Pisze do mnie Bogdan Sobiło, notoryczny, zasłużony korespondent SSI. I znowu w SSI mowa o Związuniu, a tak już sobie przyrzekałem, że nigdy więcej.
No tak – z konsekwencją to u mnie krucho.
A więc tak: najpierw droga do kapitańskiej kapusty na daszku bejsbolówki była długa, pod górę, z okrutnym „rozbójnikiem” i Wojciechem Górskim na szczycie.
Później nastała plastikowa inflacja, a teraz bez rejsów na „kakarykach” czyli żaglowcach ani rusz.
Wygląda na to, że któregoś dnia do drzwi mego domku zapukają rośli, barczyści młodzieńcy w kominiarkach i z napisami „ZWIĄZUNIO” na plecach.
Po co ? No - aby zabrać mi moje tekturowe patenty j.kpt.ż.b. i kpt. j.
Dlaczego ?
A bo moja stopa nigdy nie stanęła na pokładzie żadnej „kakaryki”.
Zmilczę co ja myślę o „kakarykach” – mniej więcej to samo co o parowozach J
Zbieraja (oby żył wiecznie !) przepraszam, różne gusta szanuję.
Świętujcie pogodnie i zgodnie !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
----------------------------------------
O praktykach (poza) prawnych Polskiego Związku Żeglarskiego
Kochany Don Jorge!
Ostatnio kilku znajomych żeglarzy złożyło w PZŻ dokumenty stażowe, by uzyskać stopień kapitana jachtowego. Spotkali się z odmową, ponieważ zażądano, aby staż na żaglowcu o długości kadłuba powyżej 20 m został zdobyty w jednym rejsie (100 h). W związku z tym zajrzałem do podstawy prawnej, czyli Rozporządzenia Ministra Sportu i Turystki w Sprawie Uprawiania Turystyki Wodnej (Dziennik Ustaw 2013 poz. 460).
Rozporządzenie to w paragrafie 7 mówi, co następuje:
" Patent kapitana jachtowego uzyskuje osoba, która:
1) posiada patent jachtowego sternika morskiego;
2) po uzyskaniu patentu jachtowego sternika morskiego odbyła co najmniej sześć rejsów po wodach morskich w łącznym czasie co najmniej 1200 godzin żeglugi, w tym co najmniej 400 godzin samodzielnego prowadzenia jachtu o długości kadłuba powyżej 7,5 m, oraz odbyła co najmniej jeden rejs powyżej 100 godzin żeglugi na jachcie o długości kadłuba powyżej 20 m oraz jeden rejs powyżej 100 godzin żeglugi po wodach pływowych z zawinięciem do co najmniej dwóch portów pływowych".
Trzeba przyznać, że w kwestii stażu na żaglowcu i wodach pływowych Rozporządzenie nie jest jasne. Można rzeczywiście domniemywać, że chodzi o rejs trwający co najmniej 100 h albo rejsy o łącznym czasie pływania 100 h.
Rozporządzenie weszło w życie w kwietniu 2013. Od tego czasu Polski Związek Żeglarski interpretował przepisy inaczej. Setki, jeżeli nie tysiące żeglarzy uzyskały patent kapitana na podstawie kilku rejsów na żaglowcach o łącznym czasie ponad 100 h. Z niezrozumiałych powodów Komisja Szkolenia zmieniła jednak ostatnio swoją wykładnię i żąda rejsu dłuższego niż 100 h. Co w tej sytuacji z patentami kapitańskimi wystawionymi wcześniej?
Przecież doskonale wiadomo, że Rozporządzenie jest napisane "na kolanie", zawiera szereg nieścisłości, sprzeczności i zwykłych bzdur. Chociażby takie:
"Za pozytywny wynik egzaminu teoretycznego na patent żeglarza jachtowego oraz sternika motorowodnego uważa się uzyskanie 65 prawidłowych odpowiedzi w teście".
Czytając tekst dosłownie, dochodzimy do wniosku, że należy uzyskać nie mniej i nie więcej niż 65 na 75 punktów. PZŻ mógły domagać się, by kandydacji na stopień żeglarza i sternika morskiego uzyskiwali w testach dokładnie 65 pkt. Niedopatrzenie?
Za rządów osławionego "plastikowego betonu" Jerzego D. Komisja Szkolenia przyjęła bezprawnie i bezzasadnie definicję długości kadłuba statku stosowaną przez Polski Rejestr Statków. Okazało się wówczas, że niektóre duże jachty, jak np. „Bryza H”. nagle zmieniły swoje wymiary i nie spełniają kryterium długości kadłuba 20 m. Oczywiście wcześniej PZŻ zaliczał staż z tego jachtu. Niekonwencjonalnych i niezwykle twórczych interpretacji przepisów a la J. D. było zresztą bez liku. W przygotowanym przez byłego szefa szkolenia PZŻ systemie szkolenia instruktorów było mnóstwo zapisów, które były niezgodne ze Statutem PZŻ, konstytucją, ustawami, a przede wszystkim z zdrowym rozsądkiem. Ulubiona formułą było "dopuszcza się"i "zezwala się". Na szczęście Zarząd odrzucił projekt potworek, a J. D. szalał z wściekłości. Było, minęło.
Byłem przekonany, że za czasów obecnej Prezes do spraw szkolenia w PZŻ będzie więcej normalności. Czyżbym się znowu mylił?
Przy okazji, pojawia się inny, znacznie poważniejszy problem. W ubiegłym roku na stronie Polskiego Związku Żeglarskiego pojawiła się dziwna baza pytań egzaminacyjnych na stopień żeglarza i jachtowego sternika. "Dziwna", bo pomijając formę (zeskanowe kartki papieru) i fatalną redakcję, w bardzo wielu punktach pytania wykraczają poza zakres wymagań opisany we wspomnianym już Rozporządzeniu. Największe jednak zdziwienie budzi to, że Komisje Egzaminacyjne PZŻ układają zestawy egzaminacyjne z tej właśnie ogólnie dostepnej bazy!
Tymczasem w Rozporządzeniu czytamy:
"Zestawy zadań do wykonania w ramach egzaminu praktycznego i pytań egzaminacyjnych na egzaminie teoretycznym zatwierdza przewodniczący komisji, opatrując każdy z nich datą, podpisem i pieczątką imienną. Zadania i pytania egzaminacyjne są przygotowywane, przechowywane i przekazywane w warunkach uniemożliwiających ich nieuprawnione ujawnienie. Przewodniczący, sekretarz i członkowie komisji są obowiązani zachować w tajemnicy tematy egzaminacyjne".
Powstaje zatem pytanie, czy egzaminy przeprowadzane przez PZŻ są legalne?
Z takim pytaniem zwróciłem się do Ministerstwa Sportu i Turystki. Czekam odpowiedzi.
Przykre, że mimo zmiany systemu ustrojowego i całej rzeczywistości, w jakiej żyjemy Polski Zwiążek Żeglarski wciąż jest hamulcowym zmian i stara się interpretować przepisy na niekorzyść żeglarzy.
Przy okazji życzę wszystkim żeglarzom, zwłaszcza P. T. Czytelnikom serwisu Jurka Kulińskiego zdrowych, rodzinnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wielu udanych rejsów w sezonie MMXVIII!
Bogdan
Jurku,
dawno dawno temu, za Małym Morzem, bylem przez chwile na "Bryzie H" kapitanem, bardzo krotką chwilę, w wyniku sekwencji mrozacych krew w zylach zdarzen.
To na osobna historie, bowiem co do meritum to "Bryza H" zawsze miala osiemnascie metrow dlugosci, jakbym sie w nia teraz nie wpatrywal to zadna miara sie nie wydluzyla.
Nie rozumiem zatem o czym kolega Sobilo pisze.
Nie tylko zreszta tego detalu.
zyj wiecznie
Pozdrowienia - Jarek
--------------------------
PS. Definicje wymiarow jachtowych opisane sa w "Przepisach klasyfikacji i budowy jachtow zaglowych", cz. II Kadlub, s. 7, PRS, Gdansk 1997
Zacząć należy od stwierdzenie, że każde stowarzyszenie określa swoje cele samodzielnie i samorządnie (jeszcze?) ale nie może wpisać tam interpretowania prawa państwowego ani na korzyść ani na niekorzyść kogokolwiek. Tak interpretować to możemy sobie i tu, tyle że to nie będzie nikogo wiązać, nawet nas samych.
Od interpretacji jest (z bólem) autor, a po za tym sąd.
Dalej: nie wiem co wspólnego może mieć jakaś definicja w przepisach klasyfikacyjnych jednego z wielu towarzystw klasyfikacyjnych z państwowymi ustawami? Definicja długości jachtu morskiego jest jednoznacznie sformułowana w ustawie o bezpieczeństwie morskim. W ustawie o żegludze śródlądowej takiej jednoznacznej definicji brak, ale używa się tam powszechnie zrozumiałego okreśłenia - "długość kadłuba", a art 37b tej ustawy jest matką rozporządzenia, w którym są wymagania formalne dla stopni. Nawiasem mówiąc, kadłub „Bryzy H” chyba dłuższy niż 20 m nigdy nie był - pisze o tym też Jarek !!!
Czyli to poprzednio "naciągano" przepis?.
Co do kwestii "co najmniej" - ja to rozumiem, jako "co najmniej jeden rejs nie mniej niż stumilowy", tak mówi mój zdrowy rozsądek. A jeśłi komuś się nie podoba, że odmówiłem mu patentu, to do sądu. On to zinterpretuje. A zresztą nie mam pańskiego palta... Tak to jest, kiedy stowarzyszenie usiłuje pełnić zadania administracji państwowej.
No i generalna zgoda: Tak, przepisy są pisane niechlujnie w sposób wręcz absolutnie doskonały. W każdym akcie prawnym jest pełno takich niejednoznacznych kwiatków.
A obowiązkowe patenty są i tak zbędne.
Andrzej Colonel Remiszewski
KOCHANY DON JORGE!
Bywa, że aparat administracyjny pracuje szybko i sprawnie.
Na pytanie skierowane do Ministerstwa Sportu i Turystki w sprawie wymagań stażowych dla tych, co chcą na czapce z daszkiem i białym denkiem umieścić złote liście kapusty, otrzymałem następująca odpowiedź:
.
W odpowiedzi na Pańskiego maila informuję.
1. W par. 7 ust. 1 pkt. 2 rozporządzenia Ministra Sportu i Turystyki z dnia 9 kwietnia 2013 r. w sprawie uprawiania turystyki wodnej (Dz.U. z 2013 r., poz. 460) jest wskazane, że jednym z niezbędnych warunków uzyskania patentu kapitana jachtowego jest odbycie co najmniej jednego rejsu powyżej 100 godzin żeglugi na jachcie o długości kadłuba powyżej 20 m.
Przepis ten jasno wskazuje, że ten staż powinien być zrealizowany w trakcie jednego rejsu.
Polski Związek Żeglarski był już wielokrotnie informowany w zakresie wymagań stażowych niezbędnych do uzyskania poszczególnych patentów.
Ministerstwu Sportu i Turystyki nie są znane przypadki, by PZŻ wydawał patenty na podstawie stażu pływania niezgodnie z ww. przepisami.
[...]
2. W kwestii wymaganej minimalnej liczby prawidłowych odpowiedzi do zdania części teoretycznej egzaminu na dokumenty uprawniające do uprawiania turystyki wodnej informuję, że przepis ten należy czytać, że za pozytywny wynik egzaminu uznaje się uzyskanie 65 lub więcej prawidłowych odpowiedzi w teście egzaminacyjnym.
.
p podpisał
Pan Marcin Brachfogel
Departament Sportu Wyczynowego
Ministerstwo Sportu i Turystyki
..
To "na ten czas" wyczerpuje dyskusję w tej sprawie. Do rozstrzygnięcia pozostaje chyba jeszcze ważniejsza, a mianowicie legalność egzaminów przeprowadzanych przez Polski Związek Żeglarski.
Zyj wiecznie (i choć parę dni dłużej)!
Pozdrawiam serdecznie z galicyjskiej Prowincji (to taka knajpa, teraz młodzież mówi "PUB")
Bogdan
Dzień dobry Panie Jerzy!
Jako, że uczestniczyłem w konsultacjach dotyczących rozporządzenia z 9 kwietnia 2013, określającego wymogi na obecne certyfikaty żeglarskie, pozwolę sobie napisać, że kwestia stażu na "lotniskowcach" (jednostki >20 m.) była poruszona m.in. na tzw. konferencji uzgodnieniowej z lutego 2013. a tam sprawę postawiono jednoznacznie: ministerstwa chciały, by staż na pływach i staż na "długasach" nie były sumowane z sobotnio-niedzielnych rejsów trunkowo-zatokowych (z lekkim wyjściem poza zatokę tę czy inszą, w celu nadania wyprawie morskiego charakteru), dlatego zaproponowano zapis o przynajmniej jednym rejsie o określonym minimalnym wymiarze czasu. Ze stażem na pływach wyszło średnio, bo w regulacji zapomniano definicji rejsu na wodach pływowych. Pomiar lotniskowca jest łatwiejszy, stąd pewnie mamy temat bieżących rozważań.
Jako, że egzaminowałem niekiedy (do zeszłego roku), już w 2013 roku, w związku z pojawiającymi sie wątpliwościami u znajomych żeglarzy, poprosiłem ministerstwo o wykładnię treści rozporządzenia. Odpowiedź była jednoznaczna, potwierdzająca tezy z konferencji: pojedynczy rejs na pływach i rejs na lotniskowcu nie może być krótszy, niż 100 godzin.
Ostatnio interesowałem się nieco różnicami i podobioeństwami w podejściu do kwestii żeglarskich między naszymi i brytyjskimi rozwiązaniami. I mimo, że wymagają nieco innego stażu, to jednak co do zasady oczekiwania są zblizone (jeśli konkretne pływanie - u nich pasaż) ma mieć konkretny wymiar, to nie ma, że da się to zsumować.
inna sprawa, że do czytelności ich zapisów jest nam daleko jak stąd do Australii. Wystarczy zerknąć na opis akceptowalnego pojedynczego pasażu dla Yachtmaster Offshore (patrz http://www.rya.org.uk/courses-training/exams/Pages/qualifying-passages.aspx), którego na siłę możemy przyrównać do naszego obecnego "morsa", albo na opis pojedynczego pasażu wymaganego od kandydata na Yachtmaster Ocean (http://www.rya.org.uk/courses-training/exams/Pages/yachtmaster-ocean.aspx), gdzie każdy element (dystans, sposób pomiaru, odległóść od lądu i znaków nawigacyjnych, odległość między punktem startu i mety itd.) zostały precyzyjnie podane. Dla zainteresowanych cytat:
"All candidates must have completed a qualifying passage within the past 10 years as skipper or mate in sole charge of a watch on a suitable vessel, which meets the following criteria:
1. The candidate was fully involved in the planning of the passage, including selection of the route, the navigational plan, checking the material condition of the vessel and her equipment, storing with spare gear, water and victuals and organising the watch-keeping routine.
2. During the passage a minimum non-stop distance of 600 miles must have been run by the log, the yacht must have been at sea continuously for at least 96 hours and the yacht must have been more than 50 miles from land or charted objects capable of being used for navigation/position fixing while sailing a distance of at least 200 miles.
3. To be eligible as an ocean qualifying passage the distance between departure and arrival points by the shortest navigable route must be more than 600 mile."
Pozdrawiam pięknie
Piotr Nowacki