WANDALIZM TO WANDALIZM
News jest o byłej perle osławionej akademiii zeglarstawa. Jest ilustracją pogardy.
Nigdy nie interesowały mnie gry zespołowe, zwłaszcza piłka nożna ALE każdego poniedziałku szukam w gazecie potwierdzenia satysfakcjonujacej informacji że Lechia wygrala, a Arka przegrała. Jak grali - nieważne. Dla mnie wynik się liczy. Tak samo sprawa ma się jeśli chodzi o los starych, drewnianych jachtów.
Nie ważne - czyje, ważne - czy żyją (to znaczy pływają).
Po prostu - wkurza mnie wandalizm.
Witalis Plewa przysłał mi fotki wraku jachtu typu "Opal IV" o nazwie "Kapitan Haska". Dopóki jacht nie jest wpisany do rejestru zabytków kultury materialnej - właściciel może z nim zrobić co chce. Na przykład - porąbać i spalić w kominku. To oczywiście nie wyklucza mojej pogardy dla wandala.
Bo wandal, to wandal !
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
______________________
Drogi Jerzy
Sentyment do drewnianych jachtów drzemie w każdym z nas, sam też zaczynałem na własnoręcznie sklejonej BM i gdy widzę porzucone
uwieczniam je na zdjęciach ,choć przyznam że czuję się wtedy tak jakbym robił zdjęcia na pogrzebie.
1.Stał w basenie w COZ Trzebież jacht sy"Kapitan Haska" od jesieni,
2 Wytrzymał cała zimę skuty lodem,
3.aby pewnej czerwcowej nocy utonąć.
4.Stoi teraz biedak na łożu i wysycha, może ktoś się nad nim zlituje.
Sentyment do drewnianych jachtów drzemie w każdym z nas, sam też zaczynałem na własnoręcznie sklejonej BM i gdy widzę porzucone
uwieczniam je na zdjęciach ,choć przyznam że czuję się wtedy tak jakbym robił zdjęcia na pogrzebie.
1.Stał w basenie w COZ Trzebież jacht sy"Kapitan Haska" od jesieni,
2 Wytrzymał cała zimę skuty lodem,
3.aby pewnej czerwcowej nocy utonąć.
4.Stoi teraz biedak na łożu i wysycha, może ktoś się nad nim zlituje.
Akt I
.
Akt II
.
Akt III
.
A jaki EPILOG ?
Obecny właściciel prawdopodobnie porzucił jacht , za postój nie płacił, a w poprzednim sezonie stał w Uckermunde i tam też nurkował.
Kto zna historię tego jachtu,niech opowie, bo Opali coraz mniej, a są to dla naszego żeglarstwa jachty kultowe. Młodzież zapewne chętnie przeczyta
jak to kiedyś wręgi skrzypiały.
I tylko koni żal...
pozdr Witalis Plewa
____________________________
P.S. A tak wyglądał ten jecht niecałe dwa lata temu. Fot. Mariusz Wiącek
--
Stopy wody pod kilem
Marek Popiel
http://whale.kompas.net.pl
Płakać chce mi się. Uczestniczyłem w budowie tych jachtów.
W grobach przewracają się majstrowie którzy je budowali.
Bobel, Kwiek, Gawlik, Miler, Parafimczuk (żaglomistrz) i wszyscy, których pot wsiąkł w szlachetne drewno tych jachtów.
Jachty traktowaliśmy jak dzieła sztuki.
Pozdrawiam
Jan
sąsiad z Krzemienieckiej ulicy
Kto porzucił jacht?
Z tego co wyszperałem właścicielem jachtu były „słynne” jednostki organizacyjne nie mniej słynnego PZŻ’tu.
Informacja w necie jest dosyć skąpa na ten temat.
Nie znam historii tego jachtu, ale czasami pozory mylą i wstrzymałbym się z pochopnym szukaniem winnych.
Po pierwsze skoro właściciel jachtu dopuścił do takiej ruiny, może to być wynikiem:
1. Właściciel zbankrutował i nie ma możliwości dalej opiekować się jachtem, a nikt go nie chce kupić ze względu na stan
2. Właściciel kupił go okazyjnie po cenie niższej niż rynkowa (okazja, układy) w związku z tym łatwo przyszło łatwo poszło
3. Właściciel podupadł na zdrowiu i nie ma możliwości opiekować się jachtem w związku z tym Opal popadł w ruinę.
Skoro osoby które z ciężkim sercem ubolewają nad stanem ich „krwawicy” nie zainteresują się odbudową jachtu, poszukaniem ewentualnych sponsorów.
Ktoś się tego jachtu pozbył jako zbędnego balastu, myślę tu o sprzedaży go z jednostki organizacyjnej.
Tym bardziej może to być przykre dla tych osób dla których rejs morski był szczytem marzeń, a dostać się było trudno. Pomimo wlanego potu w drewniane mahoniowe klepki. Jak „ocalić od zapomnienia” tego nie wiem. Z drugiej jednak strony jestem ciekaw czy miłość do starych cieknących drewnianych oldtajmerów nie przegrywa z luksusem jaki oferują nowoczesne laminatowe jednostki. Przynajmniej w crusingowym letnim pływaniu po Bałtyku.
Pozdrawiam z upalnego Mielca..
Mariusz
W 1986 roku jako załogant byłem na tym Jachcie.
Żal patrzeć :-(