Skippera i armatora maleństwa "Wodny Ptak" przedstawił Wam już w zeszłym roku Bogdan Gonczarko (jachcik "Bogdanka"). Udało mi nakłonić Waldka do napisania relacji z tegorocznego rejsu. Rejs ciekawy, obserwacje użytkowe, zadowolenie skippera absolutne. Warto przeczytać. Waldkowi gratuluję !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
________________
„Wodnym Ptakiem” w tropiki [bałtyckie]
Największym problemem żeglowania w lipcu 2006 po Bałtyku były... tropikalne upały a ochrona przed słońcem i wysoką temperaturą w kabinie urastały do problemu nr 1.Widzialem żeglarzy w kurtkach, rękawicach z głowami owiniętymi ręcznikami, aby tylko powstrzymać promienie sloneczne,które atakowały wszystkie odkryte części ciała.
W kabinie jachtu temperatura w słoneczny dzien. wynosiła ponad 30 st.C a po zamknięciu zejściówki wzrastała do ponad 40st.C ,ugotowanie czegokolwiek było męką.
Powiem szczerze, gdyby żeglowanie w strefie tropikalnej miało przebiegać w takich warunkach to ja miałbym dużo zastrzeżeń, co do tego przecież wymarzonego rejsu.
Wodowałem „Wodnego Ptaka” 14 czerwca w Górkach Zachodnich. Dla przypomnienia jest to jachcik o dł. 5,5 m ma trzy sztangi, trzy stery,samoster a w tym roku zamontowałem małą baterie słoneczną.Skączyły się problemy z ładowaniem UKF-ki, telefonu komórkowego i oczywiście akumulatora, w słonecznym lipcu energii miałem za dużo. 20 czerwca byłem na Helu chciałem płynąć do Władysławowa i dalej na zachód,ale początki były trudne.Trzy razy startowałem do Władysławowa ,raz gwałtowna zmiana wiatru o 180 st. drugim razem trzy burze z piorunami, które cofneły mnie spod Kuznic,żeglowanie utrudniało też zamykanie akwenów 10 i 11.
Z Władysławowa po noclegu i objechaniu na rowerze okolicy Jastrzębiej Góry ruszam do Łeby,wiatr korzystny baksztag do 6st B. Przed Łebą robi się ciemno, odkosy piany przy burcie uciekają do tyłu z niewiarygodną szybkością włączam GPS, ale wskazuje tylko 5,9w myślałem że będzie więcej.
W Łebie miły i trochę przedłużony postój, bo wieje z zachodu nawet do 7st B.Po dopłynięciu do Ustki cumuje w basenie węglowym jako czwarty jacht w tratwie.Jak się okazuje na każdym z nich pływają samotnicy, poznałem Edka z s\y Holly,który samotnie przyprowadził jacht z Kilonii i Romka z s\y Romuś artystę-grafika który też pływa samotnie.
Z Ustki przy korzystnym wietrze ruszam dalej, ciągnę aż do Dziwnowa te 90 mil pokonałem w 24 h jestem zadowolony. Wpływam na Zalew Szczeciński tu prawdziwie tropikalna żegluga, pierwszy raz w życiu robię to co robią w tropikach leję wodę na siebie na ubranie żeby się ochłodzić. polewam wodą „Wodnego Ptaka”, każdy element który nie jest biały nagrzewa się bardzo. Woda trochę pomaga, ale kiedy tylko mogę na postoju w licznych małych portach Zalewu w ucieczce przed słońcem chowam się pod drzewami albo w wodzie.Wpływam tam gdzie nie byłem w poprzednim roku odwiedzam ; Międzywodzie, Wolin, „Sekwane”, Łunów, Trzebierz, Nowe Warpno , wszędzie jest sympatycznie i dla żeglarza z Gdańska to nowe tereny , które zwiedzam na rowerze [mam go na jachcie].Dopływam do Świnoujścia do przystani „Cztery Wiatry” tu miłe zaskoczenie na kei wita mnie Rysiek, który zna mnie z zeszłorocznej relacji z pływania „Wodnym Ptakiem” po Bałtyku.
Po dwudniowym postoju wieje 4 z N-E to wiatr aby popłynąć na Rugię, po odprawie jednym halsem pod samosterem ciągnę w kierunku zatoczek na południu Rugii. Mam wiadomości , że okolice Rugii,Hiddensee to najatrakcyjniejsze tereny do żeglowania. Mijam Ruden, Greifswalder Ole tej ostatniej wyspy trochę szkoda , że nie można zatrzymać się . Widok z wody na nią jest bardzo ładny.
Jestem już w pierwszej zatoczce na Rugii w Zicker jest port [10Euro], ale ja wybieram kotwicę stoi tam już kilka jachtów . Widoki są wspaniałe klify, małe wzgórza na nich lasy i łąki na których pasą się owce , dla mnie to małe Bieszczady. Następnego dnia chcę płynąć do drugiej zatoczki, ale mam silny przeciwny wiatr. W linii prostej to około 2 mile ja wykonuje dwa długie halsy, aby przebić się pod wiatr. Kotwiczę pod cyplem i kontempluję okolicę, dla ochłody kąpiel. Następny dzień mijam wyspę Wilm na wodzie pozostałości budowli, z której ochraniano Honekera jak odpoczywał na tej wyspie.
[na Zatoce Gdańskiej też ochraniano w Juracie ośrodek wypoczynkowy to chyba norma - niezależnie od ustroju ] W trzeciej zatoczce zatrzymali mnie, kiedy płynąłem kanałem na silniku miejscowi ludzie, kazali zacumować do prywatnego pomostu i zaczęli gościć. To polsko-niemieckie małżeństwo z Opola mają tu domek, jest bardzo sympatycznie i można porozmawiać po polsku. Płynę dalej do Stralsundu, czekam w marinie [6 Euro] na otwarcie mostu [ w budowie jest drugi wantowy , bardzo wysoki] . Jeżdżę po okolicy , zaskakuje mnie bardzo duża ilość jachtów, łodzi motorowych w 3 marinach i kanałach w mieście . Gdyby jachty z polskiego wybrzeża Bałtyku zgromadzić w jednym miejscu byłoby ich chyba mniej niż w jednym mieście byłej NRD. Dużo nam brakuje aby nasze przepisy nie krępowały morskiego żeglarstwa.
Płynę na Hiddensee to bardzo ciekawa wyspa .Królują na niej rowery i tramwaje konne, nie ma na niej samochodów a turystów jest bardzo dużo. W porcie Neuendorf stałem w tratwie na czwartego i to w miejscu gdzie był wyraźny zakaz cumowania, ale władze portu przymykały oko tylko kasowały za postój [5 euro najtaniej w Niemczech ] Bardzo wiele jachtów nie znalazło miejsca w porcie , płyneły na kotwicowisko, ja też poprzedniej nocy na nim stałem. Pływam po okolicy bardzo ostrożnie [mam mało dokładną mapę] ale rozsądek, sonda , lornetka i małe zanurzenie 60 cm pozwalają na bezpieczną dzienną żeglugę. Wspanieła pogoda , piękne wyspy, bezpieczne kotwicowiska to namiastka Tropików, ale czas upływa trzeba wracać do domu, 19 lipca zaczynam płynąć na Wschód. Mijam Arkonę, wiatr tak kręci, że mogę płynąć tylko na południe, więc cofam się do Sassnitz podziwiam z morza kredowe klify Rugii,zatrzymuję się na postój [7euro] uzupełniam benzynę, zwiedzam kredowe klify od strony lądu [robią duże wrażenie] i dalej w drogę. Przede mną najdłuższy odcinek, który pokonałem w tym rejsie Sassnitz-Ustka 120 mil 36 godzin samotnej żeglugi. Kiedy na wysokości Koszalina zobaczyłem polskie wybrzeże serce zabiło mi silniej czułem w mikro skali to co czują żeglarze po długich rejsach, gdy wracają do domu W Ustce spokojny postój,. Słyszałem negatywne uwagi otym porcie, ja ich nie podzielam, jest tu bardzo sympatycznie wspaniali żeglarze, gościnni ludzie,postój darmowy, czego więcej trzeba nie narzekajmy na drobne niedogodności.
Dalej płynę wolno z portu do portu, aby ten rejs nagle się nie skończył. Spotykam znajomych żeglarzy z innych rejsów i są rozmowy o naszym żeglowaniu o problemach, które z tym się wiążą.
Najwięcej troski jest o swobodę żeglowania turystycznego czy będziemy mogli pływać na swoich jachtach pod polską banderą tam gdzie byśmy chcieli, swobodnie i radośnie,bez obaw, że łamiemy przepisy.
Nie jest to obawa na wyrost , spotkałem wiele jachtów pod obcą banderą których właścicielami byli Polacy . Nasz własny kraj nie chce polskich jachtów czy to jest normalne ???
Czas upływa rejs się kończy 27.07 jestem w Górkach Zachodnich. Przepłynąłem 675 mil, miałem 23 postoje w portach, 4 na kotwicy. „Wodny Ptak” sprawdził się w samotnej żegludze po Bałtyku, pogoda była wspaniała, wiatry bardzo korzystne.
Wszędzie spotkałem się z miłym przyjęciem a „Wodny Ptak” z dużym zainteresowaniem. Poznałem wiele osób, którym zawdzięczam ,że samotny rejs nie był samotnością .Dziękuje!!!
Życzę wszystkim żeglarzom swobodnego żeglowania po naszym Wodnym Świecie!!!
Waldek „3 sztagi”
Tel.0 692 763 401
____________________
Jak się robi zwrot przez sztag na tak skonstruowanym jachcie, jeśli akurat ma się postawioną np. największą genuę na pierwszym sztagu od dziobu? Przecież przeszkadzają w tym pozostałe dwa sztagi?
gratuluję rejsu i pozdrawiam
Kuba
"(...)popłynąć na Rugię, po odprawie jednym halsem pod samosterem ciągnę w kierunku zatoczek na południu Rugii(...)"
Przepraszam, nie znam wcześniejszych relacji z "3 sztagów". Nie wiem czy była o tym mowa. Czy łódka ma "morskie" papiery? Jeżeli nie ma, to w jaki sposób udało odprawić w zagraniczny rejs w Swinoujściu?
Jestem żywo zainteresowany opisem takiej procedury.
Gratuluję wspaniałego rejsu. Pozdrawiam
Sebastian Banasik
Znam to z własnego pływania Mikronem BADWA dookoła Rugii ale było to w latach 93-94 kiedy z Trzebeży wypływało się "furtką" przez Volgast na Bałtyk, nikt o "papiery" się nie pytał. Jest to wspaniały akwen na takie właśnie jachciki. Jeśli chodzi o Rysia z "czterech Wiatrów", to jego chyba znają wszyscy żeglarze pływający w tamtych stronach, zawsze gotów do pomocy, zawsze uśmiechnięty, zawsze przyjaźnie nastawiony do ludzi, powinno się go pisać dużymi literami "R Y S I U ".
Znam to z własnego pływania Mikronem BADWA dookoła Rugii ale było to w latach 93-94 kiedy z Trzebeży wypływało się "furtką" przez Volgast na Bałtyk, nikt o "papiery" się nie pytał. Jest to wspaniały akwen na takie właśnie jachciki. Jeśli chodzi o Rysia z "czterech Wiatrów", to jego chyba znają wszyscy żeglarze pływający w tamtych stronach, zawsze gotów do pomocy, zawsze uśmiechnięty, zawsze przyjaźnie nastawiony do ludzi, powinno się go pisać dużymi literami "R Y S I U ".
Dzięki za miłe słowa o Ustce. Faktycznie, w tym sezonie tak się złożyło, że wielu samotnych żeglarzy dobijało do naszej "tratwy". Coś dziwnego było w tym, że dobijali na trzeciego czy czwartego, chociaż były wolne miejsca a nas nie znali. Inna rzecz, że ci "samotnicy" okazywali sięwspaniałymi facetami, niezależnie od narodowości; trafiali się Polacy, Szwedzi, Niemcy. Nikomu nie przeszkadzało, że aby dostać się do czwartego jachtu, trzeba było przejść przez trzy inne.
To lato było naprawdę ciekawe. Mam nadzieję, że w przyszłym roku znowu się spotkamy - jeśli nie w Ustce, to w innym porcie.
Edward Zając
Przyglądam się fotkom (zwłaszcza jednej) tej fajnistej, trójsztagowej łódki Waldka i zastanawiam się czy łódka ta, to nie jest przypadkiem PIP 550 (konstrukcja mojego znakomitego kolegi ze studiów na warszawskiej ASP - Mariana J. Strzeleckiego)???... Dawno nie widziałem tej łódeczki w naturze - stąd moje wątpliwości.
Byłbym wdzięczny za wyprowadzenie mnie z błędu lub potwierdzenie :-)))
Rejs na pewno SUUUPERRRR!!! Pozdrawiam i gratuluję!
Robert
No to jesteś drugi który rozszyfrował Waldka co to za łódka. Ja byłem pierwszy. Byłem w tym roku przez tydzień w Łebie jako zwykły turysta. Siedzę sobie któregoś dnia na plaży po zachodniej stronie wejścia do portu. W pewnym momencie widzę, że blisko brzegu płynie jakiś jachcik. Najpierw zauważyłem załamanie na burcie. Pomyślałem na pewno jakiś sklejkowiec. Lecz w miarę jak jacht się oddalał i pokazywał swoją rufę nabierałem przekonania, że to PIP 550. Tak się składa, że ja też zbudowałem ten sam typ jachtu, w wersji z mieczem obrotowym. Wtedy w Łebie była dość wczesna pora i obawiałem się czy jacht nie popłynie dalej do Władysławowa. Ale jak zauważyłem, że jacht kieruje się do portu to od tego momentu nie mogłem usiedzieć w miejscu. Moja pani chciała jeszcze trochę poleżeć na plaży a mnie ciągnęło do portu. Na rowerach dość szybko przemieściliśmy się do mariny. Odszukałem jachcik i oczywiście zadałem właścicielowi pytanie, czy to nie PIP 550. Dowiedziałem się od niego, że byłem pierwszy który rozpoznał typ jego łódki. Z Waldkiem wymieniliśmy się namiarami. Wysłałem mu niedawno tradycyjną pocztą zdjęcia mojego jachtu. Jeżeli chodzi o ten typ jachtu to według mojej wiedzy zostały wybudowane tylko cztery jachty tego typu. Prototyp konstuktora, Waldka, mój i Andrzeja P. uczestnika grupy dyskusyjnej pl.rec.zeglarstwo.
Pozdrawiam Marian Janaś
Dzięki za potwierdzenie!!! miałem trudniej, bo rozpoznawałem z niewyraźnej fotki ;-)))
Jakoś tak jest, ze kiedyś łódki na naszych wodach były bardziej zróżnicowane, i nawet po kilkudziesięciu latach można je rozpoznawać bez trudu (PIP 550 ma już ze 20 lat jako projekt?). Dzisiaj niestety wiele łódek jest bardziej "spod sztancy"... a ja lubię rozpoznawać, ale mam costatnio trudności - np. TRIM 26 czy TRIM 24 ?....
Młodzieży należy się informacja, że PIP 550 to konstrukcja Mariana Jerzego Strzeleckiego i należy do klasy MICRO w grupie turystycznej. PIP 550 byl w owym czasie lodka bardzo niekonwencjonalna, np jedna z wersji przewidywała dwa boczne szybrowe miecze ze specjalnym systemem ich podnoszenia. M.J. Strzelecki jest konstruktorem wielu popularnych sklejkowych łódek, w tym współkonstruktorem KACZORKA, a także konstruktorem jednego z najmniejszych siatkobetonowców BETOTRON (zaprojektowany, jak większość jego łódek w kilku wersjach)...
Robert :-)))