KAWA NA JACHCIE

WITAM KLAN SSI ORAZ RZESZĘ SKRYTOCZYTACZY ! Poziom wód powodziowych rzeki Bóbr w Bolesławcu, gdzie mieści się serwer NAVSIM POLAND właśnie opadł na tyle, że udał się powrót SSI „na antenę”. 

Podziękowania Jackowi, Łukaszowi i Współpracownikom.

-------------------------------------

Uwaga! Nagły zwrot tematyki porad Tadeusza Lisa, ale to nic nowego. Stali Czytelnicy i Skrytoczytacze SSI już do tego chyba przywykli. A więc dzisiaj newsik nie o silniku, ale o … przyrządzaniu kawy. Tadeusz brutalnie rozprawia się z barbarzyńską  praktyką zalewania wrzątkiem „śruciny” kawy wsypanej do  pustej szklanki. 

A więc teraz mamy coś dla prawdziwych degustatorek i ich przyjaciół.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

============================

Nasz mały, bezobsługowy przyjaciel na nocne wachty

Kawa smakuje zawsze. Ale nie paskudna, zalewana w szklance, ale szlachetnie wydestylowana z dobrej jakości ekspresu.

Po latach eksperymentów doszedłem do wniosku, że najlepiej na małym jachcie sprawdza się klasyczna, włoska kawiarka. A ściślej zestaw trzech kawiarek, w zależności od tego ile kawy chcemy przyrządzić  jednorazowo.

Aby uzyskać boski aromat ładuje sitko kawą i przyprawami (np. sproszkowanym cynamonem, kardamonem oraz słodką papryką) z dużym nadmiarem. Ubijam zawartość stemplem, a następnie istniejącą nadwyżkę dopycham mocno skręcając obie połówki.

Podgrzewam kawiarkę na najmniejszym palniku, ale na maksymalnym płomieniu. Wytwarza się bardzo wysokie ciśnienie (czasami jak przesadzę – redukowane przez boczny zawór bezpieczeństwa). Para przeciskając się przez gęstą masę wydobywa z niej niezwykły aromat. Ponieważ zawsze na dnie pozostanie trochę wody w dolnym zbiorniku, to po nalaniu kubka gdy kawiarka jest pusta, wstawiam ją szybkim ruchem do zimnej wody, co skutkuje wrzeniem pozostałości wody i w górnej części pojawi się zawsze kilka smolisto-czarnych łyków. Cały proces trwa około 20 minut – kawiarki trzeba pilnować.

I niestety jest to ból. W żegludze w pojedynkę w rejonach ruchliwych 20-30 minutowe niepilnowanie jachtu harcującego sobie samopas jest napraszaniem się o kłopoty. A jeżeli chcielibyśmy sączyć przez długą wachtę cały czas gorącą kawę?

Eksperymentowałem z różnymi termosami owiniętymi dodatkową izolacją z karimaty. Wynik jest taki sobie. Współczesne, metalowe termosy słabo izolują, a co gorsza, po dłuższym czasie smak kawy wyraźnie się pogarsza po kontakcie z metalowymi ściankami. Wypić się da – ale dla sybaryty-smakosza to udręka. Co ciekawe, stary szklany (próżniowy) termos chiński zachowuje aromat znacznie lepiej.

.

W tej sytuacji na pomoc przychodzi mi mój mały przyjaciel, mieszkający na wujkowym Cedrze na co dzień w lewej jaskółce tuż przy kuchni. Zaokrętowaliśmy go w tym roku na tygodniowy rejs po Mazurach w świetnej kompanii Mundka i Jarka.

Cedr jest uroczą motorówką wypornościową należącą do wujka Jurka, któremu zawdzięczam fascynację wszystkimi pływającymi konstrukcjami na świecie – włączając w to mega-doki i platformy wiertnicze.

Ale wracając na kurs. Urządzonko, które opisuje, to szczególny typ samochodowego ekspresu przelewowy w którym z jednego nabicia można przygotować około 4 dużych filiżanek kawy. Zasilany jest z gniazda zapalniczki 12V, a koszt energetyczny pełnego dzbanka kawy to zaledwie 20-30Wh.

 

/

Rys.SSI 1 - nowy załogant na Cedrze wujka Jurka

.

W trybie podtrzymania temperatury dzbanka pobór prądu wynosi 1-2A w zależności od temperatury w kabinie. Jego działanie różni się nieco od typowych ekspresów przelewowych. Zamiast grzałki przepływowej zamontowano miniaturowy, parowy silnik pulsacyjny o zasadzie działania identycznej jak w bombach skrzydlatych V1 i V2. Zassana przez zawór zwrotny ze zbiornika woda dostaje się do niewielkiej komory grzewczej, gdzie zostaje doprowadzona do wrzenia przez oporową grzałkę elektryczną. Po osiągnięciu wrzenia ciśnienie wzrasta na tyle, że otwiera drugi zawór, który przez zwężkę Venturiego podaje przegrzaną parę na powierzchnię koszyczka napełnionego drobno zmieloną kawą. Gorący wrzątek przesącza się przez luźno nasypaną kawę (całą objętość) i w niezłym tempie napełnia dzbanek (około 8-15 minut). Cała mesa wypełnia się boskim aromatem świeżej kawy. Posapywanie naszego małego przyjaciela jest tak ciche, że śpiący obok załoganci, jakbym to rzekł – nie krzywdują sobie.

Dolny podgrzewacz utrzymuje kawę w temperaturze, jak szacuje, 55-65 stopni – w sam raz do powolnego delektowania się w chłodną noc za sterem.

.

Teraz użyteczny trick. Jeżeli chcecie wypić gorącą kawę z mlekiem, to nalejcie mleko do połowy wysokości dzbanka, a do zbiornika wlejcie 2-3 kieliszki wody – tylko tyle, aby uruchomić proces. Po 10-15 minutach uzupełnicie wodę i będziecie mieli pyszną mieszankę kawowo-mleczną.

Na popularnych portalach aukcyjnych można znaleźć duży wybór takich ekspresów – łącznie z uroczymi liliputkami do przygotowania espresso 60 ml, w cenach od 50-1000 zł. W tych droższych trudno jest się dopatrzyć jakiś dodatkowych zalet: wzorniczych, funkcjonalnych lub materiałowych.

Ale.

Nie złapcie się w pułapkę czajników elektrycznych o mocy 120-150W 12V. Woda gotuje się tam przez wieczność (0,75l około 45-50 minut). Dzieje się tak ze względu na dużą powierzchnię rozwiniętą dzbanka, który intensywnie oddaje ciepło opóźniając moment wrzenia.

/



Rys SSI 2 - aluminiowe gniazdo dobrze odprowadza ciepło połączenia wtyczka - dolny styk zasilający
.

.
Na koniec uwaga praktyczna. Czajnik pobiera 10A. To są graniczne możliwości typowego gniazda plastikowego. Jeżeli Was zachęciłem – zróbcie dedykowane podłączenie do instalacji pokładowej lub przynajmniej zainstalujcie gniazdo metalowe (z preferencją dla aluminium). Odprowadza ono bardzo skutecznie ciepło i chroni dobrze plastikową wtyczkę ekpresu. Większość ekspresów samochodowych może być zasilane z pokładowej instalacji 24V – wtedy ich moc podwaja się (teoretycznie) i kawę dostaniecie dużo szybciej. No to łyk!

 

Pozdrawiam cały Klan SSI.

T.L.

 

Komentarze
Brak komentarzy do artykułu