlądowych i morskich oraz egzamin, którego tu nie zniesiono a właśnie on weryfikuje wiedzę, myślę jednak iż dziś młodzież dojrzewa nieco szybciej niż pokolenie ich dziadków (moje), dla którego stworzono tę granicę .
Nikt nikomu nie daje patentu na mądrość, zwłaszcza funkcja prezesa Stowarzyszenia lub stanowisko w redakcji jakiejkolwiek gazety, ale inż. Andrzej Remiszewski - autor polemiki jest od przeszło 30 lat jachtowym kapitanem żeglugi wielkiej i rzeczoznawcą technicznym PZŻ, ma za sobą prowadzenie wielu i ciekawych i trudnych rejsów, między innymi z przejściem Atlantyku, do tego jeszcze jest synem jedynej Słowianki i czwartej kobiety co samotnie przepłynęła Atlantyk, siostrzeńcem jednej z 3 ech pierwszych polskich kobiet – kapitanów jachtowych oraz starszym bratem medalistki Mistrzostw Polski w żeglarstwie (również legitymującej się patentem kapitańskim) i naprawdę na żeglarstwie się zna podejrzewam że znacznie lepiej od osoby będącej Pani informatorem. Można mieć inne zdanie (mi się to często zdarza) ale negowanie jego wysokich kwalifikacji jest kolejną kuchą z Pani strony.
Pozdrawiam
Krzysztof Kwaśniewski
http://www.zapalki.kwasniewska.pl/krzysztof.html
p.s. Pozwoliłem sobie skopiować Pani wypowiedź z fecebooka i przekazać Jerzemu Kulińskiemu, myślę iż chętnie opublikuje On również Pani odpowiedź na moja niniejszą wypowiedź, którą też Jemu wysyłam.
KSzanowni Koledzy
Ostatnie orzeczenie Sądu w sprawie Pani Beaty Sawickiej nie pozostawia wątpliwości.
Uświadamia nam w całej rozciągłości jak łatwo jest omamić i uwieść kobietę !
(zresztą każdy z nas ma w tej sprawie własne doświadczenia)
Dlatego pamiętając również o tym, że wątpliwości należy tłumaczyć na korzyść oskarżonego
i korzystając z tego precedensu wnioskuję o łagodne traktowanie Pani Miry.
Wprawdzie ulegając podszeptom mojego szefa Mefista jest moralnie winna jednak
karę należy jej darować.
Na jej korzyść przemawia również fakt, że nie posiada jachtu, bo gdyby miała,
to zamiast tytułować się: redaktor, dziennikarz, ekonomista, politolog et cetera, et cetera…..
i wypowiadać się w cudzym, a nie własnym imieniu
wypowiadałaby się: Ja armator s/y „Jak Marzenie” et cetera, et cetera……
Jestem pewien i zapewniam Was Szanowni Koledzy, że będąc właścicielem s/y „Jak Marzenie”
w krótkim czasie, w te pędy, wstąpiłaby do szacownego gremium Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych (SAJ)
- dlatego jak we wniosku.
R. XXI
Dzi�kuj� za odpowied� i ch�� rozmowy. Z g�ry si� na ni� cisz�, w dogodnym dla mas obojga czasie. Prosz� da� zna�. Co do naszej korespondencji to zostawiam decyzj� Panu. Pozdrawiam
Pani
Szanowny Panie,
Mam pomys�: spotkajmy si� i porozmawiajmy. Mo�e b�dzie to przyczynkiem do du�ego, analityczna ego tekstu (a takiego domaga� si� na ten temat jeden z Pana koleg�w). Ich te� zreszt� serdecznie zapraszam. Mo�emy pogada�, nawet pokrzycze� na siebie, je�li do czego� tajnego to doprowadzi.
O czym Pani Mira chciałaby dyskutować ?
Wszystko już dawno zostało „przedyskutowane” !
Prócz tego nie jest stroną !
Nie stanowi prawa !
(Kodeks Boziewicza zabrania pojedynkowania się z kobietą)
Ustawia się w tak ostatnio typową, dla „czwartej władzy”, rolę „arbitra” !
Takie „naparzanki” i „roztrząsania” rzekomych problemów oglądamy codziennie w TV !
W różnych „szołach” !
Ring wolny ! Pierwsze starcie ! Gong !
Nic z tego nie wynika !
Nie ma rady, trzeba pójść do Canossy !
Czyli powinna posypać głowę popiołem i kwita !
Albowiem im dalej w las, tym więcej drzew !
R. XXI
Tadeusz Lis napisał o 800.000 przyznajacych sie do żeglowania.A ja sie grzecznie zapytytowywuję -Czy wszyscy żeglujacy to liberalni radykałowie? Śmiem wątpić!
Był taki w polityce Korwin -Mikke,ktory jest np. przeciw zakazowi zakładowi pasów bezp. w samochodzie. Cos mi sie wydaje , że we władzach SAJ-u coraz więcej takich radykałów.
Ale ja ani radykał ,ani Korwin,ani Mikke!
I jak tak dalej pójdzie to uznam /jak nie tak dawno były prezes SAJ/,że trza znaleść inna umiarkowaną organizację.
Łączę pozdrowienia
Witold PawłowskiStanowisko radykalne, czyli to z którym ja się utożsamiam, czyli żadnych urzędowych papierów do żeglowania jachtami do 18 metrów jest potrzebne.
Dlaczego wyznacza ramy dyskusji?
Gdy nie będzie powyższego stanowiska to bardziej liberalne stanowisko będzie skrajne i w negocjacjach z urzędnikami i pole do dyskusji się zawęża.
Żadnych urzędowych papierów nawet na tak zwane komercyjne żeglowanie.
Dlaczego?
Bo zadyskutujemy się na śmierć o definicję co to znaczy „komercyjny”.
Mariusz port Mielec