znanych przez miłośników naszego morza. Nie mniej – przypomnijmy je Czytelnikom i Skrytoczytaczom SSI. Pozwalam
sobie przypomnieć moją uwagę (patrz locyjka „ZATOKA GDAŃSKA”, wyd. II strony 129 i 132 – „Ceremonia odbyła się nie
tam gdzie dziś stoi skromny monumencik, ale … w baseniku portu wojennego na zamkniętym terenie dzisiejszych Puckich
Zakladów Mechanicznych AMEX.”. Na stronie 129 zamieszczona jest fotografia uczestników z lotu ptaka).
Sezon rozpędza się, pamiętajcie o kamizelkach i lifelinach.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
=====================================
Zaślubiny z morzem
Odzyskanie niepodległości w roku 1919 oznaczało też powrót na wybrzeże Bałtyku. Niewielki to był skrawek brzegu, ale morze budziło olbrzymi entuzjazm społeczeństwa.
Ceremoniał „zaślubin z morzem” to specyficznie polska uroczystość. Na obrazie Wojciecha Kossaka widzimy jak generał Józef Haller wjeżdża koniem do wody i rzuca platynowy pierścień. Był to dzień 10 lutego 1920, ale autora obrazu przy tym nie było. Wojciech Kossak namalował go zresztą w roku 1930.
Na obrazie widzimy niezłą pogodę tymczasem Eugeniusz Koczorowski pisze:
Dzień był pochmurny, padał deszcz…
/
Zaprzyjaźniony meteorolog, Maciej Ostrowski, sięgnął do prognoz pogody z tego okresu i potwierdza, że w tym dniu panowała odwilż i mógł padać deszcz. Ale w poprzednich tygodniach tego roku panował siarczysty mróz i Zatoka Pucka była skuta lodem, czego żaden deszczyk nie był w stanie roztopić. Z innych źródeł wiadomo, że na potrzebę chwili trzeba było wyrąbywać przerębel, żeby generał mógł wrzucić do morza ceremonialny pierścień. W tym względzie Julian Fałat (drugi obraz) był bliższy sytuacji pogodowej…
/
Ponowne zaślubiny z polskim morzem miały miejsce 18 marca 1945 w okolicach Kołobrzegu, gdzie dotarła I Samodzielna Warszawska Brygada Kawalerii. Plutonowy Franciszek Niewidziajło wypowiadał ceremonialną formułę w imieniu ludowego Wojska Polskiego, a że wojsko ludowe, więc o żadnych pierścieniach nie było mowy – wystarczył wbity w morskie dno sztandar. I nie trzeba było rąbać lodu.
Chętnie wiążemy się z morzem ceremonią, ale na co dzień ani go nie szanujemy ani wykorzystujemy, a w większości traktujemy jako malowniczy dodatek do plaży.
Z książki Krzysztofa Baranowskiego „Żagle na sztalugach”
=====================================
Ilustracje do komentarza Jarosława Czyszka
.
https://dzieje.pl/aktualnosci/zaslubiny-polski-z-baltykiem
Wyrabywanie przerebla to opowiesci glodnej treści.
Amicus Plato, sed magis amica veritas
Sprawa pogody podczas zaślubin była wyjaśniona w dyskusji w 2018 roku pod odcinkiem 57 "Zimowa porą".
Może Haller dysponował koniem w Pucku, mimo iż przyjechał pociągiem. Koń mógł być wcześniej...
Ale nie sądzę, by kawalerzysta jeździł konno po lodzie i to niepewnej grubości.
Mam nadzieję, że w SSI postpolityka historyczna nie będzie uprawiana.
Andrzej Colonel Remiszewski
Miałem nie odpowiadać bo co to w końcu ma za znaczenie czy dziesiątego lutego, sto lat temu, w Pucku Zatoka była zamarznięta czy też nie?
Ale, zawsze jest pewne - ale, co kolega Remiszewski ma na myśli pisząc o postpolityce historycznej? Sam w swoich zimowych rozważaniach pisze o kuterku, który poprzez rzekomo zamarzniętą Zatokę, lodołamacz pewnikiem jakiś, przypłynął do Wielkiej Wsi (bez żadnej urazy dla tej wsi, Władysławowo to tylko nazwa portu, który szesnaście lat później zbudował tam, od strony Wielkiego Morza, inżynier Huckiel).
Rozumiem, w takim razie, po tym co Remiszewski pisze, że fotografia z dnia uroczystości, na której cała publika kryje się pod parasolami bo najwyraźniej leje, a Zatoka jest wolna od lodu po horyzont to jest właśnie ta postpolityka? Historyczna.
Tak nawiasem, w Pucku w czasach nowożytnych był jeden port wojenny, i to jest właśnie dokładnie ten port, basenik portowy raczej, który dzisiaj nazywany jest rybackim. Do czasu budowy portu jachtowego przy molu spacerowym w Pucku żadnego innego portu nie było. Był natomiast, i to tam właśnie akt zaślubin miał miejsce, betonowy slip dla wodnosamolotów na terenie, zachowanej zresztą ściśle do dzisiaj, bazy wodnosamolotów.
Niemiecki, bo poniemiecki, w końcu Prusy okupowały Puck przez sto dwadzieścia, ponad, poprzednich lat. Potem wybudowano jeszcze drugi, polski, jeżeli narodowość slipów ma jakieś znaczenie.
Oba przedstawione obrazy to alegorie, Fałata bardziej monumentalna i ewidentnie nawiązująca do Matejki i jego Chrztu Polski. Jeżeli ktoś przypuszcza, że jakieś nagusy taplały się w przeręblu w momencie gdy Generał Haller, który konno po slipie zmoczył końskie kopyta w morzu, wrzucał do Zatoki platynowy pierścień to najwyraźniej musi pracować w NMM w Gdańsku.
Puck ma klimat morski, dla którego zimowe odwilże są cechą immanentną.
Zatoka raz zamarza, raz nie zamarza, czasem zamarza, potem odmarza żeby znowu zamarznąć. Wiem bo mieszkam nad tą Zatoką od urodzenia.
W załączeniu zdjątko pewnego jachtu w basenie rybackim w Pucku, pstryknięte dokładnie 21 marca 2013 roku. Tak dla ochłodzenia dyskusji.
I okręt z epoki. Oba obrazki w moim wykonaniu.
Żyj wiecznie
Jarek