UWOLNIĆ "PRZJEMNIACZKÓW" OD INSTRUKTORÓW PZŻ
Najwyższy czas uwolnić żeglarzy - niezawodników od "bezinteresownej opieki" Polskiego Związku Żeglarskiego. Chodzi o wyjęcie kolejnej cegły z muru przywilejów. To wniosek Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych do ministra Jarosława Gowina. Związek sportowy ma się zajmować sportem. Do tego jest powołany i z tego powinien być rozliczany. Tak się składa, że to SAJ codziennie musi czuwać, pilnować, bronić i reprezentować żeglarzy uprawiajacych żeglowanie przyjemnościowe.
Pamiętajcie o tym.
Wspierajcie SAJ w tej misji.
Dziękuję RA SAJ za udostępnienie mi pisma.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
____________________________
Gdańsk, 2012-04-02
Szanowny Pan
Jarosław Gowin
Minister Sprawiedliwości
Dot. Projektu ustawy o zmianie ustaw regulujących wykonywanie niektórych zawodów
Stowarzyszenie Armatorów Jachtowych w Gdańsku, jako organizacja powołana przez swych członków do obrony wolności uprawiania turystyki i rekreacji żeglarskiej z zadowoleniem wita inicjatywę uwolnienia części zawodów z nadmiaru restrykcyjnych wymogów formalnych. Dotyczy to w szczególności Art. 23 ogłoszonego 6 marca projektu ustawy o zmianie ustaw regulujących wykonywanie niektórych zawodów, który usuwa zbędne wymagania dla wykonywania zawodu trenera i instruktora sportu. Dotyczy to nauczania i trenowania sportowców zrzeszonych w związkach sportowych i jest krokiem we właściwą stronę.
Pragniemy jednak zwrócić uwagę na fakt, że dominująca większość osób uprawiających żeglarstwo w Polsce, czyni to turystycznie i rekreacyjnie, nie będąc nigdy zawodnikami. Dlatego też proponujemy dokonanie zmiany stanowiącej konsekwentną kontynuację Pańskiego projektu poprzez dodanie Art.23 a o treści:
„Art. 23 a. W ustawie z dnia 21 grudnia 2000 r. o żegludze śródlądowej (t. j. Dz.U.2006.123.857 ze zm.) uchyla się Art.37a, ustęp 13.”
Uzasadnienie:
Proponowany zapis artykułu 23 powierza związkom sportowym określenie wymogów dla trenerów i instruktorów w swoich dyscyplinach sportu. Jest to uzasadnione potrzebą zapewnienia odpowiednich kwalifikacji dla trenowania zawodników w specjalistycznych dyscyplinach. Żeglarstwo turystyczne nie jest dyscypliną sportową, może być uprawiane przez osoby w każdym wieku i każdym stanie zdrowia i do przekazania niezbędnej wiedzy i umiejętności w tym zakresie nie są potrzebne specjalistyczne kwalifikacje sportowe. Z racji rodzinnego charakteru uprawiania rekreacji żeglarskiej adepci są najczęściej uczeni podstaw przez rodziców lub małżonków. Obecny zapis ust. 13 w artykule 37a ustawy o żegludze śródlądowej udziela monopolu szkoleniowego dla uprawiania turystyki wodnej instruktorom i trenerom związków sportowych, których zgodnie z zapisami ustawy o sporcie może być po jednym w każdej dyscyplinie, podczas, gdy turystycznych i rekreacyjnych organizacji żeglarskich oraz organizacji i firm mających na celu nauczanie żeglarstwa są setki. Cytując Pana Ministra proponujemy wyjęcie kolejnej cegły z muru przywilejów, jakie zapewniły sobie związki sportowe wyłącznie z racji tradycji wcześniejszego istnienia, z czasów kiedy powoływanie nowych, niezależnych organizacji było w Polsce niemożliwe.
Ufamy, że zechce Pan uwzględnić nasza propozycję w interesie dziesiątków tysięcy adeptów żeglarstwa turystycznego i rekreacyjnego w Polsce.
Z poważaniem
Proponowany zapis artykułu 23 powierza związkom sportowym określenie wymogów dla trenerów i instruktorów w swoich dyscyplinach sportu. Jest to uzasadnione potrzebą zapewnienia odpowiednich kwalifikacji dla trenowania zawodników w specjalistycznych dyscyplinach. Żeglarstwo turystyczne nie jest dyscypliną sportową, może być uprawiane przez osoby w każdym wieku i każdym stanie zdrowia i do przekazania niezbędnej wiedzy i umiejętności w tym zakresie nie są potrzebne specjalistyczne kwalifikacje sportowe. Z racji rodzinnego charakteru uprawiania rekreacji żeglarskiej adepci są najczęściej uczeni podstaw przez rodziców lub małżonków. Obecny zapis ust. 13 w artykule 37a ustawy o żegludze śródlądowej udziela monopolu szkoleniowego dla uprawiania turystyki wodnej instruktorom i trenerom związków sportowych, których zgodnie z zapisami ustawy o sporcie może być po jednym w każdej dyscyplinie, podczas, gdy turystycznych i rekreacyjnych organizacji żeglarskich oraz organizacji i firm mających na celu nauczanie żeglarstwa są setki. Cytując Pana Ministra proponujemy wyjęcie kolejnej cegły z muru przywilejów, jakie zapewniły sobie związki sportowe wyłącznie z racji tradycji wcześniejszego istnienia, z czasów kiedy powoływanie nowych, niezależnych organizacji było w Polsce niemożliwe.
Ufamy, że zechce Pan uwzględnić nasza propozycję w interesie dziesiątków tysięcy adeptów żeglarstwa turystycznego i rekreacyjnego w Polsce.
Z poważaniem
( - ) Andrzej Remiszewski, j.kpt.ż.w.
Prezes SAJ
Wg mojej , może zawodnej wiedzy, od 2008 r. zlikwidowano monopol PZZ w szkoleniu. Oznacza to, że instruktorów może posiadać dowolna organizacja żeglarska, pod warunkiem uzyskania zgody ministra na szkolenie. Praktycznie, w chwili obecnej jest to, poza PZŻ, tylko ISSA Polska. Ale mogą się pojawić inne podmioty. Po ukazaniu się ustawy o sporcie powstało zamieszanie co do wymagań dla instruktorów, uregulowane dopiero ustawą z dnia 31 sierpnia 2011 r. gdzie nowy zapis art.37a ust.13 brzmi: szkolenia w zakresie uprawiania turystyki wodnej prowadzą osoby, które posiadają tytuł zawodowy trenera lub instruktora sportu w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 25 czerwca 2010 r. o sporcie lub instruktorzy właściwych polskich związków sportowych wg systemu szkoleń zatwierdzonych przez ministra właściwego do spraw kultury fizycznej. Moim zdaniem, nie powinno się wpływać na sposób organizacji szkoleń przez podmioty, to ich suwerenna decyzja a o popularności danego podmiotu na rynku szkoleniowym zdecyduje jakość edukacji, ale jeśli już to postulat powinien dotyczyć wszystkich. I przypominam, że patenty w obecnej formie są patentami państwowymi a nie podmiotów szkolących.
Zbigniew Klimczak
Drogi Jurku!
Skoro mowa o deregulacjach, myślę iż warto pomyśleć o stermotorzyście,
na stronie http://deregulacjazawodow.pl/stermotorzysta-zeglugi-srodladowej/ przeczytałem:
Zawód STERMOTORZYSTA ŻEGLUGI ŚRÓDLĄDOWEJ
Aby zostać stermotorzystą żeglugi śródlądowej konieczna jest 12 miesięczna praktyka zawodowa. Umożliwiono uregulowanie (skrócenie) długości praktyki poprzez rozporządzenie Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej.
Myślę iż warto było by wystąpić by zaliczano część stażu również w żegludze rekreacyjnej, na jachtach motorowych określonej wielkości.
Pozdr.
K
p.s.
Nie robie tego dla siebie sam ten kwit posiadam.
K"Bezpatencie umożliwiło rodzicom i wujkom wychowywanie swoich dzieci na
żeglarzy i nie ma o co walczyć w tym zakresie."
Przepraszam Cię Zbyszku ale co ma piernik do wiatraka?
Tzw. "Bezpatencie" umożliwiło żeglowanie bez posiadania obowiązkowego
patentu jednostkami do 7,5 m.
Co ma do tego wychowywanie dzieci ?
" danie prawa PZŻ-towi na egzaminowanie w imieniu Państwa."
Zgadzam sie całkowicie bo o to toczyliśmy boje z Panią v-ce minister
Namiotko i chyba o ile pamiętam jest taki zapis w Ustawie umożliwiający
egzaminowanie każdemu podmiotowi gosp., który uzyskał glet od ministra.
"nie mam pojęcia do czego dąży SAJ"
Do reprezentowania interesów jego członków w dążeniu do prawnej wolności
żeglugi jednostki do 24 m. (m.in)
" podtrzymując jedynie dla skipperów rejsów morskich"
A PO CO ???
W takiej Szwecji pływa sie jednostkami do 12m bez żadnych kwitów.
A Wielkiej Brytanii do 45 stóp
Nie bardzo rozumiem OBOWIĄZEK posiadania tych patentów ???
Chęć ktoś pływać to niech pływa...
"zlikwidowano monopol PZZ w szkoleniu"
Monopol szkolenia zlikwidowano ale pozostawiono OBOWIĄZEK szkolenia i z tym
należy z całej siły walczyć jak również z OBOWIĄZKIEM posiadania kwitów dla
rekreacyjnego pływania (jakiegokolwiek - śródlądowego czy też morskiego)
No to tak na szybko.
Pzdr
Włodzimierz Ring
"Bury Kocur"
żeglugi jednostki do 24 m. (m.in)
A PO CO ???
W takiej Szwecji pływa sie jednostkami do 12m bez żadnych kwitów.
A Wielkiej Brytanii do 45 stóp
Nie bardzo rozumiem OBOWIĄZEK posiadania tych patentów ???
Chęć ktoś pływać to niech pływa...
Monopol szkolenia zlikwidowano ale pozostawiono OBOWIĄZEK szkolenia i z tym
należy z całej siły walczyć jak również z OBOWIĄZKIEM posiadania kwitów dla
rekreacyjnego pływania (jakiegokolwiek - śródlądowego czy też morskiego)
Witaj Don Jorge!
Ustawa z dnia 21 grudnia 2000 r. o żegludze śródlądowej (tekst jednolity) mówi tak:
Art. 37a ust. 13. Szkolenia w zakresie uprawiania turystyki wodnej prowadzą osoby, które posiadają tytuł zawodowy trenera lub instruktora w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 25 czerwca 2010 r. o sporcie, ......
Projekt o uwolnieniu zawodów z dnia 6 marca 2012 r. czyli ustawa z dnia ...... 2012 r. o zmianie ustaw regulujących wykonywanie niektórych zawodów mówi tak
Art. 23. W ustawie z dnia 25 czerwca 2010 r. o sporcie (Dz. U. Nr 127, poz. 857, z późn. zm.) wprowadza się następujące zmiany:
1) art. 41 otrzymuje brzmienie: „Art. 41. 1. Zorganizowane zajęcia w zakresie sportu w związku sportowym oraz w klubie sportowym uczestniczącym we współzawodnictwie organizowanym przez polski związek sportowy może prowadzić wyłącznie trener lub instruktor sportu w rozumieniu ustawy.
Sytuacja zdaniem Rady Armatorskiej SAJ jest taka, że projekt min. Gowina jednoznacznie zawęża obowiązek posiadania uprawnień trenerskich lub instruktorskich do szkolenia w związku sportowym albo klubie.
Natomiast ustęp 13 ustawy o żegludze śródlądowej demonopolizuje szkolenia w sensie podmiotów je prowadzących, lecz uprawnienia osobiste do ich prowadzenia pozostawia w rękach instruktorów właściwego związku sportowego. Czyli nie może uczyć ojciec syna, nie może uczyć instruktor peruwiańskiego stowarzyszenia nauczycieli żeglarstwa itp. Stanowi to sprzeczność z propozycją zapisu Art. 41. 1 ustawy o sporcie. Oczywiście można bawić się w interpretacje ale uznaliśmy, że lepiej postawić sprawę jasno.
A kiedy ministrowie sportu i transportu ogłoszą swój projekt rozporządzenia o stopniach, będziemy zabiegać by ukończenie zorganizowanego szkolenia nie było obowiązkowym warunkiem dopuszczenia do egzaminu.
Żyj wiecznie!
Andrzej Colonel Remiszewski
Po raz drugi przywołujesz ustawę z 2010 r a ja tłumaczę, że w wyniku wycięcia wszystkich instruktorów PZŻ tą Ustawą, groziła zapaść, koniec szkolenia i patentów. Nie ja je wymyśliłem ale skoro są i nie wolno bez nich żeglować, to szkolenie musi trwać. Zgłoszono nowelizację i przeszła w postaci ustawy z 31 sierpnia 2011 r. Zwracam uwagę na słowa od LUB! ( jakoś dziwnie ten akapit pomijasz)
Ustawa z dnia 31 sierpnia 2011 r. O zmianie ustawy o żegludze , gdzie nowy zapis art. 37a ust.13 brzmi:
"Szkolenia w zakresie uprawiania turystyki wodnej prowadzą osoby, które posiadają tytuł zawodowy trenera lub instruktora sportu w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 25 czerwca 2010 r. o sporcie lub instruktorzy właściwych polskich związków sportowych wg systemu szkoleń zatwierdzonych przez ministra właściwego do spraw kultury fizycznej."
W połączeniu z ustawą z godziny duchów w 2007 r o innych podmiotach szkolących sprawa jest jasna. Praktycznie Xksiński zgłasza wniosek do MSiT o szkoleniu, program, uzyskuje zatwierdzenie ( jak ISSA Polska) i już może szkolić. Ludzie szkolący nazywają się instruktorami. Ich kwalifikacje opracowuje podmiot a zatwierdza minister. Co tu jest do deregulacji?!
Rodzice, krewni zawsze mogą szkolić żeglarza. PZŻ nie uzna tego bo z oczywistych powodów walczy o przymus odbycia szkolenia. Ale, proszę, czytaj uważnie, po ustawie z 2007 r. zadałem pytanie Tomkowi Lipskiemu jak oni potraktują osobę zgłaszająca się na ich egzamin, bez odbycia ich szkolenia. Odpowiedź brzmiała, dopuścimy. Czy to nie dogodne wyjście do ataku na ten bzdurny przepis, używany w PZŻ? Jest precedens.
Dalej nie mogę się zorientować jaki ma być zapis wobec tych co szkolą w Polsce żeglarzy na patent żeglarza jachtowego lub st. jachtowego?
Czy ma być w stylu ... może każdy kto chce? Ależ tak jest obecnie, instruktorzy PZŻ pochodzą nawet z łapanki, bo ktoś chce jeszcze na nich zarobić. Kto tylko zamarzy idzie na kursik i już.
Uczą już dzieciaki po liceum prawie. Co ma minister J. Gowin jeszcze deregulować???
Uzasadnienie wniosku odnosi się do nieistniejącej sytuacji. Nikogo szkolącego w PZŻ jak i w ISSA Poland nie dotyczą wymagania z art.37a ust.13. Wywalamy otwarte drzwi.
Zbigniew Klimczak
www.przewodnikzeglarski.pl
Problem Zbyszku polega na tym ,że w piśmie z lutego 2011 roku, PZŻ z oczywistych (wg mnie przyczyn) poprzez przesłaną do MSiT z PZŻ opinię negatywną DYREKTORA SPORTOWEGO PZŻ - Trenera Klasy MISTRZOWSKIEJ w Żeglarstwie (który wg mojej wiedzy - byłego przewodniczącego podkomisji szkolenia morskiego KSz PZŻ, nigdy nie szkolił i nie egzaminował na rekreacyjne czy turystyczne patenty żeglarskie PZŻ), skierowaną do MSiI, zaopiniował negatywnie złożony do rejestracji w MSiT, program szkolenia na rekreacyjne, turystyczne certyfikaty kompetencji żeglarskich ISSA Poland...z uwagi na brak... ogólnie rzecz biorąc - korelacji z zapisami rozporządzenia "lipcowego" oraz programu szkolenia PZŻ ...
Program szkolenia ISSA Poland jest obecnie naprawdę w pełni DOBROWOLNYM systemem szkolenia i certyfikowania kompetencji żeglarskich (do prowadzenia w kraju maksymalnie 7,5 metrowej długości jachtów żaglowych) , ale nie dostosowane wciąż do obecnych realiów rynkowych i społecznych przepisy zmuszają instruktorów ISSA Poland do uzyskiwania obecnie "wyczynowych" i nieprzydatnych w praktyce ISSA Poland, kwalifikacji Instruktorów Sportowych aby szkolić i egzaminować na dobrowolne certyfikaty turystyczne, legalnie w naszym kraju (nie dotyczy szkoleń poza granicami)...
Miejmy nadzieję,że szybka deregulacja ministra Gowina to zmieni...
Niech korzyści prawne odnosi także lepszy a nie tylko uprzywilejowany...
Rafał J. Krause
Instruktor Wykładowca ISSA Poland
Instruktor Wykładowca PZŻ
Instruktor Sportu
P.S. Żeby była jasność- jako samorządowy nauczyciel/wychowawca, nie prowadzę zorganizowanej działalności zarobkowej w zakresie szkolenia i egzaminowania w systemie szkolenia ISSA czy PZŻ, PZMWiNW czy innej...równość podmiotów wobec prawa i rynku jest dla mnie wyznacznikiem normalności w żeglarstwie...a do tej nam jeszcze trochę brakuje.
To nie było eleganckie.
Ja NIGDZIE nie napisałem z nazwiska "Klimczak" tudzież, że właściciel tegoż nazwiska czymś sobie "wyciera gębę"
Włodzimierz Ring
"Bury Kocur"
ps. Rada Armatorska SAJ liczy 6 osób - to nie tylko ja.
Jacek Woźniak Xxxxxxxx dnia 5 kwietnia 2012 roku
ul. xxxxxxxxxxxxx
XXXXXXXXXXX
tel. xxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxx@xxxxxxxxxxxx
Pan Minister Jarosław Gowin
MINISTERSTWO SPRAWIEDLIWOŚCI
00-928 Warszawa
ul. Chałubińskiego 4/6
e-mail: bm@ms.gov.pl
Dot. Stanowiska Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych z dnia 02.04.2012r ws. Projektu ustawy o zmianie ustaw regulujących wykonywanie niektórych zawodów
Szanowny Panie Ministrze!
Z satysfakcją przeczytałem pismo jakie skierowało na Pana ręce Stowarzyszenie Armatorów Jachtowych z Gdańska postulujące aby w Projekcie ustawy o zmianie ustaw regulujących wykonywanie niektórych zawodów dodanie art.23 a o treści: Art. 23 a. W ustawie z dnia 21 grudnia 2000 r. o żegludze śródlądowej (t. j. Dz.U.2006.123.857 ze zm.) uchyla się Art.37a, ustęp 13.
Sam będąc żeglarzem i ojcem w pełni podzielam i popieram tezy zawarte w piśmie. Uważam, że zawarte w art. 37a, ustęp 13. ustawy z dnia 21 grudnia 2000 r. o żegludze śródlądowej (Dz.U. 2001 nr 5 poz. 43 z późn. zm.): ”Szkolenia w zakresie uprawiania turystyki wodnej prowadzą osoby, które posiadają tytuł zawodowy trenera lub instruktora sportu w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 25 czerwca 2010 r. o sporcie lub instruktorzy właściwych polskich związków sportowych, według systemów szkoleń zatwierdzonych przez ministra właściwego do spraw kultury fizycznej. System szkolenia powinien uwzględniać zakres wiedzy i umiejętności niezbędnych do uzyskania uprawnień określonych w przepisach wydanych na podstawie ust. 15”, ograniczenie kręgu osób mogących szkolić żeglarzy stoi w jawnej sprzeczności z prezentowaną przez Pana jak również Rząd RP ideą zniesienia ograniczeń w dostępie do wykonywaniu niektórych zawodów. Dodatkowo obowiązujący system jest jawnie niesprawiedliwy gdyż takie ograniczenie nie dotyczy praktycznie wszystkich innych dziedzin aktywności ruchowej bądź turystycznej. Szczególnie jaskrawym przykładem jest to, że rodzice, dziadkowie czy nawet starsze rodzeństwo może swoich krewnych uczyć jeździć na rowerze, grać w piłkę nożną, siatkówkę czy też uczyć pływać ale nie może ich uczyć żeglować choć na wodzie spędzili razem dni czy tygodnie. Żeglowanie to dla nas rzecz powszednia, to forma wspólnego spędzania czasu. Szanowny Panie Ministrze, sam jest Pan ojcem i dziadkiem więc potrafi Pan zrozumieć jakim ciężarem, dla osób podobnych mnie, będzie pozostawienie istniejących ograniczeń. Mam nadzieję na zrozumienie z Pańskiej strony i przyjecie do realizacji proponowanych zmian.
Z Wyrazami Szacunku
Jacek Woźniak
sternik jachtowy i ojciec
pozdrawiam
Po pierwsze nie miało się co wyjaśniać. SAJ nie występował w interesie żadnej konkretnej osoby ani żadnej konkretnej organizacji, a w sprawie prostowania zasad.
Po drugie wystąpienie dotyczy aktualnie konsultowanego projektu ustawodawczego, a nie całości regulacji prawnych w żeglarstwie. Kiedy zaczną się oficjalnie prace nad rozporządzeniem ministra sportu, które ma być wydane w porozumieniu z ministrem transportu i dotyczyć stopni, patentów i egzaminów, wtedy będzie czas na zgłoszenie postulatów.
Po trzecie SAJ szuka każdego sposobu dla posunięcia zakresu wolności. Zapis artykułu 37a, ustęp 13 jest jednoznaczny i zdaniem Rady Armatorskiej warto dokonać próby jego uchylenia.
Po czwarte SAJ nie jest organizacją kombatancką, nie usiłuje przypisywać sobie nie swoich zasług, wprost odwrotnie docenia zdobycze długiego szeregu prekursorów i współpodróżników na drodze ku wolności, nie promuje, jak sądzę, nadmiernie zasług własnych i swoich członków - koncentruje się na przyszłości.
Po piąte - zawsze chętnie wysłuchujemy zdania innych osób, nawet o skrajnie różnych poglądach. Ale polecenia Rada Armatorska przyjmuje i będzie przyjmować tylko od członków SAJ i w formie wyrażonej demokratycznym głosowaniem. Jeśli ktokolwiek chce pomóc, to chętnie oczekujemy na projekty opinii prawnych, stanowisk i wystąpień, szczególnie od osób zaangażowanych w prace nad zdobyciem wolności od lat. Poczta mailowa nie kosztuje. Ale narzekanie po fakcie jest tu najmniej twórcze.
------------------
Andrzej Remiszewski
Prezes SAJ
PS. Dziękuje Jackowi Woźniakowi!
Drodzy Koledzy!
Przeczytałem wypowiedzi dot. szkolenia, uprawnień instruktorskich ,nadawania patentów itp. i w zasadzie ze wszystkimi się zgadzam, oprócz jednego, który z racji swojego wieku i doświadczenia powinien się na tych sprawach naprawdę znać – Zbigniewa Klimczaka.
Panie Zbyszku !,
nie znamy się osobiście, ale z Pańskiej „pisaniny” wnioskuję , że „wyzwolił” Pan już wielu instruktorów, również tych z patentami PZŻ. Twierdząc, że większość z nich niewiele umie obraża Pan również swoich wychowanków a nawet kwestionuje Pan wyniki własnej pracy.
Koledzy, nie jestem gołosłowny, wychowałem wielu instruktorów lepszych i gorszych, bo takie jest życie, znam prawie wszystkich, którzy egzaminują na stopnie instruktorskie PZŻ i jestem głęboko przekonany, że nie ma wśród nich takich, którzy przyznają patent „na piękne oczy”. Oczywiście , występują między nami różnice zdań, ale wtedy trzeba dyskutować a nie dyskredytować.
Nauczyciel żeglarstwa to piękny zawód, wychowujemy do twórczej współpracy z innymi i niezależnie od tego czy mamy formalne kwalifikacje ponosimy moralną odpowiedzialność za wynik tego wychowania, podobnie, jak rodzice za dziecko.
System szkolenia instruktorów PZŻ jest oparty na długoletnim doświadczeniu i podlega ciągłemu doskonaleniu przez znakomitych fachowców, warto więc szanować patenty zdobyte w tym systemie, co wcale nie znaczy, że ktokolwiek powinien mieć monopol na szkolenie żeglarskie. A my róbmy swoje i pozwólmy na to innym.
Serdecznie pozdrawiam.
Jarek Marszałł
Przypadek, fatalny zresztą, sprawił, że wyszła na jaw sprawa niezwykle ważna. W trakcie dyskusji nad newsem o deregulacji okazało się, że żyłem przez kilka lat w nieświadomości o tym, że niby wielki sukces zniesienia monopolu PZŻ na szkolenie, zawarty w paragrafach ustawy o sporcie a własciwie w dwóch słowach...inne podmioty.
Ale cofnijmy się w czasie. Przed wielu laty jak startowała w Polsce ISSA, sprowadzona przez ówczesnego wiceprezesa tej organizacji, Tomka Lipskiego, od początku obserwowałem jej poczynania, ponieważ przyszło mi na myśl, że duża struktura może zacząć robić konkurencję PZŻ. Nawet napisałem coś pod tytułem „ISSA – Koń Trojański”.
Mijał czas, podstawowy poziom (skromny) realizowało kilka, kilkanaście szkół w Polsce. Organizacja krzepła, usamodzielniła się przyjmując nazwę ISSAA - Polska i już było ponad 40 szkół realizujących program szkoleniowy. Wprowadzono kilka nowych poziomów nauczania, aż do najwyższego, na wzór RYA i to było coś. Koń Trojański krzepł. Nic dziwnego, że jak zostały zapisane w ustawie słowa ...inne podmioty, z góry było wiadomo, kto tym gotowym podmiotem jest. Kontaktowałem się z Prezesem, zachęcałem do szybkiego wykorzystania zapisów ustawy. Po krótkim czasie zostałem poinformowany, że stosowne dokumenty zostały w MSiT złożone i chyba nawet , że akceptowane. Kilkakrotnie w swoich publikacjach o tym informowałem, będąc święcie przekonany, że ISSA jest PODMIOTEM. Odsyłam do tego wywiadu.
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=1497&page=15
Po ponad dwóch latach słowa Rafała o tym, że wniosek odrzucono mnie zmroziły. Rozumiem sytuację ISSA Poland w relacjach z PZŻ. Musi zachowywać się neutralnie, ale jeśli ktoś o tym wiedział, a nie nagłośnił to będzie to skandal. Tyle lat pracy, zaangażowanie posłów, senatorów (przypominam skuteczny udział 3 senatorów w Victorii) i wszystko obaliło przy pomocy urzędników szkoleniowe lobby Chocimska?!
Upiory w szafie
Mijają lata, zmieniają się rządy i partie rządzące, ministrowie.....a jak to powiedział jeden z posłów (cytuję) „urzędasy” są wieczni.
Znowu chylę czoła przed talentami lobby szkoleniowego utrzymywania z nimi od tylu lat ścisłego sojuszu i głębokiego zrozumienia swoich problemów. Odrzucenie wniosku pod pretekstem rzekomego braku korelacji z ustawą i programem szkolenia PZŻ ?! To kpiny z zdrowego rozsądku i kompletne poczucie bezkarności. To kpiny z aktu prawnego najwyższej rangi.
Jeśli okrzepła w Polsce organizacja, posiadająca bazę szkoleniową w postaci ponad 40 dużych szkół żeglarskich, gdzie przecież leci równolegle szkolenie wg programu PZŻ i ISSA, prawie ci sami instruktorzy i ten sam sprzęt, dysponująca, moim zdaniem, lepszym programem szkolenia, nie koreluje z ustawą, to się w pale nie mieści.
Poinstruowany przez Kolegę M. Kotasa abym nie ośmielił się pouczać SAJ, nie pouczam. Wyrażam tylko nadzieję, że po pierwsze SAJ nie znał tych faktów, bo inaczej coś by zrobił, po drugie mam nadzieję, że jednak przestawi priorytety i temu tematowi nada pierwszeństwo.
Z nadzieją pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
www.przewodnikzeglarski.pl
Uwolnić "przyjemniaczków" od instruktorów! całkowicie.
Jak szkolić przyjemniaczków? Odpowiedź na to pytanie powraca na łamy SSI regularnie i wzbudza, co zrozumiałe gorącą dyskusję. Chciałem dołożyć swoje trzy grosze. Uzasadnione tym że już kilka kursów zorganizowałem.
Kto może zorganizować kurs? O dostęp do tortu szkoleniowego walczy z PZŻ walczy ISSA! A ja się pytam po co regulować "przyjemniaczków"?
Część reformatorów jest niekonsekwentna! Po co walczyć o bezpatencie skoro chce się szczegółowo regulować, to kto może szkolić?
Moim skromnym zdaniem nie jest istotne kto jak szkoli tylko kto jak egzaminuje! Czy koniecznie musi być reguła że ten kto egzaminuje ten szkoli? Według mnie to powinno być odwrotnie ten kto szkoli nie powinien egzaminować.
Czy nie lepiej pracować nad systemem dobrowolnych egzaminów?
Czy nie może tak jak to jest z obowiązkowym certyfikatem GMDSS? Egzamin organizuje UKE, i może do niego przystąpić każdy. Ryzykuje tym że straci 150 zł opłaty egzaminacyjnej. Nie jest wymagany żaden kurs formalny tylko rozwiązanie konkretnych testów.
Co szkodzi na podobnej zasadzie organizować egzaminy na stopnie żeglarskie?
Organizacje egzaminujące podają informacje o terminach i wymaganiach. Kandydaci się rejestrują w miarę wolnych miejsc. Wnoszą opłatę i poddają się DOBRWOLNEJ weryfikacji. Skoro będzie to dobrowolna to nie będzie presji na kandydatów na żeglarzy na „egzaminatorów”, a nadmiernie „upierdliwych” samo życie „wyeliminuje.
Oczywiście nie mam nic przeciwko kursom, instruktorom, unifikacjom. Tak na koniec pytanie retoryczne: dlaczego dziadek będący na emeryturze. pływający po Mazurach, czy Bałtyku bez małą 30 lat nie może przygotować do egzaminu wnucząt?
Mariusz Wiącek