ARTYKUŁ POD TEZĘ

Lubię oglądać w telewizji siatkówkę pań. Dziewczyny jak sprężyny i do tego w ładniejszych od koszykarskich strojach. "Portal Morski" to poważna strona internetowa - pasjonująca się masowcami, kontenerowcami, gazoportem, ale której redaktorzy pewnie też od czasu do czasu lubią oglądać coś pięknego, czyli jachty z wypełnionymi wiatrem żaglami. Pomiędzy "Portalem Morskim", a "Subiektywnym Serwisem Informacyjnym" zarysowała się jakby pewna istotna różnica -  SSI nie zamieszcza tekstów, których Autorzy o opisywanych przez siebie sprawach nie mają zielonego pojęcia. Na przykład o siatkówce pań.

"Portal Morski" zamieścił artykuł niejakiego pana Huberta B. (nie swat, nie brat - nie znam człowieka, nigdy o nim nawet nie słyszałem), który dał popis czytania SSI bez zrozumienia, a na dodatek bez pojęcia o tym czym są procedury legislacyjne. Jakoś mi to pachnie tekstem pod tezę. Taką uzgodnioną tu i tam.

Do "Portalu Morskiego" mam sympatę i jakoś się łudzę, że został podprowadzony.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

_________________________________

ŚMIAĆ SIĘ, CZY PŁAKAĆ?

Był to do niedawna fajny miesięcznik „Nasze morze”, w pewnym sensie spadkobierca dawnego, istniejącego i redagowanego przez Jerzego Micińskiego kilkadziesiąt lat „Morza”. To kultowe dziś pismo było dla mojego (oraz poprzednich i następnych) pokolenia źródłem wiedzy i inspiracją do zainteresowania się sprawami morskimi. Pod wpływem procesów rynkowych papierowa wersja „Naszego Morza” została zastąpiona jedynie przez elektroniczną i oto, co można tam wyczytać:

Cytuję (podkreślenia moje) z http://www.portalmorski.pl/inne-sfery/zeglarstwo/33183-mozna-zeglowac-bez-uprawnien

.

.

Można żeglować bez uprawnień .

wtorek, 16 października 2012 12:12 Hubert Bierndgarski

Od 15 października polscy żeglarze mogą pływać bez uprawnień. Tego dnia wygasło bowiem rozporządzenie ministra sportu z 2010 roku dotyczące uprawnień żeglarskich. Nowe nie zostało jeszcze przygotowane. Dokument jest w Sejmie. Urzędnicy z Ministerstwa Sportu i Turystyki zapewniają, że problemu nie ma, bo sezon żeglarski już się skończył, a do wiosny 2013 roku nowe przepisy zostaną wprowadzone.

Do 15 października tego roku beż żadnych uprawnień można było pływać po śródlądziu jedynie jachtem do 7,5 m2 powierzchni żagla lub motorówką, której moc silnika nie przekraczała 13 KM. Po wygaśnięciu rozporządzenia, każdy może wsiąść nawet na duży jacht rekreacyjny i nim żeglować. Nie ma obecnie żadnych przepisów regulujących uprawnienia żeglarskie, graniczenia i obowiązki, jakie stopnie te nakładają na ich posiadaczy.

Zdaniem środowiska żeglarskiego to wielki problem, bo osoby bez uprawnień mogą wyrządzić wiele szkód. Poza tym, system uprawnień dotyczy także żeglowania poza naszym krajem, co oznacza, że np. w Chorwacji również nie obowiązują te przepisy.

Dodatkowo, nie można przyznawać uprawnień żeglarskich osobom, które właśnie ukończyły kursy i szkolenia. Nie ma podstawy prawnej, do której można się odnieść.

Cezary Grzanka z Departamentu Rozwoju i Promocji Sportu w Ministerstwie Sportu i Turystyki, w wywiadzie dla Programu Pierwszego Polskiego Radia powiedział, że problem pojawił się w momencie, kiedy parlamentarzyści wprowadzili zmiany w rozporządzeniach. Dlatego wydłużył się proces ich legislacji. Nowe rozporządzenie ma się jednak pojawić na początku 2013 roku.

- Ten sezon już się kończy, a do przyszłorocznego przepisy będą już gotowe - dodaje Grzanka. - Natomiast stopnie żeglarskie do czasu przyjęcia nowych przepisów będą przyznawane na starych zasadach.

---------------------------

Zastanawiałem się, czy zauważyć tego potworka „dziennikarstwa”, ale ponieważ został popełniony na łamach portalu zwącego się morskim i przez autora o znanym z publikacji w prasie fachowej nazwisku, uznałem, że milczeć nie należy.

Na początek tłumaczę jasno Panu B., jak chłop krowie, że rozporządzenia wydają ministrowie, a nie parlament. W Sejmie nie ma, bo nie może być żadnego dokumentu, a parlamentarzyści wprowadzili zmiany w ustawach, a nie rozporządzeniach. Co więcej uczynili to dwa lata temu, tekst ustawy był znany niemal trzy lata temu. Ministerstwo Sportu doskonale o tym wiedziało, bo zmiany zostały dokonane nowelizacja ustawy o sporcie. Tylko dziwić się należy dlaczego projektu stosownego rozporządzenia nie dołączono wtedy do projektu ustawy, jak by nakazywała dobra praktyka legislacyjna. Tak postępuje m. in. „ministerstwo właściwe do spraw gospodarki morskiej”, wykazując przy tym dobra wole do konsultowania przepisów z różnymi środowiskami. Tak przy okazji rozporządzenie, które straciło moc pochodzi z roku 2006, a nie 2010.

To, że pan B. nie odróżnia długości jachtu od powierzchni ożaglowania to drobiazg. „Wiedza prawnicza” Pana B. Powoduje, że nie dziwi też ostatnie zdanie artykułu, ciekawe tylko, co zrobi Pan B. jeśli chętni na posiadanie patentów na starych zasadach zaczną się do niego zgłaszać o ich wydanie, bo jako żywo żadna instytucja państwowa ani organizacja uczynić tego bez podstawy prawnej nie może.

To były drobiazgi. Teraz przechodzimy do sprawy poważniejszej, powtórzę cytat:

Zdaniem środowiska żeglarskiego... Jakiego środowiska Panie B.? Czy uważa Pan, że jeden zawodowy działacz żeglarski, z którym Pan rozmawiał, to jest całe środowisko żeglarskie? Może nie wie Pan, że w Polsce żegluje, mniej lub bardziej aktywnie, około miliona osób? I siła faktu stanowią oni wiele środowisk, o różnych poglądach, nawet tak absurdalnych jak ciągu dalszym cytowanego zdania:

....to wielki problem, bo osoby bez uprawnień mogą wyrządzić wiele szkód. Nie jestem całym środowiskiem żeglarskim, wyrażam tu pogląd osobisty i jednego ze środowisk, które w pewnym sensie reprezentuję. Nie kwestionuję więc, że znalazł Pan kogoś, kto całkiem na poważnie tak powiedział. Ale informuję Pana uprzejmie, że od czasu, kiedy 95% polskich jachtów śródlądowych można prowadzić bez obowiązkowych uprawnień i patentów, ilość wypadków nie wzrosła. Co więcej statystyki policyjne wykazują BRAK WPADKÓW ŚMIERELNYCH w ostatnich latach, od czasu „dziennikarsko-mazurskiego białego szkwału” w 2007 roku, kiedy jednak wszyscy sternicy jachtów, które uległy awariom mieli jeszcze patenty. Powie Pan, że na morzu jest niebezpieczniej. Tak, Bałtyk nie jest po kolana! Ale czy słyszał Pan o hekatombie wśród żeglarzy szwedzkich, duńskich albo brytyjskich. A przecież biedaczki są pozbawieni obowiązku posiadania patentów.

Wynika z tego, że brak patentów powoduje tylko jedną szkodę: w przychodach instytucji upoważnionej do ich wydawania.

Poza tym, system uprawnień dotyczy także żeglowania poza naszym krajem, co oznacza, że np. w Chorwacji również nie obowiązują te przepisy.

Jasne. A jak już „pani ministra” łaskawie je wyda, to władze chorwackie z radością się im poddadzą. Królowa brytyjska też! I rozporządzenie będzie obowiązywało władze i żeglarzy różnych krajów świata. Owszem, w chorwackich marinach honoruje się polskie patenty przy wydawaniu jachtów do czarteru. Wydaje się jachty także Szwedom czy Anglikom, którzy się takowymi wylegitymować nie mogą. Czy uważa Pan, że chorwackie firmy czarterowe w ogóle wiedzą o luce prawnej stworzonej przez ministerstwo sportu? Myśli Pan, że się tym przejmują?

Jerzy Miciński w grobie się przewraca.

 

Andrzej Colonel Remiszewski

Komentarze
najłatwiej to szkodzić Tadeusz Biały z dnia: 2012-10-20 00:00:00
lektura zalecona panu Hubertowi B. Mariusz Główka z dnia: 2012-10-23 10:30:00