I ZNOWU POD STOŁEM !
W walce o pieniądze nie mają żadnych zahamowań, każde "dojście" jest dobre. O wstydzie już nie wspominam. Tu nie skutkują żadne medykamenty. Amputacja jest konieczna. Czyli znowu wracamy do Kartaginy.
Żyjcie wiecznie!
d'Jorge
===============================================
kpt. Włodzimierz Ring
Szanowny Jurku
Dotarł do nas z biura poselskiego jednego z posłów projekt nowelizacji
Ustawy o Żegludze Śródlądowej - tekst w załączniku.
W skrócie rzecz ujmując - autor poprawki, zgadnijmy kto, znanymi nam już
działaniami "podstołowymi" i zakulisowymi, chce pilnie i za wszelką cenę
cofnąć całą demonopolizację szkolenia i egzaminowania, którą udało się
uzyskać przy okazji poprawki senackiej podczas głosowania nad Ustawą o
Sporcie.
Obecnie Ustawa ta w sposób demokratyczny dopuszcza do szkolenia i
egzaminowania każdy podmiot gospodarczy, który uzyska akceptację swoich
działań od stosownego ministra.
Niestety, istniejący stan rzeczy nie odpowiada autorowi poprawki,
występującemu dotychczas z pozycji monopolisty.
Co zmienia proponowany aktualnie projekt Ustawy o Żegludze Śródlądowej na
niekorzyść ?
1. Art. 37a ust. 8 wykreślono:
"podmiot upoważniony przez ministra właściwego do sprawa kultury fizycznej
zwany dalej "podmiotem upoważnionym"'
2. Art. 37a ust. 13 wykreślono:
"według systemów szkoleń zatwierdzonych przez ministra właściwego do spraw
kultury fizycznej'
3. Art. 37a ust. 15 wykreślono:
"lub podmiot upoważniony"
4. Wykreślony został cały artykuł 37b. mówiący o podmiotach upoważnionych do
egzaminowania
Szanowny Jurku
Wydaje sie, iż dotychczasowe działania dążące do demonopolizacji
dotychczasowego monopolu jednej organizacji egzaminującej były to właściwe
działanie na drodze do pełnej demokracji w zakresie szkoleń i egzaminowania
na stopnie żeglarskie.
Nie można więc pozwolić i nie może być przyzwolenia społecznego na
uwstecznianie prawa i ponowny monopol jednej, skostniałej organizacji
żeglarskiej w kwestii szkolenia i egzaminowania żeglarzy w Polsce.
Uważam, iż należy dać szansę każdej organizacji i każdemu podmiotowi
gospodarczemu, jeżeli zechce on prowadzić szkolenie żeglarskie i
egzaminowanie na stopnie żeglarskie na warunkach określonych w Ustawie o
Sporcie.
Nie może jeden podmiot - konkretnie w tym przypadku pion szkolenia PZZ (a o
taka sytuację by chodziło) - uzyskiwać większych możliwości działań nad
innymi podmiotami a do tego doprowadziłoby przyjęcie proponowanej poprawki.
Poprawkę w takim kształcie i brzmieniu należy odrzucić i nie powinna ona być
nawet głosowana.
Pozostaję z szacunkiem
Dotarł do nas z biura poselskiego jednego z posłów projekt nowelizacji
Ustawy o Żegludze Śródlądowej - tekst w załączniku.
W skrócie rzecz ujmując - autor poprawki, zgadnijmy kto, znanymi nam już
działaniami "podstołowymi" i zakulisowymi, chce pilnie i za wszelką cenę
cofnąć całą demonopolizację szkolenia i egzaminowania, którą udało się
uzyskać przy okazji poprawki senackiej podczas głosowania nad Ustawą o
Sporcie.
Obecnie Ustawa ta w sposób demokratyczny dopuszcza do szkolenia i
egzaminowania każdy podmiot gospodarczy, który uzyska akceptację swoich
działań od stosownego ministra.
Niestety, istniejący stan rzeczy nie odpowiada autorowi poprawki,
występującemu dotychczas z pozycji monopolisty.
Co zmienia proponowany aktualnie projekt Ustawy o Żegludze Śródlądowej na
niekorzyść ?
1. Art. 37a ust. 8 wykreślono:
"podmiot upoważniony przez ministra właściwego do sprawa kultury fizycznej
zwany dalej "podmiotem upoważnionym"'
2. Art. 37a ust. 13 wykreślono:
"według systemów szkoleń zatwierdzonych przez ministra właściwego do spraw
kultury fizycznej'
3. Art. 37a ust. 15 wykreślono:
"lub podmiot upoważniony"
4. Wykreślony został cały artykuł 37b. mówiący o podmiotach upoważnionych do
egzaminowania
Szanowny Jurku
Wydaje sie, iż dotychczasowe działania dążące do demonopolizacji
dotychczasowego monopolu jednej organizacji egzaminującej były to właściwe
działanie na drodze do pełnej demokracji w zakresie szkoleń i egzaminowania
na stopnie żeglarskie.
Nie można więc pozwolić i nie może być przyzwolenia społecznego na
uwstecznianie prawa i ponowny monopol jednej, skostniałej organizacji
żeglarskiej w kwestii szkolenia i egzaminowania żeglarzy w Polsce.
Uważam, iż należy dać szansę każdej organizacji i każdemu podmiotowi
gospodarczemu, jeżeli zechce on prowadzić szkolenie żeglarskie i
egzaminowanie na stopnie żeglarskie na warunkach określonych w Ustawie o
Sporcie.
Nie może jeden podmiot - konkretnie w tym przypadku pion szkolenia PZZ (a o
taka sytuację by chodziło) - uzyskiwać większych możliwości działań nad
innymi podmiotami a do tego doprowadziłoby przyjęcie proponowanej poprawki.
Poprawkę w takim kształcie i brzmieniu należy odrzucić i nie powinna ona być
nawet głosowana.
Pozostaję z szacunkiem
kpt. Włodzimierz Ring
===========================================
070111
Ustawa
z dnia …………… 2011r.
o zmianie ustawy o żegludze śródlądowej
Art. 1. W ustawie z dnia 21 grudnia 2000 r. o żegludze śródlądowej (Dz. U. z 2006 r. Nr 123, poz. 857, z późn. zm.[1])) wprowadza się następujące zmiany:
1) w art. 37 a ust. 13 ustawy otrzymuje brzmienie:
„13. Szkolenia w zakresie uprawniania turystyki wodnej prowadzą osoby, które posiadają tytuł zawodowy trenera lub instruktora sportu w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 25 czerwca 2010 r. o sporcie lub instruktorzy organizacji żeglarskich , o których mowa w art. 53 a ust. 10 ustawy z dnia 18 stycznia 1996 r. o kulturze fizycznej, którzy zdobyli swoje uprawnienia przed wejściem w życie ustawy o sporcie. System szkolenia powinien uwzględniać zakres wiedzy i umiejętności niezbędnych do uzyskania uprawnień określonych w przepisach wydanych na podstawie ust. 15”.
2) w art. 37 a ust. 8 ustawy otrzymuje brzmienie:
„8. Jeżeli do uzyskania dokumentu, o którym mowa ust. 3, niezbędne jest zdanie egzaminu potwierdzającego posiadanie odpowiedniej wiedzy i umiejętności z zakresu żeglarstwa, egzamin ten przeprowadza właściwy polski związek sportowy.”
3) w art. 37 a ust. 15 po myślniku ustawa otrzymuje brzmienie:
„- biorąc pod uwagę bezpieczeństwo żeglugi, konieczność zapewnienia jednolitego sposobu prowadzenia egzaminu, zakres uprawnień uzyskiwanych po zdaniu egzaminu, koszty poniesione przez właściwy związek sportowy oraz warunki wskazane w ust.11.”
4) w art. 37 b ustawy otrzymuje brzmienie:
„ skreślono”
Art. 2. Ustawa wchodzi w życie po upływie 30 dni od dnia ogłoszenia.
______________________________________
Uzasadnienie:
Pkt. 1) Sprawa ta dotyczy około 1500 instruktorów Polskiego Związku Motorowodnego i Narciarstwa Wodnego oraz około 7000 instruktorów Polskiego Związku Żeglarskiego. Wszystkie te osoby odbyły stosowny kurs zakończony egzaminem i obroną przygotowanej samodzielnie pracy. Są to w znakomitej większości instruktorzy z wieloletnim stażem i doświadczeniem w szkoleniu i egzaminowaniu na patenty motorowodne i żeglarskie. Obecnie wprowadzone przepisy wymagały od nich podniesienia swoich kwalifikacji do instruktora sportu w dziedzinie sport motorowodny lub żeglarstwo. Trzeba tu podkreślić, iż jest wielka różnica między szkoleniem zawodników w ww. dyscyplinach a osób, które kupiły lub wynajęły sobie motorówkę czy żaglówkę i chcą uprawiać turystykę wodną. Zawodnik aby wygrać musi płynąc na krawędzi ryzyka, ale w czasie zawodów lub treningów ma zapewnioną pełną osłonę ratowniczą, uczestnik turystyki wodnej może liczyć tylko na siebie. Obaj instruktorzy uczą żeglarstwa, ale dla instruktora turystyki wodnej liczy się przede wszystkim bezpieczeństwo, gdyż każdy wie, że jego podopieczny będzie musiał dać sobie samodzielnie radę w każdych warunkach.
Pkt. 2), 3) i 4) Sprawa dotyczy przeprowadzania egzaminów na patenty motorowodne i żeglarskie. Ustawa dopuściła możliwość egzaminowania przez podmioty upoważnione przez ministra właściwego ds. kultury fizycznej na uprawnienia żeglarskie. Z projektów rozporządzeń wynika, że przykładowy Kowalski który otworzy działalność gospodarczą i będzie posiadał NIP, REGON oraz odpowiednie zaplecze będzie mógł już nie tylko szkolić jak to było dotychczas, ale również przeprowadzać egzaminy. Budzi to wiele wątpliwości związanych z należytym i zgodnym z literą prawa przeprowadzaniem takich egzaminów. Nie dopuszczalne jest w innych przypadkach, by taka zależność między szkoleniem a egzaminowaniem mogła w ogóle mieć miejsce. Analogiczny jest przykład ze szkołami nauki jazdy samochodem, które szkoląc jednocześnie same przeprowadzałyby egzaminy. Dodatkowo fakt doboru kadry egzaminującej przez szkolącego budzi również wiele kontrowersji co do intencji tych osób. Dotychczas podmiot prowadzący szkolenie zgłaszał się do właściwego związku sportowego i każdorazowo wyznaczany był skład komisji egzaminacyjnej. Dodatkowo związki sportowe borykają się z ciągłym obniżaniem dotacji z Ministerstwa Sportu i Turystyki, fundusze uzyskiwane z prowadzenia egzaminów, przeznaczamy na rozwój swoich dyscyplin, szkolenie młodzieży, popularyzację sportu. W przypadku „podmiotów upoważnionych” pieniądze w ten sposób uzyskane zostaną przeznaczone na własne cele, nie mające za wiele wspólnego ze sportem. Niezwykle trudne będzie również, przy tak szerokiej możliwości przeprowadzania egzaminów, zapewnienie jednakowego, wysokiego poziomu szkolenia, które pozwoli właściwie przygotować do funkcjonowania w trudnych często warunkach. Często również spotykamy się z uzasadnieniem mówiącym, że rozwiązanie to pozwala na zwiększenie konkurencyjności wśród podmiotów organizujących szkolenie. Jest to co najmniej dziwne stwierdzenie, gdyż dotychczas koszty szkolenia regulował rynek. Do szkolenia była jedynie dodawana opłata za egzamin i wydanie patentu taka sama dla wszystkich podmiotów szkolących Zgoda na konkurencyjność cenową w przypadku przeprowadzenia egzaminu wydaje się prosta drogą do obniżenia jego jakości. Ponadto Związki są zobligowane do firmowania czegoś na co nie mają żadnego wpływu, tzn. do fizycznego wydawania patentów po egzaminie przeprowadzonym przez inny podmiot, więc dopuszcza się negatywny wpływ na wizerunek naszych organizacji.
[1]) Zmiany tekstu jednolitego wymienionej ustawy zostały ogłoszone w Dz. U. z 2007 r. Nr 123, poz. 846
i Nr 176, poz. 1238, z 2008 r. Nr 171, poz. 1057, z 2009 r. Nr 98, poz. 818, z 2010 r. Nr 127, poz. 857 oraz Nr 182, poz. 1228.
Ustawa
z dnia …………… 2011r.
o zmianie ustawy o żegludze śródlądowej
Art. 1. W ustawie z dnia 21 grudnia 2000 r. o żegludze śródlądowej (Dz. U. z 2006 r. Nr 123, poz. 857, z późn. zm.[1])) wprowadza się następujące zmiany:
1) w art. 37 a ust. 13 ustawy otrzymuje brzmienie:
„13. Szkolenia w zakresie uprawniania turystyki wodnej prowadzą osoby, które posiadają tytuł zawodowy trenera lub instruktora sportu w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 25 czerwca 2010 r. o sporcie lub instruktorzy organizacji żeglarskich , o których mowa w art. 53 a ust. 10 ustawy z dnia 18 stycznia 1996 r. o kulturze fizycznej, którzy zdobyli swoje uprawnienia przed wejściem w życie ustawy o sporcie. System szkolenia powinien uwzględniać zakres wiedzy i umiejętności niezbędnych do uzyskania uprawnień określonych w przepisach wydanych na podstawie ust. 15”.
2) w art. 37 a ust. 8 ustawy otrzymuje brzmienie:
„8. Jeżeli do uzyskania dokumentu, o którym mowa ust. 3, niezbędne jest zdanie egzaminu potwierdzającego posiadanie odpowiedniej wiedzy i umiejętności z zakresu żeglarstwa, egzamin ten przeprowadza właściwy polski związek sportowy.”
3) w art. 37 a ust. 15 po myślniku ustawa otrzymuje brzmienie:
„- biorąc pod uwagę bezpieczeństwo żeglugi, konieczność zapewnienia jednolitego sposobu prowadzenia egzaminu, zakres uprawnień uzyskiwanych po zdaniu egzaminu, koszty poniesione przez właściwy związek sportowy oraz warunki wskazane w ust.11.”
4) w art. 37 b ustawy otrzymuje brzmienie:
„ skreślono”
Art. 2. Ustawa wchodzi w życie po upływie 30 dni od dnia ogłoszenia.
______________________________________
Uzasadnienie:
Pkt. 1) Sprawa ta dotyczy około 1500 instruktorów Polskiego Związku Motorowodnego i Narciarstwa Wodnego oraz około 7000 instruktorów Polskiego Związku Żeglarskiego. Wszystkie te osoby odbyły stosowny kurs zakończony egzaminem i obroną przygotowanej samodzielnie pracy. Są to w znakomitej większości instruktorzy z wieloletnim stażem i doświadczeniem w szkoleniu i egzaminowaniu na patenty motorowodne i żeglarskie. Obecnie wprowadzone przepisy wymagały od nich podniesienia swoich kwalifikacji do instruktora sportu w dziedzinie sport motorowodny lub żeglarstwo. Trzeba tu podkreślić, iż jest wielka różnica między szkoleniem zawodników w ww. dyscyplinach a osób, które kupiły lub wynajęły sobie motorówkę czy żaglówkę i chcą uprawiać turystykę wodną. Zawodnik aby wygrać musi płynąc na krawędzi ryzyka, ale w czasie zawodów lub treningów ma zapewnioną pełną osłonę ratowniczą, uczestnik turystyki wodnej może liczyć tylko na siebie. Obaj instruktorzy uczą żeglarstwa, ale dla instruktora turystyki wodnej liczy się przede wszystkim bezpieczeństwo, gdyż każdy wie, że jego podopieczny będzie musiał dać sobie samodzielnie radę w każdych warunkach.
Pkt. 2), 3) i 4) Sprawa dotyczy przeprowadzania egzaminów na patenty motorowodne i żeglarskie. Ustawa dopuściła możliwość egzaminowania przez podmioty upoważnione przez ministra właściwego ds. kultury fizycznej na uprawnienia żeglarskie. Z projektów rozporządzeń wynika, że przykładowy Kowalski który otworzy działalność gospodarczą i będzie posiadał NIP, REGON oraz odpowiednie zaplecze będzie mógł już nie tylko szkolić jak to było dotychczas, ale również przeprowadzać egzaminy. Budzi to wiele wątpliwości związanych z należytym i zgodnym z literą prawa przeprowadzaniem takich egzaminów. Nie dopuszczalne jest w innych przypadkach, by taka zależność między szkoleniem a egzaminowaniem mogła w ogóle mieć miejsce. Analogiczny jest przykład ze szkołami nauki jazdy samochodem, które szkoląc jednocześnie same przeprowadzałyby egzaminy. Dodatkowo fakt doboru kadry egzaminującej przez szkolącego budzi również wiele kontrowersji co do intencji tych osób. Dotychczas podmiot prowadzący szkolenie zgłaszał się do właściwego związku sportowego i każdorazowo wyznaczany był skład komisji egzaminacyjnej. Dodatkowo związki sportowe borykają się z ciągłym obniżaniem dotacji z Ministerstwa Sportu i Turystyki, fundusze uzyskiwane z prowadzenia egzaminów, przeznaczamy na rozwój swoich dyscyplin, szkolenie młodzieży, popularyzację sportu. W przypadku „podmiotów upoważnionych” pieniądze w ten sposób uzyskane zostaną przeznaczone na własne cele, nie mające za wiele wspólnego ze sportem. Niezwykle trudne będzie również, przy tak szerokiej możliwości przeprowadzania egzaminów, zapewnienie jednakowego, wysokiego poziomu szkolenia, które pozwoli właściwie przygotować do funkcjonowania w trudnych często warunkach. Często również spotykamy się z uzasadnieniem mówiącym, że rozwiązanie to pozwala na zwiększenie konkurencyjności wśród podmiotów organizujących szkolenie. Jest to co najmniej dziwne stwierdzenie, gdyż dotychczas koszty szkolenia regulował rynek. Do szkolenia była jedynie dodawana opłata za egzamin i wydanie patentu taka sama dla wszystkich podmiotów szkolących Zgoda na konkurencyjność cenową w przypadku przeprowadzenia egzaminu wydaje się prosta drogą do obniżenia jego jakości. Ponadto Związki są zobligowane do firmowania czegoś na co nie mają żadnego wpływu, tzn. do fizycznego wydawania patentów po egzaminie przeprowadzonym przez inny podmiot, więc dopuszcza się negatywny wpływ na wizerunek naszych organizacji.
[1]) Zmiany tekstu jednolitego wymienionej ustawy zostały ogłoszone w Dz. U. z 2007 r. Nr 123, poz. 846
i Nr 176, poz. 1238, z 2008 r. Nr 171, poz. 1057, z 2009 r. Nr 98, poz. 818, z 2010 r. Nr 127, poz. 857 oraz Nr 182, poz. 1228.
Sam zbierałem się do napisania do Ciebie paru słów na temat działań lobby instruktorskiego PZŻ w celu zachowania swoich przywilejów, ale Bury Kocur mnie uprzedził, zatem skomentuję tylko.
Jako osoba, która z kwitem żegluje od 1974 roku nie jestem zainteresowany sprawami szkolenia made by PZŻ, więc mógłbym z pozycji widza, a nawet z jakąś dozą sympatii obserwować działania zmierzające do usankcjonowania statusu MIŻ-ów i IŻ-ów, ale po przeczytaniu tekstu poprawki, którą zgłosił Poseł Litwiński podniosło mi się ciśnienie i moje obojętno-pozytywne nastawienie zmieniło się radykalnie.
Cóż bowiem czytamy w tekście? Ano uznanie praw nabytych chocimskich instruktorów poparte uzasadnieniem o wieloletnim doświadczeniu, potrzebie zapewnienia ciągłości szkolenia adeptów żeglarstwa, których kilkanaście tysięcy rocznie chce powiększyć żeglarską rodzinę i temu podobne mniej lub bardziej przekonujące stwierdzenia. Jednak już punkt 2 poprawki w pełni odkrywa chytry zamysł jej autorów, czyli PZŻ- owskiego i HALS-owskiego betonu – przy okazji nagłośnionej walki o instruktorów chyłkiem proponuje się ni mniej ni więcej tylko przywrócenie egzaminacyjnego monopolu PZŻ.
Prezes SITŻ Hals Durejko przełknął jak widać gorzką pigułkę porażki wyborczej na ostatnim Sejmiku PZŻ, w wyniku której wypadł nawet ze składu Zarządu i ręka w rękę z ludźmi swego pogromcy (od lat ciągle tymi samymi, więc nazwisk nie trzeba przypominać) dzielnie działa aby przywrócić choć część status quo ante.
Doszły mnie słuchy, że lobby instruktorskie szykuje wzorowaną na naszych wcześniejszych działaniach akcję mailową dla wsparcia zaproponowanej poprawki – wróg zatem trochę się uczy, szkoda tylko że ten wysiłek skierował na niesłuszny cel. Ta planowana akcja wymaga moim zdaniem przeciwdziałania i to z kilku powodów, które są następujące:
- akcja służy za przykrywkę działań ukierunkowanych na odwrócenie rezultatów ostatniego kroczku liberalizacji – czyli przywrócenie monopolu egzaminacyjnego PZŻ,
- z przeprowadzonej na prośbę Samosteru wstępnej analizy prawnej wynika niezbicie, że status instruktorów PZŻ od samego początku nie miał umocowania w obowiązujących w kolejnych latach regulacjach prawnych. Wynika z tego, że proponowany zapis zachowujący prawa nabyte będzie zawieszony w powietrzu,
- nie ma kompletnie żadnego uzasadnienia dążenie aby instruktorzy jednego (czy dwóch, bo i o motorowodniaków też chodzi) polskich związków sportowych byli traktowani inaczej niż instruktorzy pozostałych pięćdziesięciu związków. Ustawa traktuje wszystkie polskie związki sportowe jednakowo – dlaczego dla PZŻ należy robić wyjątek?
- instruktorzy żeglarstwa nie szkolą gratis – otrzymują za swoja pracę wynagrodzenie. W każdej porządnej firmie dąży się do podwyższania kwalifikacji zatrudnionych. A czym jest wymagane ustawą odbycie kursu instruktora sportu jak nie podnoszeniem kwalifikacji?
- wreszcie ostatnia sprawa, choć związana bezpośrednio z poprzednią – walcząc o swój status instruktorzy walczą de facto o swoje sprawy zawodowe. Czy polski związek sportowy albo stowarzyszenie utworzone w oparciu o zapisy Ustawy o stowarzyszeniach to właściwe organy dla działań dotyczących spraw zawodowych? Moim zdaniem nie – w naszym systemie do działań mających na celu ochronę praw pracowników są przewidziane i prawnie umocowane organizacje – związki zawodowe, z prawami zapisanymi w odpowiedniej ustawie. Pan Durejko wybrał niewłaściwą formę zorganizowania instruktorów dla obrony ich przywilejów - zamiast SITŻ Hals powinien powołać NSZZ IŻ.
I na koniec stwierdzenie natury generalnej – dotychczas nie używałem tak radykalnej retoryki, ale ostatnie wydarzenia skłaniają mnie do zawołania za znanym z historii Rzymianinem:
Ceterum censeo Chocimska esse delendam!
--
pozdrawiam
AIKI
Federacja Szkół Żeglarskich ISSA Poland to największe w Polsce stowarzyszenie prywatnych szkół i klubów żeglarskich o bogatej tradycji szkolenia i wychowania pod żaglami (np. Polski Klub Morski w Gdańsku – założony w 1922 czy Yacht Klub Polski Bielsko).
Od początku naszej działalności jesteśmy nastawieni na promowanie bezpiecznego żeglarstwa. W roku 2005 zaczęliśmy od promowania szkolenia na certyfikat, który miał być alternatywą z jednej strony dla niezwykle „uproszczonej” procedury wydawania patentów chorwackich a z drugiej strony dla przesadnie skomplikowanej drogi wydawania polskich uprawnień. Uważamy, że na podstawowym poziomie skipperskim (zwłaszcza w przypadku czarterowania jachtów) przeszkolenie jest niezbędne ale nie powinno być ono uciążliwe i powinno się skupiać na opanowaniu niezbędnych umiejętności a głównym kryterium oceny uczestnika kursu powinien być jego zdrowy rozsądek.
Zrzeszamy szkoły żeglarstwa, które chcą reagować na nowe trendy. Staramy się dostosowywać do nowych uwarunkowań:
- oczekiwań wymagających klientów,
- wymogów nowoczesnych firm czarterowych,
- zaleceń profesjonalnych służb ratunkowych
nie zapominając o naszej roli edukacyjnej.
Wyrażamy opinię wszystkich zrzeszonych szkół żeglarskich i klubów. Wspieramy polskie urzędy zajmujące się żeglarstwem, kiedy rozwiązują nasze problemy i krytykujemy je, kiedy komplikują nam życie.
Działając w Polsce realizujemy ideę Global ISSA (organizacji zrzeszającej szkoły i inicjatywy ISSA z całego świata). Osiągnięcia naszej Federacji zostały dostrzeżone w listopadzie 2010 w trakcie zjazdu ISSA w Istambule. Global ISSA jest w trakcie zmian swojej konstytucji. Zmiany mają pomóc w promowaniu takich właśnie stowarzyszeń jak ISSA Poland. Nasze pomysły i doświadczenia są tam bardzo cenione, a także naśladowane przez inne zagraniczne federacje.
Jako nowatorska organizacja inspirujemy również polskie stowarzyszenia zrzeszające grupy instruktorów żeglarstwa do stosowania pewnych rozwiązania programowych, opartych m.in. o doświadczenia naszej Federacji.
W miarę rozwoju sytuacji stowarzyszenie rozrastało się obejmując swoim zasięgiem obszar całej Polski i zrzesza obecnie ponad 60 szkół żeglarskich (od jednoosobowych działalności gospodarczych po zespoły państwowych szkół morskich).
Uwzględniając postulaty zrzeszonych w ISSA Poland podmiotów prawnych opracowaliśmy program szkolenia na śródlądzie. Rozbudowaliśmy nasz system szkoleń o stopnie dla osób zaczynających swoją przygodę z żeglarstwem („kompetentny członek załogi” - stopień żeglarski przeznaczony do zdobywania w trakcie rejsów również turystycznych) oraz dla osób o zaawansowanym poziomie wiedzy (trudne egzaminy na certyfikaty: „Offshore Skipper” i „Master of Yacht”).
Wprowadzamy w Polsce rozwiązania sprawdzone w innych krajach europejskich.
Dostarczamy narzędzia dla profesjonalnych szkół żeglarskich, które chcą efektywnie szkolić nowych żeglarzy i propagować bezpieczne żeglarstwo śródlądowe oraz morskie.
Działacze naszej Federacji to osoby starannie wyselekcjonowane.
Współpracujemy z wieloma podmiotami związanymi z żeglarstwem.
Jesteśmy otwarci na współpracę z każdym i każdą organizacją promującą bezpieczne żeglarstwo. Bardzo cenimy sobie:
- doświadczenie w zakresie żeglarstwa i prowadzenia szkoleń,
- otwartość na nowe pomysły,
- kreatywność,
- życzliwość i szacunek do szkolonych kursantów,
- gotowość do działania i podejmowania nowych inicjatyw,
- konstruktywną krytykę.
Jesteśmy pełni szacunku dla tradycji i historii żeglarstwa. Jednak na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat żeglarstwo bardzo się rozwinęło i upowszechniło, stając się masową formą rekreacji i turystyki.
Zawdzięczamy to nowym rozwiązaniom technologicznym w wielu wymiarach, które znaczenie obniżyły barierę wejścia dla osób, które chcą zostać żeglarzami, co dawniej było postrzegane jako tak bardzo elitarne zajęcie.
Aby pływać na swoim jachcie w większości krajów Europy nie potrzeba żadnych patentów czy też certyfikatów umiejętności:
Niemcy, Szwecja, Norwegia, Holandia, Francja, Wielka Brytania, Hiszpania, Włochy – w żadnym z tych krajów nie wymagane są patenty do pływania rekreacyjnego na własnym jachcie.
A z drugiej strony mamy Polskę, gdzie jeszcze 20 lat temu obowiązywały pełnoletnich obywateli pragnących uprawiać turystykę i rekreację tak unikalne dokumenty jak m.in. :
- Karta Pływacka,
- Karta Rowerowa
- Karta Taternika
- nie wspominając już o całym zestawie patentów żeglarskich wystawianych dla turystów żeglarzy przez związek sportu wyczynowego.
Swego czasu planowano wprowadzić nawet tzw Karty Grzybiarza…
Dwadzieścia parę lat temu takie dokumenty miały „rację bytu”, bo takie były uwarunkowania polityczne. W roku 1990 nastąpiła kolosalna zmiana w naszym życiu politycznym i społecznym ale niektóre bariery mentalne funkcjonują nadal. Proces zmian nadal jeszcze się nie skończył.
Nowe rozwiązania, które wprowadzamy nie wszystkim się podobają. To jest normalne. Natomiast zamiast skupić się na swojej statutowej działalności i próbować odnaleźć się w nowych realiach, niektóre organizacje poświęcają dużo energii, aby deprecjonować inicjatywy naszej Federacji. Nie podoba im się to, że działamy. Nie podoba się to, że w sytuacji „prawnego zawieszenia” próbujemy znaleźć rozwiązania, które zapewnią bezpieczeństwo instruktorom żeglarstwa. Nie podoba się to, że reprezentujemy interes szkół komercyjnych. Nie podoba się to, że mówimy o komercji, a przecież instruktor żeglarstwa to zawód jak każdy inny i ma prawo zostać godnie wynagrodzony za dobrze wykonaną pracę.
Jedno z polskich stowarzyszeń instruktorów – wywodzące się w prostej linii z kadr instruktorskich właściwego związku sportowego - najpierw dyskredytuje nas w Ministerstwie Sportu i Turystyki i na swojej stronie internetowej a następnie wprowadza program szkolenia czerpiący pomysły m.in. z naszych rozwiązań. Nie zamierzam odnosić się do zawartej tam niekonstruktywnej krytyki opartej na domysłach, podejrzeniach i braku oparcia w rzetelnej wiedzy bo to pachnie podstawówką albo raczej metodami stosowanymi w ustroju, kiedy chodziłem do szkoły podstawowej.
Natomiast zdecydowanie podoba mi się kopiowanie naszych rozwiązań. Są to rozwiązania sprawdzone w innych krajach a jednym z naszych celów jest właśnie inspirowanie innych. Przyjęte rozwiązania sprzyjają promowaniu żeglarstwa i motywują do lepszego szkolenia. W ten sposób pomagamy rozwijać się polskiemu żeglarstwu.
Konkurujmy ale pozwólmy uczestnikom kursów ocenić, które szkolenia dały im więcej i gdzie się więcej nauczyli!
Doceniam dorobek polskich organizacji żeglarskich o bogatej tradycji. Należy im się szacunek ale czas zauważyć, że mamy już XXI wiek. Prawie każdy telefon komórkowy wyposażony jest w odbiornik GPS, środki łączności są powszechnie dostępne, a obecne żeglarstwo morskie nie wiele ma wspólnego z żeglarstwem sprzed 40 czy też 50 lat, które czasem przypominało survival zamiast rekreacji. Zmienił się charakter pływania, sprzęt i dostępna infrastruktura oraz same załogi żeglarskie.
Na Zachodzie pływa się głównie z rodzinami i z przyjaciółmi. Najbardziej typowy „rejs” to przepłynięcie z mariny do mariny (od kilku do kilkunastu mil morskich). Dużo czasu spędza się na jachcie w porcie czy też zwiedzając okolice portu. Żeglarstwo nastawione jest przede wszystkim na przyjemność i czerpanie radości z życia. Tam pływanie już dawno straciło swój „heroiczny” charakter.
Zdarza się, że w rozmowach z polskimi żeglarzami słyszę trochę ironiczne określanie takiego żeglarstwa: „że obecnie to jest jachting”. Niezależnie jak to nazwiemy, to tak właśnie wygląda w dużej mierze żeglarstwo w Europie Zachodniej i w innych rozwiniętych regionach świata. Nie pływa się na ogół w nocy i skiperzy starają się nie wypływać przy zbyt silnym wietrze. Ci nieliczni, którzy znajdują osobliwą przyjemność w pływaniu na dalekie dystanse i w trudnych warunkach też oczywiście mogą to robić – bo na tym właśnie polega piękno żeglarstwa. Tyle jest sposobów żeglowania ilu jest żeglarzy i to jest fantastyczne. To odpowiedzialna wolność wyboru.
Jesteśmy jako krajowa federacja polskich szkół żeglarstwa liderem na polskim rynku we wprowadzaniu nowych rozwiązań w dziedzinie szkoleń żeglarskich i odmiennej od dotychczasowej formy i filozofii żeglarstwa.
Czerpiąc przykłady z doświadczonych federacji zagranicznych nie zawężamy się jedynie w naszej dotychczasowej szkoleniowej koncepcji, dobrowolnego certyfikowania żeglarzy jedynie do wymaganego zakresu szkoleniowego na państwowe patenty żeglarskie wystawiane póki co przez właściwe związki sportowe. Staramy się patrzeć w przyszłość (przepisy się stale zmieniają) i poza granice i regulacje krajowe, gdzie nie obowiązują anachroniczne ograniczenia formalne. Dopóki tak będzie, to będziemy narażeni na krytykę. Krytyka konstruktywna jest dobra, bo pozwala zauważać błędy i wyciągać wnioski m.in. szkoleniowe ale krytyka nie konstruktywna mająca na celu jedynie dyskredytowanie konkurenta, i to w sytuacji wprowadzania własnego produktu na rynek wydaje się nieuczciwa i nie żeglarska…
Wszystkie organizacje działające w Polsce (zwłaszcza instruktorskie) powinny mieć jeden cel: promowanie bezpiecznego żeglarstwa i zachęcanie do zdobywania wiedzy żeglarskiej. Zdrowa konkurencja to korzyść dla wszystkich: dla żeglarzy szukających dobrych szkoleń ale i dla systemów/organizacji szkoleniowych, które dzięki temu mogą się rozwijać.
I tego dynamicznego rozwoju i szukania optymalnych rozwiązań przyjaznych i bezpiecznych dla klientów żeglarzy życzymy sobie i wszystkim pozostałym stowarzyszeniom i związkom sportowym w Polsce.
W chwili gdy kończyłem pisać niniejszy tekst dowiedziałem się o nowym pomyśle PZŻ: zmiana ustawy z zeszłego roku i przywrócenie monopolu PZŻ. Ręce opadają! Zamiast wziąć się do roboty i starać się nadążyć za zmieniającą się rzeczywistością, niektórzy działacze wspomnianej organizacji próbują zamienić nasz kraj w skansen.
Z żeglarskim pozdrowieniem
Tomek Lipski
Trener ISSA Poland
Yachtmaster Instructor RYA
Instruktor Rekreacji Ruchowej - Żeglarstwo
Pragnę zabrać głos w sprawie postu "I znów pod stołem"
Rozumiem działania zmierzajace do regulacji spraw szkolenia mające na celu zniesienie monopolu PZŻ. Jednak jako młodszy instruktor żeglarstwa PZŻ z kilkuletnim doświadczeniem ( dotychczas nie zdobyłem wyższego stopnia ze względu na brak moożliwości udziału w kursach stacjonarnych[szkoliłem weekendowo] wymaganych przez PZŻ - z czego nie jestem zadowolony)nie mogę zgodzic się z utratą prawa do szkolenia. Nowe przepisy mówią o zachowaniu kwalifikacji przez dotychczasowych instruktorów a nie o
zachowaniu uprawnień(zapis oraz komentarz uzyskany z ministerstwa w odpowiedzi na list nszych harcerskich instruktorów żeglarstwa). Jako instruktor związany z ZHP, szkolący młodych żglarzy w ramach tej organizacji SPOŁECZNIE nie mogę sobie pozwolić na kurs instruktora sportu gdyż poniesione nakłady nigdy mi się nie zwrócą (z różnych źródeł wiem,że niektóre wyższe uczelnie zwietrzyły interes i żądają nawet 3000 zł za kurs). Także instruktorzy żeglarstwa ztrudniani na kursach firm szkoleniowych
czy też innych organizacji - najczęściej młodzi ludzie , którzy pracę na kursie traktują jako możliwość pozyskania środków na wakacje, także nie zarabiają na tych kursach kokosów aby móc ponosić kolejne wydatki aby zachować uprawniennia , które juz raz zdobywali. Poza tym nie rozumiem dlaczego ustawodawca nie wziął pod uwagę szerokiego grona instruktorów PZŻ i nie zastosował zapisu o zachowaniu uprawnień.Czyli co w jednej chwili okazało się , ze już nie potrafię szkolić żeglarzy a ktoś , kto nigdy nie żeglował , nie posiada stopnia żeglarskiego nie ma doświaczenia śródlądowego i morskiego, ale wziął udział w kursie wyłożył nawet te 3000 zł -potrafi szkolić?
Tak więc kij ma dwa końce. Z jednej strony nie popieram monopolu PZŻ, z drugiej nie mogę się zgodzić, że przy okazji zamiany przepisów znów ktoś wyciaga rękę po moją kasę.
Pozdrawiam.
Piotr Nasiadko - retman hufca Warszawa Praga Północ.
większość napisali, ja odniosę się tylko do jednego fragmentu tekstu:
"Ponadto Związki są zobligowane do firmowania czegoś na co nie mają żadnego
wpływu, tzn. do fizycznego wydawania patentów po egzaminie przeprowadzonym
przez inny podmiot, więc dopuszcza się negatywny wpływ na wizerunek naszych
organizacji."
Wizerunek obu wodnych związków już dawno jest kiepski, a ma na to wpływ
tragiczny poziom tzw. "szkolenia na patenty". Jeśli władzom tych związków
tak bardzo zależy na wizerunku, to rozwiązanie jest proste: wystarczy
zrezygnować z obowiązku wystawiania przez te związki patentów. Brak
obowiązku patentowego = lepszy wizerunek PZŻ i PZMiNW.
--
Pozdrawiam
Wojtek
http://strony.aster.pl/zientara/
Żeglarz ma interes (własny) pływać bezpiecznie. Statek ma interes pływać
tanio. Dlatego jedni nie rozumieją drugich. (c) J. Kijewski
Mamy dziś gorący dzień w Twoim SSI - świadczy o tym licznik wejść na ostatniego newsa, który przegonił już kilka wcześniejszych.
Tym razem chcę się odnieść do komentarza druha Piotra Nasiadko.
Jak napisałem w poprzednim swoim komentarzu, "Samoster" poprosił prawnika o dokonanie analizy umocowania instruktorów PZŻ w obowiązujących przepisach w okresie od 1996 roku i z tej analizy wynikło zupełnie jasno, że praktycznie nigdy instytucja MIŻ-a i IŻ-a nie wynikała wprost z obowiązującego prawa, a była jedynie wewnętrznym... uprawnieniem wprowadzonym przez PZŻ. Znamy upodobanie działaczy PZŻ do "szczebelkowania" (obecnie oprócz MIŻ i IŻ występuje jeszcze tzw "Instruktor Wykładowca PZŻ" - tytuł, który dumnie umieszcza przy swych innych tytułach prezes stowarzyszenia "Hals"), które odnosi się nie tylko do instruktorów ale i do patentów, ale to w żadnej mierze nie ma wpływu na wątpliwy prawnie charakter instruktorskich kwitów. A już zupełnie nijak ma się to do faktu, że żaden inny polski związek sportowy nie żąda dla swoich instruktorów specjalnych preferencji czy uznania swoich dokumentów wewnątrzzwiązkowych, wymyślonych na wyżynach związkowych władz.
--
pozdrawiam
AIKI
POSEŁ NA SEJM RZECZPOSPOLITEJ POLSKIEJ
PAN ARKADIUSZ LITWIŃSKI
Ekscelencjo, Panie Pośle!
Zwracam się do Pana Posła z sugestią, aby nie występował na forum
jakiejkolwiek Komisji Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej w sprawie zmian treści
obowiązujących przepisów Ustawy o Żegludze Śródlądowej lub sugestii
przywracających niepotrzebne rygory i restrykcje krepujące Polskie Żeglarstwo.
Z sugestią taką wystąpili urzędnicy średniego szczebla Zarządu Głównego
Polskiego Związku Żeglarskiego, korzystający wraz z grupą beneficjantów
poprzednich uregulowań prawnych ze swobody narzucania niepotrzebnych
kagańców rozwojowi swobodnego żeglowania w Polsce, Od wielu lat ogromna
większość polskich żeglarzy walczy o możliwości wzorem Wielkiej Brytanii,
Holandii, Francji czy Szwecji - swobodnego żeglowania, nie skrępowanego
urzędniczymi przepisami jeszcze z okresu szczęśliwie minionej nam epoki
PRL. Tłumaczenie konieczności utrzymania takich kagańcowych przepisów,
typowych dla administracji państw totalitarnych - rzekomą troska o
bezpieczeństwo żeglujących jest kpiną, chamską, prymitywną chciwoscią i chęcią
posiadania wpływu na rozdzielnictwo przywilejów płynących z uprawnień
zarezerwowanych dla swoich, posłusznych popleczników.
To nie ma nic wspólnego z dobrem polskiego jachtingu!
morzu , liczebność i sprawnośc organizacyjną jachtingu! Jestem wyrazicielem opinii
wielu aktywnych żeglarzy różnych pokoleń,
Armatorów, Kapitanów i Organizatorów - nauczycieli jachtingu.
TO LUDZIE PODOBNEJ PROWENIENCII POLITYCZNEJ JAK PAŃSKA I
MOJA, którym zależy na wyborze możliwości spędzania swego wolnego czasu, na
swoim jachcie za swoje pieniądze. wg swoich zachcianek i możliwości finansowych
Proszę nie stawać po stronie grupki ludzi, szermujących sloganami o
konieczności zapewnienia bezpieczeństwie żeglującym Polakom! To bzdura!
Zbliżają się wybory do Sejmu Rzeczpospolitej. Każdy głos oddany na Platformę
Obywatelska bardzo się liczy. PROSZĘ NIEOPATRZNĄ DECYZJĄ NIE NISZCZYĆ W OPINII MILIONOWEJ RZESZY ZEGLARZY SWEGO OBRAZU JAKO POSŁA PLARFORMY OBYWATELSKIEJ, postępowej, nowoczesnej i przyjaznej wolnościom obywateli. Będziemy to śledzić z należytą uwagą.
Będąc pewien Pańskiej życzliwości i poparcia w naszych dążeniach do swobodnego
żeglowania, pozostaje z wyrazami należnego szacunku
Dr Mariusz Pycz- Pyczewski, Kapitan Jachtowy, Instruktor Żeglarstwa
Komandor Y C I
Gdańsk 24 marca 2011 roku
Chciałbym zapytać, dlaczego taki tytuł newsa, jak wyżej?
Czy spotkanie się "strony przeciwnej" z posłem i przedstawienie mu swych
propozycji (choćby i najgłupszych) uprawnia do użycia stwierdzenia, że
spotkanie to miało miejsce "pod stołem"?
Przecież "przyjemniaczki" nie raz do takich spotkań nawoływały i
wielokrotnie miały one spotkania faktycznie miejsce (mogę przytoczyć
dostępne w internecie przykłady). Ja sam brałem udział spotkaniu z
"moim" posłem/senatorem" trzykrotnie.
Czy działałem "pod stołem"?
Niemniej -- protestujmy przeciwko kłamstwom, monopolowi i kasie
(ostatnie linijki uzasadnia, ależ się podkładają!), a nie samej
metodzie, bo nie jest to metoda ani nielegalna, ani nawet naganna moralnie.
Pozdrawiam wiecznie z wnętrza kamizelki :)
--
Marcin 'Cypis' Kantorek
http://www.dino.merigold.pl/
Jak wiesz z korespondencji sprawy instruktorów żeglarstwa do tej pory interesowały mnie stosunkowo najmniej. W związku z próbą dokonania zmian w ustawie zrobiła się w SSI dyskusja i to akurat dobrze. Żebyśmy mieli jasność powiem od razu, że uważam za niedopuszczalne eliminowanie dotychczasowych instruktorów PZŻ albo zmuszanie ich do uzyskiwania dodatkowo nowych uprawnień, w tym sensie obecny zapis ustawy o żegludze śródlądowej mi się nie podoba. Pisałem o tym już rok temu. Nie podoba mi się jednak próba przywrócenia monopolu egzaminacyjnego. Moim zdaniem poseł Litwiński powinien ten element ze swojej ustawy usunąć. Oznaczałoby to, że zmiana dotyczyłaby tylko ustępu 13 w art. 37a, gdzie dodano by słowa: "lub instruktorzy organizacji żeglarskich, o których mowa w art. 53 a ust. 10 ustawy z dnia 18 stycznia 1996 r. o kulturze fizycznej, którzy zdobyli swoje uprawnienia przed wejściem w życie ustawy o sporcie".
Natomiast dodać należy poprawkę do ustępu 3 w art. 37a poszerzającą bezpatencie do 9,5 m i 30 kW. Juz czas na taki ruch, wszak od wprowadzenia obecnych limitów ilość wypadków nie rośnie. Może Poseł zechciałby napisać autopoprawkę? Wymaga ona tylko zmiany tych dwóch liczb w tekście, a ile może przynieść dobrego!
Andrzej Colonel Remiszewski
Nareszcie mam powód, żeby się z Tobą pospierać więc niezwłocznie z tego korzystam.
Po pierwsze primo - jeżeli niejaki p.Kitwasiński może udać się do posła i wyłożyć mu. co mu (tj Kitwasińskiemu) na wątrobie leży, to czemu, gdy to samo robi urzędnik z Chocimburga jest to nielegalnym działaniem "pod stołem"? Skoro wszystkim zainteresowanym wiadomo z czym ów urzędnik się do Sejmu udał, to gdzie jest ten stół? Można się z tym przesłaniem nie zgadzać, ale dlaczego to miałby być nielegalny proceder?
Po drugie primo - Jak Ci wiadomo, w ubiegłym roku, w ramach odmładzania, odbyłem kurs i zdałem egzamin na nielegalny, jak się okazuje, stopień Młodszego Instruktora Żeglarstwa. Teraz wyszło, że mogę tą plastikową plakietką... no, do tego się też nie nadaje. Specjalnie mnie to nie boli, miałem wprawdzie zamiar zacząć przekazywać młodszym coś ze swojego doświadczenia, ale przeżyję bez tego. Poznałem wspaniałych ludzi, np. Zbyszka Chodnikiewicza (też nielegalnego?!). Trochę sobie uporządkowałem metodykę, bo jakkolwiek nie jestem (i raczej nie będę) legalnym Instruktorem Sportu, to na prowadzonych przeze mnie rejsach staram się młodszym koleżankom i kolegom coś z tej wiedzy i umiejętności zostawić. Chyba z niezłym skutkiem, bo docierają do mnie meldunki o ich pierwszych kapitańskich rejsach (niezależnie od aktualnego stopnia żeglarskiego). Ale moi przyjaciele, którzy faktycznie z nauczania żeglarstwa żyją wybrali się w popłochu na stosowne i kosztowne kursy. Dowiedzieli się czegoś podnoszącego ich wiedzę żeglarską? A pedagogiczną? Raczej zgodnie podkreślają, że idzie tu o wyciąganie pieniędzy.
Po trzecie primo - Podsumowując. Zawsze byłem i jestem przeciwnikiem jakichkolwiek monopoli. Tymczasem wygląda na to że nowe przepisy zmierzają do zastąpienia jednego monopolu innym.
C.B.D.U.
--
Stopy wody pod kilem
Marek Popiel
http://whale.kompas.net.pl
Witaj Don Jorge.
Miałem zamiar nie zabierać głosu w dyskusji "pod stołem", ale pewne kwestie wymagają sprostowania.
1. Marek "Biały Wieloryb" Popiel zdobył swój patent instruktorski legalnie a to dlatego, że w czasie gdy go zdobywał wg. mojej wiedzy PZŻ posiadał zgodę Ministra Sportu na prowadzenie kursów instruktora sportu.
2. W latach 1997 - 2002 - taka zgoda legalnie nie mogła zostać wydana, a znowu z tego co wiem to do 2006 roku PZŻ o taką zgodę nie występował - a więc w latach 1997-2006(?) świadomie prowadził kursy na stopień instruktora, które można traktować tylko jako stopnie wewnątrzzwiązkowe - a nie umocowane w prawnie.
I tu dochodzimy do meritum.
- Instruktorzy PZŻ nie powinni mieć pretensji do tych, którzy podważają ich uprawnienia twierdząc, że nie ma żadnego uzasadnienia merytorycznego dla nierównego traktowania instruktorów innych związków! Dlaczego to niby tylko instruktorzy PZŻ i PZMiNW mają nie mieć obowiązku posiadania tytułu instruktora sportu, a instruktorzy 50 innych związków muszą ten tytuł posiadać? Dla mnie takie żądania są zwyczajną bezczelnością!
- Jeżeli instruktorzy PZŻ mogą mieć do kogoś pretensje to:
a) do samych siebie, że poszli do PZŻ, zapłacili, zdali - a nie sprawdzili czy to za co płacą ma umocowanie prawne!
b) do PZŻ, że nie poinformował ich przed odbyciem takiego kursu, że jedyną mocą prawną tego dokumentu jest pieczątka geneska Stosio.
Nie rozumiem więc pretensji!
Dlaczego ISSA Poland potrafiła sobie poradzić z tym problemem i ich instruktorzy nie muszą się martwić o swoje uprawnienia, a PZŻ nie? Pytanie pozostawiam otwarte.
Zanim ktoś wyleje swoje żale niech to przemyśli.
Pozdrowienia
Piotrek Kalinowski
Jestem niepoprawnym wolnościowcem. To znaczy uważam że, tylko wolny rynek rozwiąże problemy z jakim boryka się środowisko żeglarskich szkoleniowców.
Co przez to rozumiem, kraje o dużym doświadczeniu wolnorynkowym*) takie jak między innymi Anglia, Szwecja rozwiązały problem patentów kapitanów jachtów o długości nie przekraczającej określonej wartości czyli około 15 metrów. Nie potrzeba żadnych „papierów”.
Jak to rozumieć? Wprowadzenie urzędowych „papierów” w tym zakresie spowoduje więcej strat niż korzyści. Gdyby było inaczej, rynek (czytaj właściciele portów, jachtów, czy innej infrastruktury) domagaliby się wprowadzenia jakiegoś sprawdzania umiejętności. Skoro w krajach o dużej tradycji morskiej i wolnorynkowej nikt się tego nie domaga to znaczy (dla mnie) że obowiązek certyfikowania jest niepotrzebny.
Jednak wolny rynek w niektórych przypadkach domaga się kompetencji kandydata na skippera, jakiegoś certyfikatu potwierdzającego umiejętności w posługiwaniu się sprzętem – dotyczy to firm czarterowych.
Co najważniejsze jest to certyfikat dobrowolny. Sedno sporu dotyczy tego kto może wydać taki certyfikat – i to też pozwólmy zadziałać rynkowi.
To rynek wypracuje najlepszy system – po co go ubierać w ramy prawne?
Problem wyboru najlepszych certyfikatów spadnie na firmy czarterowe, bo to one RYZYKUJĄ swoim sprzętem!
Pytanie kto ma prawo szkolić powinniśmy zastąpić pytaniem kto najlepiej EGZAMINUJE.
Zaś takiego pytanie nie chcą postawić strony wiodące spór o szkolenia żeglarskie. Jeżeli mały ale prężny klub żeglarski z Koziej Wólki zrobi szkolenie nie mając instruktorów z „piętrowymi uprawnieniami” ale zorganizuje egzamin pod nadzorem np. rygorystycznego RYA to co w tym złego, gdy wszyscy zdają śpiewająco?
Na Chorwacji honoruje się certyfikat Voditielj Brodice, gdzie zainteresowani w jego uzyskaniu zdają tylko egzamin z przepisów!!! Na tej podstawie firmy czarterowe wypożyczają jachty o wartościach idących setki tysiące złotych. Każdy kto ma ochotę może zdać ten egzamin przed komisją państwową, bez żadnego papierka potwierdzającego szkolenie. Gdyby ten system przynosił straty firmom czarterowym z powodu braku umiejętności manewrowania jachtem, to stawiam dolary przeciwko orzechom że do egzaminu teoretycznego dorzucono by praktyczny.
Kto się boi wolnego rynku? Uważam że obie organizacje. Jedna chce monopolu, druga aby dopuszczono ją do tortu.
Trzymaj się ciepło, a kamizelki zakładaj wtedy kiedy potrzeba.
Mariusz
*to było kiedyś za czasów organizacji zwanej Wspólnota Węgla i Stali
Zdaje sie, że nastapiło jakieś kompletne niezrozumienie naszych działań.
Autor komentarza, Mariusz Wiącek w dnia: 2011-03-27 19:34:44 pisze:
"Kto się boi wolnego rynku? Uważam że obie organizacje. Jedna chce monopolu,
druga aby dopuszczono ją do tortu"
Czy autor komentarza zechce dopowiedzieć kogo ma na mysli jako "drugą
organizację"
Bo, że jedną jest PZZ to rozumiem, ale kto jest tą drugą?
Pytam, bo nikt z naszych Stowarzyszeń nie ma najmniejszej ochoty na
współdzielenie się "tortem" szkoleń.
Zawsze uważaliśmy, iz szkolenia winny być calkowicie dobrowolne a szkolić
powinien każdy kto ma ochotę.
Warunki dla prowadzących szkolenia i egzaminowanie określone w Ustawie o
Sporcie nie są naszego autorstwa.
Zostaly one napisane przez stronę rządową w trakcie tworzenia zapisów Ustawy
o Sporcie - zresztą głównie pod organizacje typu PZPN lub podobne a że
żeglarstwo także się pod nie "załapalo" to czysty przypadek.
Także prosze o zamieszczenie tego sprostowania a autora - p.Mariusza Wiącka
o wytlumaczenie moich wątpliwości. Nawiasem mówiąc w komentarzu P. Mariusza jest jeszcze jedna nieściłość:
Autor pisze:
"Anglia, Szwecja rozwiązały problem patentów kapitanów jachtów o długości
nie przekraczającej określonej wartości czyli około 15 metrów. Nie potrzeba
żadnych "papierów".
Jest to nieprawda - w Szwecji nie potrzeba dokumentow do prowadzenia
jednostek do Lc 12 m i Bc 4.
Pzdr
kpt Włodzimierz Ring
Witaj Don Jorge, po raz kolejny w tym temacie.
Niestety ale znowu muszę się odnieść.
Kolega Mariusz musi się zastanowić nad jedną kwestią.
- Kogo posłuchają urzędnicy? Tego co będzie tylko krytykował i oczekiwał rewolucji? Rewolucji na którą nikt po za małą częścią środowiska nikt nie ma ochoty?
- Czy może posłuchają tych, którzy chcą rozmawiać, są skłonni do kompromisów i ewolucyjnego dochodzenia do upragnionej wolności. Gdyby liberatorzy nie rozmawiali z urzędnikami, tylko się nieustannie okopywali to nic by nie osiągnęli, a trochę już osiągnęli!!! Pewnie nawet nie było by do tej pory tych skromnych bo skromnych, ale jednak 7.5m, już nie mówiąc o częściowym zniesieniu obowiązku KM
Skrajna ortodoksja jest wskazana u samobójców terrorystów, a nie u ludzi cywilizowanych, którzy w demokratyczny sposób chcą zmieniać otaczającą ich rzeczywistość.
Pozdrowienia
Żyj Wiecznie.
Piotrek z Rzeszowa, 650 km od najbliższego morza!
To w Szwecji liberalizm jest dwunastometrowy a u nas jakby większy bo od zera do siedmiu metrów, potem krótka przerwa i od dwunastu do nieskończoności. Największym liberatorem jest PZŻ, który egzaminuje do dwunastu a potem następne sprzedaje za friko, ops, przepraszam za sto złotych. No tak, bo w tej Szwecji te egzaminy powyżej dwunastu to jakby na poważnie, jakiś Urząd Morski zatwierdza a u nas do dwunastu to tylko pan instruktor PZŻtu...
Przyglądam się tej dyskusji i po żadnej stronie nie widzę chęci wytworzenia spójnego i dobrego systemu, widzę natomiast z jednej strony chęć zmonopolizowania szkoleń na najniższym poziomie, bo poziom najniższy jest najbardziej powszechny, czyli jest największa z tego kasa przy najniższym poziomie kompetencji nauczania, zaś z drugiej strony chęć wykolegowania monopolistów i przejęcia towarzystwa szkolonego.
Tymczasem dobry trend powinien być taki właśnie w stronę Szwecji - jak wieje wiatr z południa to wiej razem z nim, trawersując nieco. Niech sobie na przykład do dwunastu x cztery czy tam dwunastu ludków na pokładzie, rzecz do ustalenia, będzie liberalnie i nieobowiązkowo, olbrzymie pole do popisu dla różnego rodzaju szkół wydających nieobowiązkowe certyfikaty kompetencji PZŻtu, ISSY, HALSu lewego i prawego. Możliwość działania dla instruktorów, młodszych, starszych i nadstarszych, honorowych i rzeczywistych. Natomiast powyżej dwa stopnie państwowe, państwowo egzaminowane i zatwierdzane, już bez żadnych PZŻtów i innych, żeby kogoś nie urazić, wimplów.
Szkolenie przez instruktorów sportu zaś zostawiamy dla celów sportowych, tak jak to jest dzisiaj i co jest zupełnie inną i osobna działką, ustawa o sporcie i zgodnie ze sztuką jeden krajowy związek reprezentujący.
Ładnie by było, szkoda że to jednak niemożliwe. Dlaczego? Bo zbyt proste?
Pozdrowienia - Jarek Czyszek
Chciałbym jeszcze raz zabrać głos w sprawie szkolenia.
Widzę ,że cała dyskusja potoczyła się w kierunku kasy i osiagania wpływów w kolejnej dziedzinie życia .Wiedzcie jednak , że część osób widzi coś jeszcze poza kasą i chęcia dominowania nad innymi.Te osoby nie chcą zdzierać kołdry z innych i przepychać się w kolejce do tortu. Chcą tyklo okryć się nieco i zaczerpnać małą łyżeczką.
Zgoda. Raz w zyciu , kiedy przed wakacjami straciłem pracę, możliwość pracy na obozie jako instruktor żeglarstwa i wychowawca uratowała mi tyłek. Zanim znalazłem kolejną, przez 3 turnusy miałem możliwość zarobić na czynsz i inne opłaty. Kokosów tam nie płacili biorąc pod uwagę fakt , że przez 24 godziny na dobę zajmujesz się dziećmi i młodzieżą od 12 do 17 lat. Uwierzcie mi nie jest to łatwe.
Poza tym szkolę młodzież za darmo.Nigdy nie zasiadałem w komisji egzaminacyjnej. Uprawnienia instruktorskie zdobyłem bo taki był system i chciałem posiadać niezbędną wiedzę aby szkolić dobrze i bezpiecznie.Kurs instruktorski prowadzili doświadczeni instruktorzy, uznani autorzy podręczników żeglarskich.
Zgadzam się z potrzebą uregulowania spraw ale zarazem nie można przekreślać dotychczasowej działalności, doświadczenia, wreszcie zainwestowanych w zdobycie uprawnień instruktorskich pieniedzy. A teraz co? Wzsystko od początku. Nabijać kase jakiejś uczelni za nowe papiery. Nauczą mnie czegoś nowego? pozbawianie możliwości szkolenia dotychczasowych instruktorów, stawianie ich na równi nowymi kandydatami którzy dopiero zamierzają stać się instruktorami jest moim zdaniem nie w porządku.
Wystarczyło by utrzymać uprawnienia a nowe osoby niech sobie zdobywaja uprawnieniaa spokojnie od nowa zgodnie z nowymi przepisami.Tak z reguły tworzy się prawo.I niech prawnicy nie mówią że doytychczasowe zasady nie miały umocowań prawnych, bo praktyka była taka a nie inna i nasze państwoprzez wiele lat nie ingerowało.Czy wreszcie nie ma w tym kraju ważnieszych dla Sejmu spraw niż trzykrotne poprawianie systemu stopni żeglarskich i motorowodnych a teraz instruktorskich(zrobić raz a porządnie)
Nie dziwmy się, że może za kila lat ktoś wpadnie na pomysł , że nalezy od początku zdobywać prawa jazdy i dotychczasowi kierowcy nie mają juz prawa prowadzić samochodów.
Poza tym kto wymyślił uprawnienia instruktorów sportu dla osób, które w przeważającej mierze nie będą szkolić sportowców a żeglarzy, którzy bezpiecznie i zgodnie z przepisami chcą prowadzić jachty. Czy w ślad za tym za jakiś czas kierowców bedą musieli szkolić trenerzy i instruktorów sportów motorowych?
Tak więc nie miejmy pretensji do instruktorów PZŻ , że nimi są , nie zastępujmy jednego monopolu innym, dajmy żyć innym wszak nie kasa jest najważniejsza.
Moja wypowiedź jest może zbyt prosta (ktoś powie prostacka) gdyż jestem zwykłym prostym człowiekiem. Wydaje mi się ze wiele dziedzin życia komplikujemy sobie niepotrzebnie w imię róznych interesów czego przykładem jest też sprawa regulacji prawnych związanych z uprawianiem rekreacji na wodzie.
Piotr Nasiadko
W odpowiedzi na zarzuty kolegi Piotra z Rzeszowa.
Moja propozycja jest skrajna może nie – a ja uważam że przywraca normalność – skoro tak można w Szwecji, to nie widzę przeszkód to nie widzę żadnych przeszkód aby tak postępować w Polsce.
Ja nigdzie nie napisałem że jestem przeciwko patentom, stopniom instruktorskim kursom szkołom żeglarskim, rankingom etc. Wręcz przeciwnie uważam że to są pożyteczne rzeczy - pod warunkiem że są D O B R O W O L N E.
Przymus przynosi więcej szkody niż pożytku i o tym jest mój wpis, a nie o robieniu rewolucji.
Ponadto chcę dodać że moja pozycja jako skrajna wyznacza ramy dyskusji, to propozycje inne mogą – wydać się łatwiejsze do strawienia.
Mariusz Wiącek
Analizując wątki na temat szkolenia i egzaminowania: http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=1699&page=0 i http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=1704&page=0 , a zwłaszcza komentarze do nich widzę iż SAJ występuje w imieniu nie tylko żeglujących na swoim i za swoje, ale również w interesie wszystkich co chcą szkolić i egzaminować poza jedynym „słusznym” („niesłusznym”) stowarzyszeniem.
Kapitan Jachtowy (jachtowy kapitan żeglugi bałtyckiej 1981 zweryfikowany w 1998 )
Instruktor sportu z żeglarstwie (AWF Poznań 1975)
Trener Żeglarstwa II klasy (AWF Gdańsk-Oliwa 1979)
Instruktor żeglarstwa PZŻ (zweryfikowany 1997)
Instruktor ISSA Poland (zweryfikowany 2007)
Kapitan Motorowodny (morski sternik motorowodny 1983 zweryfikowany w 1998)
Stermotorzysta żeglugi śródlądowej (2010)
Sędzia PZŻ klasy państwowej (1983 Lic nr 6)
Mierniczy PZŻ (1990 bez aktualnej licencji)
Inspektor techniczny jachtów śródlądowych PZŻ (1987 Lic nr 6)