POGODA PRZEZ SMS?
W okienku tym wielokrotnie była mowa o prognozach pogody ekspediowanych na jacht w postaci SMS-ów. Metoda łatwa, tania, wygodna, ale ...raczej na Bałtyku. Nie wszędzie godna polecenia. Tak twierdzi znawca tematu - Tomasz Lewandowski - obieżyświat, armator i kapitan s/y "Luka", "Żeglarz Roku 2008", laureat I Nagrody REJS ROKU - "Srebrny Sekstant" oraz Nagrody Honorowej Telewizji Polskiej.
Dziękuję Beatce i Tomkowi !
Żyjcie wiecznie!
d'Jorge
______________________________
Na przestrzeni czterech lat dwa polskie jachty zatonęły w okolicy Przylądka Horn, co stanowi połowę jednostek pod polską banderą, które podjęły decyzje opłynięcia tego obszaru, jednego z najbardziej burzliwych przylądków, gdzie nierzadko siła wiatru dorównuje sile huraganu. W obu przypadkach, jacht "BonaTerra", jak również jacht "Nashachata", które nieszczęśliwie w tamtym rejonie zatonęły, posiadały system ściągania prognozy pogody oparty na tekstowych informacjach przesyłanych na telefon satelitarny Iridium.
Kapitan jachtu "BonaTerra", po otrzymaniu SMS-a z wiadomością, że zanosi się na korzystne okno pogodowe, by opłynąć Przylądek Horn w kierunku zachodnim, wyruszył z Ushuaia i bez problemów minął prawą burtą Wyspę Horn, z zamiarem dopłynięcia do Wyspy Wielkanocnej. Niemniej po dwóch dobach wiatr „niespodziewanie”, (dlaczego w cudzysłowie wyjaśnię poniżej) zmienił się na zachodni, i uderzył ze średnią siłą 70 węzłów, w porywach siła wiatru dochodziła do 100 węzłów…
Pod taki wiatr, i wykreowaną przez taki wiatr fale płynąć się nie da…
Po przeczytaniu relacji armatora, pana Zbigniewa Jałochy mówiącej o tragicznych okolicznościach zatonięcia s/y "Nashachata" w zatoce Slogett, poczułem wielki smutek, ale także rozczarowanie i złość.
Do tragedii doszło z kilku powodów, ale tym, który je wyzwolił był brak solidnej prognozy pogody.
Zadajmy sobie pytanie, jaką decyzje podjąłby kapitan, którego jacht za kilka godzin znajdzie się na trawersie Wyspy Horn, otwierającej skaliste, poszarpane przejścia i wąskie kanały prowadzące do portu Ushuaia, wiedząc, że jedzie na resztkach paliwa, a średnia siła wiatru wzrośnie do 70 węzłów i można się spodziewać porywistych szkwałów, które prawie na pewno, w zetknięciu z silnym prądem pływowym wykreują w kanale Beagle wysoką i stromą falę.
Świadomy warunków pogody w kanałach, nasz kapitan tuż po minięciu Wyspy Horn, rzuciłby z pewnością kotwicę przy oddalonej 10 mil na północ wyspie Herschel i przeczekał zły okres w doskonale osłoniętej od zachodu i łatwej do kotwiczenia zatoce po północno wschodniej stronie wyspy, gdzie znajduje się także silna boja cumownicza chilijskiej Marynarki.
Ale kapitan s/y "Nashachata" dobrej prognozy pogody nie miał....
Dostał natomiast SMS od armatora z opisem siły wiatru na pozycje jachtu. Albo i nie dostał…
Osoby, które używają telefonu satelitarnego Iridium, z pewnością zauważyły, że czasem SMS-y wpadają do odbiorcy dopiero następnego dnia… Do tego armator pobrał te informacje ze strony Dg Ramirez, gdzie trudno sprawdzić dokładnie pogodę na większym obszarze i upewnić się w jej tendencjach. Stąd właśnie w relacji armatora stwierdzenie - „Wyglądało na to, że głęboki niż zaczął się przemieszczać się szybciej niż prognozowano” i właśnie to stwierdzenie wzbudziło we mnie złość i rozczarowanie…
Na przestrzeni czterech lat dwa polskie jachty zatonęły w okolicy Przylądka Horn, co stanowi połowę jednostek pod polską banderą, które podjęły decyzje opłynięcia tego obszaru, jednego z najbardziej burzliwych przylądków, gdzie nierzadko siła wiatru dorównuje sile huraganu. W obu przypadkach, jacht "BonaTerra", jak również jacht "Nashachata", które nieszczęśliwie w tamtym rejonie zatonęły, posiadały system ściągania prognozy pogody oparty na tekstowych informacjach przesyłanych na telefon satelitarny Iridium.
Kapitan jachtu "BonaTerra", po otrzymaniu SMS-a z wiadomością, że zanosi się na korzystne okno pogodowe, by opłynąć Przylądek Horn w kierunku zachodnim, wyruszył z Ushuaia i bez problemów minął prawą burtą Wyspę Horn, z zamiarem dopłynięcia do Wyspy Wielkanocnej. Niemniej po dwóch dobach wiatr „niespodziewanie”, (dlaczego w cudzysłowie wyjaśnię poniżej) zmienił się na zachodni, i uderzył ze średnią siłą 70 węzłów, w porywach siła wiatru dochodziła do 100 węzłów…
Pod taki wiatr, i wykreowaną przez taki wiatr fale płynąć się nie da…
Po przeczytaniu relacji armatora, pana Zbigniewa Jałochy mówiącej o tragicznych okolicznościach zatonięcia s/y "Nashachata" w zatoce Slogett, poczułem wielki smutek, ale także rozczarowanie i złość.
Do tragedii doszło z kilku powodów, ale tym, który je wyzwolił był brak solidnej prognozy pogody.
Zadajmy sobie pytanie, jaką decyzje podjąłby kapitan, którego jacht za kilka godzin znajdzie się na trawersie Wyspy Horn, otwierającej skaliste, poszarpane przejścia i wąskie kanały prowadzące do portu Ushuaia, wiedząc, że jedzie na resztkach paliwa, a średnia siła wiatru wzrośnie do 70 węzłów i można się spodziewać porywistych szkwałów, które prawie na pewno, w zetknięciu z silnym prądem pływowym wykreują w kanale Beagle wysoką i stromą falę.
Świadomy warunków pogody w kanałach, nasz kapitan tuż po minięciu Wyspy Horn, rzuciłby z pewnością kotwicę przy oddalonej 10 mil na północ wyspie Herschel i przeczekał zły okres w doskonale osłoniętej od zachodu i łatwej do kotwiczenia zatoce po północno wschodniej stronie wyspy, gdzie znajduje się także silna boja cumownicza chilijskiej Marynarki.
Ale kapitan s/y "Nashachata" dobrej prognozy pogody nie miał....
Dostał natomiast SMS od armatora z opisem siły wiatru na pozycje jachtu. Albo i nie dostał…
Osoby, które używają telefonu satelitarnego Iridium, z pewnością zauważyły, że czasem SMS-y wpadają do odbiorcy dopiero następnego dnia… Do tego armator pobrał te informacje ze strony Dg Ramirez, gdzie trudno sprawdzić dokładnie pogodę na większym obszarze i upewnić się w jej tendencjach. Stąd właśnie w relacji armatora stwierdzenie - „Wyglądało na to, że głęboki niż zaczął się przemieszczać się szybciej niż prognozowano” i właśnie to stwierdzenie wzbudziło we mnie złość i rozczarowanie…
Głębokie niże przemieszczały się szybciej niż prognozowano jakieś 20 lat temu, ale mniej więcej od tego czasu istnieją programy, powszechnie używane przez żeglarzy na świecie, stworzone w przejrzystej, łatwej do analizowania formie graficznej - Grib. Systemy te pozwalają sprawdzić nieomal precyzyjnie kierunek i szybkość przemieszczania się obszarów niskiego ciśnienia. Dają możliwość sprawdzenia siły i kierunku wiatru nawet co godzinę, a biorąc pod uwagę, że niże, nawet te głębokie przesuwają się z szybkością 6-10 mil na godzinę, można mieć je stale "na oku”.
Do tego sprawa nie wymaga wielkich inwestycji lub specjalnej wiedzy, wszelkie informacje na temat tych systemówmożna znaleźć na jednym z najbardziej popularnych polskich for żeglarskich - sailforum.pl, a także i innych polskich forach żeglarskich.
.
Do tego sprawa nie wymaga wielkich inwestycji lub specjalnej wiedzy, wszelkie informacje na temat tych systemówmożna znaleźć na jednym z najbardziej popularnych polskich for żeglarskich - sailforum.pl, a także i innych polskich forach żeglarskich.
.
I tu nasuwa się pytanie: dlaczego armator Jachtu s/v "Nashachata" nie wyposażył jachtu w kabel łączący telefon satelitarny z komputerem? (300 złotych) i nie zainwestował kolejnych 500 złotych na roczną subskrypcje popularnego w świecie żeglarskim programu Airmail do ściągania pogody, a także korespondencji e-mailowej, lub innego, bliźniaczego programu Winlink, który używać można za darmo, jeśli użytkownik posiada licencje radioamatora.
Odpowiedź jest chyba taka, pan Jałocha, mimo że wysłał jacht w rejs dookoła świata, z czarterowym pływaniem w okolicach najbardziej niebezpiecznego z południowych przylądków, zasugerował się trendami łączności naszego rodzimego żeglarstwa zatokowego. Pogoda przez SMS.
Czy kapitan s/y "BonaTerra" opuściłby port, wiedząc, że okno pogodowe, które wybrał na podstawie „pogodowego SMS” jest zbyt małe, by wystarczająco oddalić sie od niebezpiecznej Cieśniny Drake’a?
Czy kapitan s/y "Nashachata" podjąłby decyzje, jakie podjął, gdyby miał dostęp do solidnej prognozy pogody?
Nie mniej, nie wszyscy armatorzy polskich jachtów wykazują taką oszczędność. Przykładem może być pan Armiński, który zanim wyprawił swoje "Mantry" w świat, wyposażył je w bardzo dobry system ściągania prognoz pogody. Efekt taki sam jak w przypadku połączenia z Iridium - łatwo czytelne mapy pogody w formie Grib, ściągane poprzez SSB radio i Pactor modem.
Tomasz Lewandowski.
Odpowiedź jest chyba taka, pan Jałocha, mimo że wysłał jacht w rejs dookoła świata, z czarterowym pływaniem w okolicach najbardziej niebezpiecznego z południowych przylądków, zasugerował się trendami łączności naszego rodzimego żeglarstwa zatokowego. Pogoda przez SMS.
Czy kapitan s/y "BonaTerra" opuściłby port, wiedząc, że okno pogodowe, które wybrał na podstawie „pogodowego SMS” jest zbyt małe, by wystarczająco oddalić sie od niebezpiecznej Cieśniny Drake’a?
Czy kapitan s/y "Nashachata" podjąłby decyzje, jakie podjął, gdyby miał dostęp do solidnej prognozy pogody?
Nie mniej, nie wszyscy armatorzy polskich jachtów wykazują taką oszczędność. Przykładem może być pan Armiński, który zanim wyprawił swoje "Mantry" w świat, wyposażył je w bardzo dobry system ściągania prognoz pogody. Efekt taki sam jak w przypadku połączenia z Iridium - łatwo czytelne mapy pogody w formie Grib, ściągane poprzez SSB radio i Pactor modem.
Tomasz Lewandowski.
czytam co to napisał w Twoim okienku pogodowym kolega Lewandowski i oczom nie wierzę.
Ja co prawda Hornu nie opłynąłem, ale znam takiego jednego co opłynął. Nie będę z imienia wymieniał boby wszyscy od razu wiedzieli o kogo chodzi. Pływaliśmy razem coś tam koło roku i ulubioną rozrywką mojego kolegi było doprowadzanie mnie do szewskiej pasji poprzez równie wesołe, co i fałszywe pogwizdywanie żeglarskich przebojów, no bo jemu wolno.
- Ty - mówię - a może byś tak sobie sikał na nawietrzną? Też ci wolno...
Wiedza, że prognoza pogody jest do żeglowania niezbędna, jest wiedzą na poziomie kursów żeglarskich w Jastarni, (gdyby się tam jeszcze odbywały) jeżeli natomiast wypływamy z tym na szersze wody to bardzo i usilnie doradzałbym daleko posuniętą ostrożność, w sądach przynajmniej. Sugerowanie, że ktoś rozbił jacht, ergo ktoś zginął dlatego, że ktoś inny nie wyposażył tego jachtu w jakiś kabel, w najlepszym przypadku świadczy,że ten ktoś kto tak mówi nie zastanowił się nad tym co mówi.
Te wszystkie ładne strzałeczki, chorągiewki na ekranie komputera to jest efekt końcowy obliczeń matematycznego modelu, który może, ale wcale nie musi się sprawdzić. Jeżeli żeglujemy sobie, jak większość żeglarzy, w rejonach cywilizowanych gdzie gęsta sieć obserwatoriów meteorologicznych uzupełnia bazy danych co godzinę to prognoza ma szanse się sprawdzić jeżeli co godzinę na bieżąco jest zmieniana. Jeżeli żeglujemy w rejonie gdzie stacji meteorologicznych na równoleżniku dookoła globu jest dwie a satelita widzi to pod bardzo ostrym kątem to wówczas prognoza pogody jest tylko jednym z kilku czynników, wcale nie najważniejszym, które należy wziąć pod uwagę. W jak wielkim stopniu, to zależy od naszej wiedzy i doświadczenia. Dzisiaj jestem skłonny uważać, że wiedzę i doświadczenie zdobywa się na morzu latami, przy czym tak naprawdę nigdy do końca nie wiemy czy historia taka czy owaka skończyła się dobrze bo mieliśmy wiedzę i doświadczenie, czy dlatego że jeszcze raz po prostu mieliśmy szczęście. Nie sądź, a nie będziesz sądzony.
Na temat prognoz pogody można by napisać cały artykuł. Jak to nie uwzględniają warunków lokalnych i tutaj cała garść opowiadań jak to gdzieś jest piekło a za cyplem Hawaje, jak nie geograficznie to przynajmniej z wyglądu. Jak to jacht jest zbyt wolny a ocean zbyt wielki by móc jakieś pożyteczne wnioski wyciągnąć z najbardziej nawet prawdziwej prognozy pogody. Jak to uwierzyliśmy w prognozę i przez tydzień płynęliśmy w jedną stronę by nabrać wysokości i potem przez dwa tygodnie w drugą bo się prognoza wraz z wiatrem po tygodniu zmieniła.
Bardzo być może, że żeglowanie jest proste, na pewno jednak nie jest prostackie.
Pozdrowienia - Jarek Czyszek
Drogi kolego Czyszek,
dziękuje za rady, a także przypomnienie, że istnieją ludzie specyficznie ostrożni, ostrożni w wydawaniu osądów, ostrożni na lądzie i ostrożni na morzu, ostrożni w dzień i w nocy ostrożni.
A praktycznymi radami, jeśli taki ostrożny jest np. żeglarzem, będą: doradzam ostrożność przynajmniej w osądach, bardzo i usilnie doradzałbym daleko posuniętą ostrożność, lub, żeglarze bądźcie na miłość Boską ostrożni....
Powtarzały nam to nasze mamy od urodzenia, nic konstruktywnego z tego nie wynika.
Jestem szczerze zdziwiony że osoba pańskiego wykształcenia, no i żeglarz, wydawałoby się doświadczony, kwestionuje ten doskonale działający system predykcji pogody na morzu.
"Te wszystkie ładne strzałeczki, chorągiewki na ekranie komputera to jest efekt końcowy obliczeń matematycznego modelu.” - należy dodać drogi kolego kapitanie, że komputery, które te modele obliczają, to najbardziej wyrafinowane maszyny obliczeniowe, jakie wytworzyła nasza cywilizacja, i kompensują np. kąt, pod jakim stacje meteorologiczne widzą pewne obszary. Poza stacjonarnymi stacjami meteorologicznymi, informacji o tworzeniu sie niżów dostarczają wszelkiej maści satelity, również militarne, których elementy dedykowane są rejestracji aktualnych warunków pogodowych na ziemi. Danych służących do predykcji pogody dostarczają także ruchome stacje meteorologiczne, np. okręty wojenne i samoloty rozwiniętych krajów jak USA, Kanada, Australia, a także co nowsze jednostki floty handlowej, które nieustannie przekazują dane o pogodzie, i Grib jest owocem tego szeroko rozkorzenionego drzewa.
Żyjemy na morzu, przez ostatnie 6 lat używamy wyżej opisanego systemu ściągania i predykcji pogody, w tym czasie zaznaczyliśmy kilwaterem 50 tysięcy mil w różnych rejonach świata.
System jest nieomal doskonały. Istotne przekłamania odnośnie kierunku i siły wiatru, zdarzają sie jedynie w bliskim sąsiedztwie lądu, i odnoszą sie wyłącznie do płytkich niżów, tych niezdecydowanych wiatrów 0- 5 węzłów.
Ocean jest jak kobieta, emocjonalna, jednak prawa, prosta i konsekwentna.
Należy ją poznać, zrozumieć, być z Nią cierpliwym i kochać. Nie toleruje ignorancji i rozmydlonego semiintelektualizmu.
Żeglowanie może być proste i bezpieczne, być może jednak nie dla każdego…
Tomasz Lewandowski
Przeczytałem kilka razy post i komentarze do niego. Zawsze wydawało mi się, że żeglarze to bardzo empatyczny naród, którego wiedza opiera się na doświadczeniu tych co przeżyli (ci drudzy… nie zdążyli się wiedzą podzielić), a jedyne czego się nowego dowiedziałem z Panów dyskusji, to to, że panowie mają spore gruczoły jadowe wypełnione po brzegi. A ja chętnie dowiedziałbym się od autora co to był za SMS i jakie zawierał dane, bo SMS SMS’owi nie równy, np.:
„Kochanie plyn bo bedzie ladnie” trudno zestawic z SMS: „Czas: 00:00 UTC – 20090801; Pozycja: 54.5N,18.6 E; Wiatr: 7 SW [kn];Zachmurzenie: 80%;Deszcz: 0 [mm/h];Temp: 15[C];Ciśnienie: 1022 hPa;
Zmiana: -5hPa/h”
Nie sikam pod wiatr i nie wolno mi gwizdać na pokładzie, ale po rejsie na Oceanie Atlantyckim, zrozumiałem, że morze przede wszystkim nie znosi ignorantów. Może właśnie po tym rejsie wpadłem na pomysł zbudowania systemu pogodowego dla wszystkich, którzy chcą w razie czego wiedzieć. Po wielu godzinach rejsu, zgodziliśmy się wszyscy z kapitanem włącznie, że najszybszy i najłatwiejszy w obsłudze będzie system SMS. Wszyscy potrafią się nim posługiwać i jest dostępny w każdym z popularnych środków łączności (GSM, Iridium, Inmarsat). Jako drugi… (trudniejszy do przeprowadzenia na oceanie) uznaliśmy drogę e-mail bez załączników. Potem e-mail z załącznikami, a na końcu przesyłanie plików GRIB.
W toku dyskusji ustaliliśmy, że i tak wszyscy dostawcy tzw. prognoz korzystają z modelu GFS lub WRF (cokolwiek by to nie znaczyło). Zatem wiarygodność prognozy elektronicznej jest constans i w żadnym stopniu nie zależy od właściciela usługi. Podstawowym zatem problemem nie jest czy się sprawdzi, ale jak w łatwy i dostępny (TANI) sposób dostarczyć ją dla żeglarza. Jeśli Panowie dyskutanci przepłynęli setki i tysiące mil, raczej wpoili sobie zasadę ograniczonego zaufania, a korzystając z prognoz elektronicznych na pewno natknęli się na notatkę autorów modelu, że prognozy od 1 do 48 godzin sprawdzają się w 90-95% a powyżej 60 godzin ich wiarygodność spada do 70%. Czyli zawsze zostaje pewny obszar ograniczonej niepewności. Między innymi dlatego wprowadziliśmy do systemu NSW dodatkowe pole „Zmiana”, które każdemu żeglarzowi (po kursie podstawowym meteo) powinno dać do zastanowienia, na ile warunki pogodowe przesłane na dany punkt i na daną chwilę mogą się dynamicznie zmieniać. Moim zdaniem, kapitan/skipper powinien móc się precyzyjnie zapytać o pogodę na dany punkt obszaru i otrzymać zawsze tak samo zdefiniowane parametry. Liczenie, że pani Krysia ( czytaj: ktoś od armatora) zrozumie co jest potrzebne skipperowi i wyśle mu precyzyjnego SMSa jest już na tym etapie proszeniem się o problem (z całym szacunkiem dla Pani Krysi).
Zadaniem elektroniki nie jest zastąpienia mądrości i wiedzy żeglarza, ale dostarczenie najbardziej dokładnych jak to możliwe danych do przemyślenia. I każdy z nas potrzebuje innego zakresu danych. Jednemu wystarczy jeden SMS, a drugiego nie przekona nawet bosman na Helu. Nie chcę się tu wymądrzać jako szczur lądowy, zabrałem jednak głos w tej dyskusji bo od 2 lat buduję system prognoz via e-mail i SMS na dla własnego bezpieczeństwa. Jeśli ktoś chce korzystać to zapraszam tutaj: http://www.navsim.pl/nawigacja_jachtowa/pogoda/pogoda_poprzez_sms
Jacek Pietraszkiewicz