Eugeniusz Moczydłowski, doświadczony kapitan żeglugi przeogromnej, rejsujący przeważnie po wodach
zimnych i lodowato zimnych, doktor nauk biologicznych, armator przedziwnego żaglowego jachtu badawczego
„Magnus Zaremba” właśnie rozpoczyna ekspedycję – skromnie nazywaną „wyprawką”. Kamuflaż to Jego specjalność
– na przykład kto by podejrzewał że rosły, barczysty mężczyzna posługuje się zmyłkową ksywką „Gienia”. A tak ogólnie
to niedźwiedzie, morsy, pingwiny to Gieni naturalne środowisko. Nie widzę go na plaży w Acapulco.
Mamy dziś w SSI jego pierwszą relację z owej „wyprawki”.
Nazwa ma ponoć symbolizować skromność i niechęć do nadymania się ponad potrzebę. Może ta skromność jest
fałszywa, ale widać, że„Gienia” się stara. Prosi aby nie zadawaj pytań co, czemu i dokąd. Pisze: zaufaj mi – przyjdzie
czas, da Bóg, na objawienia. Z Reykiaviku jacht rusza w stronę Nuk. To będzie ostatnie miejsce z którego jest szansa
wysłać do SSI kolejny kawałek. Potem, będzie tylko łączność przez Inreach. Polega to na wymianie SMS po 164 znaki
każdy, ale bez ograniczenia ilości... Włącza się go do systemu powiadamiania. Gienia obiecuje, że SSI będzie mógł
śledzić jacht satelitarnie, czyli zawsze, nie tak jak przez AIS i vesselfindery. Na ten numer komórki napisze pierwszą
wiadomość którą dotrze z jakiegoś numeru generowanego prze Inreach. Na ten numer będzie można do Niego wysyłać
tą nieograniczoną ilość SMS po 164 znaków każdy. Takie same SMS będzie można wysyłać także z komputera (ale i z
telefonu) na adres megas@inreach.garmin.com.
Jacht wyszedł w morze dziś, w czwartek o godzinie 4 AM
Zamiast wprowadzenia zajrzyjcie proszę pod ten link Https://www.kulinski.navsim.pl/art.php?Id=3461&page=0
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
==================================
Trzynastego lipca 2023 o godzinie 2330, czyli na pół godziny przed piątkiem, który z powodu dobrze uzasadnionego przesądu nie może być dniem wypłynięcia, pożegnaliśmy wspaniałe miejsce, czyli Nabrzeże Flisaków i ostro na wiatr o prędkości 20 węzłów wycięliśmy długi lewy hals aż do wyspy Oland. Rozpoczęła się być może bardzo długa przygoda tajna przez poufne, której cele zostaną ujawnione gdy jej przesłanie nie będzie, przez jawność właśnie, zagrożone.
.
Cierpliwość do mechaników osiągnęła kres wytrzymałości i spróbujemy składać agregat w porciku Helgeroa koło Oslo, z pomocą przyjaciela, mechanika samochodowego z zawodu i żeglarza z miłości. Mamy zacumować do burty jego jachtu „Blue Lady”. Fakt, że jak się popatrzy tylko na ilość i grubość instrukcji serwisowych generatora to się robi słabo. Mechanicy z obrzydzeniem patrzyli na te tomy papieru i albo prezentowali filozofię „jakbym to sam rozkładał to bym wiedział jak złożyć” albo składali proste, ale znaczące wyznanie: „mam inną robotę”. Serwis autoryzowany złożył deklarację po skasowaniu za pierwszą wizytę 1300 zł netto plus VAT, że takich wizyt może być nawet piętnaście, czego budżet wyprawki by na pewno nie wydzierżył. Przedsięwzięcie na które próbujemy się zamachnąć jest na tyle mocno ryzykowne, że oparcie się na dostawach energii elektrycznej tylko na alternatorze silnika głównego, ryzyko dużych problemów niepomiernie zwiększa. Toteż nabyłem 80 kanistrów po 20 l każdy, zmagazynowałem po bokach skrzynki kilowej z zamiarem nabycia 1600 l benzyny do zapasowych generatorów benzynowych Honda i Stanley, które działają jak przysłowiowe szwajcarskie czasomierze. Po zatankowaniu, kanistry zejdą do parteru podłogi zagracając wnętrze, ale nie powodując groźnych zakłóceń stateczności. Dlaczego kanistry? Bo wszystkie zbiorniki na jachcie łącznie z tym na wodę, ma wypełnić paliwo lotnicze F1, które jak ropa, nie zamarza nawet przy -40º C.
/
Baniaki z paliwem
.
Na razie wiatr zdechł i popylamy na maszynie 6 węzłów (przy okazji ładując akumulatory) w stronę kanału Falsterbo. I staramy się być dobrej myśli mimo, że przynajmniej jak ja myślę o tym co kombinujemy, to dziwię się, że nie robię w majtki ze strachu. Norbert jest szczęśliwy, bo po pierwsze kompletnie nieświadomy – pierwszy raz na jachcie. Ale ważniejsze, że żadne przeszkody go na razie nie dołują. Dosłownie. Na pytanie co zrobimy jak okaże się, że przygoda jest nie do zrealizowania odpowiada: dobrze by było gdyby się udało, ale jak nie da rady, to trudno!
P.S. Tak było do 8 rano. Po naładowaniu akumulatorów zawiał najpierw boski SE zrazu nieśmiało, ale rozbujał się miło do niemal 20 węzłów i „Magnus” sadzi do zakrętu na zachód z zatoki Hano, przekraczając 9 węzłów w pełnym słońcu, wprawiając załogę w stan ekstazy. Żeglowanie to nieustanna szkoła cierpliwości. Albo czekasz aż skończy się 8ºB prosto w dziób, albo minie te nudne 10 godzin gdy przelatujesz, jak po stole, swoje 80 mil.
.
Jak złożyć wyrafinowany technicznie silnik diesla renomowanej firmy siłami biologów morskich nie mających o tym pojęcia? Potrzebna instrukcja serwisowa i 4 W: wola, wiara, wytrwałość i dobre wykształcenie, niekoniecznie techniczne. Nie będę się nad tym rozwodził, bo dla każdego, kto podejmuje ambitne wyzwania jest to oczywiste, a innym to nie jest do niczego potrzebne. Silnik został złożony, starannie odpowietrzony i kiedy wszedł jak nowy na obroty i pracował pół godziny, poleciały triumfalne smsy na wszystkie strony świata głoszące oczywistość Janka Kobuszewskiego z kabaretu Olgi Lipińskiej: ”masz pomysł – zrób to sam!” Dzięki tej dewizie został wybrany honorowym członkiem IV Wyprawy PAN na stację im. H. Arctowskiego na której namiętnie oglądaliśmy taśmy wideo z kabaretu, co zawsze poprawiało wszelkie podłe nastroje i rozwiewało marazmy zimowania. Tak więc żagle staw i w drogę!
.
s/y" Magnus Zaremba" w Kristiansand
.
Uporczywy zachodni wiatr potrzymał nas 24 godziny na jednym halsie do połowy zachodniej Danii, ale dalej nie było sensu czekać na SW i po zwrocie wróciliśmy na kurs północny w stronę Norwegii. W tak zwanym międzyczasie okazało się, ze bierzemy ciut za dużo wody, oczywiście nie wiadomo skąd i dlaczego. Właściwie – dlaczego – to wiadomo – życie na jachcie to niejebajka w białych portkach i gin and tonik w ręcach. Na norweskim brzegu znalazłem cudne kotwicowisko Hill, gdzie postanowiłem kucnąć i zbadać zagadnienie. Już witał się z gąską, ale 2 mile przed kotwicowiskiem sprawdziłem kotwicę, której pilot okazał się odmawiać jakiejkolwiek współpracy. Trzeba do portu, a najbliższy to Kristiansand, gdzie docieramy bladym świtem i cumujemy do zrujnowanej kei. Płytko, stoimy na mieliźnie, ale za darmochę. Czas skorzystać z cudem odzyskanego agregatu. A ten rzęzi bez sensu i nie wykazuje najmniejszych tendencji do wystartowania. A mistrz Bolek radził: sprawdźcie jak działa pod obciążeniem. A mistrz Maciek wspominał: niektóre firmy zalecają dociągnięcie śrub głowicy po jakimś czasie użytkowania. Konsultacje z mistrzem Bolkiem sugerują standardowa kolejność czynności sprawdzających: czy świece żarowe żarzą? Czy paliwo dochodzi do wtryskiwaczy? Czy luzy zaworowe są ciągle prawidłowe? Mistrzowie mają swoje doświadczenie i standardowe zasady postępowania. Ekolog polarny jak ja, dysponuje tylko metodą naukową, w której prawdopodobieństwo zdarzeń jest czynnikiem ważącym nie mniej niż doświadczenia mistrzów. Dlaczego po pół godzinie idealnej pracy miałyby przestać działać nowe świece żarowe, dopływać paliwo i rozregulować się luzy zaworowe? Wykluczyć tego nie sposób, ale może poszukajmy przyczyn bardziej prawdopodobnych? Horda dylematów przy składaniu silnika była imponująca, ale na czele był problem jaką założyć uszczelkę pod głowicę? Oryginalna miała metalowy rdzeń i cienkie plastikowe okładki po obu stronach. Ale uszczelkę powinno się wymienić. Dwie nowe uszczelki przysyłane przez kolejne autoryzowane serwisy części firmy Kubota były fibrowe, a więc miękkie, co koleni mistrzowie uznawali za normalne, akceptowalne. A silnik obecnie nie działa. Czeka nas kolejny dzień przygody. O tak! Nie jest nudno. W szczęśliwym międzyczasie, biolog morski Norbert, rozebrał pilot windy kotwicznej i już po 2 godzinach wysiłków, przylutował kabelek, zalał epoksydem, uszczelnił silikonem i winda kotwiczna działa. Trudno zrozumieć jednak, dlaczego środowisko ekologów nie zająknie się nawet na temat tego, że firma Quick, jak i wszystkie inne szczególnie duże, produkują sprzęt który, należy wymieniać co kilka miesięcy, zamiast dziesięcioleci. Ten trop tzw „śladu węglowego” nie rajcuje jakoś hunwejbinów walki o środowisko jak np. Znanej, bardzo miłej skądinąd, północniczki Krysi Kozioł, czy guru krajowego tej paranoi prof. Krzysztofa Michalskiego, nie wspominając Al Gora, Jane Fonda i stada podobnych harcowników.
.
No dobra – rozbieramy generator. Sprawdzamy luz zaworowy dociągamy śruby głowicy, uruchamiamy pompę wody słodkiej i - w drogę? Nie będzie generator pluł nam w twarz! Tak było: hurra! - w piątek i sobotę 21/22 lipca. Ale generator mimo w/w pieszczot drugi raz… nie odpalił. Mechanicy w Polsce nie maja mocy przerobowych, w Norwegii są albo na wczasach albo na wakacjach. Może Islandia? Ostatni punkt na szlaku do Winlandii. Witek Bogdański, niezawodne wsparcie „Magnusa” w pierwszej wizycie w Reykiaviku 9 lat temu, jest na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku, ale znajduje, uruchamia kontakt i przywraca nadzieję. Morze Północne łagodne i drugą dobę prawym halsem celujemy w przejście pomiędzy Szkocją a Orkadami. Z żalem pomijając sentymentalną wizytę w Shapinsee na Szetlandach, w dawnym Tadzia i Kasi Zawadzkich Balfour Castle, poznany na „Gedanii” w 1975 r, nawiedzony ponownie „Magnusem” w 2014 r. Kilka dni halsówki ukazało, że generator może być potrzebny w stopniu umiarkowanym. Traktuję to odkrycie ostrożnie jak wszystko co spada znienacka, jak drzewiej, manna z pustynnego nieba. Przez trzy doby, dwa wiatraki „Superwind” przy wietrze 20 węzłów plus dostarczały prądu pokrywającego całkowicie jachtowe zapotrzebowanie: autopilot, nawigacja, UKF, lodówka, zamrażarka, wszystkie pompy i oświetlenie. Nie wszystko jest takie cacy z tym prądem, próbujemy nieustannie praktykować myślenie pozytywne. To nawet czasem działa, szczególnie efektywnie, gdy myśl wspiera działanie. I tak zlikwidowaliśmy przecieki nad kambuzem, koją w forpiku i wokół masztu. Zostało niewyjaśnione gromadzenie się wody w zęzie podczas żeglugi na wiatr gdy wieje ponad 25 węzłów. Podejrzewam jakieś niejasne pobory wody przez otwory wylotowe pomp zęzowych – przyszły temat badawczy. Jest tej wody niewiele, na kilka minut pracy małej pompki zęzowej. Płaskie dno „Magnusa” powoduje, że wiadro wody hula od burty do burty, a po dwóch wachtach wygląda to niepokojąco. Wystarcza w takich warunkach wstawić pompkę do zęzy na stałe i włączać w miarę potrzeb. Katharsis na jachcie w czasie żeglugi polega na tym, że wszystko działa lub jest pod kontrolą, nie ma nic do roboty poza zwrotami, jest idealny porządek, dzięki temu, ze minimaliści Norbert i ja mają po jednym chałacie i parze butów w użyciu. Nie szlajają się klapki, trampki, gumowce i inne bambetle. Jest sucho, czysto i nie rzuca nami jak na rodeo. Czas na śniadanie.
.
Do Atlantyku 80 mil. Jak się takie coś napisze to zaraz się okaże, że to tylko chwila i pobożne życzenie. W ramach wyznawanych przesądów zwalczam takie gadanie u innych, ale sam jak widać chętnie ulegam i oczywiście zostaję natychmiast przywołany do porządku. Odkrywam, że nie działa zamrażarka – bezpiecznik na tablicy rozdzielczej nie działa. Mięsko jeszcze zimne ale już zmiękło i zepsuje się moja roczna alternatywa dla oferty Norberta konsumpcji suchej karmy dla szczeniąt. Zaraz po tym zadzwonił szef firmy która sprzedała nam Iridium Go! Exec – nowe „cudo” firmy mające nareszcie zapewnić satelitarny internet na morzu. Poinformował, że nabyte przeze mnie urządzenie ściąga kolosalne ilości danych co się przekłada na opłaty rzędu 2000 USD i zostało zablokowane. Powinienem dostać zawału, ale Norbert jest pierwszy raz na jachcie i jeszcze nie jest gotowy na odejście kapitana. Iridium za te 2000 dolców ściągnęło 450 Mb przy opłaconym limicie 25 Mb na miesiąc. To się stało gdy Norbert tylko próbował jakie są możliwości urządzenia. Można ściągnąć pocztę i bardzo proste strony. Nie ma szans na mapy pogody, czy zalodzenia. Iridium Go! Exec jest tak samo bezużyteczne jak poprzednie Access Point i Iridium Go! Obiecałem odesłać ten cały złom firmie w ramach rozliczenia tych 2000 USD których zwyczajnie nie mam. Jako drobny już dodatek - sms z Plusa, że dodatkowy roaming wyczerpany za 450 zł netto i zablokowany. Zapomniałem, że Norwegia, Wyspy Owcze nie są w Unii i trzeba słono bulić. Na Grenlandii jest jeszcze lepiej – minuta rozmowy 20 zł. Tak więc pozostaje jedyna sensowna, niezawodna komunikacja satelitarna globalna – In Reach firmy Garmin. Trzeba się więc przyzwyczaić do ekspresji i przekazu przy pomocy 164 znaków. Koniec referatów! Można do mnie pisać dowolna ilość razy darmowe sms ze swojego konta w komputerze lub telefonie po 164 znaki w każdym na adres: megas@inreach.garmin.com.
.
Lub taki sam sms wysłać z telefonu GSM, ale tylko na numer telefonu z którego się dostaje sms ode mnie. Wstyd się przyznać, ale po 9 latach eksploatacji jachtu odkryłem w końcu, że niewiadomego pochodzenia woda w zęzie na kursach ostrych w ciężkiej pogodzie jest dostarczana przez pompy zenzowe Johnson 4000. Uderzenia fali i przechyły jachtu pompowały do kadłuba wodę przez lichej konstrukcji zawory zwrotne pomp. Wstyd mój jest trochę mniejszy, bo rozkłada się na liczne grono konstruktorów kapitanów i złotych rączek, które dały pospołu ciała ze mną na tym kierunku zmagań z jądrem ciemności życia armatora. Najważniejsze, że zęzę osuszamy teraz ściereczką. Mam nadzieję kupić w najbliższym porcie zwykłe hydrauliczne zawory zwrotne o średnicy 38 mm. W nagrodę dostaliśmy kilka dni kopa wschodnich wiatrów i trasa Kristiansand – Islandia pokonana w osiem dni.
.
Fiharmonia Reykiavik
.
Jakieś cudne miejsce przy pontonie pływającym (pływ z 6 m) przed Filharmonią Reykiavik (Harpa) czekało na nas w Reykiavik Yacht Club. Z prądem, wodą, WC, natryskiem i opowieścią o legendarnym bosmanie do rozliczeń, który pojawia się rzadko jak zorza polarna latem. Wprawdzie pranie które nastawił Norbert zamknęli w kanciapie, ale Norbi twierdzi, że na okoliczność kłopotów otworzy sejf kanciapy śrubokrętem. Na szczęście Sezam pralni i WC sam się otworzył. Rano dylemat jak kupić zawory i nadać paczkę rozstrzygnął Piotr z małego Oceanis 35 pod polską banderą: macie tu klucze do naszej Daci Duster, tylko nie przekraczajcie limitu prędkości i wróćcie przed wieczorem. W podziękowaniu przyniósł butelkę Chianti Classico Gran Selezione 2015 z Castello La Leccia. Kupiliśmy wszystko, roboty trwają. Wpada jeden z klientów wypraw na Spitsbergen nie wierząc własnym oczom. Po obszwendaniu całego świata doszli do wniosku, że najweselej było na „Magnusie”. Pytali wiosną o rejs, ale my już patrzyliśmy na inny horyzont zdarzeń. Norbert, który doświadczył stresu gdy kibel nie odprowadził grubej zawartości za burtę, dokonał heroicznych czynów nurkowania do dziury z wody i prób przepychania bez rezultatu. Dobraliśmy się do rury od wewnątrz i okazło się, że rura jest zapchana piaskiem. A więc sprawcą jest kapitan, a nie nieudolna defekacja załoganta. To rezultat tego, że czasem wympowano przecieki do zęzy (przez pompy zęzowe) przy pomocy pompy WC.
Gienia z Line Sverdrup.
.
Takie to mamy niespodziewajki naruszające ustanowione tradycją autorytety. Filigranowa kobitka ze stojącej przed „Magnusem” - Bavarii 38 przedstawia się jako Line Sverdrup, praprawnuczka Otto Sverdrupa, zupełnie nieznanego herosa badań Arktyki. Nie wierzę. Line nie ma pojęcia o dokonaniach i znaczeniu prapradziadka. Nie zna książki o nim pt Ships of Wood and Men of Iron. Robimy stosowne selfi i dostaję dedykację w książce o prapradziadku. Bardzo polecam lekturę. Fantastyczna historia o tym, że kanadyjska Arktyka należała się prawnie Norwegii i jak to się stało, że prawa uzyskała jednak Kanada. Po przerwie na lunch i dżemkę ponowimy gmeranie w generatorze tak, by na jutro Norbert mógł wziąć dzień wolny, by pogapić się (bez sensu) na ukochane ptaki i odebrać o północy Piotra, który znów zatęsknił za znojem służby na „Magnusie”. Chce płynąć z nami do Nuk. Załączam parę fotek z ostatnich portów. Wypływamy w czwartek o 2 w nocy. Pogody marne, ale to wiadomo. Dziś każde dziecko wie, pogoda jest dla bogaczy, dla niebogatych są prognozy złe!
Gienia
Szkoda, że Skipper nie zaprosił na rejs Tadeusza Lisa.
Ileż to by sobie zgryzot zaoszczędził !
:-)
--
Pzdr
Adam