Ponieważ jeszcze nie wszyscy czytują RZECZPOSPOLITĄ - pozwalam sobie zainteresować Was artykułem, który dziś ukazał się na łamach tego poważnego i opinotwórczego dziennika. Nie lubię reprintów, ale za wszelką cenę chciałbym uniknąć jakiejś nieścisłości. Co oryginał, to oryginał! Komentarze mile widziane.
Co jest z projektem Rozporzadzenia Ministra Sportu w sprawie reguł mających "wyregulować" liczną rzeszę polskich "przyjemniaczków" - wiemy dobrze. A jak to widzi RZECZPOSPOLITA ? Pod artykułem - wypowiedź naszego ulubieńca - Stefana Heinricha, etatowego "zderzaka" PZŻ (tekst i foto - RZECZPOSPOLITA). RZECZPOSPOLITEJ wszystkiego Dobrego, Dużo i Długo (3 x D) !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_______________________________
--------------------------------------------------------------------------------
PRAWO SPORTOWE
Na jeziora bez patentu
Tego lata prawdopodobnie nie odbędą się egzaminy na stopnie żeglarskie i motorowodne. Zabrakło przepisów. Szkoły żeglarskie mają o połowę mniej kursantów
Szkoły żeglarskie nie mogą zapewnić uczestnikom zakończenia kursu egzaminem na patent
KRZYSZTOF ŁOKAJ
Stare rozporządzenie w sprawie uprawiania żeglarstwa straciło moc 30 listopada zeszłego roku. Nowego ciągle nie ma.
-W środę, 26 kwietnia, projekt trafił do konsultacji międzyresortowych i społecznych - wyjaśnia Paweł Wiśniewski, rzecznik prasowy Ministerstwa Sportu. - W przyszłym tygodniu oczekujemy odpowiedzi. Jeśli nie będzie zastrzeżeń, skierujemy rozporządzenie do publikacji.
Wątpliwe przepisy
To już trzecia wersja projektu, który nadal budzi wiele kontrowersji w środowisku.
Zastrzeżenia zgłosił Polski Związek Żeglarski. Nie zgadza się m.in. na zniesienie egzaminów na stopnie sternika morskiego i kapitana jachtowego. Wedle projektu będzie można zdobyć je powypływaniu odpowiedniej liczby godzin. Projekt przewiduje także wystawianie licencji na holowanie osoby lub obiektów za jachtem motorowodnym, co jest niezgodne z ustawą o kulturze fizycznej. Mówi ona wyłącznie o patentach. Także firmy zajmujące się szkoleniem wodniaków nie szczędzą słów krytyki.
-W ostatnich latach lawinowo rosły opłaty za egzamin i wydanie patentu -mówi przedstawiciel jednej z nich. - Tymczasem projekt przewiduje, że będą one dwa razy wyższe od dotychczasowych. Żeglarz jachtowy i sternik motorowodny będą musieli zapłacić za egzamin po 200 zł, a sternik jachtowy i starszy sternik motorowodny nawet 300 zł.
Opłaty za wydanie patentów to dochody związków żeglarskiego i motorowodnego. Co roku każdy wystawia około dziesięciu tysięcy dokumentów potwierdzających zdanie egzaminu i uzyskanie uprawnień do poruszania się powodzie.
Wypłyną na szerokie wody
Wątpliwości budzi także projektowana zmiana uprawnień żeglarskich. Ta ważna regulacja zamiast w rozporządzeniu znalazła się w załącznikach. Dopiero uważna lektura informacji umieszczonej na wzorach patentów pozwala stwierdzić, że osoby mające stopień żeglarza jachtowego będą mogły pływać po morzu w pasie dwóch mil morskich od brzegu. Dla tych, którzy mają już patenty, oznacza to nowe możliwości, ale i zagrożenie. Pływanie po morzu wymaga znajomości nawigacji, meteorologii morskiej, locji i radiotechniki. Żeglarze, którzy pływali dotychczas po spokojniejszych wodach, mogą po prostu nie sprostać żywiołowi.
Zagraniczne certyfikaty
Według niektórych bez rozporządzenia inspektorzy żeglugi śródlądowej czy funkcjonariusze policji wodnej nie będą mogli wymagać okazania od osoby kierującej jachtem lub motorówką jakichkolwiek dokumentów. W tej sytuacji nawet osoby bez kwalifikacji i wiedzy na temat techniki i bezpieczeństwa żeglowania czy uprawiania sportów motorowodnych mogą ruszać na jeziora.
Z tego samego powodu szkoły żeglarskie nie mogą zapewnić uczestnikom zakończenia kursu egzaminem na patent, proponują im więc międzynarodowe certyfikaty kwalifikacji. Firmuje je International Sailing School Association, której założycielem był m.in. PZŻ. Nie mają jednak żadnej mocy na terenie Polski, a uczestnicy kursów przed ich uzyskaniem podpisują oświadczenie, że wiedzą, iż jest to tylko dobrowolny certyfikat kompetencji. Można z nim żeglować w państwach, w których patenty nie są potrzebne. W Grecji, Chorwacji czy Włoszech pozwalają uniknąć bardzo drogiego ubezpieczenia przy czarterowaniu jachtów. W Polsce będą bezużyteczne.
MATEUSZ RZEMEK
--------------------------------------------------------------------------------
Szkolić normalnie
Stefan Heinrich z Polskiego Związku Żeglarskiego:
Będziemy protestowali przeciwko zniesieniu obowiązkowego egzaminu na najwyższe stopnie żeglarskie, które zgodnie z projektem mają być zdobywane wyłącznie na podstawie stażu. Wraz z uprawnieniami sternika morskiego i kapitana jachtowego idzie także znacznie wyższa odpowiedzialność. To tak, jakby osobie, która przejechała 50 tys. km maluchem, dać uprawnienia do kierowania autobusem pełnym ludzi. Na szczęście wiedza i umiejętności żeglarskie nie zależą od ministra. Dlatego zalecamy wszystkim, aby normalnie prowadzili szkolenia na niższe stopnie żeglarskie. W momencie gdy ukażą się nowe przepisy, dostosujemy się do nich, przeprowadzimy egzaminy i wystawimy patenty.
W czasach kiedy nic nie jest święte a dla forsy ludzie zmieniają poglądy jak rękawiczki, postawa Pana Stefana byłaby godna uznania, gdyby nie skłonność do manipulacji oraz robienie dobrej miny do złej gry.
Po pierwsze, zapewnienie, że tylko ogłoście Rozporządzenie a my się dostosujemy i dostaniecie patenty, byłoby śmieszne gdyby nie było groźne. Jeśli żeglarz jachtowy otrzyma uprawnienia do pływania po morzu w pasie 2Mm to "Rzeczpospolita" ma rację. W tym sezonie nikt patentu nie zobaczy. Rozpoczęte kursy lecą wg poprzedniego programu szkolenia, gdzie na ten patent ani mru ..mru o morzu. Trzeba zmienić program, wytyczne egzaminacyjne i wiedzę tę wyłożyć. Nawet jeśli PZŻ się spręży ( chciałbym to zobaczyć) to dopiero kursy rozpoczynane w lipcu mogą liczyć na pomyślne zakończenie. Ale to i tak futurologia. Sezon szkolenia na patenty umknął.
Po drugie, Pan Stefan leje krokodyle łzy nad zapisem o przyznawaniu wyższych stopni wyłącznie na podstawie stażu i wymyśla tu pozornie sprytną formułkę : 10 lat prowadzenia Malucha pozwala prowadzić autobus. Nie godzi się Panie Stefanie mieć naród za głupków , którzy wszystko kupią. Zostawmy to politykom. Odpowiednikiem Pana przykładu byłby zapis, że sternik jachtowy po 10 latach prowadzenia Omegi otrzymywałby prawo dowodzenia "Darem Młodzieży". Kto i gdzie widział taki zapis?!
Każdy człowiek ma skłonność do rozwijanie się i sięgania wyżej. Pływamy na coraz większych korabiach, dowodzimy coraz większą załogą i zmieniamy akweny. Każda zmiana zmusza nas do podniesienia swoich kwalifikacji i wiedzy. Powoli zdobywamy doświadczenie i pewnosć siebie. Ludzie w ten sposób zdobywający wiedzę i praktykę są w najwyższym stopniu odpowiedzialni. Dlatego, Szanowny Panie Stefanie, że nie żadna Komisja Egzaminacyjna PZŻ ale życie natychmiast weryfikuje naszą wiedzę.
Nazbierało mi się w Książeczce Żeglarskiej zapisów co niemiara ale chcę Pana zapewnić, że nie miałem i nie mam najmniejszego zamiaru lecieć pędem do Pana aby automatem uzyskać stopień kapitana. mnie to jest niepotrzebne. I tak pływam gdzie chcę a ludzie mi ufają ( na morzu pierwszy raz w 1959 r a potem regularniej od 1972 r). Te osoby, tak pojmujące swoją morską edukację, wszystkie, ktore znam, posiadają wysokie kwalifikacje. Pański system weryfikacji popzrez egzaminy prowadzi do przypadków o jakich parę dni temu mówił mi znajomy, jak to wynajęty z polecenia kapitan jachtowy nie mógł sobie poradzić na Egejskim. To nie wyjątek, kiedyś głośna byla sprawa kapitana pytającego rybaków, którędy do Triestu?!
Zdecydowana większość kapitanów posiada duże doświadczenie i kwalifikacje, podobnie jak i opływani sternicy jachtowi czy morscy na swoim poziomie ale o tym nie świadczy system egzaminów, który Pan tak gorąco i niesłusznie broni a tylko indywidualne podejście każdego z tych ludzi do kwestii odpowiedzialności. Tu leci linia podziału. Cokolwiek można zarzucić kolejnemu projektowi MS to w tym wypadku ktoś okazał nareszcie rozsądek i chylę pzred nim czoła. A tak przy okazji, może Pan zechce mi wytlumaczyć, dlaczego polemika z PZŻ jest wykluczona i to nie tylko wstosunku do mojej osoby? Jak długo PZŻ będzie się zasłaniał brakiem obowiązku odpowiadania na pisma i krytykę pod pretekstem, że kpa Związku nie obowiązuje. Może i nie ale pzrecież kiedyś było zrozumiałe, że żeglarze są kolegami. Czy kolegów się tak spławia?
Gdyby Związek się otworzył na dyskusję z tymi, którzy są solą żeglarstwa, byc może nie musiałaby o takich rzeczach pisać "Rzeczpospolita" a my wszyscy przyznawać autorowi rację.
Pomyślcie Koledzy z Wieży z Kości Sloniowej.
z poważaniem
Zbigniew Klimczak
Pan Stefan raczył zapomnieć, że patenty są do rekreacyjnego pływania. Ci co zarabiają i chcą pływać na większych statkach robią dodatkowe uprawnienia, szkolenia, itp. Nikt nie powierza żaglowca osobie z samym kapitanem. Armatorzy jednostek za miliony zł nie są idiotami i sprawdzają osoby którym powierza się taki majątek. Na mniejszych zaś jachtach..... w końcu ICC, ISSA są praktycznie do 24m, VBr po zmianach - do ok. 16m.
Hasip
Co by nie powiedzieć, ministerialny projekt przynamniej wyżej stawia doświadczenie od związkowych "rozbójników". Bądź co bądź, dosyć śmiały krok. Podpisuję się pod tym, co na temat projektu rozporządzenia napisał Hasip i s-ka.
Stopy wody pod kilem!
Biały Wieloryb
(Marek Popiel)
http://whale.kompas.net.pl
Veni, vidi, do dupy.
(za przeproszeniem estetów)
Hasip
Panowie.
My tu pirdum, pirdum a sprawa jest POWAŻNA - KASA umyka !!!
Brak szkoleń, zgłaszania kursów, egzaminów, patenty, no i te nieszczęsne rejestracje, przeglądy a niedaj Bóg OC ...
Co te oszołomy internetowe narobily ...
I jest problem - "Jak do emerytury" ....
Podejdźmy do tematu poważnie - może jakaś zrzutka narodowa na okres przetrwania ?
Pzdr
Kocur