KILKA SŁÓW O MARINIE PRZY MOLO

 Jak wiadomo - marina, to komercyjna przystań jachtowa. Jak komercyjna, to jej zamysł nie moze abstrahować od wyniku ekonomicznego. Oczywiscie nie kazda marina jest w stanie całkowicie na siebie zarobić. Liczą też i inne korzysci - na przykład prestiż, nadzieję, ze miasto to sobie odbije na podatkach od restauratorów, właścicieli kasyn, kortów, taksówkarzy itd. No, ale jakieś granice rozsądnego dotowania przecież są.

Tymczasem miasto funduje sobie przystań, która nie tylko szpeci i szkodzi molu, ale i jest klasycznym przykładem trwonienia pieniedzy. Przystań jachtowa, a tym bardziej marina ma sens, tylko wtedy, gdy pobiera opłaty przez okrągły rok. Zimą na Bałtyku zazwyczaj jachty stoją na lądzie (w marinach), a jak pozostaja na wodzie, to muszą mieć gwarancje, że nie zatoną, np. w wyniku sztormu. Przystań przy molu w takim kształcie, jak to prezentują gazety takiej gwarancji nie daje nawet latem. Budowanie przystani przewiodzianej do eksploatacji tylko przez 4 miesiące w roku wygląda mi na kuszenie losu. A może warto opublikować kilka fotek, jak sopockie molo wyglądało po kilku jesienno-zimowych sztormach. Kikuty pali tylko sterczały.

Z kpt. Marianem Lenzem różnimy się tylko w jednym szczególe - ja uważam, ze Sopot na przystań jachtową zasługuje, tyle że nie taką i nie w tym miejscu. I jeszcze taki drobny szczegół: jak myślicie po co wogóle się buduje mola i dlaczego letnicy tak chętnie po nim spacerują? A władze miasta właśnie chcą ten powód zlikwidować.

Żyjcie wiecznie!
Don Jorge
_______________________________________
 
 
„Marinę czas budować” – pod takim tytułem „Dziennik Bałtycki” z 26-27 września 2009 przyniósł informację, że „Rozstrzygnięto przetarg na budowę przystani jachtowej przy sopockim molu” .
 
Nie ukrywam, że byłem i jestem przeciwnikiem tej inwestycji. W takim miejscu! Założyciel sopockiego uzdrowiska doktor Jean Georg Haffner w grobie się przewraca! Molo, to molo! Wybieg w morze! Ku dalekiej perspektywie, ku dalekiej przestrzeni. Dlatego przez lata Sopot wydłużał molo, dalej i dalej. Sopockie molo jest również przez to unikalne, że „wyprowadza” w głąb półkolistej Zatoki Gdańskiej. Idąc lewą stroną widzimy rozszerzający się brzeg morski: Klif Orłowa, Gdynia i jej port, i w końcu Oksywie. Idąc prawą perspektywa rozszerza się przez Jelitkowo, Brzeźno i port w Gdańsku. Na końcu majaczy cypel Helu. Chciałoby się spacerować jeszcze dalej – bo jest to molo spacerowe, molo dla kuracjuszy!!! Mają oni, spacerując, wdychać morskie powietrze! Niczym w ciechocińskich tężniach chłonąć jod z morskiej wody!
 No i przy ewentualnym wykorzystaniu mariny przez jedną czwartą roku?? Wprawdzie meteorolodzy zapowiadają ocieplenie klimatu, ale to jeszcze, jeszcze, potrwa! Nawet na Capri już w połowie października likwidowane są wszystkie pontony, dla jachtów. Likwidacja „działalności gospodarczej” zaczyna się tam już od połowy września.
Ekonomiczny bezsens inwestycji już dokumentowano na tej stronie bodaj rok temu. Jest ona również przykładem „skrajnego praktycyzmu”, którego ofiarą padł „zaklatkowany” hol Dworca Głównego w Gdańsku!  
 
A tyle mieliśmy pretensji do tow. Edwarda Gierka o chybione inwestycje. Nie miała baba kłopotu…Pusta Gdynia i jeszcze bardziej pusty Gdańsk znajdują się tuż obok. Ale prestiż, prestiż miasta…..? Od kilku lat, także w okresie  ostatniej prosperity, nadmorska aglomeracja Trójmiasto – niestety – nie była w stanie zorganizować zwykłej wystawy jachtowej! A to byłoby miarą prestiżu!
Teraz Sopot wiąże sobie kamień młyński u szyi.  
 
„- Konsorcjum [firm] zaoferowało najniższą cenę – 65,6 mln zł. To o ponad 7 mln mniej niż zakładał inwestor…”. Dalej dowiadujemy się, że dwa konsorcja firm przegrały (ile ceniły nie wiemy). Niby powinny być przetargi, ale niepodobna mi się taki morderczy wyścig. Bowiem na następnej stronie znajduję: „Estakada się rozsypuje. Z Estakady Kwiatkowskiego lecą bryły betonu. Jedna z nich rozbiła maskę samochodu. (…) strącają je gnieżdżące się w pobliżu ptaki.” Tak jakoś mi się to jakoś dziwnie kojarzy……I to na świeżym powietrzu? Jak mnie pamięć nie myli pierwsze „przymiarki” to było ok. półtorej setki oczywiście milionów! Do budowy inwestycji trzeba będzie jeszcze sporo dopłacić nie mówiąc o bieżących kosztach eksploatacji. Uważam, że molo „mariny” nie „udźwignie”, jest przedsięwzięciem „za dużym” pod względem lekkości pierwotnej wizji. Natomiast jest „za małym” pod względem technicznym. Zapewne pojawią się trudności z wygaszaniem fal. Jakby nie patrzeć - jednym słowem - przedsięwzięcie jest bardzo, bardzo ryzykowne!
 
„Planowana przystań będzie mogła pomieścić 103 jachty średniej wielkości. Na zmodernizowanej głowicy mola powstanie zaplecze dla żeglarzy. Będą tam m.in. bosmanat i restauracja. W ramach inwestycji, wyremontowana ma zostać także zniszczona ostroga mola” (…).
„Pierwsi żeglarze będą mogli cumować w sopockiej marinie już w sezonie 20011.
Sopocki magistrat dostał w tym roku dofinansowanie unijne na realizację projektu w wysokości 25 mln złotych.”
 
Czy ktoś przypuszczał, gdy ustalano „dotacje z Unii”, że pieniądze mogą tak demoralizować? A przecież mówiło się: żadnych dotacji, żadnych przywilejów! Jak nie utrzyma się na własnych nogach to zmarnieje.
 
Zaś miłośnikom Sopotu dedykuję zdjęcie obrazu przedstawiającego wschód słońca przed molem. Namalował go pochodzący z Tbilisi Igor Siemienichin (ur. 1955). Artysta wystawiał w latach 1985-90, w Galerii Sztuki Współczesnej b. ZSRR, w Moskwie (1992), w Gdańsku (1994), także w Paryżu i USA.
 
Marian Lenz, Gdańsk
_____________________________
 my ciułamy, ciułamy i jak już się zbliżymy to konkurent włączy dopalacz  
Komentarze
ale gdyby był dobry falochron Krzysztof Bieńkowski z dnia: 2009-10-02 15:17:22
w Sopocie żyją ludzie z bieżacymi potrzebami Krzysztof Klocek z dnia: 2009-10-02 15:52:44
duży jacht przy molu stanowi atrakcję Marian Lenz z dnia: 2009-10-02 16:30:56
cóż ja takiego napisałem, aby traktować mnie z góry? Krzysztof Bieńkowski z dnia: 2009-10-03 08:51:30
Albo ktoś z kimś się na głowqy pozamieniał Jacek Kijewski z dnia: 2009-10-03 08:55:12
Mieszkać w Sopocie nie zamierzam. więc piszę zupełnie obiektywnie Krzysztof Bieńkowski z dnia: 2009-10-03 21:35:11