Mam wizję :-) Problem w tym, że zaufany przyjaciel z lat chłopięcych - profesor psychiatrii Adam Bilikiewicz
niestety już nie żyje. Bo mój problem dokładnie pasuje do wypowiedzi dawnego Kanclerza Niemiec Helmuta
Schmidta, którą to nam niedawno przypomniał Donald Tusk – kto ma wizje powinien iść do lekarza. Tak sam
przed sobą się tłumaczę – wszystko przecież zaczyna się od wizji. Bez wizji nie ma projektów, budżetu, rejsów,
religii. Tylko dzieci najczęściej pojawiają się niespodziewanie. No dobrze – dość dowcipasów.
Przejdzmy do „adremu”.
Od wielu lat chodziła mi po głowie koncepcja, aby w Gdańsku wykorzystać doświadczenia innych bałtyckich
portów. Chodzi o awanporty. Lubeka ma Travemunde, Rostock ma Warnemunde, Szczecin ma Swinoujście,
Darłowo ma Darłówek. Najbardziej wyrazistym przykładem dla wspomnianej jest Warnemunde gdzie zbudowano
niedawno wielką przystań jachtową. Przedsięwzięcie na pozór szalone. Rejon poenerdowski zapyziały, Rostock
też specjalnie atrakcyjnym turystycznie miastem nie jest. Gdzie mu tam do naszej morskiej i żeglarskiej stolicy
Polski – Gdańska. Podejrzewam, że przeważył polityczny argument potrzeby rewitalizacji Meklemburgii – Pomorza
Przedniego i … marzenia o ewentualnych przyszłych igrzyskach olimpijskich w Niemczech. Bo przecież starego
jachtowego portu olimpijskiego Schilksee chyba już nie ma sensu przebudowywać. Było nie było – w Warnemunde
zbudowano port jachtowy Hohe Dune. Sporo było podśmiechujek, że port będzie pusty, że tylko straty będzie generował.
A jednak, jednak wbrew krakaniom – w Hohe Dune jachtów sporo. Także w zimie na lądzie.
Hohe Dune - Warnemunde
.
A więc ciągle rozmyślam o sensie zbudowania portu jachtowego w gdańskim Nowym Porcie. Widzę idealną lokalizację
u nasady falochronu zachodniego portu wewnętrznego, czyli tego historycznego, ułożonego nad ujściowym odcinku
Martwej Wisły. Po co to wyjaśnienie? A dlatego, że środek ciężkości gdańskiego portu handlowego już wyraznie
przesunął się na wschód. Rosnący nadal Port Północny i rozważana koncepcja Portu Centralnego.
.
.
..
Dlaczego port jachtowy w Nowym Porcie moim zdaniem ma sens.
· Po pierwsze – ma szanse uzyskać poparcie administracji morskiej, której coraz liczniejsze jachty w kanale portowym Martwej Wisły, Kanału Kaszubskiego i Motławy chyba przestaje się podobać. No bo administracja morska to zawodowi marynarze, a marynarze jachty traktują jako „chwasty morza”.. „Jazda” kanałami portowymi trwać musi godzinę, widoki nieszczególne, a kładka „ Filharmonica Romana” na deser. To coś podobnego do zagęszczenia się ulic przez coraz większą ilość samochodów. Marina w Nowym Porcie to bezpośredni kontakt z morzem. Bez pośredników J
· Po drugie – proponowana przeze mnie lokalizacja jest urocza. Sąsiedztwo Parku Brzeznieńskiego, plaży i mola w Brzeznie to same zalety i atrakcje. Po trzecie – dogodny dojazd lądowy do centrum miasta miejskimi środkami zbiorowego transportu osobowego. W pobliżu przystanek tramwajowy, przystanek autobusowy i …oczekująca na rewitalizację linia SKM Gdańsk – Nowy Port. Horror samochodowych korków ulicznych potraktujmy jako katalizator. .
· Po trzecie – „przyklejenie” się do nasady portowego falochronu portowego powinno skutkować redukcją kosztów inwestycji. Nie boję się wzdłużbrzeżnego ruchu rumowiska, bo to już zostało sprawdzone w praktyce.
· Po czwarte - relatywnie mała objętość robót czerpanych i refulacyjnych. Niszczącego falowania także nie należy się spodziewać. W latach 60-tychbrałem udział w „skróceniu” falochronu zachodniego, który okazał się być zbyteczny.
· Po piąte - od razu uspokajam ekologów – budowa mariny w proponowanej lokalizacji nie spowoduje wycięcia nawet jednego drzewa.
Słabym punktem jest brak powierzchni do zimowania jachtów. Ale to może się zmienić. Gdyby rzeczywiście doszło do budowy Portu Centralnego to Wolny Obszar Celny (WOC) byłby pierwszy w kolejce do deglomeracji. Obecnie jego połączenie z siecią dróg lądowych i kolejowych stanowi zmorę miasta.
.
Przystanek tramwajowy i stacja SKM
.
Basen Władysława IV - Wolny Obszar Celny (WOC)
.
Drodzy Czytelnicy. To nie jest projekt. To tylko przejściowo ulegająca modyfikacja wizji. Nie zawracam sobie głowy się takimi sprawami formalnymi jak plany zagospodarowania, studium wykonalności, obliczaniem ilości stanowisk cumowniczych, kształtem falochronów itd. Na to e w e n t u a l n i e przyjdzie czas i oby wtedy do roboty zabrali się projektanci. Nie rozważam kto ma potrząsnąć portfelem, jaka firma będzie to budowała i kto będzie odcinał kupony.
Chciałbym tylko aby nad koncepcją choć na chwilkę pochyliła się pani Prezydent Aleksandrza Dulkiewicz oraz Dyrektor Urzędu Morskiego pan Wiesław Piotrzkowski. Może ktoś im podsunie link do tego artykuliku. Ukłony !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Don Jorge.
Wizja rozsądna, dobrze argumentowana i przekonująco zaprezentowana.
Warta rozważenia.
Pozdrawiam.
Żyj wiecznie !
Adam
Drogi Don Jorge
Do lekarza się nie wybieraj.
Fakt, że w historii wielcy wizjonerzy (nie będę wymieniał nazwisk) narobili wielkich szkód, ale budowa mariny raczej takimi nie grozi.
Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że Hohe Dune jest od Twojej wizji n razy większa a te 3m głębokości jest na pograniczu możliwości korzystania przez moje ukochane "Roztocze".
Więc – więcej śmiałości w wizjach.
Pozdrowienia ( już z lądu )
Marek Whitewhale Popiel
Szanowny Don Jorge!
Pomysł budowy wielkiej mariny zewnetrznej w Gdańsku kiedyś będzie musiał być zrealizowany.
Lokalizacja zaproponowana przez Ciebie wydaje się najlepsza, może nawet jedyna rozsądna.
Hohe Dune jest analogią nie w pełni, to także kompleks hotelowy i apartamentowce obok.
Nam w Gdańsku to nie jest potrzebne chyba.
Mnie sie zawsze marzyło zabranie któregoś z basenów w Nowym Porcie.
Twoja lokalizacja jest lepsza i bardziej realistyczna.
Teraz kolej na miasto i jego władze.
Pozdrowienia z upalnej Łeby.
Andrzej Colonel RemiszewskiWzorem jest Chorwacja gdzie jachty są transportowane na lawetach za ciągnikami rolniczymi do 25-35 km i zimowane w gospodarstwach rolnych (bo drastycznie taniej niż w marinach).
Większość polskich, prywatnych jednostek może być wożona nawet nie jako transport ponadgabarytowy.
Ponadto poszerzając nieznacznie port na południowy zachód i rezygnując z dwóch basenów moglibyśmy spokojnie wygospodarować miejsca postojowe.
Uzupełniłbym je o suwnicę bramową wysoką zapewniającą wyciągnięcie dowolnego jachtu z dowolnego miejsca, w dowolnym momencie.
Rozważyłbym bym również piętrowe składowanie jachtów do 40-tu stóp w zestandaryzowanych łożach (otwartych lub ze zdejmowalnym dachem dla umożliwienia prac przygotowawczych).
Pozdrawiam cały Klan.
T.L.
Drogi Jerzy,
Lokalizację uważam za znakomitą, bo przecież Nowy Port leży w samym centrum Gdańska i takie położenie mariny nie może być już chyba lepsze.
Rejon jest niezwykle atrakcyjny inwestycyjnie, nie wiem wprawdzie jakie tam są warunki gruntowe, ale konkurencja ze strony mieszkaniówki apartamentowej wydaje mnie się bardzo poważna.
Natomiast warunki hydrologiczne są prawdopodobnie dla takiej inwestycji bardzo korzystne - ale to już Ty się już na tym znasz.
Może - zanim rozpoczniesz kampanię za stworzeniem nowej - ze wszech miar potrzebnej przystani jachtowej - dobrze byłoby zobaczyć w Wydziale Architektury gminy/dzielnicy, co też przewiduje na tym terenie Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego, zwany potocznie planem miejscowym.
Marina to są, formalnie rzecz biorąc, usługi sportu rekreacji, ale takie, które można kojarzyć z większością rodzajów inwestycji miejskich - więc może czemu nie ?
Mam cichą nadzieję, że koło portu promowego nie ma swojego siedliska jakiś jedyny na Bałtyku pajączek czy inny stworek morski, którego obecność pozwoliłaby organizacjom ekologów, mniej lub bardziej zahartowanych w zwalczaniu wszelkich inwestycji, oprotestować na zapas lokalizację.
Nie chcę się chwalić znajomością topografii Gdańska, ale rejon gdzie proponujesz lokalizację nowej przystani znam nieźle, ponieważ jest to obok przystani promowej w Nowym Porcie, skąd odchodzą promy do Szwecji - więc pozwoliłem sobie na autorytatywną wypowiedź o lokalizacji mariny.
Żyj wiecznie !
tomek
Szanowny Don Jorge
Raczej rzadko bywałem w tym rejonie ale moim skromnym zdaniem to jedna z tych wizji, które mają sens.
Dokonała koncepcja, świetnie rozpracowana i bardzo dobrze uzasadniona.
Brak powierzchni do zimowania jachtów też jest zaletą. Nie była by od razu zajęta przez stałych rezydentów :)
Pozdrawiam serdecznie
Lechu
Don Jorge,
Wydaje mi się, że tego typu projekt będzie budził potężne obawy o koszty i możliwości spłaty tych kosztów. Nie przypuszczam, żeby udało się taką inwestycję zrealizować na komercyjnych zasadach. Musiałoby to zapewne być dzieło państwowe i solidnie dotowane. Może, gdyby taką budowę wpisać w projekt "portu centralnego", który lansuje obecny rząd, to by się to udało, jeśli coś z tego wyjdzie? Swoją drogą, ten urobek z pogłębiania toru podejściowego do portu, to chyba powinno się już sypać pod tę nową inwestycję, a nie na plaże, gdzie go nikt nie chce i skąd zniknie po dwóch sztormach. Tak, wiem: są przeszkody formalne, brak pozwolenia, projektu etc. Ale trochę szkoda tej roboty za stokilkadziesiąt milionów.
Tymczasem, nie zaniedbując lobbowania za realizacją Twojej propozycji, warto by także rozejrzeć się za możliwościami wykorzystania istniejących czy potencjalnych rezerw. Jedną z nich wydaje mi się fosa zewnętrzna wokół Twierdzy Wisłoujście. Dziś jest płytka i zarośnięta a fatalne, przemysłowe sąsiedztwo na razie nie zachęca do jej udrożnienia. Ale kiedyś to się przecież zmieni! Wówczas zyskamy kawał pięknego obszaru, na którego rewitalizację będzie można zapewne pozyskiwać dodatkowe środki publiczne, ze względu na bliskość zabytku i pod słusznym pretekstem zamiaru odtworzenia całego założenia fortecznego. Będzie efekt synergii, czyli mówiąc po naszemu, dwie pieczenie na jednym ogniu. To byłaby najbardziej stylowa marina, jaką mogę sobie wyobrazić.
Chciałbym także, żeby dało się lepiej wykorzystać żeglarskie możliwości Sobieszewa. Bo gdzie pływamy weekendowo? Wybór jest taki sobie. Głównie na Hel i znamy tu już wszystkich bosmanów po imieniu. Ja rownież dosyć często na Motławę (wspaniałe miejsce) i Jastarni (jeszcze w tym roku nie byłem a podobno są wydłużone pomosty i więcej miejsca dla gości). Dwa razy w roku do Sopotu (też fajnie, że jest takie miejsce!). Raz do Pucka, raz na trzy lata (przy dobrej pogodzie) do Kuźnicy. Do Gdyni to tylko przed regatami (może teraz, jak jest nowa marina, to się wybiorę). A Sobieszewo mogłoby być ciekawą weekendową propozycją i miejscem spotkań żeglarskich, podobnym do Helu. Takie połączenie Mazur ze szkierami. Trochę jezioro - trochę morze.
Jestem przekonany, że sporo takich miejsc udałoby się jeszcze wykreować.
Szczerze oddany Tobie i SSI
Lech Parell
Don Jorge
Twoja wizja jest genialna i uzasadniona - jak przystało na hydrotechnika.
Mogę iść z Tobą do Pani Prezydent, żeby walczyć o realizację Twojej wizji.
Sam skorzystam z nowej mariny jako szaraczkowy żeglarz.
Twój przyjaciel
krzysztof
Oczywiście znam temat i obiema rękami podpisuję się pod Twoją propozycją lokalizacji portu.
Zgadzam się ze wszystkimi postami pod nim!.
Czarek
Do SSI zaglądam codziennie, więc z Twoją wizją zapoznałem się w dniu, w którym się ukazała. Pomysł bardzo mi się podoba, znacznie bardziej niż marina przy molo w Sopocie. Bardzo ważne są wskazane przez Ciebie perspektywy rozwojowe i to, że to miejsce nie stanie się raczej terenem intensywnej działalności komercyjnej i znacznego ruchu turystów niekoniecznie zainteresowanych żeglarstwem, co niewątpliwie grozi Gdyni.
Z pewnością warto zainteresować Twoim pomysłem władze Gdańska, ale również osoby wpływowe, które byłyby w stanie zapewnić sprawie należytą promocję, np naszego Marszałka i Prezesa PoZŻ.
Serdecznie Cię pozdrawiam i załączam spóźnione gratulacje z okazji Krzyża LMiR "PRO MARI NOSTRO" (też taki mam).
Żyj wiecznie!
Jarek
Drogi Jurku,
Twoja wizja jest jednak dowodem na to, że wizje trzeba mieć. Bardzo podoba mi się ten pomysł, bo mamy piękny Gdańsk, a nie możemy zaprosić tu żeglarzy z popularnych małych łódek, bo nie mamy ich gdzie postawić. Ok, są Górki Zach., ale to przecież koniec świata - idealne miejsce na zgrupowania, ale słabe na regaty. Nowoczesny port jachtowy, najlepiej z szerokim slipem dla małych łodzi, z dźwigiem do podnoszenia małych kilówek typu Star lub Dragon, blisko ładnego miasta - to byłby mocny argument za tym, żeby do Polski zapraszać klasy, dla których lokalizacja regat ma znaczenie. Jestem pewien, że także morskie ORC i inne także chętnie przypływały by do Gdańska pościgać się. I choć w ostatecznym rozrachunku nie przyniesie to dochodów pozwalających utrzymać port, to na pewno bardzo może wspomóc jego budżet.
Na małą skalę tak działa klub (chyba Jacht Klub Gdański, czy jakoś tak) przy Twierdzy Wisłoujście, gdzie zakotwiczył Piotrek Tarnacki. Jednak ze względu na ograniczenia lokalizacyjne, JKG nie ugości większej floty regatowej.
Jestem pełen podziwu dla Twojej pracy, Don Jorge!!!
ściskam Cię serdecznie
Dominiczek
Witaj Jurku!
Oczywiście bardzo mnie Twoja wizja takiej mariny bardzo interesuje. Kiedy tylko mogłem np. podczas komentowania parad żeglarskich czy regat mówiłem o konieczności budowy marin dla ciągle przybywających jachtów i braku miejsc dla nich. O budowie mariny na akwenie od mola w Brzeźnie do zachodniego falochronu wejścia do Nowego Portu wspominał ładnych kilka temu lat Kusznierewicz Mam wątpliwości co do układu prądów na linii styku wody z lądem w kierunku do falochronu zachodniego, czy nie zostaną zakłócone i wejście do wizyjnej Mariny nie będzie zasypywane podobnie jak wejście do basenu Zaruskiego w Gdyni. Poza tym dzisiaj marina bez miejsc do zimowego postoju nie rozwiązuje problemu. Z WOC-em jeśli chodzi o teren na lądzie może nie być łatwo.
Moim zdaniem należało by „budować” zespół sympatyków wizji i rzeczywiście zainteresować władze Gdańska tą wizją(choć może to być możliwe dopiero po jesiennych wyborach do sejmu).
Zawsze podstawowym problemem jest kasa, być może unijna z nowego rozdania. W moim osobistym przekonaniu wizja takiej mariny bardzo mi się podoba. Co prawda wizja a efekt końcowy jak pokazują fakty(np. Molo w Brzeźnie miało wyglądać zupełnie inaczej).
Pozdrawiam
Władek
Don Jorge,
oczywiście czytam ten artykuł od kilku dni i jest mi bliski. W Warnemunde byłem kilka lat temu, w Hohe Dune stałem, bardzo mi się tam podobało. Tutaj, podobnie jak w Warnemunde dojazd koleją (jak wreszcie ruszy ta linia) byłby wielkim ułatwieniem. Ale jak nie załapią pomysłu lokalni włodarze i nie uda się naciągnąć UE na dofinansowanie to pewnie nie prędko Twoja, jakże rozsądna wizja się ziści.
Żyj wiecznie !
AndrzejDrogi Jurku,
pomysł budowy mariny w tym miejscu bardzo ciekawy - popieram!
mam nadzieję, że władze Gdańska pochylą się nad tym projektem, tak bardzo potrzebnym żeglarzom.
Pozdrawiam serdecznie
Ewa
Drogi Jurku,
jezeli juz cytujesz Helmuta Schmidta, to poprawnie, bardzo prosze.
"Jezeli POLITYK ma wizje, to powinien udac sie do lekarza".
Ty politykiem nie jestes, wiec na tego typu wizje mozesz sobie pozwolic.
O projekcie mariny przy zachodnim falochronie slyszalem juz przed kilku laty. Najwyrazniej jest to po prostu logiczne usytuowanie mariny dla Gdanska. Slyszalem wsrod wladz miasta, czy moze wladz MOSiRu? Dawno to bylo i nie pamietam. Pomysl jest lokalizacyjnie zdecydowanie lepszy, niz nowa marina Jacka Chabowskiego, ale tez zdecydowanie gorszy, bo Jacka marina juz funkcjonuje, a tej do realizacji daleko.
Ekologia, to nie tylko wycinanie drzew, ale w tym wypadku mozna by ekologow przekabacic na swoja strone. Jezeli zamkniemy marine dla tych wszystklich lodek bez masztow, to mamy argument minimalnej emisji CO2. W dodatku nie trzeba plynac na silniku godzine do Gdanska - znow minimalizacja CO2. Podlaczenie mariny do miejskiej sieci kanalizacji - kolejny punkt dla mariny. Turystycznie tez super, a jak jeszcze zrobic elektryczne polaczenie z Dlugim Targiem to juz nikt nie powinien miec nic naprzeciwko. Ja wiem, ze upraszczam, ale jeszcze tej mariny nie budujemy, wiec moge sobie na to pozwolic.
Nie wiem, kto w tym wypadku ma sile decyzji, ale warto sie tym na powaznie zajac.
Zyj wiecznie!!!
Marek
Dziękuję Jurek, ciekawe...
Tylko czy Gdańsk gotów coś takiego sfinansować?
pozdrawiam
Krzysztof
Drogi Jerzy,
Psychiatra nie jest Ci do niczego potrzebny.
Projektowanie z wizją nie jest dziś normą a wręcz przeciwnie, kierowanie się wizją jest czymś nieczęstym, co nietrudno zrozumieć - przecież znacznie łatwiej kierować się przepisem czy tradycją, bo jest się czym zasłonić i jest się za co schować.
Uderzające jest w całej korespondencji na temat przystani to, że absolutnie nikt nie zainteresował się ani prawną ani finansową stroną pomysłu.
Deklaracja gotowości do "walki" o przystań nie zastępuje merytorycznej analizy prawnej pomysłu takiej inwestycji, zwłaszcza że zlokalizowana jest ona w takim strategicznym miejscu.
Żyj wiecznie !
tomek