przez chwilę nie opanowywała chętka nocnej żeglugi. Może dlatego, że nikt tego nie zabraniał. Zabronione smakuje lepiej. Z zainteresowaniem przyglądałem i nadal
przyglądam się grupom golasom zażywającym kąpieli w dniu Nowego Roku. Ale taka zabawa też mnie nie uwiodła. Co z tego ? Nic !
Uważam, że wszystkie takie zabawy, które nie stwarzają zagrożenia osobom postronnym nie powinny być zabronione.
Tak też uważa Wojciech Stępień, który chciałby legalnie nocą żeglować po Mamrach.
.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
-----------------------------------------
Witaj Don Jorge,
Jakiś czas temu popełniłem na swoim blogu taki wpis nt. ewentualności zainstalowania znaków nocnych na części szlaku Wielkich
Jezior Mazurskich. Pomysł dyskutowałem w gronie swoich znajomych, ale może warto było by go "puścić w eter" na SSI, kto wie, może pomysł chwyci...
Poniżej treść wpisu, w załączniku ilustracja.
Jedną z różnic między żeglarstwem morskim a "szuwarowo-bagiennym" jest pływanie nocą. Na Mazurach jest to zabronione, i wydawało by się, że mamy problem z głowy.
Ale można było by się zastanowić, dlaczego właściwie jest zabronione? Gdyby wziąć pod uwagę głębokości czy ogólnie rozumianą trudność żeglowania, to Wielkie Jeziora
Mazurskie nie są trudniejsze niż inne akweny, np. Zalew Szczeciński. A na Zalewie są normalne, nocne znaki nawigacyjne, i przeciwwskazań do nocnego żeglowania nie ma.
Popuśćmy zatem wodze fantazji. Wyobraźmy sobie, że w ramach eksperymentu, czy też w ramach projektu "doszkalania żeglarzy" pada zgoda na ustawienie kilku/kilkunastu
nocnych znaków nawigacyjnych.
Pewnie ze względu na Park Krajobrazowy ustawienie tych znaków byłoby niemożliwe na Śniardwach czy Bełdanach, ale może byłoby możliwe na szlaku z Giżycka do Węgorzewa.
Poniżej moja nieśmiała, koncepcyjna propozycja ustawienia znaków na szlaku:
1) Wyjście z Giżycka oznaczone byłoby przez światła sektorowe
2) Około 400 metrów od główek Kanału Łuczańskiego po lewej burcie na godzinie ósmej należałoby wejść w światła nabieżnikowe i płynąc mając je za rufą.
3) Po około 1,5 km, po minięciu wyspy Duży Ostrów, należałoby kierować się na nabieżnik ustawiony w okolicach Pierkunowa
4) Po kolejnym kilometrze, po minięciu wyspy Dębowa Górka należałoby przejść na kolejne światła nabieżnikowe, tym razem od rufy
5) Po kolejnym kilometrze mielibyśmy w zasięgu wzroku latarnię ustawioną na Pierkunowskim Rogu. Wówczas należałoby się zdecydować na żeglugę w kierunku Sztynortu (światła nabieżnikowe), lub na Jezioro Dargin (światła sektorowe na moście w Kirsajtach).
6) Przejscie przez Jezioro Kirsajty oznaczone byłoby przez stawy lub boje ze światłami znaków bocznych (zielone/czerwone), wspomagane przez światła nabieżnikowe nakierowujące na wyjście na Mamry.
7) Na Mamrach należałoby się kierować na światło sektorowe wskazujące na wejście na Węgorapę, mając po prawej burcie kolejną latarnię, ustawioną na Półwyspie Kal.
Wojciech Stępień
--------------------
PS. Gdyby kontynuować fantazjowanie, to w imię edukacji żeglarzy szuwarowo-bagiennych można byłoby wprowadzić do użytkowania radia UKF na jachtach mazurskich. W eter szła by pewnie masa wulgaryzmów i hejtu, ale może dla niektórych byłaby to możliwość nauki tej przecież ważnej umiejętności. I może podniosło by to poziom bezpieczeństwa (komunikaty pogodowe, informacje o ruchach białej floty na kanałach i śluzach...).
Jerzy, ten tekst jest "nieco" nie na temat!
Na WJM nocna żegluga nie jest zabroniona. Można żeglować ale na własną odpowiedzialność.
Tak twierdzi UŻŚ w Giżycku.
Nie wiem jak inni, ale mnie to od pływania w nocy nigdy nie odstraszało.
Na nocne rejsy z obozami szkoleniowymi z Giżyckiego "Almaturu" zawsze dostawałem pozwolenie!
Ale pływałem też w nocy po Śniardwach (z Okartowa do Rucian z własnoręcznym śluzowaniem w Guziance. Itd.
Problem jest tylko w tym, że do tego potrzebna jest perfekcyjna znajomość WJM.
Kto ma taką wiedzę, to może sobie na to teraz już legalnie pozwolić. I to by było na tyle.
Pozdrawiam.
SH.
Na marginesie komentarza do śniadrwowo-nocnego newsa chciałbym zauważyć, że gdziekolwiek byśmy pływali zawsze czynimy to na własną odpowiedzialność.
Jeszcze nie wróciły te czasy kiedy władza (partyjna albo żeglarska) usiłowała nam mówić co i jak robimy mamy żyć.
I potem kryterium w sytuacjach trudnych było "on ma patent".
Co najmniej od ćwierćwiecza w Polsce jest tak jak w normalnych krajach - każdy dorosły, nie ubezwłasnowolniony człowiek odpowiada sam za siebie.
Nie zaprzecza to możliwości pomagania słabszym lub pechowym, nie zaprzecza też idei regulowania dziedzin i sytuacji, kiedy pozostawienie wszystkiego
temu osobistemu poczuciu odpowiedzialności to za mało, czyli gdy mogłoby to zagrozić bezpieczeństwu publicznemu.
Andrzej Colonel Remiszewski
---------------------
PS. A inna rzecz, że zdarzyło mi się, co prawda w latach 80-ych, kiedy to pan ratownik, a innym razem obywatel milicjant usiłowali mi zakazywać nocnego żeglowania po Mazurach.
Widzę, że mój postulat nt. nocnych znaków nawigacyjnych na szlaku WJM nie został odczytany zgodnie z intencjami autora.
Nie chodzi mi o to, żeby nocne żeglowanie było dozwolone.
Chodzi o to, żeby dać żeglarzom "szuwarowo-bagiennym" możliwość praktycznego "oswojenia" się z oznakowaniem nocnym.
W dzisiejszym trybie kształcenia i egzaminowania można śmiało zostać sternikiem morskim bez praktycznej styczności z żeglowaniem nocnym (egzamin to tylko teoria, a wymagany staż można zrobić żeglując rekreacyjnie z drinkiem z palemką po Adriatyku). Wiem po sobie - żeglarstwo od początku traktowałem poważnie, a i tak po zrobieniu patentu musiałem trafić na życzliwych ludzi, którzy przełamali moje obawy przed samodzielnym sternikowaniem. Kursy i staże mnie do tego nie przygotowały.
Ustawienie na Mamrach świateł nawigacyjnych dałoby początkującym żeglarzom szansę spróbowania nocnego pływania, bez ryzyka rozbicia się na brzegu, czy wejścia na mieliznę.
Bo na Mazurach, na jachcie mieczowym, obydwa te zdarzenia można potraktować jako tylko niegroźną nauczkę.
Wojciech
Don Jorge,
Tak jak już p. Heinrich napisał: można po WJM żeglować nocą na własną odpowiedzialność (podobnie jak można i po Zegrzu, ale już na warszawskim odcinku Wisły policja ma na ten temat inne zdanie).
Niestety nikt nie napisał dotąd istotnego warunku: wolno pływać nocą pod warunkiem posiadania przepisowych świateł nawigacyjnych!
Na swoim starym "Orionie" zainstalowałem takowe jeszcze w 2009 roku (nowoczesne i zbudowane samodzielnie na LED a tym samym zadawalające się zasilaniem z "bateryjek" NiMH rozmiaru R20 ładowanych z panela słonecznego) i od tamtego czasu chyba więcej pływam nocą niż w dzień. Nie ma sezonu abym nie przepłynął nocą Śniardw, Dargina lub Dobskiego, co więcej czynię tak często aby uniknąć męczącego wiatru, porywistego w dzień a stabilnego nocą.
Nie życzył bym sobie jednak bliskiego spotkania z batmanem, szczególnie prowadzącym szybki jacht motorowy pozbawiony oświetlenia (a nie należy oczekiwać obecności świateł na jednostkach czarterowych, choćby z tego powodu że żaden ubezpieczyciel nie wypłaci czarterodawcy odszkodowania za straty wynikłe z pływania na własną odpowiedzialność). Tak więc chciałbym przy okazji uczulić policję wodną na rygorystyczne eliminowanie z akwenu jachtów stwarzających zagrożenie dla innych, już choćby przez to że pozbawione świateł mogą nie zostać dostrzeżone w porę przez prowadzącego jacht przepisowo oświetlony, który tym samym nie będzie miał szans wykonać unikowego manewru w razie niepewnej sytuacji.
Jeżeli zaś ktoś nie potrafi nocą trafić do portu na Niegocinie nie wyposażonego w światła sektorowe, względnie obawia się wejścia na mieliznę (co na śródlądziu w przypadku jachtu mieczowego nie stwarza praktycznie żadnego zagrożenia, ot unosi się nieco miecz, koryguje kurs i płynie się dalej) - to chyba powinien pierwej oswoić się z pływaniem po Mazurach a dopiero potem myśleć o pływaniu nocą.
W zupełności wystarczy aby stosowne służby zadbały o stan boi farwaterowych, uzupełniając w razie potrzeby odarte lub opaskudzone przez ptaki taśmy odblaskowe.
Tomasz Janiszewski