Ostatnimi czasy karierę robi określenie „procedury”.
Na wszystko już mamy procedury. Niby to biurokracja,
ale wymuszająca terminowość w służbie prawa.
A prawo jak sądzę to fundament państwa demokratycznego.
Tyle że po peerelu tu i ówdzie zalegają złogi ancien regime
w postaci „prawa powielaczowego”*), a jeszcze czasami
potykamy się nawet o jeszcze starsze „prawo kaduka”.
Tak czy inaczej w służbie „sobiepaństwa”. W tym przypadku
chodzi o to gdzie nam na naszym morzu szwendać
zabroniono i dlaczego. Tematem zajął się bardzo
akuratny i urzędowych zagadnieniach biegły, a
niezawodny współpracownik SSI – Wojtek Bartoszyński.
Wojtku – w imieniu żeglarzy morskich wyrażam podziękowania.
Pamiętajcie o kamizelkach i smyczach, niech Was obroże
nie uciskają zbytnio.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
*) Informacja dla młodych: powielacze to były kiedyś takie wyżymaczki białkowe lub spirytusowe (najczęściej z korbkami), które udawały drukowanie.
Don Jorge, Drodzy Czytelnicy!
Parę lat temu, miałem bliskie spotkanie z zaznaczonym na mapach morskich „akwenem wykluczenia” wokół jednej z platform Petrobalticu. Zapewne bałtyccy żeglarze kojarzą „kółka” o średnicy ok. 4,4 – 5 Mm wokół platform). Szliśmy bajdewindem po stycznej do okręgu wyznaczającego ów akwen. Oczywiście ani odpadnięcie (by minąć „kółko” z drugiej strony), ani wykonanie dodatkowego halsu nie uśmiechało się nam. Dość szybko na naszą obecność zareagował statek obsługi platformy, nakazując zmianę kursu i oddalenie się. Na mój argument, że według mojej wiedzy nie wejdziemy na akwen, pan „ochroniarz” stwierdził, że jak nie zmienimy kursu, to on „będzie to musiał odnotować”. Powiedziałem: „Proszę zatem odnotować”. Na tym wymiana zdań się zakończyła, popłynęliśmy dawnym kursem, dotykającym granicy „kółka”.
Niedawno, pod wpływem pytania jednego z żeglarzy: „Jaka jest odległość w której należy mijać platformę Petrobaltic i gdzie taki zapis mogę znaleźć?” zacząłem grzebać, dociekać i ustalać. Proces ten wcale nie był prosty i szybki. Dla wyjaśnienia: na oficjalnych mapach mamy dwa pola naftowe:
- Pole B-3 z platformą „Baltic Beta” – z jedną strefą o promieniu 2,5 Mm;
- Pole B-8 z platformą „Petrobaltic” – z trzema strefami o promieniach: a) 2,2 M, b) 500 m, c) 500 m.
/
Rysunek 1. Pola naftowe
.
Proste było ustalenie podstawy wprowadzenia dwóch stref bezpieczeństwa w postaci „kółek” o promieniu 500 m wokół platformy („Petrobaltic”) i pławy cumowniczej („CALM Slawek”) na polu naftowym B‑8. Źródłem jest zarządzenie nr 14 Dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni z dnia 5 października 2015. Trudniej było z pozostałymi obszarami. Przeszukiwanie aktów prawnych (zarządzenia Dyrektorów UM ogłaszane są w Dziennikach Urzędowych odpowiednich województw) nie przyniosło rozwiązania. Dopiero korespondencja z Biurem Hydrograficznym Marynarki Wojennej oraz Urzędem Morskim w Gdyni pozwoliła na ustalenie prawnego źródła tych stref. Otóż: takie źródło nie istnieje! Przekładając to na język „ludzki”: Te wielkie strefy nie istnieją, nie ma ich, zostały wkartowane bezprawnie! Jedyną „podstawą” ich rzekomego istnienia jest korespondencja pomiędzy UM w Gdyni, a BH MW (B-8 z roku 2015) oraz Petrobalticem (B-3 z roku 1997).
.
Urząd Morski (jego Dyrektor) jest wprawdzie organem administracji morskiej, ale działać musi zgodnie z obowiązującym prawem. A prawo to (Ustawa o obszarach morskich Rzeczypospolitej Polskiej i administracji morskiej) jest dość precyzyjne i:
1. Nakazuje wydawanie przepisów prawnych w postaci „zarządzeń” (lub „zarządzeń porządkowych”) i określa szczegółowo kiedy i gdzie muszą być one opublikowane (art. 47. i 48.).
2. Określa maksymalny promień stref bezpieczeństwa (wokół platform itp) na 500 m. (art. 24 i 24a).
3. Zarządzeniem porządkowym DUM może wprawdzie tworzyć i ogłaszać strefy czasowo zamknięte dla żeglugi i rybołówstwa (większe niż 500 m), ale czynić to może jedynie na wodach wewnętrznych lub w granicach morza terytorialnego. Oba pola naftowe leżą poza takimi wodami. Poza tym chodzi tu o strefy czasowo zamknięte (na przykład na czas pomiarów, unieszkodliwienia niewybuchu itp.), a trudno za czasową uznać strefę zamkniętą ponad ćwierć wieku…
/Rysunek 2. Strefy istniejące (zielone) i nieistniejące (czerwone)
.
W świetle powyższych ustaleń działalność statków ochraniających platformy, a polegająca na przepędzaniu statków (w tym i jachtów) z nieistniejących stref jest nielegalna. I powinna być zgłaszana… także Urzędowi Morskiemu, który jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo żeglugi morskiej (art. 42 ust. 2.). Ponadto, zgodnie z Konwencją w sprawie przeciwdziałania bezprawnym czynom przeciwko bezpieczeństwu żeglugi morskiej przestępstwem jest przejęcie kontroli nad statkiem przy użyciu jakiejś formy zastraszenia (art. 3.)
Ciekawym co odpowiedziałby „przeganiający” poproszony o podanie podstawy prawnej swych działań. Może ktoś z PT Czytelników będzie w pobliżu i zapyta?
Wojtek
---------------------------------
PS. Wysłałem do Urzędu Morskiego wniosek o skorygowanie map oraz poinformowanie Petrobalticu o bezprawności ich działań. Poinformuję o skutkach.
======================================================================================================
ILUSTRACJA DO KOMENTARZA MIECZYSŁAWA KRAUSE
Don Jorge,
Też miałem bliskie spotkanie, prawie trzeciego stopnia z nielegałem pilnującym nieistniejącej strefy. W sierpniu 2016 wracałem "Bonifacym" z Visby i zbliżyłem się do wieży na 500 m, by ją - śliczną - sfotografować. Ale nielegał natychmiast zareagował, polecając przez radio zrzucić żagle i wysuwając groźby o Izbie Morskiej itp. Po czym pozwolił żagle postawić i oddalić się, a ja czekałem - na szczęście bezskutecznie - na wymiar kary.
Mieczysław
Jerzy , nie dałem rady !!!
Jakie to "polskie" , popłynę po granicy okręgu , podpłynę do platformy i strzelę słitfocię , nielegał , poproszę o podstawę prawną czy też nie chce mi się zmienić halsu.
Jeśli ktoś mnie o coś prosi i ja wiem , że nie jest to prośba "od czapy" to po prostu się do niej stosuję.
Dzisiejsza rzeczywistość ochrony instalacji strategicznych / krytycznych (moim zdaniem) powinna skutecznie , bez ceregieli , z wykorzystaniem siły argumentów i argumentów siły , egzekwować ochronę jw.
Może niech koledzy "przetestują" aktualną ochronę Naftoportu czy Gazoportu , życzę udanej zabawy.
Krzysztof Woźniak.
Jakie to „polskie”: Prywatna firma prosi UM: „Ej, no zróbcie mi tu coś żeby mi się tu nie kręcili jacyś rybole czy inni żeglarze”. A urząd – nie znajdując podstawy prawnej do uczynienia zadość prośbie firmy pisze do innego organu administracji: „Pany, narysujcie tam kółko i napiszcie żeby się nikt nie kręcił, bo wicie-rozumicie: prosili z tej firmy co ram dziurę wywiercili”.
Naprawdę nie rozumiesz że tych kółek tam… NIE MA? Więc nie mogłem „jechać po granicy”…
Niektórzy „testują”, może to nie gazo, ale też port: https://youtu.be/u09vybH7T0s
Jedną z podstaw zasad państwa prawa jest zasada praworządności. Trafiła ona dość wysoko: znajdziesz ją na początku (art. 7) Konstytucji RP. Możemy ją olać, ale przestajemy być państwem prawa! Zgoda na bezprawne działania władzy, jakoś mi się kojarzy z „homo-sovieticusem”…
Wojtek
Heh, ochrona ochroną. Ale jaki przykład daje nam państwo, urzędy i firmy, uchwalając jakieś zasady kompletnie bez podstawy prawnej? To mamy popierać? Mnie to się nie podoba.
W ogóle ostatnio widać wyraźne zaostrzenie kursu przeciwko żeglarzom.
W niedzielę dwie godziny słuchałem rozmów żeglarzy z kapitanatem portu Gdańsk.
Oficer dyżurny pouczał niemal każdego o przestrzeganiu przepisów. A sam co? Zwracam uwagę, że ustawa wymaga ZGŁASZANIA zamiaru wejścia-wyjścia, nie wymaga uzyskiwania ZGODY. Mówię, że płynę i płynę. Oficer może wstrzymać płynięcie jachtu na chwilę, w uzasadnionych przypadkach, a nie łaskawie wyrazić zgodę (lub nie wyrazić).
Po prostu działa coraz bardziej „prawo” powielaczowe i prawo silniejszego. To jakaś makabra.
Tak samo w przypadku platformy. Z jakiegoś powodu duża strefa jest nieprawna. Dlaczego mamy to tolerować, kiedy nas, czyli małych, gnębi się za wszystko, nieważne, czy słusznie czy niesłusznie?
Dlatego też, co się już odnosi do tytułu poprzedniego artykułu, wcale nie uważam, że walczący o liberalizację przepisów żeglarskich wygrali. Wygrali tylko potyczkę, ale wojnę to jednak przegrywamy...
Pozdrawiam
Tomasz
Wojtku , to są te strefy na mapie czy nie ? Bo piszesz , że ich nie ma , ale też piszesz że są , tyle że wg. Ciebie jakoby wkartowane nielegalnie. Bo mi tylko chodzi o trzymanie się z dala od takich budowli jak platformy , gazo czy naftoporty.
Tomku , przecież to żaden problem pieprznąć przy pomocy np. spec-ustawy nawet 10 milową strefę.
Wojtek napisał artykuł o platformie a koledzy zaraz habilitację piszą o tym czy o tamtym podlewając to jeszcze grubą polityką.
Sąsiad pracuje w Lotosie ( dawniej Rafineria Gdańsk ) kilka dekad jako strażak i siłą rzeczy ma styczność z ochroną zakładu produkcyjnego i bazy paliwowej .
I wicie , rozumicie , po bandyckiej napaści bandyckiego państwa na niepodległy kraj , w Lotosie ( i w Naftoporcie gdzie pracuje kolega klubowy ) skończyła się "demokracja" w kwestii ochrony obiektów.
Na pewno , w przypadku naruszenia stref , czy to legalnie czy "nielegalnie" ustanowionych nikt z nikim nie będzie poruszał niuansów prawnych , czy rozczulał się nad czyimiś odczuciami.
Krzychu.
----------------------
PS. Żyj i daj żyć innym.
Tych wszystkich obiektów strategicznych pilnują ludzie tacy sami jak my , więc jeśli możemy nie dodawać im roboty i stresu , to po prostu uszanujmy ich robotę. Oni tych przepisów nie wymyślili.
Wojtku , to są te strefy na mapie czy nie ? Bo piszesz , że ich nie ma , ale też piszesz że są , tyle że wg. Ciebie jakoby wkartowane nielegalnie. Bo mi tylko chodzi o trzymanie się z dala od takich budowli jak platformy , gazo czy naftoporty.
przecież to żaden problem pieprznąć przy pomocy np. spec-ustawy nawet 10 milową strefę.
Primo: ale – właśnie o to chodzi – że tej ustawy NIE MA! Urzędnik z UM skrobnął pisemko mówiące o strefie WBREW obowiązującym przepisom.
Secundo: To nie takie proste. Obszar obu pól naftowych znajduje się POZA polskimi morzem terytorialnym (i wodami wewnętrznymi) – gdzie obowiązuje polska jurysdykcja (nie wiem czy zauważyłeś, że wszystkie polskie „poligony” (strefy zamknięte) leżą w obrębie morza terytorialnego? Dlaczego?). Konwencja Narodów Zjednoczonych o prawie morza z Montego Bay, której Polska jest sygnatariuszem, określa status wyłącznej strefy ekonomicznej (na którym to obszarze znajdują się platformy). Na akwenie WSE (EEZ) obowiązują wolności morza pełnego (miedzy innymi: wolność żeglugi i przelotu). Konwencja pozwala na wytyczenie stref bezpieczeństwa wokół m.in. platform czy sztucznych wysp. Pozwala też państwu nadbrzeżnemu na określenie szerokości tych stref. Jednak określa ich maksymalną szerokość na… ta-dam: 500 metrów.
Tertio: Już kiedyś tak było: całe morze było objęte jedną wielką strefą zakazu żeglarskiego szwendania się. Państwo mogło dać zezwolenie na żeglowanie Kowalskiemu (zwane „klauzulą na pływania morskie”), ale mogło nie dać. Chcesz powrotu takiej sytuacji?
I wicie , rozumicie , po bandyckiej napaści bandyckiego państwa na niepodległy kraj , w Lotosie ( i w Naftoporcie gdzie pracuje kolega klubowy ) skończyła się "demokracja" w kwestii ochrony obiektów.
Mam rozmieć, że (z końcem „demokracji”) zaczęło się bezprawie – w sensie: łamanie przepisów? To byłoby źle. Czy może, że skończyło się bezprawie, czyli dotychczasowe lekceważenie przepisów? To byłoby dobre. Co nazywasz „demokracją”?
Na pewno , w przypadku naruszenia stref , czy to legalnie czy "nielegalnie" ustanowionych nikt z nikim nie będzie poruszał niuansów prawnych , czy rozczulał się nad czyimiś odczuciami.
Naruszanie nieustanowionych stref (bo strefa „ustanowiona” nielegalnie – NIE ISTNIEJE), to oksymoron. Nie można naruszyć czegoś, co obiektywnie nie istnieje. A co do odczuć – rzeczywiści odczucie ochroniarza, że coś naruszam (wynikające z jego niewiedzy) nie jest powodem do rozczuleń… Jak policjant przywali Ci wbrew przepisom pałką – to też jest niuans prawny?
PS. Żyj i daj żyć innym.
Tych wszystkich obiektów strategicznych pilnują ludzie tacy sami jak my , więc jeśli możemy nie dodawać im roboty i stresu , to po prostu uszanujmy ich robotę. Oni tych przepisów nie wymyślili.
Czy ktoś nawołuje do linczu pilnujących? Wysłałem nawet pismo do Petrobalticu – nie raczyli odpowiedzieć. Czyli – mam zgadzać się na łamanie moich praw z litości nad nieznającym przepisów ochroniarzem czy jego przełożonym? A co z moim stresem i robotą? Żegluję sobie legalnie z rodziną w odległości kilometra od platformy, a tu na VHF jakiś gostek każe mi zrzucać żagle i natychmiast wypierniczać, strasząc Izbą Morską? To jest OK?
Każdy zawód wymaga odrobiny staranności i zaangażowania. Kucharz powinien znać zasady higieny, hydraulik zasady budowy instalacji gazowych, inżynier – przepisy dotyczące projektowania itd. Itp. Jeśli ochroniarz nie zna przepisów dotyczących ochrony i ochranianego obiektu – jest zwykłym cieciem!
Dziś pozwolimy na 5 milowe wokół platformy, jutro właściciel jakiejś firmy, zapragnie mieć „strefę wykluczenia” przy brzegu na którym wybudował dom bo pływający denerwują jego kobietę, chcącą opalać się toples, a pojutrze będzie jeździł przez korki korzystając z policyjnej obstawy. To droga w kierunku kultury prawnej Białorusi czy Rosji.